Michaił Jemcew - Zagadka liliowej planety

Здесь есть возможность читать онлайн «Michaił Jemcew - Zagadka liliowej planety» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1966, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zagadka liliowej planety: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zagadka liliowej planety»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Antologia zawiera opowiadania fantastycznonaukowe współczesnych pisarzy rosyjskich.

Zagadka liliowej planety — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zagadka liliowej planety», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zabrałem ze sobą kilka paciorków, namówiłem znajomego inżyniera z laboratorium rentgenologicznego w naszym instytucie, aby naświetlił je bardzo silnie. Nie mogłem mu wytłumaczyć, do czego mi to potrzebne, ale prosiłem go tak usilnie, że w końcu się zgodził.

Najwidoczniej promieniowanie dało oczekiwane rezultaty, bo część paciorków przestała rosnąć i rozmnażać się. Za to pozostałe spośród napromieniowanych dostarczyły mi mnóstwa kłopotów. Gdybyśmy mówili nie o wyrobach z tworzyw sztucznych, ale o żywych organizmach, to co się stało, nazwałbym mutacją. Najwidoczniej struktura polimeru nie została w tych paciorkach zniszczona, tylko uległa przebudowie, ponieważ w następnych pokoleniach paciorki zmieniły kolor i kształt.

Teraz miałem do dyspozycji olbrzymią wielość różnych form. Na podłodze szopy wznosiła się piramida różnokolorowych paciorków o najróżniejszych kształtach i kolorach, z najrozmaitszymi ilościami wyrostków.

Uspokoiłem się nieco, kiedy zobaczyłem, że najniższe warstwy paciorków, pozbawione dostępu powietrza, przestały rosnąć i rozmnażać się. Możliwe, ze powodowało to pochłanianie dwutlenku węgla i pary wodnej przez paciorki lezące w górnych warstwach piramidy. W ogóle wydawało mi się, że w wielkich skupiskach paciorki rozwijają się znacznie wolniej.

Pewnego razu stojąc koło jednej z piramid zauważyłem, ze z jej wnętrza wytoczyła się przezroczysta kulka całkowicie pozbawiona wyrostków. Takiej postaci paciorka jeszcze nie spotkałem.

Tego dnia popełniłem wielki błąd: zamiast natychmiast spalić ową kulkę, położyłem ją na stole, aby obserwować dalszy jej rozwój.

Kulka rosła bardzo szybko i już po dwóch dniach podzieliła się na dwie części.

Po kilku dniach na stole leżała już spora kupka przezroczystych kuleczek. Wtedy zaobserwowałem ich nowe właściwości. Kulisty kształt i nadzwyczaj gładka powierzchnia nie pozwalały im gromadzić się w dużych skupiskach. Pod ciężarem paciorków leżących w górnej warstwie dolne toczyły się we wszystkie strony i zaczynały samodzielne bytowanie, najbardziej sprzyjające dla syntetyzowania węglowodoru z powietrza. Powstawała nowa kupka i kulki znowu toczyły się we wszystkie strony.

W odróżnieniu od paciorków kulki nieustannie zmieniały miejsce swego pobytu. Na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, ze czynią to świadomie.

Wykopałem wokół szopy rów, ale i to nie pomogło. Rów napełnił się i kulki toczyły się coraz dalej i dalej. Kilka z nich znalazłem w sadzie sąsiada. Byłem zupełnie bezradny i podejmowane przeze mnie próby opanowania ich ekspansywności nie dawały żadnych rezultatów.

Parokrotnie próbowałem obliczyć ilość kulek, która powstanie po pięćdziesiątym podziale i za każdym razem oszałamiały mnie astronomiczne rezultaty obliczeń. Bardzo szybko kulki opanowałyby całą kulę ziemską, wypierając z niej wszystko, co żywe.

— „Pasażerowie samolotu «Tu-104» odlatujący do Leningradu proszeni są o przejście na płytę” — rozległ się z głośnika głos spikera.

Spojrzałem na zegarek. Była piąta trzydzieści rano. Wasyl Niłycz chwycił swoją walizkę i rzucił się w stronę wyjścia.

— Na miłość boską! — krzyknąłem w ślad za nim. — Co było dalej z tymi kulkami?

— Zachorowałem i musiałem jechać do tego idiotycznego sanatorium. Wszystkie paciorki i kulki spaliłem. Nie miałem innego wyjścia. Jeśli mam być szczery, to nie jestem pewien, czy parę sztuk nie zawieruszyło się u mnie na podwórzu. Te przezroczyste kulki są strasznie trudne do zauważenia! Przerażenie mnie ogarnia, kiedy sobie pomyślę, co będzie, jeżeli…

Dalej nie usłyszałem, bo Wasyl Niłycz zbiegał już na dół po schodach.

