Robert Sawyer - Eksperyment terminalny

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Sawyer - Eksperyment terminalny» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Eksperyment terminalny: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Eksperyment terminalny»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Aby sprawdzić swe teorie odnoszące się do nieśmiertelności i życia pozagrobowego, stworzył trzy komputerowe symulacje własnej osobowości.
Z pierwszej kopii usunięto wszelkie wspomnienia powiązane z fizyczną egzystencją — to symulacja życia po śmierci.
Drugą kopię pozbawiono wiedzy o starzeniu się i śmierci — to symulacja nieśmiertelności.
Trzeciej osobowości nie poddano modyfikacjom — to kopia kontrolna.
Trzy wirtualne osobowości Hobsona uciekają z laboratoryjnego komputera do obejmującej cały świat elektronicznej pajęczyny. Jedna z nich jest mordercą.

Eksperyment terminalny — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Eksperyment terminalny», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

I poruszał się.

Rzecz jasna, neurony nie mogły zmieniać swego położenia. Były fizycznymi ciałami.

Urządzenie jednak wciąż rejestrowało ten sam kształt, powoli przemieszczający się w prawą stronę. Było przystosowane do rejestracji podobnych przesunięć, gdyż neurony nie zawsze wysyłały impulsy w dokładnie taki sam sposób, a mózg miał na tyle galaretowatą konsystencję, że ruchy głowy i tętno krwi mogły w nieznacznym stopniu zmienić fizyczne współrzędne jego komórek. Kształt poruszający się na ekranie musiał przenosić się od jednego neuronu do drugiego w etapach tak małych, że urządzenie mylnie brało każdy poszczególny przyrost za przejaw aktywności tych samych komórek. Peter spojrzał na pasek skali widoczny na dole ściennego ekranu. Fioletowy kształt, skomplikowany węzeł przypominający jelita wykonane z lamp neonowych, przesunął się już o pięć milimetrów, znacznie dalej niż mógł przemieścić się wewnątrz mózgu jakikolwiek neuron, pomijając przypadki silnego uderzenia w głowę, co Peggy Fennell z pewnością nie spotkało.

Peter nacisnął klawisz. Zapis przyśpieszył. Nie było wątpliwości — złożony z fioletowych punkcików węzeł wędrował w prawo, niemal w linii prostej. Podczas ruchu obrócił się lekko wokół osi, całkiem jak niesiona pustynnym wiatrem roślina.

Peter gapił się na to z ustami otwartymi ze zdumienia. Kształt nie przestawał się poruszać.

Przeszedł przez spoidło wielkie do drugiej półkuli, minął podwzgórze i dotarł do prawego płata skroniowego.

Każda część mózgu była z reguły dość dobrze odizolowana od pozostałych i typy fal elektrycznych charakterystyczne dla, powiedzmy, kory mózgowej nie występowały w móżdżku i na odwrót. Ten ciasny węzeł fioletowego światła przechodził, nie zmieniając jednak kształtu, przez kolejne struktury.

Awaria sprzętu, pomyślał Peter. No cóż. Za pierwszym razem nic nigdy nie funkcjonowało jak należy.

Tylko że…

Tylko że Peterowi nie przychodziło do głowy nic, co mogłoby spowodować podobną awarię.

A kształt wciąż wędrował przez ekran.

Spróbował wymyślić inne wyjaśnienie. Czy statyczne wyładowanie, być może spowodowane pocieraniem włosów Peggy o poduszkę, mogłoby wywołać podobny efekt?

Rzecz jasna, szpitalnym poduszkom celowo nadawano własności antystatyczne, właśnie po to, by nie zakłócały działania czułego sprzętu rejestrującego, a zresztą Peggy miała bardzo rzadkie białe włosy. Ponadto jej głowę osłaniał czepek skanera.

Nie, powodem musiało być coś innego.

Kształt zbliżał się do zewnętrznej granicy mózgu. Peter zastanawiał się, czy rozpłynie się on na pozakręcanej powierzchni kory, czy też może odbije się i pomknie w drugą stronę, jak gdyby wewnątrz głowy toczyła się jakaś gra wideo.

Nie zrobił żadnej z tych rzeczy.

Dotarł do granicy mózgu… i powędrował dalej, przez spowijającą go oponę.

Zdumiewające.

Peter dotknął kilku klawiszy, dodając do sylwetki mózgu pani Fennell ekstrapolację zarysów głowy. Dał sobie w myśli kopa za to, że nie zrobił tego wcześniej. Było oczywiste, gdzie zmierza ten węzeł światła.

Prosto ku skroni.

Ku najcieńszej części czaszki.

Powędrował dalej, przez kość i pokrywającą ją cienką warstewkę mięśni.

Z pewnością się rozpadnie, pomyślał Peter. Tak, na skroni są nerwy. Dlatego uderzenie w nią jest bolesne. Tak, są one też w tkance mięśniowej, również w pokrywających skroń mięśniach szczękowych. Nerwy przebiegają także przez głębsze warstwy skóry. Nawet jeśli kształt zachował pewną spójność, Peter spodziewał się zobaczyć w tym miejscu zmianę.

Poza mózgiem nerwy są znacznie rzadziej rozmieszczone. Kształt mógł się rozdąć, rozciągany między rzadszymi wysepkami tkanki nerwowej.

