Vonda McIntyre - Wąż snu

Здесь есть возможность читать онлайн «Vonda McIntyre - Wąż snu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1999, ISBN: 1999, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wąż snu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wąż snu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wężyca jest jedną z bardzo niewielu uzdrowicielek, które w swojej pracy wykorzystują lecznicze właściwości jadu węży. Należą do niej trzy: Mgła — kobra, Piasek — grzechotnik i Trawa — niezwykle rzadki pozaziemski wąż snu, który uśmierza lęki i łagodzi cierpienia konających. Podczas swoich wędrówek przez pustynię — na skutek ignorancji i zwykłego ludzkiego strachu — Wężyca traci Trawę, a wraz z nią swoje zdolności uzdrowicielskie. Postanawia dotrzeć do Miasta, by u obcych istot wyprosić nowego węża snu. Jej śladem podążają dwaj mężczyźni — jeden oszalały z miłości, drugi wiedziony uzależnieniem od jadu węża snu…

Wąż snu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wąż snu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Koń przeszedł w cwał i gładko sunął po polu. Wężyca również chciałaby uciąć sobie taką przejażdżkę i poczuć na twarzy dotyk porannego wiatru. Prawie słyszała głuchy tętent kopyt odbijających się od ziemi, niemalże czuła zapach świeżej trawy i widziała błyszczące kropelki rosy, pryskające pod wierzchowcem.

Ogier galopował przez pole z rozwianą grzywą i uniesionym ogonem. Melissa pochylała się nisko nad jego kłębem. Zbliżali się do wysokiego, kamiennego muru.

Wężyca wstrzymała oddech. Była pewna, że dziewczynka straciła kontrolę nad koniem — wierzchowiec ani trochę nie zwolnił tempa. Wężyca wychyliła się, jakby mogła wyciągnąć rękę i zatrzymać konia, zanim ten zrzuci małą na mur. Melissa była jednak zupełnie spokojna, ogier zaś pewnym ruchem przeszybował nad ogrodzeniem.

Tuż potem zwolnił, podreptał trochę w miejscu i ruszył dostojnym krokiem w stronę stajni, jakby ani on, ani Melissa wcale nie chcieli tam szybko wracać.

Jeżeli Wężyca miała jeszcze jakieś wątpliwości co do słów Me-lissy, teraz wszystkie zniknęły. Była pewna, że Ras ją krzywdził — nerwowość dziewczynki aż nazbyt rzucała się w oczy. Wcześniej zastanawiała się też, czy opowieści o koniu Gabriela nie stanowią tylko wytworu fantazji, ale to również się potwierdziło i Wężyca zrozumiała, że trudno jej będzie uwolnić małą przyjaciółkę. Melissa była dla Rasa bardzo cenna i on nie będzie chciał jej wypuścić.

Uzdrowicielka bała się iść bezpośrednio do burmistrza, z którym nie miała dobrego kontaktu, i składać mu raport na temat podłości Rasa. Kto jej uwierzy? Sama miała kłopoty z uwierzeniem, a Melissa była zbyt wystraszona, żeby samodzielnie oskarżać stajennego. Wężyca nie mogła jej za to winić.

Przeszła do drugiej wieży i zapukała do drzwi burmistrza. Kiedy w kamiennych korytarzach rozległo się echo, uzmysłowiła sobie, że jest jeszcze bardzo wcześnie. Ani trochę się jednak tym nie przejęła — nie była w nastroju sprzyjającym konwencjonalnym uprzejmościom.

Otworzył jej Brian.

— Tak, panienko?

— Przyszłam porozmawiać z burmistrzem o moim wynagrodzeniu.

Ukłonił się i zaprosił ją do środka.

— Nie śpi. Na pewno zechce się z tobą zobaczyć.

Wężyca uniosła brew, zdziwiona, że burmistrz mógłby nie zgodzić się na spotkanie. Z drugiej strony służący wyrażał się w sposób typowy dla człowieka, który ubóstwia inną osobę bez względu na wszelkie konwenanse. Brian również nie zasługiwał na jej gniew.

— Nie spał przez całą noc — powiedział służący, wprowadzając ją do sypialni swojego pana. — Strup strasznie go swędzi… może dałoby się…

— Jeżeli nie doszło do infekcji, tą sprawą powinna się zająć aptekarka, nie ja — odparła chłodno.

Brian odwrócił głowę i powiedział:

— Ależ panienko…

— Chcę z nim pomówić sam na sam, Brianie. Czy mógłbyś posłać po stajennego i Melissę?

— Melissę? — Tym razem to on uniósł brwi. — Chodzi o tę rudą dziewczynkę?

— Tak.

— Panienko, jesteś pewna, że ona ma tutaj przyjść?

— Przyprowadź ich tutaj, proszę.

Ukłonił się lekko, a jego twarz znowu przybrała wyraz idealnego sługi. Wężyca minęła go i weszła do sypialni burmistrza.

Ojciec Gabriela leżał na łóżku, a przy nim i na podłodze walały się zmięte koce i prześcieradła. Bandaże i opatrunek zsunęły się z nogi, na której widać było czysty, brązowy strup. Z wyrazem przyjemności i ulgi na twarzy drapał powoli gojącą się ranę.

