— Czy jesteś zasobny, Jaśnie Panie? Mógłbym dać ci pieniądze?
— Lord D… — mrugnięcie — mój ojciec zaopatrzył mnie wystarczająco, dziękuję.
— Czy masz, panie, sprzymierzeńców? Czy możesz posłać słowo do członków Starego Dworu, że jeden z nich został wtrącony do więzienia, prawdopodobnie przez drugie stronnictwo?
— Ach. — Magnus oblizał wargi. — Tak, mogę to zrobić.
— Kto może zarządzić uwolnienie lorda Remmy’ego mimo nakazu sędziego?
— Oczywiście król. Nowy kanclerz, ale to człowiek Adriana. Zgromadzenie sędziów, jednak ono zbiera się dopiero jesienią. Główny s… sędzia, lecz to szalony starzec, zamknięty na poddaszu.
— Ty panie i twoi sprzymierzeńcy musicie natychmiast przedstawić petycję królowi.
— T… tak. — Westchnął, odgarnął włosy z oczu. — Tyle jest do roboty, a ja nie jestem przyzwyczajony do… — potrząsnął głową. — Dzięki ci za uwagę, Wasza Wysokość.
— Czy wie pan, gdzie znajduje się wiejska siedziba Sergiusa? — spytał Gabriel.
Magnus zrobił zaskoczoną minę.
— Diuka Sergiusa? Królewskiego przyjaciela? Ja… on… mieszka w Ocarnio. W swoim bajecznym domu.
— Jak szybko dociera tam poczta?
— Tydzień. Może pięć dni.
— Możemy się pożegnać z uderzeniem wyprzedzającym —zabrzmiała gorzka uwaga Horusa.
Gabriel pomyślał o miliardach ofiar. O Remmym marniejącym w więziennej celi.
Przynajmniej w jednej z tych spraw mógł coś uczynić.
— Przypuszczasz, panie, że Sergius będzie interweniował? — spytał Marcus.
— Napiszę do niego i zobaczymy — odrzekł Gabriel. — On i ja… znamy się dobrze. Może jednak lepiej dotrzeć najpierw do króla.
— Eeee… tak. — Magnus starał się podjąć decyzję.
— Czy mógłby mnie pan przedstawić królowi?
— Ach… jeśli sobie życzysz, panie.
— Po pierwsze, muszę znaleźć mieszkanie w dzielnicy Santa Leofra, na wypadek, gdyby ci aresztujący szukali również mnie. Wyślij, panie, twe sługi do różnych więzień, a potem spotkamy się w mieście, zgoda? Około drugiego gongu porannej straży?
W oczach Magnusa pojawił się wyraz zdecydowania.
— Tak. Bardzo dobrze, Wasza Wysokość.
— W karczmie zwanej „Orzeł”. Znasz ją, panie? — Gabriel dostrzegł tę gospodę, gdy kursował między swoim mieszkaniem a garsonierą Remmy’ego.
— W dzielnicy Santa Leofra? Nie… ale d… dzielnica jest mała. Znajdę to miejsce.
— Czy jesteś tego pewien, Aristosie? — zapytała Clancy po wyjściu Magnusa.
Razem z Gabrielem obserwowała przez okno, jak Biały Niedźwiedź, Yaritomo i słudzy Gabriela pakują rzeczy do powozu — książę i jego metresa byli oczywiście zbyt dostojni, by sami robić takie rzeczy.
— Rozumiem, dlaczego chcesz wyciągnąć Remmy’ego — powiedziała. — Jeśli jednak zamierzamy przeszkodzić w planach Saiga, może nam zabraknąć czasu. A jeśli opuścisz kraj, Wasale Argosy nie będą mieli powodu przetrzymywać Remmy’ego.
— Nie będą mieli również powodów, by zostawić go przy życiu odrzekł Gabriel.
Pomyślał o Czarnookim Duchu rozerwanym na strzępy i wyrzuconym w Pustkę, o innych, którzy razem z nim zginęli i nie zostały po nich nawet atomy. O torturowanym Remmym, pozbawionym wsparcia całej techniki zwalczania bólu, którą dysponował lud Gabriela.
Yaritomo, podczas obrzędu Kavandi, torturował samego siebie, chcąc doznać oświecenia. Ktoś nawet tak młody jak on, kto świadomie potrafi kontrolować rozszerzanie się naczynek włosowatych, znosił tortury lepiej od Remmy’ego.
— Od tej chwili wszyscy trzymamy się razem — powiedział Gabriel. — Zwyciężymy lub zginiemy.
Clancy spojrzała na niego uważnie. Wiedział, że się z nim nie zgadza, nie można bowiem kłaść na szali życia jednego człowieka, od urodzenia skazanego na barbarzyństwo, a na drugiej szali istnienia miliardów.