Ale tego nie zrobił. Zachował identyczne rozmiary, gdy wędrował, koziołkując powoli, przez mięśnie, skórę i…

Dalej. Przez pole czujników.

Nie rozpadł się. Po prostu odleciał. I zachował spójność. Pozostał nienaruszony do chwili, gdy zniknął z zasięgu pajęczej sieci instrumentów.

Niewiarygodne, pomyślał Peter. Niewiarygodne.

Przesunął wzrokiem po ekranie w poszukiwaniu oznak aktywności innych sieci neuronalnych.

Nie było żadnych.

Zarys mózgu Peggy Fennell był nieskażony, wolny od elektrycznej aktywności.

Była martwa.

Martwa.

I coś opuściło jej ciało.

Opuściło jej mózg.

Poczuł, że kręci mu się w głowie.

To było niemożliwe.

Niemożliwe.

Cofnął zapis i odtworzył go raz jeszcze, z innego punktu widzenia.

Dlaczego węzeł światła wędrował od lewej półkuli do prawej? Druga skroń była bliżej.

A! Przecież Peggy leżała na łóżku z głową na poduszce, której dotykała lewą skronią.

To prawa skroń stykała się z powietrzem. Mimo że była dalej, oferowała łatwiejszą drogę ucieczki.

Odtwarzał zapis raz za razem. Pod różnymi kątami. Przy użyciu różnych metod obrazowania, różnych kluczy kodowania barwnego. Bez względu na wszystko rezultat zawsze był taki sam. Porównał czas zarejestrowany na zapisie z innymi objawami czynności życiowych Peggy: tętnem, oddechem, ciśnieniem krwi. Węzeł światła oddalił się w chwilę po tym, jak jej serce przestało bić, jak odetchnęła po raz ostatni.

Znalazł dokładnie to, czego szukał — jednoznaczną oznakę świadczącą, że życie się skończyło, niepodważalny dowód na to, że pacjent stał się tylko kupą mięsa gotową do pobrania narządów.

Dowód.

To nie było właściwe słowo i Peter o tym wiedział. Celowo unikał myśli na ten temat.

Niemniej widział to. Jego własne superczułe instrumenty wykryły odejście duszy Peggy Fennell z ciała.

Wiedział, że jeśli poprosi Sarkara, by natychmiast przyjechał do niego, ten go usłucha.

Gdy jego przyjaciel przybył, Peter nie potrafił opanować podniecenia. Próbował, zapewne bez powodzenia, stłumić uśmiech. Zaprowadził Sarkara do swej pracowni, po czym raz jeszcze odtworzył zapis śmierci Peggy Fennell.

— Sfałszowałeś to — powiedział Sarkar.

— Nie sfałszowałem.

— Daj spokój, Peter.

— Naprawdę. Nawet nie wyczyściłem danych. Widziałeś dokładnie to, co się wydarzyło.

— Puść jeszcze raz ten ostatni kawałek — poprosił Sarkar. — Na jednej setnej prędkości.

Peter dotknął klawiszy.

— Subhanallah — powiedział Sarkar. — To niewiarygodne.

— Też tak sądzę.

— Wiesz, co to jest, prawda? — zapytał Sarkar. — Zarejestrowane na jędrnym obrazie. To jej nafs — jej dusza — opuszcza ciało.

Ku swemu zaskoczeniu Peter przekonał się, że zareagował negatywnie, gdy usłyszał tę myśl wypowiedzianą na głos.

— Wiedziałem, że to powiesz.

— A cóż innego mogłoby to być? — zapytał Sarkar.

— Nie wiem.

— Nic innego. To jedyne możliwe wytłumaczenie. Mówiłeś już o tym komuś?

— Nie.

— Ciekawe, jak się ogłasza coś takiego? W czasopiśmie medycznym? Czy po prostu informuje się gazety?

— Nie wiem. Dopiero zacząłem się nad tym zastanawiać. Przypuszczalnie urządzę konferencję prasową.

— Pamiętaj o Fleischmannie i Ponsie — ostrzegł go Sarkar.

— Facetach od zimnej fuzji? Tak, wiem, że się pośpieszyli i wylądowali z ręką w nocniku. Będę musiał zarejestrować więcej takich przypadków. Ostatecznie muszę mieć pewność, że coś takiego zdarza się u każdego. Nie mogę jednak czekać wiecznie.

Wkrótce natknie się na to ktoś inny.

— A co z patentami?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Eksperyment terminalny»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Eksperyment terminalny» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Sawyer - Factoring Humanity
Robert Sawyer
Robert Sawyer - Relativity
Robert Sawyer
Robert Sawyer - Mindscan
Robert Sawyer
libcat.ru: книга без обложки
Robert Sawyer
Robert Sawyer - Far-Seer
Robert Sawyer
Robert Sawyer - Origine dell'ibrido
Robert Sawyer
Robert Sawyer - Hybrids
Robert Sawyer
Robert Sawyer - Wonder
Robert Sawyer
Robert Sawyer - Recuerdos del futuro
Robert Sawyer
Robert Sawyer - Factor de Humanidad
Robert Sawyer
libcat.ru: книга без обложки
Robert Sawyer
Отзывы о книге «Eksperyment terminalny»

Обсуждение, отзывы о книге «Eksperyment terminalny» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x