Samuel Delany - Punkt Einsteina

Здесь есть возможность читать онлайн «Samuel Delany - Punkt Einsteina» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Gdańsk, Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Phantom Press, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Punkt Einsteina: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Punkt Einsteina»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Opuszczoną przez ludzi Ziemię zasiedliła humanoidalna rasa, usiłująca upodobnić się do swych poprzedników i przeżyć ich historię na nowo. Przybysze ze czcią traktują pozostawione przez ludzi ślady kultury i cywilizacji. W ich świecie postaciami mitycznymi są nie tylko Orfeusz i Chrystus, ale także bohater Dzikiego Zachodu — Billy Kid oraz Beatlesi. Nagła śmierć ukochanej sprawia, że bohater powieści, Lobey, porzuca swą idylliczną, zagubioną w lasach wioskę i wyrusza na wędrówkę, aby odnaleźć i odzyskać utraconą miłość.

Punkt Einsteina — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Punkt Einsteina», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— …lub powodować, że tworzę muzykę — dokończyłem za niego. — O czym myślisz, Pająku?

— Gdybym umiał to wyrazić lub gdybyś ty potrafił zrozumieć moje słowa, straciłoby to całą wartość. Kilka wojen, kilka chaosów, kilka paradoksów temu dwaj matematycy zakończyli jedną erę i rozpoczęli nowy rozdział w dziejach naszych gospodarzy i naszych duchów zwanych ludźmi. Jednym z nich był Einstein, który swoją teorią względności wyznaczył granicę ludzkiej percepcji, wyrażając matematycznie, w jaki sposób obserwator wpływa na rzeczy, które obserwuje.

— Znam to — powiedziałem.

— Drugim był Godel, współczesny Einsteinowi, pierwszy, który precyzyjnym twierdzeniem matematycznym przypominał ogromny obszar znajdujący się poza granicami określonymi przez Einsteina: W każdym zamkniętym systemie matematycznym — co należy rozumieć: w realnym świecie z jego niezmiennymi prawami logiki — istnieje skończona liczba prawdziwych twierdzeń — co znaczy: postrzegalnych, dających się mierzyć zjawisk — które, choć zawarte w oryginalnym systemie, nie dadzą się z niego wyprowadzić — czyli: udowodnić za pomocą zwykłej czy niezwykłej logiki. Wszystko to oznacza, że jest więcej rzeczy na niebie i Ziemi, niż śniło się naszym filozofom. W naszym świecie istnieje więc określona liczba prawdziwych rzeczy, których prawdziwości nie sposób dowieść. Einstein określił granice racjonalności. Godel wbił pinezkę w irracjonalność i przyczepił ją do ściany wszechświata na tyle mocno, by ludzie wiedzieli, że ta irracjonalność istnieje. Ziemia i ludzkość zaczęły ulegać zmianom. Tymczasem z innej strony wszechświata my wolno nadciągnęliśmy tutaj. Widoczne efekty teorii Einsteina można przedstawić w postaci krzywej wypukłej; wydajność tej teorii była największa w pierwszym stuleciu po jej ogłoszeniu, a potem ustabilizowała się na pewnym poziomie. Wydajność prawa Godla można przedstawić za pomocą krzywej wklęsłej; z początku była mikroskopijna, potem zrównała się z krzywą Einsteina, przecięła ją i przewyższyła. W punkcie przecięcia ludzkość potrafiła osiągnąć granice znanego wszechświata, posługując się statkami o napędzie odrzutowym, które ciągle są dostępne dla każdego, kto chce ich użyć…

— Lo Hawk — powiedziałem. — Lo Hawk podróżował do innych światów…

— …a gdy linia prawa Godła zaczęła górować nad krzywą Einsteina, jej cień przysłonił opuszczoną Ziemię. Ludzie wynieśli się dokądś, do jakiegoś świata poza tym kontinuum. Przybyliśmy my, zabraliśmy ich ciała i dusze; były puste i porzucone, mógł je wziąć każdy wędrowiec. Miasta, które były niegdyś tętniącymi życiem centrami międzygwiezdnego handlu, rozsypały się w pył, a były one większe niż Branning-at-sea.

Pomyślałem przez chwilę.

— To musiało zająć mnóstwo czasu — powiedziałem powoli.

— Tak — odrzekł Pająk. — Miasto, przez które jechaliśmy na szlaku, ma około trzydziestu tysięcy lat. Słońce przyciągnęło o dwie planety więcej od czasów Starych Ludzi.

— A Jaskinia? — zapytałem nagle. — Czym była Jaskinia?

— Nie pytałeś o to starszyzny?

— Nigdy nie przyszło mi to do głowy.

— Istnieje sieć jaskiń, ciągnących się niemal wokół całej planety. Na ich niższych poziomach znajdują się źródła promieniowania, dzięki czemu wioski, w których nastąpiła stagnacja populacji, mogą w sposób kontrolowany powodować losowe mieszanie się genów i chromosomów. Nie używamy tych jaskiń już od prawie tysiąca lat, jednak źródła radiacji ciągle są czynne. W miarę jak coraz bardziej upodabniamy się do ludzi, stajemy się istotami coraz bardziej skomplikowanymi, trudniej jest nam pozostać doskonałymi; jest coraz więcej różnorodności wśród normalnych, a klatki przepełnione są odrzuconymi. Tak to wygląda, Lobey.

