Connie Willis - Nie licząc psa

Здесь есть возможность читать онлайн «Connie Willis - Nie licząc psa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1999, ISBN: 1999, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Nie licząc psa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Nie licząc psa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na pozór Anglia w lecie 1888 roku jest najspokojniejszym miejscem na świecie — leniwe popołudnia w łódce na Tamizie, proszone herbatki, krykiety na zielonych trawnikach — a podróżnik w czasie Ned Henry rozpaczliwie potrzebuje wypoczynku. Zadanie, które musi wypełnić jest pozornie proste, lecz będzie musiał sobie poradzić z ekscentrycznym oksfordzkim donem, spirytystycznym medium, rozpieszczoną młodą damą i jeszcze bardziej rozpieszczonym kotem (nie licząc psa). Nie licząc psa to jednocześnie powieść sensacyjna, fantastyka naukowa i szekspirowska komedia, dowcipna i pomysłowa historia o pomyłkach, nieporozumieniach i chaotycznym świecie, gdzie najkrótszą drogą pomiędzy dwoma punktami nigdy nie jest linia prosta, a tajemnica wszechświata naprawdę zawiera się „w szczegółach”.

Nie licząc psa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Nie licząc psa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Więc pozostało tylko jedno pytanie: kim jest kontakt i gdzie go (lub ją) znajdę? „Kontakt z kimś”, powiedział pan Dunworthy. Jak brzmiało to nazwisko? Chiswick. Nie, to był kierownik Służby Czasowej. Poprawka, były kierownik Służby Czasowej. „Kontakt…“ Klepperman. Chorąży Klepperman. Nie, to był marynarz, który poległ w walce. Ponieważ nie wiedział, co robi.

„Kontakt…” z kim? Jakby w odpowiedzi rozległ się następny ogłuszający gwizd lokomotywy i pociąg wtoczył się na stację. Zahamował, plując iskrami i puszczając wielkie kłęby pary. Bagażowy wyskoczył z trzeciego wagonu, ustawił pod drzwiami stołeczek obity pluszem i wszedł z powrotem.

Po kilku minutach bagażowy zjawił się ponownie, niosąc pudło na kapelusze i wielki czarny parasol. Podał rękę kruchej starszej pani, a potem młodszej, żeby im pomóc przy wysiadaniu.

Starsza dama nosiła krynolinę, czepek i koronkowe mitenki, więc przestraszyłem się, że jednak skoczyłem za daleko, ale młodsza ubrana była w długą kloszową spódnicę i kapelusik nasunięty na czoło. Miała słodką buzię, a kiedy tłumaczyła bagażowemu, jakie rzeczy ma zabrać, jej głos brzmiał cicho i dystyngowanie.

— Mówiłam ci, że on nie będzie na nas czekał — odezwała się stara dama głosem o schrapnellowskim brzmieniu.

— Z pewnością wkrótce się zjawi, ciociu — odpowiedziała młoda kobieta. — Widocznie coś go zatrzymało na uniwersytecie.

— Pleciesz androny — fuknęła stara dama (nigdy nie przypuszczałem, że usłyszę ten zwrot na własne uszy). — Wyjechał gdzieś na ryby. Haniebne zajęcie dla dorosłego mężczyzny! Napisałaś do niego, że dzisiaj przyjeżdżamy?

— Tak, ciociu.

— I podałaś godzinę, mam nadzieję?

— Tak, ciociu. On na pewno zaraz przyjdzie.

— A tymczasem musimy tutaj stać w tym okropnym upale.

Moim zdaniem dzień był ciepły i przyjemny, no, ale ja nie nosiłem czarnej wełnianej sukni zapiętej pod szyję. Ani koronkowych mitenek.

— Nieznośna spiekota — narzekała dama, wyjmując chusteczkę z małej, wyszywanej paciorkami sakiewki. — Zupełnie nie mogę oddychać. Ostrożnie! — huknęła na bagażowego, który zmagał się z wielkim kufrem.

Finch miał rację. Oni rzeczywiście podróżowali z okrętowymi kuframi.

— Słabo mi — jęknęła ciocia, wachlując się omdlewająco chusteczką.

— Może usiądziesz tutaj, ciociu — zaproponowała młoda kobieta, prowadząc damę do drugiej ławki. — Wujek z pewnością zaraz przyjdzie.

Stara dama usiadła wśród szelestu spódnic.

— Nie tak! — warknęła na bagażowego. — To wszystko przez Herbert. Wychodzić za mąż! I akurat wtedy, kiedy przyjeżdżam do Oksfordu. Nie zadrap skóry!

Najwyraźniej żadna z pań nie była moim kontaktem, ale przynajmniej nie cierpiałem już na „trudności z rozróżnianiem dźwięków”. I rozumiałem, co mówią, rzecz nie zawsze osiągalna w przeszłości. Na swojej pierwszej wencie rozróżniałem najwyżej jedno słowo na dziesięć: rzutki, duby smalone i aukcja robótek.

Chyba pokonałem również moją „skłonność do sentymentalizmu”. Młodsza dama miała ładną twarzyczkę w kształcie serca i jeszcze ładniejsze kostki u nóg, których wdzięczny kształt dostrzegłem, kiedy błysnęła białą pończoszką, wysiadając z pociągu, ale jakoś nie zacząłem rozpływać się w przesadnych porównaniach do sylfów czy cherubinów. Co więcej, bez trudu przypomniałem sobie oba słowa. Czułem się całkowicie uzdrowiony.

