Frederik Pohl - Gateway — brama do gwiazd

Здесь есть возможность читать онлайн «Frederik Pohl - Gateway — brama do gwiazd» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1987, ISBN: 1987, Издательство: Alfa, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gateway — brama do gwiazd: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gateway — brama do gwiazd»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Układzie Słonecznym ludzkość znajduje urządzenia i budowle tajemniczej obcej rasy, którą ochrzczono mianem Heechów. Ich technologia była bardzo rozwinięta, a niektóre artefakty okazują się bardzo przydatne dla ludzi. Nikt nie wie, jak wyglądali Heechowie, ani gdzie odlecieli. Największym odkryciem jest asteroid Gateway, rodzaj stacji kosmicznej z blisko tysiącem międzygwiezdnych statków Heechów

Gateway — brama do gwiazd — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gateway — brama do gwiazd», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Niestety, nawet ja to czułem. Nie wiem dokładnie, co jest w zgniłym opatrunku chirurgicznym, ale trudno to znieść. Obiecałem więc, że pójdę do szpitala i potem, by jej zrobić na złość, nie dokończyłem porcji świeżego ananasa za sto dolarów. Ona z kolei, by mnie ukarać, zaczęła ze złością przesuwać moje rzeczy w szafce robiąc w ten sposób miejsce na zawartość swego nesesera. Siłą rzeczy musiałem więc powiedzieć: — Nie rób tego, dziecino. Mimo że cię tak bardzo kocham, chyba na trochę wrócę do swego pokoju.

Wyciągnęła rękę i poklepała mnie po ramieniu. — Będzie mi tu pusto — powiedziała, gasząc papierosa. — Przyzwyczaiłam się, że mam cię rano obok siebie. Z drugiej jednak strony…

— Wstąpię po rzeczy w drodze do szpitala — przerwałem. Rozmowa ta nie sprawiała mi zbytniej przyjemności, więc nie chciałem jej już przedłużać, póki można takie utarczki damsko-męskie uzasadnić napięciem przedmenstrualnym. Podoba mi się ta teoria, ale wiedziałem niestety, że w tym przypadku nie ma zastosowania do Klary. Pozostaje również otwarty problem, jak wytłumaczyć moje zachowanie.

W szpitalu musiałem czekać ponad godzinę, a potem bardzo bolało.

UWAGI O WYBUCHACH

Dr Asmenion: Oczywiście dobre pomiary Novej lub Supernovej warte są kupę forsy. To znaczy pomiary samego procesu. Zdjęcia wykonane później nikogo już nie interesują, i pamiętajcie, żeby zawsze szukać naszego słońca, jak już je znajdziecie, zróbcie wszystkie możliwe odczyty, we wszystkich częstotliwościach, w najbliższym otoczeniu z odchyleniem do pięciu stopni z każdej strony. Oczywiście, przy maksymalnym powiększeniu.

Pytanie: A po co?

Dr Asmenion: Może znajdziecie się przypadkiem po drugiej stronie słońca, gdzieś w okolicy gwiazdy Tycho czy Mgławicy Kraba, czyli pozostałości Supernovej z roku 1054 w Gwiazdozbiorze Byka. I może uda wam się zrobić zdjęcie takiej gwiazdy przed wybuchem. Za coś takiego daliby wam od ręki z pięćdziesiąt czy sto tysięcy.

Krwawiłem jak zarzynane prosię, poplamiłem koszulę i spodnie, a kiedy wyciągali z nosa tę niekończącą się gazę, którą Ham Tayeh wepchnął, by zatamować krwotok, odczuwałem to, jakby wyrywali ze mnie kawały żywego mięsa. Wrzeszczałem. Niewysoka starsza Japonka, która tego dnia pełniła dyżur w ambulatońum, ledwie to wytrzymywała. — Zamknij się, proszę! — powiedziała. — Zachowujesz się jak ten pomyleniec, który wrócił niedawno temu, a potem się zabił.

Kazałem się jej odsunąć, ręką przytrzymywałem nos, żeby zatamować krew. Czułem, że dzieje się coś niedobrego. — Jak się nazywał?

Odepchnęła moją rękę i dotknęła nosa. — Nie wiem, ale zaraz, zaraz… Ty też jesteś chyba z tego pechowego statku?

— Właśnie chcę sprawdzić. Czy nazywał się Sam Kahane?

Stała się nagle bardziej ludzka. — Tak mi przykro, kochanie — powiedziała. — Chyba tak się nazywał. Chcieli mu dać zastrzyk, żeby się uspokoił, a on wyrwał lekarzowi igłę i… no, zadźgał się na śmierć.

To rzeczywiście była wiadomość dnia.

W końcu udało jej się skauteryzować mój nos. — Wsadzę tylko niewielki opatrunek — powiedziała. — Jutro sam go sobie wyjmiesz. Tylko powoli. Jeśli będziesz krwawił, pędem przylatuj.

Kiedy mnie puściła, wyglądałem jak niedoszła ofiara kata. Doczłapałem do pokoju Klary, by się przebrać. Lecz na tym nie kończyły się nieprzyjemności tego dnia. — Cholerne Bliźnięta — warknęła na mnie. — Następnym razem, jeśli polecę, to z Bykiem, na przykład z takim Miecznikowem.