— A co to wszystko ma wspólnego z mitologią? — Byłem już znużony tym monologiem.

— Przypomnij sobie moje pierwsze pytanie.

— Co wiem o mitologii?

— Tak. Ale chodzi mi o godlowską, a nie o einsteinowską odpowiedź. Nie chcę wiedzieć, jaka jest treść mitów ani jak się one wzajemnie przenikają i uzupełniają; nie chcę znać ich wątków przewodnich, ich granic ani ich genezy. Chcę znać ich kształt, ich fakturę; chcę wiedzieć, jak to jest, gdy omiatają cię na ciemnej ulicy, kiedy widzisz je cofające się we mgle, kiedy czujesz ich ciężar, gdy z tyłu wskakują ci na plecy, chcę wiedzieć, czemu dźwigasz na swych barkach więcej, niż musisz. Kim jesteś, Lobey?

— Jestem… Lobey? — W moim głosie drżało wahanie. — La Dire kiedyś nazwała mnie Ringiem i Orfeuszem.

Pająk uniósł brodę i oparł kościstą twarz na złączonych palcach.

— No tak. A wiesz, kim ja jestem?

— Nie.

— Jestem Iskariotą Zielonookiego. Jestem Patem Garrettem Dziecka Śmierci. Jestem sędzią Minosem przy bramie, którego musisz oczarować muzyką, zanim pozwoli ci dotrzeć do tego rudzielca, chociażby tylko po to, aby go o coś poprosić. Jestem każdym zdrajcą, jakiego tylko możesz sobie wyobrazić. A jednocześnie jestem baronem smoków, próbującym utrzymać dwie żony i dziesięcioro dzieci.

— Jesteś wielkim człowiekiem, Pająku.

Przytaknął.

— Co wiesz o mitologii?

— Pytasz mnie o to już po raz trzeci.

Podniosłem maczetę. Czułem rozdzierającą go miłość, którą usiłował wyśpiewać w milczącej serenadzie, ale nie słyszałem już żadnej muzyki. Przytknąłem instrument do ust.

— Przebij się przez skorupy mojej wiedzy, Lobey. Wiem o wiele więcej od ciebie. Winni mają ten przywilej: wiedzą o wiele więcej. — Trzymał czaszkę nad stołem. — Wiem, gdzie możesz znaleźć Frizę. Mogę cię przeprowadzić przez bramę. Chociaż Dziecko Śmierć może mnie za to zabić, chcę ci to powiedzieć. On jest młodszy, bardziej okrutny i znacznie silniejszy. Czy chcesz to dalej ciągnąć?

Cisnąłem maczetę na ziemię.

— Przecież to jest już przesądzone! — krzyknąłem. — Nie uda mi się! La Dire mówiła, że Orfeuszowi się nie udało. Ty próbujesz mi powiedzieć, że te historie mówią nam, co się zdarzy. Mówisz mi, że jesteśmy znacznie starsi, niż myślimy, przecież to wszystko to schematy naszej rzeczywistości, których nie jesteśmy w stanie zmienić! Z twoich słów wynika, że w momencie gdy zacznę, moje niepowodzenie jest przesądzone.

— Czy wierzysz w to?

— Przecież to właśnie powiedziałeś.

— Wszystko się zmienia, Lobey, w miarę jak potrafimy coraz lepiej czerpać z naszej własnej przeszłości. Abyśmy mogli się zestarzeć, upłynąć musi wiele czasu. Trasa Labiryntu jest dzisiaj inna, niż była na Knossos pięćdziesiąt tysięcy lat temu. Możesz być Orfeuszem lub kimkolwiek innym, kto rzuca wyzwanie śmierci i zwycięża. Zielonooki może zostać dziś powieszony i nigdy nie zmartwychwstać. Świat nie jest taki sam. To właśnie próbowałem ci powiedzieć. Świat jest inny.

— Ale…

— Dzisiaj w tym świecie jest tyle samo niepewności, ile wówczas, gdy pierwszy śpiewak ocknął się z odurzenia swą pieśnią, aby odkryć wartość poświęcenia się dla innych. Nie wiesz, jak to jest naprawdę, Lobey. To może być fałszywa nuta, a w najlepszym wypadku przemijający dysonans w harmonii wielkiego rock and rolla.

Pomyślałem przez chwilę, po czym powiedziałem:

— Chcę stąd uciec.

Pająk skinął głową.

— Pewien kamieniarz wykuł w skale na Fajstos wizerunek labrys — topora o dwu ostrzach. Twój śpiewający nóż ma także dwa ostrza. Ciekawe, czy Tezeusz budował Labirynt, gdy przez niego wędrował.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Punkt Einsteina»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Punkt Einsteina» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Punkt Einsteina»

Обсуждение, отзывы о книге «Punkt Einsteina» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x