— Strzałka oznacza, że byty z Hylaejskiego Świata Teorycznego mogą wywoływać skutki w Arbryjskiej Dziedzinie Przyczynowej, ale niemożliwa jest sytuacja odwrotna. Jeśli zadamy sobie trud, żeby zrozumieć, co naprawdę twierdzą ludzie, rysując taki diagram, okaże się, że wszystko sprowadza się do poglądu, który nazywamy protyzmem. Wiem, że wy dwaj jesteście tego w pełni świadomi, ale pozwolę sobie przypomnieć jego podstawowe założenia, żeby było jasne, na czym stoimy.
— Prosimy bardzo — powiedziałem.
— Nie krępuj się — dodał Lio.
— Doskonale. Pierwsze założenie brzmi: byty stanowiące przedmiot zainteresowania teoryki istnieją niezależnie od naszej percepcji, przyjętych przez nas definicji i konstrukcji myślowych. Teorowie ich nie tworzą; teorowie je tylko odkrywają. Drugie założenie jest takie, że umysł ludzki ma zdolność postrzegania tych bytów, i to właśnie robią teorowie, kiedy je odkrywają.
— Na razie nadążamy — zapewniłem Criscana.
— Cieszę się. Jeżeli nie chcemy ograniczać się do wyliczenia tych założeń, to aby uczynić następny krok, musimy wytłumaczyć, jak to się dzieje, że ludzki umysł może posiąść wiedzę o bytach teorycznych, które, zgodnie z pierwszym założeniem, są nie-czasoprzestrzenne i nie są połączone więzami przyczynowymi z bytami tworzącymi nasz kosmos. Na przestrzeni dziejów metateorycy przytaczali najróżniejsze argumenty, próbując wyjaśnić ten fenomen. I tak na przykład Halikaarn mocno naraził się proceńczykom, twierdząc, że w naszym mózgu istnieje specjalny organ odpowiedzialny za to postrzeganie.
— Organ? — powtórzył Lio. — Jak jakiś gruczoł czy coś w tym rodzaju?
— Niektórzy tak właśnie zinterpretowali jego słowa, co chyba wyjaśnia, dlaczego spotkała go miażdżąca krytyka. Najprawdopodobniej był to jednak błąd przekładu. Halikaarn żył przed Rekonstrukcją i w swoich pismach nie używał orthyjskiego, lecz języka którejś ze współczesnych mu mniejszości. Tłumacz, który przełożył jego prace na fluksyjski, wybrał niewłaściwe słowo, czym wyrządził mu niedźwiedzią przysługę. Halikaarnowi nie chodziło o gruczoł, lecz o pewną wrodzoną zdolność mózgu, nie ulokowaną w żadnym konkretnym fragmencie tkanki.
— Rzeczywiście, coś takiego łatwiej potraktować poważnie — przyznałem. — Rozumiem — dodałem, widząc, że Criscan szykuje się do długiej i nudnej mowy obrończej. — Jak ta zdolność ma się do faktów, które ilustruje nasz diagram?
— Istnieje jeszcze inny rodzaj danych niż te odbierane przez nas wzrokiem, słuchem i innymi zmysłami. W jakiś sposób dane te docierają z HŚT do Arbryjskiej Dziedziny Przyczynowej, gdzie postrzega je Organ Halikaarna.
— Takie twierdzenie przynosi chyba więcej pytań niż odpowiedzi — zauważył Lio.
— Nie daje żadnych odpowiedzi — zgodził się Criscan. — Bo też nie jest próbą odpowiadania na pytania, lecz wstępem do rozgrywki: na razie rozstawiamy figury na planszy, uzgadniamy terminologię i tak dalej. Byty teoryczne z HŚT: trójkąty, twierdzenia i inne czyste idee nazywamy cnoönami.
— Cnoöny… — powiedział Lio. — Odhaczone.
— Nasz świat łączy z HŚT pewna relacja, której szczegóły mogłyby być przedmiotem odrębnej dyskusji. Halikaarn nie nadał jej żadnej nazwy, więc symbolizującą ją strzałkę nazwano po prostu Strzałką Halikaarna.
— Strzałka Halikaarna… Odhaczona.
— Strzałka Halikaarna oznacza jednokierunkowy przepływ danych na temat cnoönów. Dane te docierają do Arbryjskiej Dziedziny Przyczynowej w drodze słabo poznanego procesu, nazwanego Przepływem Hylaejskim, i tam oddziałują na Organ Halikaarna. Dzięki temu dowiadujemy się o ich istnieniu.
