Wtedy też dowiedziałem się kto zapłacił za mnie rachunek w Znachorni. Przez prawie minutę miałem nadzieje, że to ja, niemożliwie bogaty dzięki łupom z tunelu, ale wiedziałem, że to niemożliwe. Pieniądze mogliśmy zrobić tylko cichaczem, a oboje byliśmy zbyt bliscy śmierci wróciwszy do Wrzeciona, by cokolwiek ukryć.
Wiec zwalili się tam wojskowi i wszystko zabrali, ale okazali, że mają serce. — W zaniku i skamieniałe, ale jednak serce. Wleźli do podziemi jeszcze gdy brałem przez sen lewatywy z glukozy i to co znaleźli zrobiło im wystarczającą przyjemność, by zdecydować, że mam prawo do jakiegoś znaleźnego. Niewielkiego, prawdę powiedziawszy. Okazało się tego dość na zapłacenie czeków z wątpliwym pokryciem, które podpisywałem by sfinansować wyprawę, honorarium chirurga oraz kosztu pobytu w szpitalu. Zostało jeszcze tyle reszty, byśmy mogli wpłacić pierwszą ratę. na własną chatę, hiczijską.
Przez pewien czas męczyło mnie, że się nie dowiem co tam znaleźli. Próbowałem nawet upić sierżanta Kolanko, gdy przyleciała do Wrzeciona na urlop. Ale Dorrie była przy tym, wiec jak tu upić jedną dziewczynę, gdy druga cię przy tym pilnuje? Prawdopodobnie Ewa Kolanko i tak nic nie wiedziała. Prawdopodobnie nie wiedział nikt, prócz specjalistów do spraw uzbrojenia. Ale coś tam musiało być, biorąc pod uwagę nagrodę pieniężną, a przede wszystkim to, że nieścigali mnie za wkroczenie na teren wojskowy. Tak wiec we dwoje dawaliśmy sobie radą. Albo we troje.
Okazało się, że Dorrie umie dobrze sprzedawać ognioperły Ziemniakom — turystom, szczególnie gdy jej ciąża stała się. widoczna. Utrzymywała nas do początku pełni sezonu, a gdy ten się zaczai przekonałem się, że jestem czymś w rodzaju miejscowej znakomitości, dzięki czemu ugadałem sobie pożyczkę, bankową na nową kapsułę. Powodziło się wiec nam całkiem nieźle. Obiecałem, że jeśli nasze dziecko okaże się chłopcem, to się z nią ożenię, ale prawdę mówiąc zrobię to tak czy tak. Była mi wielką pomocą, szczególnie przy moim prywatnym i osobistym planie wówczas przy szybie. Nie mogła wiedzieć czemu tak chce byśmy zabrali ciało Cochenoura, ale się. nie sprzeczała i choć była chora i nieszczęśliwa, pomogła mi wcisnąć je do śluzy kapsuły.
Prawdę mówiąc bardzo go potrzebowałem.
Oczywiście nie jest to całkiem nowa wątroba. Być może nie jest nawet mało używana. Bóg tylko wie, gdzie Cochenour ją kupił, w każdym razie nie należała do jego oryginalnego wyposażenia. Ale działa. I choć był to sukinsyn, w jakiś sposób go lubiłem i zupełnie mi nie przeszkadza fakt, że mam z niego kawałek zawsze przy sobie.
KONIEC