Kim Robinson - Błękitny Mars
Здесь есть возможность читать онлайн «Kim Robinson - Błękitny Mars» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1998, ISBN: 1998, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Błękitny Mars
- Автор:
- Издательство:Prószyński i S-ka
- Жанр:
- Год:1998
- Город:Warszawa
- ISBN:83-7180-258-7
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Błękitny Mars: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Błękitny Mars»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Błękitny Mars — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Błękitny Mars», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Rozciągająca się przed nimi ziemia popękała wystarczająco, aby mogły się na niej pojawić spóźnione wulkany, górując nad kanionami. Z jednego wysokiego szczytu Sax i Ann dostrzegli daleki wulkan o wyglądzie spadłego z nieba czarnego stożka; potem zobaczyli kolejny, który wyglądał — o ile Sax dobrze widział — dokładnie jak krater meteorytowy. Gdy powiedział Ann o swoim spostrzeżeniu, potrząsnęła głową i wskazała magmowe wylewy i kanały, które teraz z łatwością dostrzegł. Były częściowo ukryte pod osypiskiem późniejszego rumoszu ejektamentów i pokrywą brudnego śniegu, gromadzącego się jak zaspy piaskowe w osłoniętych od wiatru niszach; światło zachodzącego słońca zmieniło im barwę na odcień piasku.
Widzieć krajobraz w trakcie jego historii, czytać go jak tekst napisany przez jego własną długą przeszłość — to była wizja Ann, którą spełniła dzięki bliskiej obserwacji, studiom trwającym stulecie oraz własnemu wrodzonemu darowi: jej miłości do tego świata. Naprawdę trzeba było go zobaczyć i zadziwić się nim. Stanowił coś w rodzaju naturalnego bogactwa, skarbu, miłości większej niż nauka albo coś z królestwa mistycznej nauki Michela. Z królestwa alchemii… Tyle że alchemicy chcieli zmieniać pewne rzeczy w coś innego, więc to był raczej jakiś typ wyroczni. Wizjonerstwo, z wizją równie potężną jak wizja Hiroko. Naprawdę. Duchowy świat Ann był, rzecz jasna, mniej fantastyczny, może mniej spektakularny, mniej aktywny, stanowił akceptację wobec tego, co leżało wokół — miłość do skały, w imię skały. W imię Marsa jako pierwotnej planety, w całym swym majestatycznym pięknie, czerwonordzawej, ciągle tak samo martwej. Martwej! Poddawanej przez lata jedynie chemicznym przemianom materii; bezmierne, powolne życie geofizyki. Osobliwe pojęcie — to życie abiologiczne… A jednak istniało, jeśli ktoś chciał je oglądać, rodzaj życia wirującego, poruszającego się wśród płonących gwiazd, postępującego przez wszechświat wspaniałym skurczowo-rozkurczowym ruchem. Można by powiedzieć — jedno wielkie oddychanie. Zachód słońca pomagał to wszystko dostrzec.
Sax próbował patrzeć na ten świat tak jak Ann. Za jej plecami, ukradkiem zerknął na naręczny komputer. Kamień (angielskie stone): od staroangielskiego stan, mnóstwo wyrazów pokrewnych, od praindoeuropejskiego sti, kamień. Skała (angielskie rock): ze średniowiecznej łaciny rocca, pochodzenie nieznane; kamienna masa. Sax opuścił rękę i popadł w jakąś „skalną” zadumę, otwartą i obojętną. Tabula rasa. Zamyślił się tak bardzo, że najwyraźniej nie usłyszał słów Ann, która w pewnej chwili prychnęła, po czym ruszyła naprzód. Zmieszany poszedł za nią, postanowił ignorować jej irytację i zadać kolejne pytania.
Wiedział, że Ann jest osobą stale niezadowoloną. Było w tym coś pocieszającego, ponieważ zupełny brak uczuć byłby bardzo złym sygnałem. Ann na szczęście ciągle traktowała wiele spraw dość emocjonalnie. Przynajmniej zazwyczaj. Czasami skupiała się na skale z takim oddaniem, że Sax miał wrażenie, iż obserwuje jej obsesyjny entuzjazm z dawnych czasów. Musiał przyznać, że tym postępowaniem zachęcała go. Innymi razy wydawało mu się, że Ann po prostu chaotycznie kręci się po okolicy, a areologia stanowi dla niej jedynie rozpaczliwą próbę ucieczki od teraźniejszości. Oddalić historię… albo rozpacz, albo wszystko naraz. W tych momentach chodziła bez celu i nie zatrzymywała się, aby spojrzeć na jawnie interesujące, mijane cechy terenu; nie odpowiadała także na pytania areologiczne. Sax wprawdzie nie wiedział dużo na temat depresji, lecz zachowanie Ann zaniepokoiło go. Niewiele niestety mógł zrobić, potrzebne były lekarstwa, a i przy ich zastosowaniu nie istniała pewność co do rezultatów. Zresztą, proponowanie Ann środków antydepresyjnych właściwie niewiele się różniło od sugerowania samej kuracji, nie mógł więc podjąć tego tematu. A poza tym… czy rozpacz równała się depresji?
