— Słucham pani. Chciała pani wygłosić krótki komentarz.
— Zgadza się, Phil. Jestem z Memphis. Uwielbiamy tam twój show.
Najpierw wyraz twarzy małego chłopczyka poklepanego po główce.
— Dziękuję pani.
Potem zbolała mina, jak gdyby coś stanęło mu w przełyku.
— Mam bardzo mało czasu.
— Chciałam zadać pytanie doktorowi. Czy uważa pan, że pańskie odkrycie zaprowadzi pana do nieba, czy też trafi pan do piekła za ingerencję w Boże tajemnice?
Zbliżenie Petera.
— Nie… nie mam pojęcia.
Donahue wykonał swój standardowy teatralny ruch ręką kończący się skierowaniem palca na kamerę.
— Zobaczymy się po…
Srebrnowłosy przystojniak o latynoskiej urodzie zwrócił się w stronę widzów.
Zgodnie z doniesieniami prasy brukowej poddał się niedawno procesowi opracowanemu przez Life Unlimited. Widzów czekały jeszcze stulecia jego specyficznych programów telewizyjnych.
— Życie po życiu — oznajmił złowieszczym tonem. — Oto temat dzisiejszego programu „Geraldo”. Wśród naszych gości są doktor Peter Hobson, uczony z Ottawy, który twierdzi, że udało mu się sfilmować nieśmiertelną duszę, oraz Jego Eminencja Carlos Latina z archidiecezji Los Angeles.
Geraldo zwrócił się w stronę mężczyzny w czarnej sutannie.
— Jak Wasza Eminencja sądzi, gdzie są dzisiaj dusze tych przedstawicieli duchowieństwa, którzy molestowali chłopców w prowadzonych przez kościół sierocińcach?
(Komputerowa grafika wyobrażająca kopułę Kapitelu. Sygnał muzyczny.)
Spiker: Mówi ABC News: „Tydzień z Peterem Jenningsem”. Z głównego biura w Waszyngtonie zwraca się do państwa sam Peter Jennings.
Jennings, siwowłosy, ponury, zwrócony ku kamerze.
— Fala duszy, fakt czy fantazja? Religijne objawienie czy naukowy fakt? Zapytamy naszych gości: Petera Hobsona, inżyniera, który odkrył falę duszy; Carla Sagana, autora bestsellera Eyes of Creation; oraz Helen Johannes, prezydenckiego doradcę do spraw religii w Ameryce. Dodatkowych informacji udzieli nasz specjalista Kyle Adair. A w waszyngtońskim studiu zasiądą ze mną…
(Plan amerykański Donaldsona: twarz o ostrych mimo zmarszczek rysach; lśniący jak pasta do butów tupecik, którego fałszywość nie budzi wątpliwości.)
— Sam Donaldson…
(Plan amerykański srebrnowłosego Willa: zez rozbieżny, muszka, przypomina emerytowanego właściciela plantacji.)
— … i George Will. Później dołączy do nas komentator Sally Fernandez z „Washington Post”… wszystko to w naszym niedzielnym programie.
(Reklamy: nowy, napędzany tylko olejem roślinnym samochód Archer Daniels Midland. General Dynamics: „nasze prace mogą być tajne, ale nasza korporacja dobrze służy społeczeństwu”. Merrill Lynch: „ponieważ przełom w gospodarce kiedyś nadejdzie”.
(Przygotowany z góry komentarz wprowadzający.)
(Rozjaśnienie w studiu.)
Jennings:
— Dziękuję, Kyle.
(Krótki przegląd gości i dyskutantów.)
(Peter Hobson na ściennym ekranie monitora. Na szczycie obrazu widoczny napis: „Toronto”.)
Sam Donaldson, pochylający się do przodu.
— Profesorze Hobson, pańskie odkrycie fali duszy można uważać za potężny bodziec wyzwalający uciśnione ludy, ostateczny dowód na to, że wszyscy ludzie są stworzeni jako równi. Jak pan sądzi, jaki wpływ wywrze ono na reżimy totalitarne?
Hobson, uprzejmie:
— Przepraszam, ale nie jestem profesorem.
Donaldson:
— Proszę mi wybaczyć. Ale niech się pan nie uchyla od odpowiedzi na pytanie! Jak pańskie odkrycia wpłyną na łamanie praw człowieka, do którego dochodzi na wschodniej Ukrainie?
Hobson, po chwili namysłu:
— Cóż, oczywiście chciałbym sądzić, że posunąłem naprzód sprawę równości. Wydaje się jednak, że nasza zdolność bycia nieludzkimi oparła się dotąd wszelkim wyzwaniom.