— Przepływ Hylaejski… Odhaczony.
Criscan nie przepadał za Lio, ale było widać, że usilnie stara się go tolerować. Postanowiłem wejść w rolę interlokutora. Szturchnąłem Lio pod żebro, na co zareagował cokolwiek teatralnie: zatoczył się na pobocze drogi, jakby potrącił go rozpędzony aport. Udałem, że nic nie widzę.
— Terminologię mamy załatwioną — zwróciłem się do Criscana. — Co z nią zrobimy?
— Na początek przeskoczymy półtora tysiąclecia w przód — odparł. — I porozmawiamy o tym, czego dokonali Erasmas i Uthentine, kiedy postanowili sprawdzić, co się stanie, jeżeli potraktują diagram jako szczególny, mocno uproszczony przypadek skierowanego grafu acyklicznego, w skrócie SGA. „Skierowany” oznacza w tym wypadku jednokierunkowość strzałek; „acykliczny” — że strzałki nie mogą się zapętlać, to znaczy, że jeżeli mamy strzałkę od A do B, nie możemy jednocześnie mieć strzałki od B do A.
— Tak się zastanawiam… po co nam ten postulat?
— Acykliczność jest niezbędna do zachowania podstawowej zasady protyzmu, czyli niezmienności cnoönów. Gdyby strzałki mogły się zapętlić w kółko, oznaczałoby to, że wydarzenia w naszym wszechświecie mogą mieć wpływ na Hylaejski Świat Teoryczny.
— Ależ naturalnie, wybacz. Teraz, kiedy to powiedziałeś, wydaje mi się to oczywiste.
Criscan wskazał swój rysunek.
— Metateoryk powiedziałby, że ten diagram jest niepoprawny.
— Dlaczego? Jak możesz w ogóle twierdzić coś takiego?
— To normalny manewr metateoryczny; musimy cały czas zadawać sobie pytanie: „Dlaczego coś wygląda właśnie tak, a nie inaczej?”. Jeżeli poddasz ten diagram takiemu testowi, natychmiast pojawia się problem: występują w nim dokładnie dwa światy. Nie jeden, nie wiele, ale dwa. Można by nakreślić prostszy diagram, zawierający tylko jeden świat (Arbryjską Dziedzinę Przyczynową) i ani jednej strzałki; taki rysunek wzbudziłby mniejsze opory wśród metateoryków, przynajmniej tych nienatrętnie protyjskich. Można by również stwierdzić, że „światów jest bardzo dużo” i przedstawić argumenty na poparcie takiej tezy. Jednakże powiedzenie „są dwa światy — i ani jednego więcej” wydaje się równie słabo umotywowane, jak stwierdzenie „istnieją dokładnie sto siedemdziesiąt trzy światy i wszyscy, którzy twierdzą, że jest ich sto siedemdziesiąt dwa, to wariaci”.
— No dobrze, jeśli tak stawiasz sprawę, to rzeczywiście brzmi to słabo. Tak jak kiedy deolatrzy upierają się, że ich święte pisma zawierają dokładnie trzydzieści siedem ksiąg, a każdy, kto uważa inaczej, musi umrzeć.
— Dobry przykład. Częściowo tłumaczy, dlaczego protyzm nie wszędzie budzi entuzjazm. Postulat Erasmasa/Uthentine brzmi więc tak: „Jeżeli coś jest prawdziwe w odniesieniu do jednego SGA, powinno być prawdziwe w odniesieniu do innego”. Nie pozostaje nam nic innego, jak rozważyć SGA zawierające inną liczbę światów.
Criscan wziął do ręki patyk i wyrysował taki diagram:
— Taki SGA nazwali Pociągiem Towarowym — wyjaśnił. — W topologii Pociągu Towarowego istnieje wiele (być może nieskończenie wiele) Hylaejskich Światów Teorycznych, ułożonych w porządku hierarchicznym: każdy jest „bardziej protyjski” od poprzedniego i „mniej protyjski” od następnego. Wprowadza się w ten sposób pojęcie protyzmu analogowego; w protyzmie prostym protyjskość jest własnością binarną, cyfrową.
— Świat albo jest protyjski, albo nie — przetłumaczyłem.
— Otóż to. W tym modelu możliwa jest natomiast gradacja protyjskości.
Читать дальше