— On całkiem o nas zapomniał — powiedziała ciocia. — Musimy wziąć dorożkę.

— Nie trzeba wynajmować powozu — sprzeciwiła się młoda kobieta. — Wujek nie zapomniał.

— Więc dlaczego nie przyszedł, Maud? — fuknęła cioteczka, układając spódnice w ten sposób, że zajęły całą ławkę. — I dlaczego Herbert tu nie ma? Małżeństwo! Służące nie powinny wychodzić za mąż. I jak Herbert znalazła kogoś odpowiedniego do małżeństwa? Absolutnie zabroniłam jej mieć adoratorów, więc pewnie wybrała nieodpowiednią partię. Jakiegoś osobnika z teatru rewiowego. — Zniżyła głos. — Albo gorzej.

— O ile mi wiadomo, poznali się w kościele — odpowiedziała cierpliwie Maud.

— W kościele! Haniebne! Do czego to dochodzi? Za moich czasów kościół to był obowiązek, nie miejsce spotkań towarzyskich. Zapamiętaj moje słowa, za sto lat nie odróżnisz katedry od teatru.

Albo od centrum handlowego, dodałem w myślach.

— To przez te wszystkie kazania o miłości chrześcijańskiej — ciągnęła ciocia. — Gdzie się podziały kazania o obowiązku i skromności? I punktualności. Twojemu wujkowi dobrze by zrobiło kazanie o… dokąd idziesz?

Maud ruszyła do drzwi budynku.

— Chciałam spojrzeć na zegar — wyjaśniła. — Pomyślałam, że może wujka jeszcze nie ma, bo pociąg przyjechał za wcześnie.

Usłużnie wyciągnąłem zegarek z kieszonki i otworzyłem kopertę z nadzieją, że potrafię odczytać godzinę.

— I zostawisz mnie tutaj samą — obruszyła się ciocia — nie wiadomo z kim? — Pogroziła młodszej damie palcem w mitence. — Są tacy mężczyźni — oznajmiła scenicznym szeptem — którzy kręcą się w miejscach publicznych i czyhają na okazję, żeby wciągnąć w rozmowę samotne kobiety.

Zatrzasnąłem wieczko, włożyłem zegarek z powrotem do kieszonki i bardzo się starałem wyglądać przyzwoicie.

— Chodzi im o to — szepnęła głośno ciocia — żeby ukraść bagaż samotnej kobiecie. Albo gorzej.

— Wątpię, czy ktoś zdoła podnieść nasz bagaż, ciociu, a co dopiero ukraść — odszepnęła Maud, a moja opinia o niej natychmiast wzrosła.

— Tym niemniej jesteś pod moją opieką, skoro mój brat nie uznał za stosowne wyjść po nas, a moim obowiązkiem jest chronić cię przed szkodliwymi wpływami — oświadczyła ciocia, spoglądając na mnie znacząco. — Nie zostaniemy tutaj ani chwili dłużej. Zawieźcie to do przechowalni — poleciła bagażowemu, który wreszcie załadował na wózek kufry i trzy wielkie pudła modniarskie. — I przynieście nam kwit.

— Pociąg zaraz odjedzie, proszę pani — zaprotestował bagażowy.

— Nie jadę tym pociągiem — odparła. — I sprowadźcie nam dorożkę. Z godnym zaufania woźnicą.

Bagażowy spojrzał rozpaczliwie na pociąg, który wypuszczał wielkie kłęby pary.

— Szanowna pani, moim obowiązkiem jest pozostanie w pociągu. Stracę posadę, jeśli nie wsiądę.

Zastanawiałem się, czy mam zaofiarować swoje usługi w sprowadzaniu dorożki, ale nie chciałem, żeby ciocia wzięła mnie za Kubę Rozpruwacza. A może to był anachronizm? Czy Kuba rozpoczął już swoją karierę w 1888 roku?

— Wierutne brednie! — zawołała ciocia. — Stracicie posadę, jeśli zamelduję przełożonym o waszym zuchwałym zachowaniu. Jaka to linia?

— Great Western, szanowna pani.

— No, dyrekcja z pewnością nie pochwali pracownika, który zostawia bagaż pasażerów na peronie, żeby go ukradł jakiś pospolity przestępca. — Rzuciła mi kolejne wymowne spojrzenie. — Dyrekcja nie pochwali pracownika, który odmawia pomocy bezradnej starszej damie.

Bagażowy, który najwyraźniej nie zgadzał się z określeniem „bezradna”, zerknął na ruszający pociąg, potem na drzwi budynku, jakby odmierzał dystans, wreszcie dotknął daszka czapki i wepchnął wózek w drzwi.

— Chodź, Maud — rozkazała ciocia, podnosząc się z kręgu krynoliny.

— A jeśli wujek przyjedzie? — zaoponowała Maud. — Miniemy się z nim.

— To go nauczy punktualności — prychnęła ciocia i majestatycznie wytoczyła się z peronu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Nie licząc psa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Nie licząc psa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Connie Willis - Zwarte winter
Connie Willis
Connie Willis - Black-out
Connie Willis
Connie Willis - Passage
Connie Willis
Connie Willis - Rumore
Connie Willis
Connie Willis - All Clear
Connie Willis
Connie Willis - Lincoln’s Dreams
Connie Willis
Connie Willis - Fire Watch
Connie Willis
Connie Willis - Bellwether
Connie Willis
Connie Willis - L'anno del contagio
Connie Willis
Отзывы о книге «Nie licząc psa»

Обсуждение, отзывы о книге «Nie licząc psa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x