Przełożyła Irena Lewandowska

Ilja Warszawski

BIOPRĄDY, BIOPRĄDY…

— Kto do doktor Hipokratesowskiej? Proszę wejść, pani Mario, to do pani. Proszę na fotel.

— Co panu jest?

— Przednie zęby.

— Zaraz zobaczymy. Tak, brakuje czterech górnych zębów. Jakie ząbki pan sobie życzy?

— Zwykłe, białe. Mostek na złotych koronkach.

— Nie o to mi chodzi. Chce pan mieć zęby mleczne czy stałe.

— Przepraszam panią doktor, nie rozumiem.

— Nie wstawiamy protez, ale powodujemy wyrastanie nowych zębów. To najnowsza metoda.

Przykładamy do dziąseł zapisane na taśmie magnetycznej bioprądy dawcy, któremu wyrzynają się właśnie zęby. Pod ich wpływem pacjentowi zaczynają wyrastać zęby. Mleczne można odtworzyć w ciągu jednej wizyty, na stałe, przy pańskich dziąsłach, potrzebne będą trzy. Jeśli panu nie bardzo się śpieszy, to radziłabym jednak stałe. To wprawdzie troszkę bardziej boli, ale za to będzie pan mógł nimi gryźć, co tylko pan zechce.

— No dobrze, niech pani doktor robi stałe.

— Świetnie! Zaraz dopasujemy taśmę. Tak, cztery przednie górne zęby. Zębodawca Iwanow, sześć lat. Tamaro, niech pani weźmie taśmę z magnetoteki. Proszę szeroko buzię.

Zaraz zamocujemy na dziąsłach kontakty. Troszkę wyżej głowa. Świetnie. Znalazła pani taśmę, Tamaro?

— Jest.

— Poszę założyć. Podłączyć przewody. Gotowe?

— Gotowe.

— Teraz proszę siedzieć spokojnie. Włączam! Ż-ż-ż-ż-ż-ż-ż-ż-ż-z-ż-ż-ż-ż…

— Jak się czuje nasz pacjent?

— Hasznie uuje usta.

— Strasznie kłuje w ustach? To nic, trzeba troszkę pocierpieć. Rzecz warta tego.

Żeby być pięknym, trzeba się umartwiać, jak mówi francuskie przysłowie. Kilka lat temu nie mogliśmy nawet marzyć o regenerowaniu nowych zębów. Teraz, wzmacniając bioprądy można ten proces przyśpieszyć tysiące razy.

— A-a-a-a-a-a-a-a….

— Ach, jaki niespokojny pacjent! Przecież powiedziałam, że trzeba będzie troszkę pocierpieć.

Nie ma w tym nic strasznego, po prostu wyrzynają się panu zęby.

— O-o-o-o-o-o-o-o!..

— Ech, co z panem robić. Tamara, niech pani założy kontakty na skronie. Zaraz damy panu na uspokojenie bioprądy dawcy oglądającego komedię filmową. Nie, nie, pani Tamaro, Lenfilm tu na nic. Niech pani da całkowitą anestezję z Charlie Chaplinem.

— A-a-a-a-a-a-a-a-a-a-a-a!!!

— Trzeba będzie przerwać wizytę! Zaraz zobaczymy, dlaczego pan tak krzyczy…

Tamara!!!

— Słucham…

— Jaką taśmę kazałam pani przynieść?

— Dawcy Iwanowa.

— A co pani przyniosła?

— To, o co pani doktor prosiła.

— No to dlaczego pacjentowi wyrastają na dziąsłach włosy zamiast zębów?

— Nie moja wina, pani doktor. To w magnetotece znów pomieszali taśmę. Mają tam całą kupę Iwanowów i dali pewnie taśmę z zapisem bioprądów wzrostu brody, jaką posługuje się kosmetyka przy leczeniu łysych.

— A pani na co patrzyła. Przysyłają tu na praktykę smarkate studentki. Niech pani zaprowadzi pacjenta na oddział kosmetyczny i powie, że trzeba natychmiast usunąć włosy z błony śluzowej jamy ustnej. Niech pani sama dopilnuje, żeby wzięli taśmę z bioprądami dawcy szybko łysiejącego, a nie jakąś lipę na usuwanie brodawek.

Przełożył Zygmunt Burakowski

Michaił Jemcew Jeremi Parnow

CZCICIEL SŁOŃCA

I

Frank zatrzymał się przed masywnymi drzwiami, obitymi czarną skórą Skromna i surowa miedziana tabliczka z napisem „J.E. Hughes, Redaktor Naczelny Daily Express” pociemniała od starości. Frank spojrzał na zegarek — była za trzy minuty dziesiąta.

Szef umówił się z nim równo na dziesiątą. Frank usiadł w skórzanym fotelu: — Dobrze, posiedzę trzy minuty w poczekalni.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zagadka liliowej planety»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zagadka liliowej planety» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zagadka liliowej planety»

Обсуждение, отзывы о книге «Zagadka liliowej planety» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x