— Co się stało?

— Przyznali nam dwanaście tysięcy pięćset premii — na pięcioro. Boże! Przecież ja mojej służącej daję większe napiwki.

— Skąd wiesz? — zdążyłem już podzielić dwanaście i pół tysiąca przez pięć, lecz w tym samym ułamku sekundy przeleciało mi przez myśl, czy w zaistniałej sytuacji nie podzielą tej sumy na cztery.

— Dzwonili dziesięć minut temu. O Boże! Najbardziej kurewska wyprawa, jaką kiedykolwiek odbyłam i mam z niej tyle, że wystarczy zaledwie na jeden zielony żeton w kasynie. — Popatrzyła na moją koszulę i złagodniała nieco. — No, to nie twoja wina, Bob, ale Bliźnięta nigdy nie potrafią podjąć decyzji. Powinnam o tym dobrze wiedzieć. Poczekaj, poszukam jakiegoś czystego ubrania.

Pozwoliłem jej to zrobić, ale i tak nie zostałem. Zebrałem swoje rzeczy i poszedłem w kierunku zlotni, zostawiłem je potem w recepcji, gdzie poprosiłem z powrotem o mój pokój i gdzie skorzystałem z piezofonu. Wspominając o Miecznikowie przypomniała mi o czymś, co miałem już wcześniej zrobić.

Mieczników pomarudził, ale w końcu zgodził się spotkać ze mną w sali wykładowej. Przyszedłem tam przed nim. Zatrzymał się na progu, rozejrzał i zapytał: — A gdzie jest ta, jak jej tam…?

— Klara Moynlin? Jest u siebie. — Zwięzła, prawdziwa, wymijająca… modelowa odpowiedź.

— Hm. — Wskazującym palcem pogładził spotykające się pod podbródkiem bokobrody. — No to chodź. — Prowadząc mnie rzucił przez ramię: — Myślę, że ona by więcej skorzystała niż ty.

— Z pewnością. Dane.

— Hm. — Zawahał się u wypukłości w podłodze, która stanowiła wejście do jednego ze statków instruktażowych, potem wzruszył ramionami, otworzył właz i wgramolił się do środka.

Wchodząc za nim pomyślałem, że był wyjątkowo otwarty i życzliwy. Kucał przed monitorem selektora lotów ustawiając cyfry. W ręku trzymał przenośny czytnik danych podłączony do głównego komputera Korporacji. Wiedziałem, że włącza jedno ze znanych ustawień, więc nie zdziwiło mnie, że kolory pojawiły się prawie natychmiast. Stuknął kciukiem w dostrajacz i spoglądając na mnie przez ramię czekał, aż cały ekran utonie w przeraźliwej różowości.

— W porządku — powiedział. — Dobre, jasne ustawienie. Teaz spójrz na dolną część spektrum.

Chodziło o wąskie, od czerwieni do fioletu, pasmo tęczy po prawej stronie ekranu. Fiolet był na samym dole i kolory przechodziły jeden w drugi, od czasu do czasu przerywane jedynie jaskrawym pasmem lub czernią. Wyglądało dokładnie jak to, co astronomowie nazywają liniami Frauenhofera, kiedy tylko spektroskop może im pomóc ustalić, z czego zbudowana jest jakaś gwiazda lub planeta. Ale to nie były linie Frauenhofera, tamte wykazują, jakie pierwiastki występują w źródle promieniowania (lub w obiekcie, jaki zaplątał się między to źródło, a obserwatora). Bóg jeden wie, co te linie wskazywały.

Bóg — i być może Dane Mieczników. Prawie się uśmiechał był zadziwiająco rozmowny. — Widzisz to pasmo trzech czarnych linii na niebieskim? — spytał. — Prawdopodobnie związane jest z ryzykiem misji. W każdym razie odczyty komputera wskazują, że jeśli jest tu sześć lub więcej smug — statek nie wraca.

Słuchałem go z pełną uwagą. — Boże! — westchnąłem, myśląc o wszystkich ludziach, którzy nie żyją, ponieważ o tym nie wiedzieli. — Dlaczego o takich rzeczach nie mówi się nam w szkole?

— Nie bądź idiotą, Broadhead — odpowiedział z dużą cierpliwością jak na niego. — To wszystko są najnowsze odkrycia. A i tak dużo w tym domysłów. Poza tym zależność między liczbą linii poniżej sześciu, a bezpieczeństwem wyprawy nie jest tak oczywista. Niestety, to nie tak, że się dodaje poszczególne linie za kolejne stopnie niebezpieczeństwa. Można by się spodziewać, że przy pięciopasmowych ustawieniach będzie wysoki procent strat, zaś przy braku smug — pełne bezpieczeństwo. Tylko, że nie ma tak dobrze. Najbezpieczniejsze są wyprawy przy jednej lub dwóch liniach. Przy trzech też nie jest źle, choć zdarzają się i straty. Przy zerowej liczbie statystyka jest podobna, jak przy trzech.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gateway — brama do gwiazd»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gateway — brama do gwiazd» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gateway — brama do gwiazd»

Обсуждение, отзывы о книге «Gateway — brama do gwiazd» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x