Michaił Jemcew - Zagadka liliowej planety

Здесь есть возможность читать онлайн «Michaił Jemcew - Zagadka liliowej planety» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1966, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zagadka liliowej planety: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zagadka liliowej planety»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Antologia zawiera opowiadania fantastycznonaukowe współczesnych pisarzy rosyjskich.

Zagadka liliowej planety — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zagadka liliowej planety», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Opowieść doktora Loszancy Jeszcze tam, w parku, przy opuszczonym gmachu laboratorium, zacząłem niejasno zdawać sobie sprawę z tego, co zaszło… Przedatomowy stan, a co będzie po atomach?…

Przede wszystkim jeśli czas dla nas z Ireną płynął inaczej niż dla pozostałych ludzi — a to jest przecież —widoczne — to oznacza, żeśmy się po prostu znaleźli poza ogólnym ziemskim systemem. My jednak nigdzie z Ziemi nie odlatywaliśmy, bynajmniej nie byliśmy kosmonautami — relatywistami, dla których dzięki szalonej prędkości gwiazdolotów czas płynął w niezwykle zwolnionym tempie w porównaniu ze wskazówkami ziemskich zegarków. W tych wykluczających się nawzajem logicznych konstrukcjach coś się jednak kryło. To była właśnie jedność i walka przeciwieństw. W nich należało szukać rozwiązania gnębiącej nas zagadki. Jak znaleźć jednak właściwy klucz? Spróbowałem jeszcze raz zmobilizować wszystkie swe siły, zmuszając się do dalszego prowadzenia owego trudnego pojedynku z Nieznanym.

Miałem jeszcze jeden punkt oparcia — była to reakcja łańcuchowa. Przeprowadziliśmy eksperymenty nad grawitacją, a zatem i nad krzywizną przestrzeni. Przecież jeszcze od czasów Einsteina jest rzeczą powszechnie wiadomo, ze grawitacja nie jest niczym innym, jak stopniem przegięcia przestrzeni. Im bardziej skrzywiona jest przestrzeń, tym wolniej płynie czas.

Zaraz, zaraz! Coś w tym jest! Trzeba się zastanowić i spróbować wyciągnąć konsekwencje…

A więc tak. Normalny bieg czasu został u nas w jakiś sposób zakłócony. Chodzi tylko o to, czy szybciej, czy wolniej płynął on dla nas, niż dla tych wszystkich, którzy znajdowali się podczas eksperymentu poza granicami naszego stanowiska, to znaczy dla wszystkich pozostałych ludzi.

Nie trzeba być specjalistą, aby dać na to pytanie jednoznaczną odpowiedź. Czas płynął dla nas wolniej. Po pierwsze, według naszych zegarów eksperyment trwał niespełna sekundę, a gdy został zakończony, odkryliśmy takie zmiany, jakie się mogą nagromadzić jedynie przez dziesięciolecia, jeśli nie przez stulecia. Zresztą lepiej na razie o tym nie myśleć. Aż strach pomyśleć, że stulecia przeszły mimo nas w ciągu jednego tylko błysku pola stanu przedatomowego.

Dlatego lepiej kontynuować mój logiczny szturm. A więc, po drugie… Ale cóż to za „po drugie”, które udowodni, że czas w obrębie naszego stanowiska zatrzymał się?

Okazuje się, że owe sławetne „po drugie” może się świetnie obejść bez tego, co ja nazwałem „po pierwsze”. Ono właśnie jest w stanie przekonać każdego fizyka. Dowcip polega na tym, że ratując się przed rozpoczętą reakcją łańcuchową degeneracji atomów, zamknęliśmy wokół siebie przestrzeń… To znaczy, doprowadzając grawitację do maksimum, zatrzymaliśmy tym samym czas…

Rzeczywiście: zatrzymaliśmy czas!

Otrzymaliśmy przedatomowy stan materii w warunkach nadzwyczaj zwolnionego tempa czasu. Ale cóż to znaczy? Jak to sobie uzmysłowić, jak objąć to wyobraźnią i w jakie ubrać słowa? Nagle wyobraziłem sobie swą hipotezę. Nie mogę powiedzieć, że jest prawdziwa, lecz trudno mi się na razie jej wyrzec. Przynajmniej coś objaśnia. Wyobraziłem sobie przedatomowy stan w warunkach zwolnionego tempa czasu, jako skupisko jeszcze nie uformowanych wirtualnych elementarnych cząsteczek. Coś w rodzaju sławnego „morza Diraca”.

Jest ono jakby granicą: po jednej stronie leży nasz zwykły świat z jego czasoprzestrzenią, zaś po drugiej — antyświat z przeciwną jak w lustrze przestrzenią i wstecznym biegiem czasu. W naszym świecie galaktyki powiększają coraz bardziej dzielące je odległości, w antyświecie natomiast skupiają się, dążąc ku sobie. Granicą jest stan przedatomowy, ów punkt zerowy czasu i przestrzeni. Nowe pokolenia, które z biegiem lat zajęły miejsca ludzi nam współczesnych, a możliwe, że nawet jeszcze nasi koledzy, nie mogli tego nie rozumieć. Stąd właśnie złoty napis: „odeszli w przestrzeń zerową”. Nasze życie nie poszło na marne, w ślad za nami ruszyli inni — odważni i zakochani, którzy mieli czelność powstać przeciw samowładztwu Czasu i rzucić rękawicę w twarz Śmierci.

