— Najlepiej Ukryty, miałeś znaleźć Teelę Brown!
— Czy przypadkiem nie słyszałem, jak doradzałeś cierpliwość Louisowi Wu?
— Louis Wu jest człowiekiem; wie, co to jest cierpliwość. Ty, pożeraczu liści, masz jej aż nadto.
— A ty proponujesz zamordowanie protektora z ludzkiej rasy. Mam nadzieje, że nie oczekujesz jakiegoś pojedynku? Wrzeszczysz i skaczesz, co? A Teela będzie walczyła gołymi rękami? Musimy pokonać Teelę, posługując się rozumem. Cierpliwości, kzinie. Pamiętaj, jaka jest stawka.
— Mów dalej.
— Udało mi się zlokalizować Olympus Mons, osiemset mil od nas w kierunku przeciwnym do obrotu. Przypuszczam, że Teela strzeliła do „Igły” z silnego lasera lub podobnej broni, żeby włączyło się pole statyczne, a potem zaholowała nas osiemset mil dalej. Nie potrafię odgadnąć dlaczego.
— Przyholowała nas tam, gdzie wcześniej stopiła skałę. To miejsce okaże się miejscem hipotetycznego wielokrotnego morderstwa. Musimy jednak odgadnąć, jak to się stanie. Nieżas! Może ona przeceniła naszą inteligencję.
— Mów za siebie, Louis. Prawdopodobnie znajduje się ono pod nami. — Jedna głowa lalecznika wygięła się w górę. — Prawie nad nami. według orientacji statku, znajduje się kompleks pomieszczeń, w których daje się namierzyć dużą aktywność elektryczną, nie wspominając o pulsacyjnej emisji neutrin, wskazującej na obecność kilku urządzeń radarowych.
Znalazłem również półkulę o średnicy trzydzieści osiem i osiem dziesiątych mili, z kolejnym źródłem neutrin w górnej części ściany. Poruszającym się źródłem. Emisja jest nie uporządkowana, podobnie jak w przypadku fabryki termojądrowej. Nie przesunęło się daleko w ciągu tych paru minut, kiedy was nie było, ale może przemierzyć pełne sto osiemdziesiąt stopni kopuły w ciągu piętnastu godzin plus minus trzy. Mięsożerco, wojowniku, z czym ci się to kojarzy?
— Sztuczne słońce. Rolnictwo. Gdzie?
— Dwa i pół tysiąca mil w stronę prawego krańca Mapy. Ale ponieważ będziecie atakowali przez Olympus Mons, musicie szukać dwanaście stopni na prawo od kierunku przeciwnego do obrotu. Może trzeba będzie pokonać jakieś ściany. Przynieśliście ręczny dezintegrator?
— Ponieważ nie jestem tak zupełnie niedomyślny, zrobiłem to. Najlepiej Ukryty, gdyby lądownik dotarł do Olympus Mons, moglibyśmy wyjść przez dyski transferowe i dalej przez luk towarowy lądownika. Ale Teela najpierw go zestrzeli.
— Dlaczego miałaby to zrobić? Nie jesteśmy jeszcze na jego pokładzie. Ona ma radar; będzie o tym wiedziała.
— Wrrr. Więc będzie śledziła lądownik, zaczeka, aż się pojawimy, i wtedy nas zniszczy. Czy to jest ta mądrość, która pomaga twojej rasie podkradać się do liści?
— Tak. Wejdziecie do Olympus Mons parę godzin przed dotarciem lądownika. Zaprogramuję sondę, żeby za wami podążała. W sondzie jest dysk transferowy-odbiornik. Oczywiście nie będziecie mieli drogi powrotnej do „Igły".
— Wrrr. To jest chyba wykonalne.
— Jakiego sprzętu użyjecie?
— Skafandrów ciśnieniowych, uprzęży nośnej, latarek laserowych i dezintegratora. Zabrałem również to. — Chmee pokazał materiał nadprzewodzący. — Teela o nim nie wie. Możemy go wykorzystać do zamaskowania skafandrów ciśnieniowych. Harkabeeparolyn, potrafisz szyć?
— Nie.
— Ja potrafię — oświadczył Louis.
— Ja również — odezwał się chłopiec. — Pokażcie mi tylko, o co wam chodzi.
— Dobrze. To nie musi być eleganckie. Miejmy nadzieję, że Teela użyje raczej lasera niż broni palnej albo topora wojennego. Nasze stroje nie wejdą na skafandry ciśnieniowe.
— To niezupełnie prawda — powiedział Louis. — Na przykład twój strój ochronny, Chmee, wejdzie na mój skafander ciśnieniowy.
— Tak zakutany nie mógłbyś się poruszać wystarczająco szybko.
— Może i tak, Harkabeeparolyn, jak sobie radzisz?
