Gabriel maszerował po kręgu.
— Yuan Aristos nie wiedział o tobie zbyt wiele, nie mógł przewidzieć, jak zareagujesz — ciągnęła. — Zbudowaliśmy oneirochroniczny model twego umysłu i symulacja zasugerowała, że nie zrobisz nic, lecz Kapitan Yuan sądził, że oparto ją na niedostatecznych danych. Wyznaczono więc mnie, bym cię wciąż… intrygowała. Każde z naszych spotkań szczegółowo badał Aristos Yuan, a także inni. Nawet w oneirochronie z ciała i twarzy da się coś wywnioskować. Twój dobór słów, przegląd zainteresowań… to wszystko miało dla nas wartość. I dobrowolnie udostępniłeś nam chemiczną analizę swego mózgu. Aristos Yuan jest mistrzem psychologii. Model został znacznie ulepszony. Gdy tylko otrzymaliśmy na podstawie symulacji informację, że wybierzesz się do Sfery Gaal, wsiadłam na swój statek i też tu przybyłam. Zhenling, która wspinała się na Mount Trasker była kukiełką sterowaną przez oneirochronon. I za każdym razem, gdy ty i ja nawiązywaliśmy łączność, mogliśmy wychwycić niektóre nasze transmisje i je rozszyfrować.
Ale ty zachowywałeś ostrożność, przekazując mi informacje. Albo mnie podejrzewałeś, albo chciałeś mnie chronić, lecz rezultat był ten sam. Zmajstrowaliśmy więc z mojej inicjatywy awarię — przerwanie łączności podczas naszego pobytu na oneirochronicznej Mount Trasker. Skłoniło cię to do przekazania mi jednego z twoich szyfrów. Mieliśmy więc punkt zaczepienia, a do dyspozycji wolny czas wszystkich reno w Logarchii, by pracowały nad tym zagadnieniem. Złamaliśmy kilka twoich kodów, co pozwoliło nam bezpiecznie zniszczyć Cressidę.
— Myśleliście, że jestem na pokładzie.
— Uważaliśmy, że się nie poddasz — rzekła Zhenling po chwili milczenia. — I nikt na pokładzie nie poczuł żadnego bólu czy choćby niepokoju.
Gabriel maszerował po okręgu. Zdawał sobie sprawę, że słowa Zhenling miały go zranić, poniżyć, przekonać o wyższości oprawców. Na razie żaden z tych celów nie został osiągnięty. Umysł Gabriela, zbyt rozstrojony, nie wchłaniał ich sugestii.
— Nigdy cię nie kochałam — powtórzyła. To oświadczenie wypowiedziane rzeczowym głosem miało w sobie coś nierzeczywistego. — Tak naprawdę, nigdy nie kochałam się z tobą. Zawsze był ze mną Gregory — ciało, które wysłał do Han Fu to kukiełka. Był ze mną w Świecie Zrealizowanym, tak jak ty byłeś w oneirochrononie. Kochałam się z Gregorym, nie z tobą. Ty istniałeś po prostu jako elektroniczny fantom. Gabriel mimowolnie się zaśmiał. Ubawiło go to, choć był rozstrojony.
— Te cnotliwe wyjaśnienia są nieco spóźnione — zauważył. — Prostytuowałaś się na rozkaz Yuana!
Zabawę w zadawanie ran można rozgrywać we dwoje, pomyślał.
— Yuan Aristos nie wydawał mi rozkazów — odparła. — Wszyscy tutaj jesteśmy równi.
Gabriel zaśmiał się znowu.
— Ochotniczka! Świetnie. Sądzę jednak, że Aristos Yuan ma sposób, by jasno przekazywać swe życzenia, prawda?
— Jesteśmy równi, Gabrielu. Głos każdego z nas liczy się tak samo.
— Spróbuj kiedyś przeciwstawić się Yuanowi i zobacz, co się stanie.
Zdał sobie sprawę, że wychodzi z szoku. Zdobywał punkty. Jednak ta słowna przepychanka nie miała znaczenia. Nie wiadomo również, czy walka z Yuanem ma jakiekolwiek znaczenie, lecz było prawdopodobne, że da efekty w przyszłości.
Musiał opracować sposób zabicia Yuana, najpierw jednak powinien zrozumieć, co zrobił mu Pierwszy Aristos.
Mózg wzbraniał się przed ogarnięciem tego, nawet przed myśleniem o tym.
Gabriel maszerował po kręgu. Yuan w końcu powrócił, a Zhenling poszła się odświeżyć. Gabrielowi pozwolono wypić kubek wody.
— Jeśli dasz nam dostęp do swej prywatnej sieci komunikacyjnej, będziesz mógł jeść — obiecał Saigo.
