Robert Silverberg - Ciernie

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Ciernie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1991, ISBN: 1991, Издательство: Rebis, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ciernie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ciernie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Ciernie” to pasjonująca powieść znakomitego pisarza SF, jednej z największych gwiazd światowej fantastyki, autora m.in. „W dół, do Ziemi”, „Czasu przemian”, „Umierając żyjemy” i innych głośnych książek.
Autor porusza z głęboką i wnikliwą znajomością najbardziej mrocznych zakamarków duszy ludzkiej temat psychicznego wampiryzmu — dyktatury opartej na manipulacji ludzkim cierpieniem, ale także w wymiarze jednostkowym fascynuje go opis wzajemnego psychicznego pożerania się ludzi, „wysysania” z siebie sił witalnych, wzajemnego samozniszczenia się siebie.
Jeśli jesteś ciekaw:
— co czuje kobieta będąca matką stu tysięcy dzieci,
— czy superman może być nieszczęśliwym potworem,
— kto czerpie radość i rozkosz z bólu
to wszystko możesz odnaleźć w tej niesamowitej powieści.

Ciernie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ciernie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wyobraził sobie, że jest nagi i unosi się swobodnie w błękitno-zielonym morzu. Wysokie fale uderzały w jego gładkie, białe boki. Ogromne ciało poruszało się z łatwością, ponieważ znajdował się w stanie nieważkości, unoszony na łonie oceanu. Kości nie uginały się pod wpływem przyciągania ziemskiego. Chalk poruszał się szybko, tu i tam demonstrując w wodzie swą zwinność. Wokół niego igrały delfiny, ośmiornice i marliny. Obok z powagą poruszał się głupawy okoń. Sam nie był mały, ale tym razem przytłaczał go lśniący ogrom Chalka.

Na horyzoncie Chalk widział łodzie. Ludzie zbliżali się. Uniesione, zacięte twarze. Teraz stał się dla nich zdobyczą. Zaśmiał się głośno. Gdy łodzie zbliżyły się, zwrócił się ku nim, drażniąc, zmuszając do wysiłku. Był tuż pod powierzchnią, lśniąc bielą w świetle południa. Fale omywały mu boki.

Łodzie zbliżały się. Chalk zawrócił. Wielkie harpuny uderzyły w wodę. Jedna z łodzi wyskoczyła nagle w powietrze, rozsypując się w drzazgi i wyrzucając do wody swój trzepoczący się ładunek ludzki. Krótki wysiłek oddalił go od ścigających. Wyrzucił w górę gejzer wody dla uczczenia swego triumfu. Następnie zanurzył się, wydając radosne dźwięki, dążąc w głębię i po chwili jego biała sylwetka zniknęła w odmętach, gdzie światło nie miało prawa wstępu.

Rozdział 6

Dzięki, Moder pozwól mi umrzeć!

— Powinieneś wyjść ze swego pokoju — zasugerowała zjawa łagodnie. — Pokaż się światu. Stań z nim twarzą w twarz. Nie ma się czego bać!

— Znowu ty? — jęknął Burris. — Zostaw mnie w spokoju!

— Jak mogę cię zostawić? — zapytało jego drugie ja.

Burris wpatrywał się w gęstniejącą ciemność. Dzisiaj jadł już trzy razy, więc pewnie nastała już noc. Nie obchodziło go to. Lśniący podajnik dostarczał mu żywność, o jaką poprosił. Zmiany dokonane w jego ciele usprawniły system trawienny. Zmiany jednak nie były duże. Niewielkie to szczęście, ale mógł jeść ziemskie jedzenie. Bóg jeden tylko wiedział, skąd brały się jego enzymy, ale były to te same enzymy. Renina, pepsyna, lipazy, amylaza, trypsyna, ptyalina. Cały zestaw. Co się stało z jelitem cienkim? Jaki był los dwunastnicy i innych organów? Co zastąpiło krezkę i otrzewną? Wszystkie zniknęły, ale renina i pepsyna nadal wykonywały swoje zadania. Tak przynajmniej orzekli ziemscy lekarze. Burris czuł, że najchętniej przeprowadziliby sekcję, żeby bliżej poznać jego sekrety. Jeszcze nie. Jednak jeszcze nie. Zbliżał się do tego momentu, ale to jeszcze potrwa.

Zjawa jego dawnej szczęśliwości nie chciała zniknąć.

— Spójrz na swoją twarz — powiedział Burris. — Twoje powieki poruszają się w głupi sposób — z góry na dół i mrugają. Oczy są tak prymitywne. Kurz dostaje ci się do gardła przez nos. Muszę przyznać, że jestem znacznie doskonalszy niż ty.

— Oczywiście. Dlatego właśnie mówię — wyjdź! Niech ludzkość cię podziwia.

— Kiedy to ludzkość podziwiała swoje udoskonalone modele! Czy pitekantropus zachwycał się pierwszymi (neandertalczykami? Czy neandertalczycy podziwiali człowieka rozumnego?

— Analogia nie jest właściwa. To nie ewolucja pozwoliła ci wyprzedzić ludzkość. Zmiana przyszła z zewnątrz. Nie mają powodu, żeby cię nienawidzić.

— Nie muszą mnie nienawidzić. Wystarczy, że się boją. Poza tym czuję ból. Łatwiej jest zostać w domu.

— Czy naprawdę tak trudno znieść ból?

— Przyzwyczajam się — powiedział Burris. — Jednakże każdy ruch powoduje ból. Te istoty jedynie eksperymentowały. Popełniły błędy. Ta dodatkowa komora serca. Kiedykolwiek kurczy się, odczuwam to w gardle. Albo te lśniące, przepuszczalne jelita. Gdy tylko coś zjem, odczuwam ból. Powinienem się zabić. To najlepsze rozwiązanie!