— Jestem zdezorientowana, Louis. Walczycie ramie w ramię z protektorką czy przeciwko niej?
— Ona walczy z nami, ale ma nadzieję, że przegra — odpowiedział łagodnie. — Nie może nam tego powiedzieć. Zasady gry ma zakodowane w mózgu i gruczołach. Potrafisz w to uwierzyć?
Harkabeeparolyn zawahała się.
— Protektorka zachowywała się jak… jakby ktoś, kogo się boi, nadzorował wszystko, co ona robi i mówi. Podobnie było w Budynku Panth w czasie mojego szkolenia.
— Właśnie tak jest. Nadzorcą jest sama Teela. Będziesz w stanie walczyć z protektorem, wiedząc, że cały świat umrze, jeśli przegrasz?
— Myślę, że tak. W najgorszym razie mogę odciągnąć jej uwagę.
— W porządku. Zabieramy cię ze sobą. Mamy ekwipunek, który był przeznaczony dla innej kobiety z rasy Inżynierów. Nauczę cię, jak się nim posługiwać. Chmee, ona założy twój strój ochronny między skafander ciśnieniowy i materiał nadprzewodzący.
— Może wziąć latarkę laserową Halrloprillalar. Zgubiłem swoją przez nieuwagę. Zabiorę dezintegrator. Wiem również, jak ustawić zapasowe baterie, żeby uwolniły swoją moc w ciągu milisekundy.
— Te baterie należą do mojej rasy. Miały służyć bezpieczeństwu — powiedział Najlepiej Ukryty z powątpiewaniem.
— Pozwól jednak, że się nimi zajmę. Musisz, poza tym, odciąć wszystkie kanały łączności. Możliwe, że Teela wróci, zanim tutaj skończymy. Szkoda, że nie mamy więcej czasu. Louis, pokaż Kawaresksenjajokowi, jak uszyć stroje maskujące. Jako nici użyjcie nadprzewodnika.
— Tak, pomyślałem o tym. Nieżas! Szkoda, że nie mamy więcej czasu.
* * *
Skoczyli na dyski transferowe, objuczeni sprzętem.
Harkabeeparolyn wyglądała bezkształtnie w kilku warstwach ubioru. Jej twarz w hełmie była napięta i skoncentrowana. Skafander ciśnieniowy, pas nośny, laser — miałaby szczęście, gdyby zapamiętała, jak się tym wszystkim posługiwać, nie mówiąc o walce. Z pewnej odległości w tym stroju można by ją wziąć za Louisa Wu. Może Teela zawaha się. Wszystko miało znaczenie.
Zniknęła. Louis poszedł w jej ślady, włączając pas.
Chmee, Harkabeeparolyn i Louis Wu unosili się jak piłki z czarnej bibuły nad zboczem Olympus Mons koloru rdzy. Sondy tam nie było. Krążyła, dopóki nie zabrakło jej paliwa, a wtedy spadła i potoczyła się. Była roztrzaskana. Dysk transferowy ocalał.
Wskaźniki na piersi Louisa mówiły, że powietrze jest bardzo rzadkie, bardzo suche i nasycone dwutlenkiem węgla. Dobra imitacja Marsa, ale grawitacja była bliska ziemskiej. Jak przeżyli Marsjanie? Musieli się przystosować do morza pyłu, w którym żyli. Silniejsi od swoich wymarłych kuzynów… „Zajmij się swoim zadaniem!”
Brzeg krateru znajdował się czterdzieści mil w górę zbocza. Droga zabrała im piętnaście minut. Harkabeeparolyn wlokła się z tyłu. Jej lot był nierówny; musiała przez cały czas manipulować przyciskami.
Właz na dnie krateru miał kolor skały i rdzy, i nierówną powierzchnię. Eksplodował do środka, w dół.
Opadli w ciemność. Hamowały ich pasy nośne, chociaż nie powinno tak być. Silniki repulsyjne odpychały płaskie płyty ze scrithu nad głową i pod stopami. Ale sufit, jako nie obciążony, był znacznie cieńszy niż podłoże Pierścienia.
Louis przełączył na podczerwień (mając nadzieję, że Harkabeeparolyn pamiętała o tym; w przeciwnym razie byłaby ślepa). Od spodu promieniowało ciepło — mały, jasny krąg. Pomieszczenie było ogromne, mroczne. Kolumny dysków i cienkie drabinki wzdłuż trzech ścian. A pośrodku wznosiła się nachylona wieża torusów. Opadali wśród nich, krąg po kręgu. Akcelerator liniowy, wycelowany w górę przez Olympus Mons? A zatem te dyski mogą być jednoosobowymi platformami bojowymi, czekającymi na wystrzelenie w niebo. W podłodze była wybita dziura. Wlecieli w nią. Harkabeeparolyn na końcu. Ciepłe miejsce wciąż powiększało się pod nimi.
Читать дальше