• Пожаловаться

William Tenn: Płaskooki potwór

Здесь есть возможность читать онлайн «William Tenn: Płaskooki potwór» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Gdańsk, год выпуска: 1992, ISBN: 83-85432-74-4, издательство: Phantom Press, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

William Tenn Płaskooki potwór

Płaskooki potwór: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Płaskooki potwór»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

William Tenn: другие книги автора


Кто написал Płaskooki potwór? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Płaskooki potwór — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Płaskooki potwór», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

William Tenn

Płaskooki potwór

Przez kilka pierwszych chwil Clyde Manship — który do tej pory był profesorem nadzwyczajnym Wydziału Literatu-roznawstwa na Uniwersytecie Kelly — przez kilka pierwszych chwil Manhip bohatersko usiłował wmówić sobie, że to, co widzi, to tylko zły sen. Zamknął oczy i strofującym tonem, z pobłażliwym uśmiechem błąkającym się na ustach tłumaczył sam sobie, że takie rzeczy po prostu nie zdarzają się w normalnym życiu. Nie. To musi być sen.

Już prawie w to uwierzył, kiedy nagle kichnął. Było to zbyt głośne i zbyt wilgotne kichnięcie, żeby nie zwrócić na niego uwagi. Tak się we śnie nie kicha — jeśli w ogóle kiedyś kichałeś przez sen. Poddał się. Musiał otworzyć oczy i spojrzał jeszcze raz. Na samą myśl o tym dostał skurczu w mięśniach szyi.

Jeszcze przed chwilą zasypiał, czytając artykuł napisany dla czasopisma naukowego. Zasnął we własnym łóżku i we własnym mieszkaniu w Callahan Hall („urocze i niedrogie mieszkanko dla pracowników wydziału będących kawalerami i chcących mieszkać blisko uniwersytetu”). Obudziło go nieco bolesne uczucie mrowienia na całym ciele. Czuł się, jakby coś go ciągnęło, rozciągało bez końca, a… a on się temu poddawał! Potem gwałtownie uniósł się nad łóżkiem i wypłynął przez otwarte okno jak obłoczek dymu wciągany przez wentylator. Poleciał prosto w obsypane gwiazdami nocne niebo, kurcząc się cały czas, aż wreszcie stracił przytomność.

I znalazł się na tym olbrzymim, białym blacie stołu, nad którym wznosiło się łukowate sklepienie, ledwo mogąc oddychać w dojmująco wilgotnym powietrzu. Z sufitu zwisały ogromne ilości czegoś, co niewątpliwie było sprzętem elektronicznym, ale takim, o którym chłopaki z Wydziału Fizyki mogli sobie pomarzyć, gdyby fundusze rządowe dopiero co otrzymane na badania nad laserami były milion razy większe i gdyby szef wydziału, profesor Bowles upierał się, aby każde urządzenie było tak skonstruowane, żeby nie przypominało żadnego zrobionego do tej pory.

Urządzenia ponad nim stukały i bulgotały, syczały i świeciły, mrugały i skrzyły się. Potem nagle wszystko ustało, jak gdyby ktoś, zadowolony z efektów, odłączył prąd.

Więc Ciyde Manship usiadł, żeby zobaczyć, kto to wyłączył.

No i zobaczył.

Może nie tyle kto, ile co wyłączyło. I to nie było wcale takie miłe coś. Tak naprawdę, to żadne z tych cosiów, które ujrzał za pierwszym razem, nie wyglądało aż tak sympatycznie. Więc mocno zacisnął powieki i spróbował w myślach znaleźć jakieś inne wyjście z sytuacji.

Ale teraz musiał spojrzeć jeszcze raz. Może za drugim razem to nie będzie takie straszne. „Zawsze najciemniej — tłumaczył sobie z wymuszonym spokojem — jest przed samym świtem”. Po czym podświadomie dodał: „Z wyjątkiem dni, kiedy przypada zaćmienie”.

Ale w końcu otworzył oczy, krzywiąc się niemiłosiernie, jak dziecko przed kolejną łyżką oleju rycynowego.

Tak, było wszystko tak, jak zapamiętał. Co za ohyda.

Blat stołu miał dosyć nieregularne kształty, a wokół niego w odległości kilkunastu centymetrów sterczały okrągłe pagórki. Na dwóch z nich zasiadały dwie istoty wyglądające jak czarne skórzane walizki. Jednak zamiast uchwytów czy pasów miały na sobie cały las czarnych macek, dziesiątki, setki macek, z których co druga lub trzecia kończyła się łzawym, turkusowym okiem, zaopatrzonym w parę tak zamaszystych rzęs, że podobnych Manship nie widział nawet na reklamie tuszu. Na powierzchni właściwej walizki, jakby dla spotęgowania efektu, mrugało mrowie błękitnych oczu, z tym że te, pozbawione rzęs, podzielone były na mnóstwo drobniutkich kryształków, niczym wielkie klejnoty. Nie było śladu uszu, nosa czy ust na całym ciele, które na dodatek pokrywało coś w rodzaju szlamu, tłustego szarawego szlamu spływającego po czarnych bokach i spadającego w monotonnym kap-kap-kap na podłogę.