— Szukaj pocieszenia w literaturze — poradziła zjawa. — Czytaj! Kiedyś czytałeś. Byłeś oczytany, Minner. Masz do dyspozycji trzy tysiące lat literatury. Znasz kilka języków. Homer. Chaucer. Shakespeare.

Burris spojrzał w jasną twarz człowieka, jakim był kiedyś.

— Moder, dzięki; — pozwól mi umrzeć zaczął recytować.

— Kończ cytat!

— Dalszy ciąg nie pasuje.

— W każdym razie, dokończ!

— Abym wykupił z piekła Adama I ludzkość zatraconą — kontynuował Burris.

— Umrzyj zatem — powiedziała zjawa łagodnie — jeżeli potrafisz. W innym przypadku musisz żyć, Minner. Czy myślisz, że jesteś Jezusem?

— On również cierpiał z rąk obcych.

— Żeby ich odkupić. Czy odkupisz te istoty, jeżeli wrócisz do Manipool i umrzesz na ich progu? Burris wzruszył ramionami.

— Nie jestem odkupicielem. Sam potrzebuję odkupienia. Bardzo.

— Znowu biadolisz! Widzę twe ciało powieszone, twoją pierś, twoje ręce, twoje stopy przebite.

Burris zachmurzył się. Jego nowa twarz była dobrze przystosowana do pochmurnego wyrazu. Jego wargi odchylały się na zewnątrz jak muszla mięczaka, odsłaniając podzieloną na segmenty palisadę niezniszczalnych zębów.

— Czego chcesz ode mnie? — zapytał.

— A czego ty chcesz, Minner?

— Zdjąć z siebie to ciało. Wrócić do dawnego!

— To byłby cud. I chcesz, żeby cud zdarzył się tobie tu, w tych czterech ścianach?

— Takie samo dobre miejsce, jak każde inne.

— Nie. Wyjdź na zewnątrz! Szukaj pomocy!

— Byłem na zewnątrz. Obstukiwano mnie i opukiwano. Nic nie pomogło. Co mam zrobić? Sprzedać się do muzeum? Odejdź, przeklęty duchu! Won! Won!

— Twój zbawca żyje — powiedziała zjawa.

— Podaj mi adres!

Nie było odpowiedzi. Burris uświadomił sobie, że wpatruje się w ponury mrok. Pokój tchnął ciszą. Poczuł w sobie niepokój. Ciało jego potrafiło obecnie utrzymywać się w dobrej formie, mimo bezczynności. Było to ciało idealne dla astronauty, przygotowane do podróży i międzygwiezdnych i mogące wytrzymać długie okresy ciszy.

Tak właśnie dotarł do Manipool, które leżało na jego drodze. Człowiek był nowym przybyszem wśród gwiazd. Dopiero co oderwał się od swoich planet. Trudno było powiedzieć, co tam spotka i co się z nim stanie. Burris nie miał szczęścia. Przeżył. Inni leżeli w wesołych gromach pod plamistym słońcem. Włosi. Malcondotto i Prolisse nie przeżyli operacji. Byli ofiarami generalnej promy przed największym osiągnięciem Manipool — nim samym. Burris widział Malcondotto — martwego po operacji. Osiągnął spokój. Jeżeli potwór może wydawać się spokojny, nawet po śmierci. Prolisse był pierwszą ofiarą. Burris nie widział, co z nim zrobili. Dobrze, że nie widział.

— Wyruszył do gwiazd jako człowiek cywilizowany, umysłowo elastyczny, czujny. Nie zwykły załogant i pomocnik, ale oficer, najwyższy produkt rodzaju ludzkiego, zbrojny wyższą matematyką i topologią. Umysł wypełniony skarbami literatury. Człowiek, który kochał i który się uczył. Burris był zadowolony, że nigdy się nie ożenił. Trudno jest żonatemu astronaucie. Jeszcze trudniej wrócić z gwiazd w postaci potwora i objąć ukochaną.

Zjawa powróciła. — Skontaktuj się z Aoudadem! — poradziła. Będzie wiedział, jak ci pomóc. Zrobi z ciebie znowu mężczyznę!

— Aoudad?

— Aoudad.

— Nie spotkam się z nim!

Znowu Burris był sam.

Patrzył na swoje ręce. Delikatne, spiczaste palce prawie nie zmienione poza tym, że wszczepiono weń chwytną mackę przy zewnętrznym stawie palcowym. Ich kolejna zabawka. Mogli tak samo dobrze umieścić mu podobne macki pod pachami, albo dodać chwytny ogon, co uczyniłoby z niego co najmniej tak zgrabnego akrobatę jak brazylijska małpa. Te dwie macki podobne do sznura grubości ołówka, długie na trzy cale i złożone z mięśni… Do czego mogły służyć? Po raz pierwszy zauważył, że poszerzyli mu dłoń tak, by ten nowy palec zmieścił się bez naruszenia proporcji. Jak to miło z ich strony. Burris codziennie odkrywał jakiś nowy aspekt swojej inności. Myślał o martwym Malcondotto. Myślał o martwym Prolisse. Pomyślał o Aoudadzie. Aoudad? W jaki sposób mógł mu pomóc?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ciernie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ciernie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Silverberg - He aquí el camino
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Rządy terroru
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Poznając smoka
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Old Man
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Nature of the Place
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Reality Trip
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Songs of Summer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Secret Sharer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Good News from the Vatican
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Pope of the Chimps
Robert Silverberg
Отзывы о книге «Ciernie»

Обсуждение, отзывы о книге «Ciernie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x