Gdy zauważył Wężycę, próbował z powrotem naciągnąć bandaże. Uśmiechnął się jak winowajca.

— Naprawdę swędzi — powiedział. — To chyba znaczy, że jest lepiej?

— Możesz drapać wszystko, na co przyjdzie ci ochota — odparła Wężyca. — Kiedy wróci infekcja, ja już od dwóch dni będę w drodze.

Nagłym ruchem cofnął rękę i położył się na poduszkach. Próbował teraz poprawić pościel, rozglądając się przy tym niespokojnie.

— Gdzie jest Brian?

— Poprosiłam go o przysługę.

— Rozumiem. — Usłyszała irytację w głosie burmistrza, który jednak szybko zmienił temat. — Przyszłaś w jakiejś konkretnej sprawie?

— W sprawie mojego wynagrodzenia.

— Oczywiście… Powinienem sam o tym pomyśleć. Nie wiedziałem, że tak prędko nas opuścisz, moja droga.

Wężyca nie lubiła, gdy ludzie, za którymi nie przepadała, zwracali się do niej w ten sposób. Grum używała tego wyrażenia pięćdziesiąt albo i sto razy dziennie, lecz uzdrowicielce zupełnie to nie przeszkadzało.

— Nie znam ani jednego miasta, które nie przyjmowałoby naszej waluty — powiedział burmistrz. — Wszyscy wiedzą, że używamy czystych kruszców i że nasze monety mają odpowiednią wagę. Możemy również zapłacić ci szlachetnymi kamieniami.

— Nie chcę ani tego, ani tego — odrzekła Wężyca. — Chcę Melissę.

— Melissę? Obywatelkę naszego miasta? Uzdrowicielko, przez dwadzieścia lat pracowałem na to, by Podgórze nie kojarzyło się już z niewolnictwem. My dajemy tym ludziom swobodę, a nie oddajemy ich w niewolę.

— Uzdrowiciele nie posiadają niewolników. Źle się wyraziłam. Chcę, żebyś ją uwolnił. Melissa chce ze mną wyjechać, ale stajenny Ras jest jej… jak wy to nazywacie… opiekunem. Burmistrz wlepił w nią wzrok.

— Uzdrowicielko, nie mogę go prosić o rozbijanie własnej rodziny.

Wężyca powstrzymała się przed gwałtowną reakcją. Nie chciała wyjaśniać przyczyn swojego zniesmaczenia. Nic więc nie powiedziała, a burmistrz poruszył się nerwowo, podrapał chorą nogę i znowu oderwał rękę od bandaży.

— To skomplikowane zagadnienie. Jesteś pewna, że nie chcesz czegoś innego?

— Odmawiasz spełnienia mojej prośby?

Odczytał w jej tonie groźbę. Dotknął dzwonka i natychmiast pojawił się Brian.

— Poślij po Rasa. Każ mu jak najszybciej przyjść do mojego pokoju. Niech przyprowadzi ze sobą to dziecko.

— Uzdrowicielka już po nich posłała, panie.

— Rozumiem. — Popatrzył na Wężycę, a Brian tymczasem wyszedł z pokoju. — A co zrobisz, jeśli on odmówi spełnienia twojego żądania?

— Każdemu wolno nie wynagradzać uzdrowiciela — odparła Wężyca. — Nosimy przy sobie broń tylko po to, żeby się bronić.

Niczego w ten sposób nie wymuszamy. Ale też nie chodzimy tam, gdzie nas nie chcą.

— To znaczy, że nie odwiedzasz miejsc, w których nie traktują cię po twojej myśli?

Wężyca wzruszyła ramionami.

— Ras już tu jest, panie — powiedział Brian, który właśnie pojawił się w drzwiach pokoju.

— Każ mu wejść.

Wężyca napięła wszystkie mięśnie, zmuszając się do opanowania uczuć pogardy i odrazy. Do pokoju wszedł ogromny stajenny; był wyraźnie zaniepokojony. Miał wilgotne i niedbale zaczesane do tyłu włosy. Ukłonił się przed burmistrzem.

Za Rasem, obok Briana, stała skulona Melissa. Stary sługa wepchnął ją do środka, ale mała nie uniosła wzroku.

— Nie bój się, dziecino — rzekł burmistrz. — Nie czeka cię tu żadna kara.

— Nie zabrzmiało to zbyt zachęcająco! — warknęła Wężyca.

— Uzdrowicielko, proszę — powiedział łagodnie burmistrz. — Ras? — Gestem głowy wskazał na dwa krzesła.

Ras skorzystał z zaproszenia i spojrzał z niechęcią na Wężycę. Brian ponaglał Melissę, która w końcu stanęła między Rasem a Wężycą. W dalszym ciągu wbijała wzrok w podłogę.

— Ras jest twoim opiekunem — rzekł burmistrz. — Zgadza się?

— Tak — wyszeptała.

Ras wyciągnął dłoń, położył palec na ramieniu Melissy i pchnął ją lekko, lecz zdecydowanie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wąż snu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wąż snu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Vonda McIntyre - The Moon and the Sun
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
Отзывы о книге «Wąż snu»

Обсуждение, отзывы о книге «Wąż snu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x