Vonda McIntyre - Wąż snu

Здесь есть возможность читать онлайн «Vonda McIntyre - Wąż snu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1999, ISBN: 1999, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wąż snu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wąż snu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wężyca jest jedną z bardzo niewielu uzdrowicielek, które w swojej pracy wykorzystują lecznicze właściwości jadu węży. Należą do niej trzy: Mgła — kobra, Piasek — grzechotnik i Trawa — niezwykle rzadki pozaziemski wąż snu, który uśmierza lęki i łagodzi cierpienia konających. Podczas swoich wędrówek przez pustynię — na skutek ignorancji i zwykłego ludzkiego strachu — Wężyca traci Trawę, a wraz z nią swoje zdolności uzdrowicielskie. Postanawia dotrzeć do Miasta, by u obcych istot wyprosić nowego węża snu. Jej śladem podążają dwaj mężczyźni — jeden oszalały z miłości, drugi wiedziony uzależnieniem od jadu węża snu…

Wąż snu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wąż snu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— No cóż, ryzyko artystyczne — odparła Wężyca.

— Artystyczne! — zaśmiała się Pauli i podwinęła rękaw.

— Jesteś równie dobra jak wszyscy minstrele, jakich do tej pory słyszałam.

— Może jestem gawędziarką, ale nie minstrelem.

— Dlaczego?

— Słoń nadepnął mi na ucho. Nie umiem śpiewać.

— Większość minstreli, których spotkałam, nie umie układać opowiadań. A ty na pewno masz talent.

Wężyca przygotowała aparat i przyłożyła go do aksamitnie miękkiej skóry dziewczyny. Drobne igiełki zabłyszczały kropelkami szczepionki.

— Jesteś pewna, że właśnie w tym miejscu chcesz mieć bliznę? — zapytała nagle Wężyca.

— Tak, dlaczego nie?

— Nie chciałabym oszpecić tak pięknej skóry. — Uzdrowicielka pokazała jej swoją rękę z bliznami. — Chyba ci trochę zazdroszczę. — Pauli poklepała Wężycę po dłoni; jej dotyk był równie łagodny jak Grum, ale pewniejszy i świadczący o większej sile.

— Takie ślady to powód do dumy. I ja będę dumna z blizn, które otrzymam od ciebie. Ktokolwiek mnie zobaczy, będzie wiedział, że spotkałam uzdrowicielkę.

Wężyca niechętnie przytknęła igły do ramienia Pauli.

Przez całe gorące popołudnie Wężyca odpoczywała, podobnie jak reszta mieszkańców obozu. Po napisaniu listu dla Ao i spakowaniu swoich rzeczy nie miała już nic do zrobienia. Wiewiór będzie niósł tylko swoje siodło, którego konstrukcja znajdowała się w dobrym stanie, a skórę udało się naprawić. Poza tym oprócz swojego ubrania miała jeszcze torbę z wężami, gdzie obok Mgły i Piaska tkwiła teraz żmija piaskowa.

Pomimo upału Wężyca opuściła poły namiotu, po czym otworzyła dwie z trzech przegródek w swojej torbie. Mgła wysunęła się płynnym ruchem, uniosła głowę, rozłożyła swój kaptur i wysunęła język, żeby w ten sposób posmakować zapach namiotu. Piasek jak zwykle wypełzał ze swego legowiska bardzo wolno. Wężyca przypatrywała się, jak jej węże ślizgają się w ciepłym półmroku, rozproszonym jedynie przez odbijającą się od łusek bioluminescencyj-ną lampę. Zastanawiała się, do czego by doszło, gdyby szaleniec napadł na jej obozowisko, kiedy ona tam była. Gdyby węże znajdowały się wtedy w swoich przegródkach, mógłby się wymknąć zupełnie niepostrzeżenie, jako że po ukąszeniu przez żmiję piaskową uzdrowicielka miała bardzo mocny sen. Wariat mógł uderzyć ją w głowę i dopiero potem rozpocząć dzieło zniszczenia. Wężyca ciągle nie rozumiała, dlaczego ten człowiek demolował wszystko tak metodycznie, chyba że szukał jakiegoś przedmiotu, a w takim razie wcale nie był wariatem. Jej mapy niczym nie różniły się od map posiadanych przez większość mieszkańców pustyni. Gdyby ktoś chciał je skopiować, nie miałaby nic przeciwko temu. Te mapy były niezbędne, ale bez trudu można było je zdobyć. Z drugiej strony dziennik nie posiadał żadnej wartości dla nikogo z wyjątkiem niej samej. Prawie żałowała, że szaleniec zaatakował obóz pod jej nieobecność, gdyż w przeciwnym razie mógłby otworzyć torbę z wężami, a wtedy już nigdy na nikogo by nie napadł. Uzdrowicielka nie czuła satysfakcji na myśl, że taki scenariusz w ogóle przyszedł jej do głowy, ale właśnie tak tę sytuację widziała.

Piasek prześliznął się po jej kolanie i owinął wokół nadgarstka jak gruba bransoleta. Lepiej wyglądał w tym miejscu kilka lat wcześniej, gdy był jeszcze mały. Kilka minut później Mgła owinęła się Wężycy wokół pasa i wsunęła na ramiona. W dawnych dobrych czasach, kiedy wszystko było na swoim miejscu, Trawa wpełzłaby na szyję, tworząc tam miękki, żywy naszyjnik ze szmaragdów.