Oboje zachowywali się irracjonalnie. On pragnął uratować przyjaciela, choćby musiał odłożyć spotkanie z Saigiem; ona zaś w kryzysowej sytuacji zaproponowała włamanie do pustego domu.
— Rozumiem — powiedziała.
Jeśli przeżyje, zostanie Ariste, myślał Gabriel. Rozwijała własny styl podejmowania decyzji oraz ich realizacji. No tak, ale czy pozostaną jeszcze jacyś Aristoi, by przeprowadzić egzaminy?
W „Orle” podawano piwo przyprawiane malinami i twardy chleb o smaku trocin. Gabriel pozostawił jedno i drugie nietknięte na stole i słuchał raportu hrabiego Magnusa.
— To S… Stara Świątynia, Wasza Wysokość — mówił Magnus. — Oficer na służbie zaprzeczył, ale jeden ze strażników, kiedy kilka monet rozwiązało mu j… — mrugnięcie — mu mowę, powiedział, że wczoraj wieczór przywieziono kogoś o rysopisie pasującym do Remmy’ego, razem z dwoma innymi mężczyznami.
— Dwoma innymi? — powtórzył Gabriel. — Nie wiesz, panie…?
— Nie, Wasza Wysokość. — Twarz Magnusa przybrała oskarżycielski wyraz. — A ty, panie, nie wiesz? Jeśli bowiem nie został aresztowany w związku z tobą, wasza wysokość, to nie wyobrażam sobie, za co go mogli aresztować.
Gabriel przyoblekł twarz w wyraz głębokiej szczerości.
— Klnę się, że nie wiem, Jaśnie Panie. Znam tu niewielu ludzi i według mojej wiedzy nikt z mych znajomych nie został uwięziony.
Sala pachniała rozlanym piwem i kiełbasą z czosnkiem. Od niskiego stropu odbijał się echem śmiech. Klienci pochodzili z różnych warstw społecznych — podupadli arystokraci ocierali się łokciami o wyrobników. Żadnych kobiet, prócz ubranej po męsku Clancy. Nie uważano tej karczmy za miejsce stosowne dla kobiet nawet najbardziej wątpliwej konduity.
Clancy, Quiller i Biały Niedźwiedź siedzieli na ławach przy stole Gabriela, oddzielając Gabriela od podsłuchiwaczy. Yaritomo trzymał straż na zewnątrz; pilnował, by żaden szpieg nie wałęsał się po ulicy.
Gabriel spojrzał Magnusowi w oczy.
— Co się dzieje na takich śledztwach? Przez co musi przejść Remmy?
Magnus zamilkł. Na jego twarzy odbiła się trwoga. Potem wziął się w garść.
— To zależy od tego, ile dają sobie czasu. Zwykle pokazują więźniowi… instrumenty… i objaśniają ich działanie, po czym zostawiają więźnia jakiś czas w celi, żeby o tym pomyślał. Wielu oświadcza wtedy, że chce wszystko wyznać. Jeśli jednak Wasalom się spieszy, zaczynają natychmiast od środków nadzwyczajnej sprawiedliwości.
— Jak sądzisz, panie, jakie jest ich podejście w tym wypadku?
Magnus potrząsnął głową. Ręce mu drżały.
— Nie wiem, Wasza Wysokość. Wzięli go na gościńcu, by nikt się nie dowiedział, i uwięzili go razem z dwoma innymi. On często spędzał noce w swej garsonierze lub z przyjaciółmi, więc zakładali, że nikt nie zaniepokoi się jego zniknięciem. Dopiero mój sługa rozpytywał o niego. Może najpierw badali tamtych innych, albo… — w oczach Magnusa pojawiły się łzy. — Nie rozumiem tego, Wasza Wysokość! W naszej rodzinie nikt nigdy nie należał do zakazanych sekt, a Remmy to pobożny chłopak. Nigdy nie wypowiadał nieortodoksyjnych myśli r… religijnych. Czemu Wasale mieliby się nim interesować?
Gabriel położył mu dłoń na ramieniu.
— Odwagi. Wyciągniemy go stamtąd.
Magnus zamrugał, zadrżał.
— Dziękuję. Choć nie wiem, jak tego dokonać.
— To ty, panie, powinieneś mi udzielić wskazówek — stwierdził poważnie Gabriel. — Mówiłeś, panie, że król musiałby wydać nakaz zwolnienia Remmy’ego. Jaka jest procedura?
Magnus wytarł oczy, nachmurzył się.
— Zwykłe polecenie zwolnienia, przekazane przez biuro kanclerza. Natomiast Żółty Nakaz z Węzłem i Pieczęcią może polecić przeniesienie więźnia do więzienia królewskiego.
Читать дальше