Vonda McIntyre - Wąż snu

Здесь есть возможность читать онлайн «Vonda McIntyre - Wąż snu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1999, ISBN: 1999, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wąż snu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wąż snu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wężyca jest jedną z bardzo niewielu uzdrowicielek, które w swojej pracy wykorzystują lecznicze właściwości jadu węży. Należą do niej trzy: Mgła — kobra, Piasek — grzechotnik i Trawa — niezwykle rzadki pozaziemski wąż snu, który uśmierza lęki i łagodzi cierpienia konających. Podczas swoich wędrówek przez pustynię — na skutek ignorancji i zwykłego ludzkiego strachu — Wężyca traci Trawę, a wraz z nią swoje zdolności uzdrowicielskie. Postanawia dotrzeć do Miasta, by u obcych istot wyprosić nowego węża snu. Jej śladem podążają dwaj mężczyźni — jeden oszalały z miłości, drugi wiedziony uzależnieniem od jadu węża snu…

Wąż snu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wąż snu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ludzie z obozowisk zaczęli się już gromadzić — dorośli i dzieci, trzy lub cztery pokolenia w każdej rodzinie. Grum stała w pierwszym szeregu, a otaczały ją wszystkie wnuki. Było ich łącznie siedmioro, od najstarszej Pauli po sześcioletnią dziewczynkę, która czyściła wcześniej siodło Strzały. Nie wszyscy z nich byli w prostej linii potomkami Grum, organizacja jej klanu opierała się bowiem na rozbudowanych relacjach rodzinnych. Dzieci rodzeństwa jej nieżyjącego partnera, dzieci jej siostry, dzieci rodzeństwa partnera jej siostry — każde z nich miało pełne prawo przedstawiać się jako wnuk Grum. Nie wszyscy z nich towarzyszyli jej jednak w wędrówkach, lecz tylko ci, którzy przysposabiali się do życia w karawanie.

— Kto pierwszy? — zapytała wesoło Wężyca.

— Ja — rzekła Grum. — A jak powiedziałam, tak będzie. — Spojrzała na zbieraczy, stojących z boku w ciasnej, barwnej grupce. — Patrz, Ao! — krzyknęła do tego, który prosił Wężycę o jej zniszczony dobytek. — Zobaczysz, że to wcale mnie nie zabije.

— Ciebie nic się nie ima, ty stara nie garbowana skóro. Poczekam i zobaczę, co się stanie z innymi.

— Stara nie garbowana skóro? Ao, ty stary worku na śmieci.

— Przestańcie — powiedziała Wężyca nieco podniesionym głosem. — Chcę wam powiedzieć dwie rzeczy. Po pierwsze, pewni ludzie są uczuleni na surowicę. Jeżeli znak po ukłuciu się zaczer-wieni, jeżeli zacznie was boleć, jeśli skóra zrobi się gorąca, będziecie musieli znowu się do mnie zgłosić. Wyjeżdżam dopiero wieczorem. A jeśli coś mogłoby się wydarzyć, to wydarzy się do tego czasu na pewno. Jeżeli ktoś jest uczulony, mogę zapobiec wybuchowi choroby. Tak że koniecznie musicie do mnie przyjść, jeśli poczujecie coś więcej niż tylko lekki ból. I nie próbujcie odgrywać bohaterów.

Obecni pokiwali głowami na znak zgody, lecz ponownie rozległ się głos Ao.

— To znaczy, że ktoś z nas mógłby przez ciebie umrzeć.

— Czyżbyś był na tyle nierozumny, by udawać, że wszystko gra, jeżeli ktoś złamał nogę?

Ao prychnął kpiąco.

— A zatem wystarczy ci rozumu, żeby nie postradać życia przez substancje toksyczne. — Wężyca zdjęła wierzchnie odzienie i podciągnęła krótki rękaw swojej tuniki. — A teraz druga sprawa.

Po szczepionce zostanie mały ślad, mniej więcej coś takiego. — Chodziła od grupy do grupy, pokazując ludziom bliznę po szczepieniu przeciwko jadowi. — Jeśli ktoś z was chce mieć taki ślad w mniej widocznym miejscu, niech mi od razu o tym powie.

Na widok takiej niewielkiej blizny uspokoił się nawet Ao, który wymruczał jedynie bez przekonania, że uzdrowiciele są odporni na każdą truciznę.

Grum stała w kolejce jako pierwsza i Wężyca zdziwiła się, widząc, że staruszka zbladła.

— Grum, dobrze się czujesz?

— To pewnie krew — odparła Grum. — Nic innego, moje dziecko. Nie lubię widoku krwi.

— Nie ujrzysz jej prawie wcale. Spróbuj się rozluźnić.

Mówiąc do starszej kobiety łagodnym tonem, Wężyca przemyła jej ramię jodyną. W swojej torbie z wężami miała tylko jedną buteleczkę tego preparatu, ale na ten dzień taka ilość powinna wystarczyć; potem uzupełni zapasy w aptece w Podgórzu. Wężyca wycisnęła jedną kroplę surowicy na ramię Grum i przycisnęła aparat do jej skóry.

Kiedy igły wniknęły w ciało, Grum wzdrygnęła się, ale jej twarz pozostała niezmieniona. Wężyca zanurzyła aparat w jodynie i ponownie przetarła ramię Grum.