George Will, z palcami złożonymi w piramidę:
— Doktorze Hobson, przeciętny Amerykanin borykający się z ciężarem nadmiernie rozbudowanego rządu o nie nasyconym apetycie na pochodzące z podatków dolary zupełnie nie dba o geopolityczne konsekwencje pańskich badań. Przeciętny, chodzący do kościoła Amerykanin chce się dowiedzieć, w prostych, precyzyjnych słowach, jakie dokładnie właściwości ma życie pozagrobowe.
Hobson, mrugając powiekami:
— Czy to pytanie?
Will:
— Tak jest, doktorze Hobson.
Hobson, potrząsając powoli głową:
— Nie mam pojęcia.
Peter zadbał o to, by jego świeżo zdobyta sława nie przeszkodziła mu we wtorkowych kolacjach z Sarkarem u Sonny’ego Gotlieba. Tym razem miał pewną ściśle określoną sprawę, którą chciał omówić z przyjacielem, bez żadnych wstępów przeszedł więc do rzeczy.
— Jak się tworzy sztuczną inteligencję? Zajmujesz się tą dziedziną. Jak właściwie to robisz?
Sarkar wyglądał na zaskoczonego.
— Istnieje wiele sposobów. Najstarszy to metoda wywiadu. Jeśli chcemy, by system zajmował się planowaniem finansowym, zadajemy pytania kilku specjalistom z tej dziedziny.
Następnie sprowadzamy odpowiedzi do serii zasad, które można wyrazić w kodzie komputerowym: „Jeśli A i B są prawdziwe, zrób C”.
— Ale co z tym skanerem, który zbudowała dla was moja firma? Czy nie sporządzacie teraz pełnych wypisów mózgowych określonych ludzi?
— Osiągnęliśmy w tej dziedzinie znaczne postępy. Mamy prototyp zwany RICKGREEN, ale nie jesteśmy jeszcze gotowi do publicznej prezentacji. Znasz tego komika, Ricka Greena?
— Pewnie.
— Sporządziliśmy pełny zapis jego mózgu. Powstały system potrafi opowiadać kawały, które są równie śmieszne, jak opowiadane przez prawdziwego Ricka. I jeśli damy mu dostęp do wiadomości agencyjnych Canadian Press i UPI, umie nawet tworzyć nowe anegdoty na aktualne tematy.
— Dobra, to znaczy, że w zasadzie potraficie sklonować w krzemie określony ludzki umysł…
— Mamy dwudziesty pierwszy wiek, Peter. Używamy arsenku galu, nie krzemu.
— Jeśli tak mówisz.
— Poruszyłeś jednak kwestię, która czyni problem jędrnym — dotarliśmy do punktu, w którym potrafimy sklonować konkretny ludzki umysł. Szkoda, że podobna metoda nie powstała na czas, by można było skopiować umysł Stephena Hawkinga. Istnieje jednak bardzo niewiele zastosowań, do których przydatna jest wiedza tylko jednej osoby.
Większość systemów doradczych potrzebuje połączonych wiadomości wielu praktyków. Jak dotąd nie istnieje sposób, by połączyć, powiedzmy, Ricka Greena z Jerrym Seinfeldem albo zbudować sieć neuronalną łączącą cechy Stephena Hawkinga i Mordecaia Almimego. Choć wiążę z tą metodą wielkie nadzieje, podejrzewani, że większość kontraktów będzie polegała na sporządzaniu duplikatów mózgów autokratycznych prezydentów koncernów, przekonanych, że ich następcy będą zainteresowani tym, co będą mieli do powiedzenia po śmierci.
Peter skinął głową.
— Poza tym — ciągnął Sarkar — całkowite wypisy mózgowe to właściwie straszliwe marnotrawstwo środków. Kiedy tworzyliśmy RICKGREEN, byliśmy tak naprawdę zainteresowani wyłącznie jego poczuciem humoru, tymczasem system daje nam całą resztę wiedzy Ricka, wliczając w to jego sposoby wychowywania własnych dzieci, nieskończoną liczbę specjalistycznych wiadomości na temat modeli kolejek, które są jego hobby, a nawet jego metody gotowania, których nikt zdrowy na umyśle nie chciałby naśladować.
— Czy nie możecie odłączyć samego poczucia humoru?
— To trudne. Umiemy już dobrze dekodować to, co robią poszczególne sieci neuronalne, istnieje jednak wiele wzajemnych połączeń. Kiedy spróbowaliśmy skasować część dotyczącą wychowywania dzieci, przekonaliśmy się, że system przestał opowiadać kawały na temat życia rodzinnego.
Читать дальше