Schodziliśmy z Ireną po rodonitowych schodach, tam gdzie w błękitnym zmierzchu migotało niezliczonymi światłami nie znane i piękne miasto. Jak kosmonauci, powracający z dalekich planet, przekroczywszy bezmiar czasu, szliśmy na spotkanie ze swymi potomkami.

Nigdy nie odlatywaliśmy z Ziemi, lecz jednocześnie nikt z ludzi nigdy nie był od niej dalej, niż my w oho gwiaździste mgnienie, które zabłysło dla nas płomieniem utraconych bezpowrotnie dziesięcioleci. Szliśmy powoli do nieznajomych i jakże bliskich zarazem ludzi. I myślę ciągle, że oni na nas czekali.

Napis wewnątrz kryształowego łuku: „Postanowiono nie wznosić w nim budynków i nie przeprowadzać energotras” — nie jest wcale przypadkowy… Chcieli wyraźnie, by nic nam nie mogło przeszkodzić w powrocie z zerowej przestrzeni do domu.

— A dlaczego myślisz, że czekali na nasz powrót? — zapytała mnie Irena.

Odpowiedziałem jej natychmiast: — Po prostu podliczyli okres półrozpadu substancji w naszych akumulatorach.

Dlatego wiedzieli, kiedy wyczerpie się energia, zasilająca zamknięte pole grawitacyjne.

Energia elektryczna potrzebna była jedynie jako impuls początkowy, później zaś pole istniało już tylko kosztem cząstek omega. Zresztą, tobie przecież tego wyjaśniać nie muszę.

Roześmiałem się. Irena w milczeniu popatrzyła mi prosto w oczy. — A ja po prostu wiem, że oni na nas czekali… Nie mogli nie czekać… I jeszcze wiem jedno, że teraz jesteś jedynym moim człowiekiem w całym Wszechświecie. — Głos jej się nagle załamał, oczy stały się dziwnie wielkie, wilgotne i głębokie.

Objąłem ją delikatnie i cicho ruszyliśmy naprzód, kierując swe kroki tam, gdzie w imitującym głębiny morskie błękicie mieniły się wszystkimi barwami światła owego miasta.

Przełożył Eligiusz Madejski

Ilja Warszawski

W KOSMOSIE

Pułapka Wisiał przyciśnięty straszliwą siłą do burty statku. Na lewo widział nogę Geologa i odwrócone głową w dół ciało Doktora.

„Jesteśmy jak muchy — pomyślał, usiłując nabrać powietrza w płuca — rozgniecione muchy na ścianie…”

Połamane żebra zamieniały każdy wdech w torturę, od której mąciła się świadomość.

Ostrożnie, samą tylko przeponą starał się wykonywać coś w rodzaju oddychania.

Trzeba było oddychać, żeby nie stracić przytomności. Inaczej nie mógłby myśleć, a od tego zależało wszystko.

Przede wszystkim, co się właściwie stało?

Już od dawna przeczuwał coś złego, jeszcze wtedy, kiedy przyrządy po raz pierwszy wykazały nie wiedzieć skąd pochodzące przyśpieszenie. Początkowo sądził, że statek schodzi z kursu pod wpływem silnego pola grawitacyjnego, ale radioteleskop nie wykrył w tej części kosmosu żadnego zagęszczenia materii.

Potem zaczęła się kołomyjka z gwiazdozbiorami. Zamieniały miejsca, właziły jeden na drugi, robiły się to purpurowe, to kredowoblade. I nagle nastąpił nieoczekiwany wstrząs, który wyrzucił go z fotela pilota, a potem ni stąd, ni zowąd pojawiło się ciążenie.

Statek szedł po krzywej zamkniętej. Zrozumiał to natychmiast, gdy tylko pierwszy raz odzyskał świadomość.

Teraz już świetnie wiedział, co będzie dalej.

Z uwagą patrzał na kałużę krwi, cieknącej z ust Doktorowi. Teraz wszystko potoczy się jak na filmie puszczonym od końca. Tak już było wiele razy. Najpierw krew poleje się na powrót w zaciśnięte wargi Doktora, a potem on sam w oszałamiającym tempie, koziołkując przez głowę, poleci na fotel, natychmiast znów z niego wyleci, uderzy o blat pulpitu awaryjnego i z połamanymi żebrami i pogruchotaną lewą ręką przylgnie do burty statku. Potem nastąpi utrata pamięci, ból i okazja do pomyślenia o tym, co zaszło; a potem znów wszystko zacznie się od nowa.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zagadka liliowej planety»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zagadka liliowej planety» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zagadka liliowej planety»

Обсуждение, отзывы о книге «Zagadka liliowej planety» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x