— Już po wszystkim.

Grum spojrzała na nią zdziwiona, a następnie rzuciła okiem na swoje ramię. Ślady po ukłuciach lśniły czerwienią, ale nie leciała z nich krew.

— Nic więcej?

— Nic.

Grum uśmiechnęła się i odwróciła w stronę Ao.

— Widzisz, stary kotle? To nic takiego.

— My jeszcze poczekamy — odrzekł zbieracz.

Ranek minął bardzo szybko. Kilkoro dzieci się rozpłakało — bardziej przez szczypiącą jodynę niż wskutek ukłucia igłami aparatu. Pauli zaoferowała pomoc i zabawiała malców historyjkami i dowcipami, podczas gdy Wężyca zajęta była swoją pracą. Większość dzieci i paru dorosłych dalej słuchało opowieści Pauli, choć zabieg mieli już za sobą.

Wyglądało na to, że Ao i pozostali zbieracze przekonali się już do argumentów Wężycy, ponieważ wraz z nadejściem ich kolejki nikt jeszcze nie padł trupem. Ze stoickim spokojem poddali się działaniu igieł i jodyny.

— Nie będzie szczękościsku? — zapytał Ao.

— To powinno wystarczyć na mniej więcej dziesięć lat. Potem warto postarać się o kolejne szczepienie.

Wężyca przycisnęła aparat do ramienia Ao, a następnie przetarła mu skórę jodyną. Po chwili posępnego wahania zbieracz uśmiechnął się szeroko, najwyraźniej bardzo zadowolony.

— Boimy się szczękościsku. To zła choroba. Powolna. Bolesna.

— Tak — powiedziała Wężyca. — A wiecie, co ją wywołuje?

Ao przyłożył wskazujący palec do drugiej dłoni i pokręcił nim tak, jakby próbował ją przebić.

Jesteśmy ostrożni, ale…

Wężyca skinęła głową. Wiedziała, że ze względu na charakter swojej pracy zbieracze są bardziej niż inni narażeni na rany kłute. A skoro Ao miał świadomość istnienia związku między zranieniem i chorobą, wykład na taki temat mógłby wyglądać na próbę wywyższania się ze strony Wężycy.

— Wcześniej nie widzieliśmy uzdrowicieli po tej stronie pustyni. Słyszeliśmy o was od ludzi z drugiej strony.

— Tak… Jesteśmy ludźmi z terenów górskich — rzekła Wężyca. — O pustyni wiemy bardzo mało i dlatego niewielu z nas zapuszcza się w te okolice.

Była to tylko część prawdy, ale jako najprostsze wyjaśnienie powinno wystarczyć.

— Nikogo przed tobą nie było. Jesteś pierwsza.

— Być może.

— Dlaczego?

— Byłam ciekawa. Pomyślałam, że mogę się tu przydać.

— Powiedz innym, żeby też tutaj przybyli. Nic im nie grozi.

— Nagle wyraz jego pomarszczonej twarzy stał się bardzo ponury.

— Szaleńcy są wszędzie.

— Wiem.

— Kiedyś go znajdziemy.

— Zrobisz coś dla mnie, Ao?

— Wszystko.

— Ten wariat zabrał mi tylko mapy i dziennik. Myślę, że jest na tyle przytomny, by zachować mapy, ale dziennik może się przydać wyłącznie mnie. Może gdzieś go wyrzucił i twoi ludzie go znajdą.

— Zatrzymamy go dla ciebie!

— O to mi chodzi. — Wężyca opisała wygląd swojego dziennika. — Przed wyjazdem dam ci list do górskiego ośrodka uzdrowicieli. Jeśli wyślecie tam człowieka z dziennikiem i tym listem, z pewnością czeka go nagroda.

— Będziemy szukać. Znajdujemy wiele przedmiotów, ale książki trafiają się bardzo rzadko.

— Najpewniej nigdy tego nie znajdziecie. Być może szaleniec myślał, że ten dziennik jest wiele wart i spalił go, gdy przekonał się o swojej pomyłce.

Ao zadygotał z przerażeniem na myśl, że dobry papier mógłby zostać spalony.

— Będziemy szukać.

— Dziękuję.

Ao oddalił się z innymi zbieraczami.

Kiedy Pauli skończyła opowiadać o Ropusze i Trzech Rzekot-kach, Wężyca obejrzała dzieci i z zadowoleniem stwierdziła, że nie wystąpił obrzęk ani zaczerwienienie, do którego mogłaby doprowadzić jakaś reakcja alergiczna.

— A Ropusze nie przeszkadzało już to, że nie mogła chodzić po drzewach — mówiła Pauli. — To wszystko. Idźcie teraz do domu. Byłyście bardzo grzeczne.

Dzieci pobiegły jedną gromadą, krzycząc i naśladując żabi rechot. Pauli odetchnęła.

— Mam nadzieję, że prawdziwe żaby nie odbiorą tego jako sygnału do godów, bo inaczej zaczną nam skakać po całym obozie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wąż snu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wąż snu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Vonda McIntyre - The Moon and the Sun
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
Отзывы о книге «Wąż snu»

Обсуждение, отзывы о книге «Wąż snu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x