Na szczęście, roślin było naprawdę niewiele. Tempe nie przypominała pod tym względem Tyrrheny ani nawet brzegów Lodowca Arena. Tak właśnie wyglądała powierzchnia, na której nie stosowano intensywnych zabiegów ogrodniczych. Ten świat nadal w większości składał się ze skał.
Z drugiej strony, Tempe leżała dość nisko, panowała tu spora wilgotność, a lodowy ocean znajdował się w odległości zaledwie kilku kilometrów na północ i na zachód. Różne grupy pionierskich Johnnych Appleseedów przekroczyły całą południową linię brzegową nowego morza — częściowo był to wynik prób Biotique, rozpoczętych kilka dziesięcioleci temu, kiedy Sax przebywał w Burroughs. Jeśli człowiek popatrzył uważnie wokół siebie, mógł dostrzec trochę porostów, małe zagony turniowych pól, a także kilka drzewek krummholzowych, na wpół zagrzebanych w śniegu. Wszystkie te rośliny — rzecz jasna, z wyjątkiem porostów — cierpiały, gdy północne lato zmieniało się w zimę. W maleńkich usteczkach tulącej się do ziemi koenigii i pigmejskiego jaskieru, a także w źdźbłach lodowej trawy i liściach (tak, tak!) arktycznej skalnicy można już było zauważyć pierwsze pasma barw jesieni. Czerwieniejące liście służyły jako kamuflaż na tle otaczającej czerwonej skały; często Sax nie dostrzegał jakiejś rośliny, aż prawie na nią nastąpił. Oczywiście nie chciał też przyciągać do nich uwagi Ann, toteż kiedy naprawdę na którąś nadepnął, szybko oceniał stratę wzrokiem i szedł dalej.
Wspięli się na spory pagórek, z którego było widać kanion położony na zachód od kryjówki. I wtedy Sax je zauważył: wielkie lodowe morze, w późnym świetle całe w kolorach pomarańczy i mosiądzu. Wypełniało wielki łuk niziny i tworzyło własny gładki horyzont sięgający od południowego zachodu do północnego wschodu. Płaskowzgórza poszarpanej ziemi sterczały obecnie z lodu niczym nadmorskie skały lub wysepki o stromych brzegach. Po prawdzie, ta część Tempe miała się stać jedną z najbardziej imponujących linii brzegowych na Marsie, niskie końce jej fossy miały się zmienić w długie fiordy lub zatoczki. Tuż przy poziomie morza znajdował się przybrzeżny krater o zboczu popękanym od strony wody. W tej szczelinie powstała idealnie zaokrąglona zatoka o szerokości około piętnastu kilometrów; kanał wejściowy do niej miał szerokość mniej więcej dwóch kilometrów. Dalej na południe poszarpany teren przy podnóżu Wielkiej Skarpy powinien stworzyć archipelag do złudzenia przypominający Hybrydy. Z klifów stałego lądu powinno być widać wiele wysepek. Tak, tak, imponująca linia brzegowa. Patrząc na potrzaskane tafle oświetlonego promieniami zachodzącego słońca lodu, wszystko można było sobie wyobrazić.
Na razie jednak wyobraźnia musiała wystarczyć. Cały obszar pokrywał lód, widoczne też były szczerbate lodowe góry rozrzucone na nowej linii brzegowej. Góry te uformowały się w wyniku jakiegoś procesu, z którego Sax nie do końca sobie zdawał sprawę, chociaż bardzo go ciekawił — sprawa ta jednak nie podlegała w tej chwili dyskusji. Można było tylko stać w milczeniu, jak gdyby znajdowali się na cmentarzu.
Skrępowany ukląkł, aby przyjrzeć się okazowi tybetańskiego rabarbaru, który przed chwilą nadepnął. Małe czerwone liście, kwiatki wyrastające z czerwonego środka.
Ann spojrzała mu przez ramię.
— Jest martwy?
— Nie. — Sax odsunął kilka uszkodzonych zewnętrznych listków i pokazał jej jaśniejsze liście pod spodem. — Przygotowuje się już do zimy. Oszukało go zmniejszone światło. — Potem kontynuował, jak gdyby do siebie: — Wiele roślin jednak umrze. Przewrót cieplny — który oznaczał, że temperatura powietrza staje się chłodniejsza od temperatury podłoża — nadszedł mniej więcej w ciągu jednej nocy. Nie miały czasu na uodpornienie, zatem wiele z nich zamarznie. Rośliny radzą sobie z zimnem znacznie lepiej, niż znosiłyby je zwierzęta. Choć owady mają się zadziwiająco dobrze, biorąc pod uwagę, że są małymi zbiornikami płynu. Posiadają kryptośrodki chroniące przed chłodem. Sądzę, że mogą znieść wszystko, co się zdarzy.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Błękitny Mars»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Błękitny Mars» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Błękitny Mars» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.