— Wężyco, moje dziecko, czy tu jest bezpiecznie? — zapytała Grum, nie rozchylając pół namiotu.

— Jest bezpiecznie, jeśli się nie boisz. Czy mam je odłożyć?

Grum zawahała się.

— No cóż… Nie.

Weszła do środka bokiem, przytrzymując ramieniem połę namiotu. W dłoniach trzymała jakieś przedmioty. Stała przez moment nieruchomo, czekając aż oczy przyzwyczają się do półmroku.

— W porządku, Grum — rzekła Wężyca. — Są tutaj, na mnie.

Starsza kobieta zamrugała i podeszła bliżej. Obok siodła położyła koc, skórzaną saszetkę, bukłak i mały garnek.

— Pauli zatroszczyła się o prowiant — powiedziała. — Te rzeczy nie wynagrodzą ci straty, ale…

— Grum, nie zapłaciłam ci jeszcze za opiekę nad Wiewiórem.

— I nie zapłacisz — odparła z uśmiechem staruszka. — Już ci to wyjaśniłam.

— Dlaczego to właśnie ty masz ponosić wszystkie koszta?

— Nie przejmuj się tym. Wpadniesz do nas wiosną i zobaczysz małe pasiaste źrebaki, spłodzone przez twojego konika. Czuję, że tak będzie.

— Pozwól mi zatem zapłacić za nowy ekwipunek.

— Nie. Omówiliśmy wszyscy tę sprawę i chcemy dać ci to w prezencie. — Uniosła lekko lewe ramię, w które wcześniej Wężyca wprowadziła szczepionkę. Prawdopodobnie to miejsce w tej chwili ją zabolało. — Chcemy ci w ten sposób podziękować.

— Nie odbierzcie tego jako niewdzięczność — rzekła Wężyca ale uzdrowiciele nigdy nie przyjmują zapłaty za szczepienie, z was nie był chory. Nikomu nie pomogłam.

— Nikt nie chorował, ale gdyby kogoś trzeba było wyleczyć, na pewno byś nam pomogła, prawda?

— Tak, oczywiście, ale…

— Pomogłabyś nawet wtedy, gdyby ten ktoś nie mógł ci tego wynagrodzić. Dlaczego my mamy zachować się inaczej? Czy powinniśmy wysłać cię na pustynię z niczym?

— Przecież mogę zapłacić.

W torbie miała złote i srebrne monety.

— Wężyco! — Grum spojrzała na nią chmurnym wzrokiem, a wszelka czułość zniknęła z jej głosu. — Ludzie pustyni nie kradną i nie pozwalają, by okradano ich przyjaciół. Zawiedliśmy cię. To kwestia honoru.

Wężyca zrozumiała, że Grum wcale nie zamierzała przekonać jej do przyjęcia zapłaty — chodziło bowiem o obdarowanie jej prezentami.

— Przepraszam cię, Grum. I dziękuję.

Konie były już osiodłane i gotowe do drogi. Wężyca obciążyła większością bagażu Strzałę, dzięki czemu Wiewiór nie musiał nieść zbyt wiele. Siodło klaczy, pełne wymyślnych ozdób i pomysłowo wykonane, świetnie się sprawdzało. Doskonale pasowało do wierzchowca, dla jeźdźca było wygodne i ogólnie prezentowało się tak wspaniale, że Wężyca nie czuła się już onieśmielona jego ekstrawaganckim wyglądem.

Grum i Pauli przyszły ją odprowadzić. U nikogo nie pojawiły się negatywne reakcje na szczepionkę, toteż Wężyca mogła spokojnie odjechać. Objęła łagodnie obie kobiety. Grum pocałowała ją w policzek swoimi miękkimi, ciepłymi, wysuszonymi ustami.

— Do widzenia — wyszeptała staruszka, kiedy Wężyca wsiadła na konia. — Do widzenia! — powtórzyła nieco głośniej.

— Do widzenia! — pożegnała się Wężyca, a odjeżdżając odwróciła się jeszcze, żeby im pomachać.

— Gdyby nadeszły burze — krzyknęła Grum — znajdź skalną jaskinię. Pamiętaj o punktach orientacyjnych. Dzięki nim szybciej dostaniesz się do Podgórza!

Wężyca uśmiechnęła się i skierowała klacz między letnie drzewa. Przez chwilę słyszała jeszcze rady i ostrzeżenia Grum, dotyczące oaz, wody, położenia wydm, kierunku wiatru oraz orientacji na pustyni. Staruszka podawała jej też ostatnie informacje na temat dróg i zajazdów położonych w górach, które oddzielały od siebie wschodnią i zachodnią pustynię.

Ozdrowiały Wiewiór truchtał tuż obok na swojej nie podkutej nodze. Wypoczęta i najedzona klacz najchętniej przeszłaby w galop, ale Wężyca utrzymywała ją w wolnym kłusie. Mieli przed sobą długą drogę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wąż snu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wąż snu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Vonda McIntyre - The Moon and the Sun
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
Отзывы о книге «Wąż snu»

Обсуждение, отзывы о книге «Wąż snu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x