Po lewej stronie, jakieś pięć metrów dalej, gdzie blat przechodził w niewielki półwysep, było jeszcze jedno takie stworzenie. Jego macki obejmowały owalny przedmiot, po którego powierzchni przebiegały błyski światła.

Na ile Manship mógł stwierdzić, wszystkie oczy całej trójki były wpatrzone w niego. Zadrżał i starał się choć trochę wtulić głowę w ramiona.

— No i cóż, profesorze — zapytał ktoś niespodziewanie — co pan na to?

— Śmiem twierdzić, że diablo mi się nie podoba ten sposób budzenia — Manship wybuchnął potokiem słów. Już miał mówić dalej i rozwinąć ten temat, dorzucając kilka barwnych epitetów, gdy nagle uświadomił sobie dwie rzeczy, które go powstrzymały.

Pierwszą był problem, kto zadał to pytanie. Nie widział żadnego innego człowieka — właściwie to żadnej istoty żyjącej; poza tymi trzema pełnymi masek walizkami nie było nikogo w tej ogromnej, wilgotnej sali.

Drugim powodem, dla którego przerwał, było to, że ktoś inny zaczął w tej chwili odpowiadać, wchodząc Manshipo-wi w słowo i ignorując go zupełnie.

— Hm — mówił ten ktoś — eksperyment najzupełniej się udał. W zupełności usprawiedliwia on koszta i długie lata badań, które nań poświęcono. Sam pan widzi, radco Glomg, że jednostronna teleportacja jest faktem dokonanym.

Manship zauważył, że głosy dobiegają doń z prawej strony. Szersza z dwóch walizek — widocznie „profesor”, do którego było zaadresowane to pytanie — mówiła do węższej, której większość badylowatych oczu przesunęła się od Manshipa i spoglądała na swego towarzysza. Tylko skąd, u licha, wydobywały się te głosy? Gdzieś z wnętrza ich ciał? Nigdzie nie było śladu żadnego aparatu głosowego.

I DLACZEGO — nagle coś aż krzyknęło w mózgu Manshipa — MÓWIĄ W MOIM JĘZYKU!?

— To widzę — przyznał radca Glomg z uczciwością podszytą tępotą, która doń pasowała. — Może to i jest fakt dokonany, profesorze Lirld. Tylko czego on właściwie dokonał?

Lirld uniósł jakieś trzydzieści do czterdziestu macek w górę gestem, który zafascynowany Manship rozpoznał jako uprzejme, choć niecierpliwe wzruszenie ramion.

— Teleportacji żywego organizmu z obiektu astronomicznego 649-301-3 bez użycia aparatu transmisyjnego na planecie pochodzenia.

Radca przesunął wzrok dziesiątek oczu na Manshipa.

— Pan mówi, że to jest żywe? — spytał z powątpiewaniem.

— Ależ panie radco — zaprotestował profesor Lirld. — Tylko bez flefnomorfizmów. Z pewnością czuje, z pewnością się rusza, po odpowiednich…

— No, dobrze. To jest żywe, przyznaję. Ale że czuje? Jeśli dobrze stąd widzę, nie wydaje mi się, aby pmbffowało. I te okropne, rzadkie oczy! Tylko dwoje — i takie płaskie! I ta zupełnie sucha skóra bez śladów błota. Przyznaję, że…

— Sam też nie przypominasz zgrabnej ślicznotki, wiesz? — nie wytrzymał Manship, głęboko urażony.

— … w mojej ocenie obcych form życia popadam we flefnomorfizmy — tamten ciągnął, jakby nie słyszał. — No cóż, flefnob to brzmi dumnie. Ale, drogi profesorze Lirld, widziałem różne niewydarzone kreatury z sąsiednich planet, które sprowadził mój syn i inni badacze Kosmosu. Najdziwniejszy, najbardziej prymitywny z nich może przynajmniej pmbffować. Ale to… to coś? Nie widzę u niego nawet najmniejszego, najdrobniejszego śladu pmb! To jest niesamowite, oto, co myślę. Niesamowite!

— Wcale nie — zapewnił Lirld. — To tylko biologiczna anomalia. Być może w zewnętrznych rejonach Galaktyki, gdzie tego typu zwierzęta występują w większej ilości, może warunki życia czynią pmbffowanie niepotrzebnym. Wkrótce dowiemy się tego po dokładnym zbadaniu. A tymczasem dowiedliśmy, że życie rozwija się w innych obszarach Galaktyki, nie tylko w gęstym centrum. A gdy będziemy mogli rozpocząć wyprawy badawcze w tamte strony, nieustraszeni poszukiwacze przygód — tacy, jak pański syn — polecą wyposażeni w wiarygodne dane. Będą wiedzieli, czego się spodziewać.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Płaskooki potwór»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Płaskooki potwór» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


William Tenn: The Tenants
The Tenants
William Tenn
William Tenn: Child
Child
William Tenn
William Tenn: Flirgelflip
Flirgelflip
William Tenn
William Tenn: Kustosz
Kustosz
William Tenn
William Tenn: Najemcy
Najemcy
William Tenn
Отзывы о книге «Płaskooki potwór»

Обсуждение, отзывы о книге «Płaskooki potwór» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.