• Пожаловаться

Jack McDevitt: Boża maszyneria

Здесь есть возможность читать онлайн «Jack McDevitt: Boża maszyneria» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1997, ISBN: 83-7180-650-7, издательство: Prószyński i S-ka, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Jack McDevitt Boża maszyneria

Boża maszyneria: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Boża maszyneria»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Loty międzygwiezdne i odkrycia innych zamieszkanych światów rozpoczęły drugi złoty wiek dla archeologów. Wśród licznych odkryć najbardziej frapującą zagadkę stanowią Wielkie Monumenty, rozsiane po kilkunastu planetach naszego ramienia galaktyki. O rasie zwanej Twórcami monumentów nic jednak naukowcom nie wiadomo, poza tym, że ich cywilizacja stała na bardzo wysokim poziomie. Do rozwiązania tej tajemnicy dąży uparcie grupa archeologów.

Jack McDevitt: другие книги автора


Кто написал Boża maszyneria? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Boża maszyneria — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Boża maszyneria», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Cokół był półtora rażą szerszy od Hutchins z rozłożonymi na boki ramionami. Samo stworzenie zaś było wysokie na trzy i pół metra. Domyślono się, że to autoportret, ponieważ ekspedycja Steinitza odnalazła na równinie ślady pasujące do stóp wyrzeźbionego stwora.

Pomost zaprojektowano tak, by zwiedzający mogli wszystko dokładnie zobaczyć, a niczego nie zniszczyć. Richard stał teraz zamyślony tuż przed cokołem. Przycisnął do niego dłonie, pokiwał głową i odczepił lampę od paska. Włączył i pomachał nią przed napisem. Znaki rozświetliły się, wydłużyły, drgnęły.

— Bardzo ładne — odezwała się Hutchins.

Każdy Monument miał taki napis. Ale wśród nich nie było dwóch takich samych systemów pisma. Istniała teoria, że owe obiekty to rzeczywiście pomniki, ale że wzniesiono je w różnych epokach.

Hutchins wpatrzyła się w niewidzące oczy.

— Był tu Kilroy — rzuciła.

Wiedziała, że wszystkie Monumenty datuje się w przedziale pięciu tysięcy lat, a okres ten kończy się gdzieś około 19 000 p.n.e. Ta figura należała do wcześniejszych.

— Zastanawiam się, dlaczego przestali — dodała po chwili.

Richard popatrzył na gwiazdy.

— Kto wie? Pięć tysięcy lat to bardzo długo. Może im się znudziło. — Podszedł bliżej i stanął obok niej. — Kultury się zmieniają. Nie możemy zakładać, że będą robić coś w nieskończoność.

I nie wypowiedziane pytanie: „Czy nadal istnieją?”

Jaka szkoda, że się nie spotkaliśmy” — myślał każdy, kto tu stanął. „Byliśmy przecież o włos. Kilka tysiącleci — cóż to znaczy wobec kosmicznych połaci czasu.”

Ekspedycja Steinitza zostawiła tu jeden ze swoich ładowników: szary, niezgrabny pojazd, z flagą dawnych Stanów Zjednoczonych wymalowaną niedaleko otwartego luku ładowni. Stał o jakieś dwieście metrów od nich, na drugim krańcu pomostu. Zagubiony fragment straconego już świata. W kabinie pilota płonęły wesołe światła, a znak przy wejściu zapraszał turystów do zwiedzania wnętrza.

Richard jeszcze raz przyjrzał się napisowi.

— Jak, myślisz, co tu jest napisane? — zagadnęła.

— Czyjeś imię i data. — Odsunął się do tyłu. — Myślę, że dobrze odgadłaś. „Był tu Kilroy”.

Oderwała na chwilę oczy od posągu i przesunęła wzrokiem po równinie — nieskazitelnie białej, porytej kraterami. Przy krańcach równina wznosiła się stopniowo, aby przejść w pasmo wzgórz, bladych w upiornym świetle gigantycznej planety. (Iapetus jest tak mały, że stojąc na nim czuje się wyraźnie, że to kula. Odczucie to nie męczyło jej zbytnio, ale wiedziała, że kiedy minie ekscytacja Richarda, da mu się ono we znaki.)

Postać patrzyła wprost na Saturna. Planeta, obecnie w trzeciej kwadrze, wisiała nisko nad horyzontem. Dokładnie w tej samej pozycji, kiedy była tu tamta, i będzie tu, kiedy minie następne dwadzieścia tysięcy lat. Była nieco spłaszczona na biegunach, trochę bardziej owalna niż Księżyc. Pierścienie, wychylone lekko do przodu i ucięte ostro cieniem planety, stanowiły prześliczną panoramę błękitów i zieleni.

Richard zniknął teraz za posągiem. W głośnikach zatrzeszczał jego głos:

— Ona jest wspaniała, Hutch.

Kiedy zakończyli inspekcję, wycofali się do wnętrza pojazdu Steinitza. Z radością porzuciła księżycowy krajobraz i wyłączyła pole siłowe (które nieodmiennie wywoływało nieprzyjemne uczucie leciutkiego mrowienia), z przyjemnością też pozbyła się ciężarków i smakowała teraz bezpieczną pewność ścian i sztucznego oświetlenia. Pojazd był utrzymywany przez obsługę Parku mniej więcej w tym samym stanie, w jakim tu przybył dwa wieki wcześniej — z dodatkiem kompletu fotografii zespołu Steinitza.