Gabriel mignął mu jednopalcową Mudrą Pogardy.
W jego mózgu pojawił się strumyczek nadziei.
Złamali zaledwie jeden szyfr, ten, który kodował hasło blokujące rozpowszechnienie informacji o eksperymentach w Sferze Gaal. Nie włamali się do rezerwowego banku danych — nie mieli haseł.
Świadomie próbował zapomnieć te hasła, zakopać je głęboko, jakby w ogóle nigdy nie istniały.
Przekonał się, że dość łatwo znikają z jego umysłu. Teraz nadeszła kolej na przechwałki Saiga.
— Mamy dostęp dosłownie do wszystkiego — twierdził. — Możemy wykorzystać swobodny czas każdego procesora w Logarchii, a potem ukryć ślady, że się do niego włamaliśmy.
— Dosyć tych gadek — rzekł Gabriel. — Yuanie Aristos, czy jesteś gotów na śmierć?
Saigo spojrzał na Kapitana Yuana.
— Nawracanie Aristosa jest zbyt niebezpieczne. Kapitanie Yuan, musi pan go zabić.
Yuan miał obojętny wyraz twarzy.
— Zobaczymy — rzekł. — Szkoda marnować osobę formatu Gabriela. Nie podobało mi się to, że musieliśmy zabić Cressidę. Należała do tych Aristoi, których podziwiałem. Wolałbym przekonać Gabriela do naszych idei.
Odesłał tamtych dwoje i przygotował się.
Tym razem Gabriel obserwował uważnie, ale mimo to jego mózg nie wszystko ogarnął. Kilka godzin później, kiedy już wyleczył się z następstw nokautu, a jego przerażony umysł łatał jakoś swą zdolność logicznego myślenia, uświadomił sobie, że to doświadczenie coś mu niejasno przypomina…
Sięgnął w głąb swego umysłu, wydostał fragment wspomnień, swoją pierwszą promocję.
Mudra Dominacji.
Błyśnięto mu nią podczas szkolenia. Zatoczyło się wtedy jego ciało i umysł.
Gdy stał się Aristosem, w ciągu pierwszych kilku dni usunięto uwarunkowanie na tę mudrę, lecz najwidoczniej kapitan Yuan wynalazł inną mudrę służącą temu samemu celowi. Yuan projektował program szkolenia, który każdemu w Logarchii wpajał odruchowe reakcje na pewne znaki i symbole, a Kapitan doskonale znał się na programowaniu psychiki.
Zauważył potrzebę nowej Mudry Dominacji, która umożliwiłaby mu sterowanie innymi Aristoi, więc ją zaprojektował. Różniła się od poprzedniej — wymagała dwóch dłoni — lecz najwyraźniej potęgowało to tylko efekt.
Gabriel uświadomił sobie, że teraz sam musi usunąć swoje uwarunkowanie. Musi częściej wyzywać Yuana, wystawiać się na psychiczny nacisk, aż oswoi się z mudrą.
Yuan nie podjął tej współpracy. Nie chciał już grać w jedno uderzenie, nalegał na walkę gołymi rękami, tak jak na początku. Złamał Gabrielowi kilka żeber i rozkazał, by ich nie leczono. Nie zagraża to życiu, twierdził, i nie przeszkadza w marszu.
Gabriel potykał się. Ból żeber, zmęczenie, głód, świadomość własnej klęski zżerały go powoli. Zbyt poraniony, zbyt znużony, by znowu wyzywać Yuana, mógł jedynie próbować jak najdłużej się trzymać.
Może nie złapali Clancy, myślał. A nawet jeśli ją złapali, może uda się jej opracować jakiś sposób uwolnienia ich wszystkich. Clancy bardzo się rozwinęła, stanie się Ariste, ale inni o tym nie wiedzą. Jeśli zostawią ją w spokoju, może przyczynić się do zmiany sytuacji.
Gabriel chodził po okręgu, tamci opowiadali o swej chwale, osiągnięciach, spisku zakończonym sukcesem. Gabriel wyobrażał sobie, jak Clancy szturmuje pomieszczenie, za nią Yaritomo, Biały Niedźwiedź, Rubens, Marcus, wszyscy uzbrojeni, z ich broni płyną energie niszczące Yuana i innych…
Przypomniał sobie niejasno, że Rubens i Marcus nie żyją.
Próbował odtworzyć w pamięci muzykę, skoncentrować się na melodii i słowach, by zagłuszyć stały jazgot swych strażników. Gdy uświadomił sobie, że głośno śpiewa, przestał.
Znowu pojawił się Marcus, wleciał do pomieszczenia przez ścianę. Marcus ucałował go, dał mu coś do picia.
Читать дальше