Richard, wyraźnie podekscytowany, powoli sunął od fotografii do fotografii. Hutch napełniła dwa kubki kawą, po czym wzniosła swój w toaście.

— Za Franka Steinitza.

— I jego drużynę.

Steinitz — sam dźwięk tego nazwiska wywoływał podniecenie. To on wyruszył w pierwszą daleką wyprawę kosmiczną — na pięciu Atenach lecieli na Saturna. Wyprawa miała być próbą zwrócenia powszechnej uwagi na zamierający już niemal program badań kosmicznych. Mieli zbadać dziwny obiekt sfotografowany przez Voyagera na Iapetusie dwadzieścia lat wcześniej. Wrócili nie uzyskawszy żadnych konkretnych odpowiedzi, za to z tą wyrzeźbioną postacią, której pochodzenia nikt nie umiał wyjaśnić, i z siatką śladów dziwnych stóp na zamarzniętej powierzchni Księżyca. Misja pochłonęła niewyobrażalnie duże pieniądze, co szczególnie zaintrygowało twórców politycznych dowcipów rysunkowych, a także przyczyniło się do upadku prezydentury w Stanach Zjednoczonych.

W wyniku tej wyprawy ucierpiała także trwale ekipa Steinitza — ponad wszelką wątpliwość wykazali na własnym przykładzie niszczycielski wpływ długotrwałego przebywania w stanie nieważkości. Rozluźniły im się ścięgna i wiązadła, z mięśni zrobiła się galareta. U kilku astronautów wystąpiły zaburzenia w pracy serca, a wszyscy ucierpieli z powodu nabytych tam neuroz. Był to pierwszy znak, że istotom ludzkim niełatwo będzie się przystosować do życia poza Ziemią.

Fotografia Steinitza zajmowała poczesne miejsce. Dobrze znany obrazek: agresywny mężczyzna z lekką nadwagą, bez reszty oddany swej misji — człowiek, który sfałszował swoją datę urodzenia, kiedy NASA na chwilę odwróciła wzrok.

— Ale najgorsze w tym wszystkim jest to — odezwał się z powagą Richard, spoglądając przez okno na lodową figurę — że już nigdy ich nie spotkamy.

Zrozumiała, że ma na myśli Twórców Monumentów.

— To właśnie powiedział Steinitz — ciągnął — kiedy ją pierwszy raz zobaczył. I miał absolutną rację.

— Miał rację w swoich czasach. Ale niekoniecznie w naszych. — Właściwie nie bardzo wierzyła w to, co mówi, bo Twórców Monumentów najwyraźniej już nie było. Ale to właśnie należało teraz powiedzieć. Przyjrzała się swemu kubkowi z kawą. — Jestem zdumiona, że udało im się włożyć tyle siły wyrazu i tyle szczegółów w bryłę lodu.

— Co o tym sądzisz? — zapytał.

— Nie mam pojęcia. Jest niepokojąca. Prawie przygnębiająca. Sama nie wiem, jak mam ją opisać. — Obróciła się z krzesłem, żeby nie patrzeć na równinę. — Może to ta pustka dookoła.

— Powiem ci, co ja myślę — wtrącił. — To jej ślady. Są tylko jedne.

Hutch nie bardzo rozumiała.

— Była tu sama.

Postać została wyraźnie wyidealizowana. Obserwowała Saturna z niewątpliwym zainteresowaniem, w jej kształcie było wiele szlachetności i gracji.

Hutch udało się wyczytać coś jeszcze w miejscu, gdzie dziób łączył się ze szczęką i w kącikach oczu: jakiś amalgamat arogancji i nieufności, przepleciony stoicyzmem. Nieustępliwość. Może nawet strach.

— Napis — odezwała się — to pewnie jej imię.

— Taką teorię przedstawił Muncie. A jeżeli to w rzeczywistości tylko dzieło sztuki i nic innego, może to być jego tytuł. „Obserwator”. „Placówka”. Albo coś w tym rodzaju.

— Albo — dodała Hutch — imię jakiejś bogini.

— Być może. Jeden z członków tej pierwszej wyprawy twierdził, że to może być znak własności.

— Jeśli tak, to niech sobie wezmą głaz.

— Chyba mieli na myśli raczej cały system słoneczny. — Przed nimi rozciągała się płaska, sterylna równina. Na niebie pierścienie błyszczały jak ostrza noży. — Gotowa do spaceru?

Poszli pomostem na równinę. Po jednej stronie widzieli odciski butów astronautów. Około półtora kilometra na zachód pojawiły się ślady tamtej.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Boża maszyneria»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Boża maszyneria» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Jack McDevitt
Jack McDevitt: Firebird
Firebird
Jack McDevitt
Jack McDevitt: A Talent for War
A Talent for War
Jack McDevitt
Jack McDevitt: SEEKER
SEEKER
Jack McDevitt
Jack McDevitt: POLARIS
POLARIS
Jack McDevitt
Отзывы о книге «Boża maszyneria»

Обсуждение, отзывы о книге «Boża maszyneria» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.