Arthur Clarke - Oko czasu

Здесь есть возможность читать онлайн «Arthur Clarke - Oko czasu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2008, ISBN: 2008, Издательство: Vis-á-vis/Etiuda, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Oko czasu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Oko czasu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jest rok 1885. Przebywający na Granicy Północno-Zachodniej młody dziennikarz, Rudyard Kipling, jest świadkiem niezwykłego spotkania brytyjskich żołnierzy z wytworem nieprawdopodobnie zaawansowanej technologii: unoszącą się w powietrzu kulą, która wydaje się obserwować wszystko wokół. Niebawem zza okolicznego wzgórza wyłania się uszkodzony helikopter z 2037 roku…

Oko czasu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Oko czasu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ruddy głośno odchrząknął, jak pięćdziesięciolatek.

— Nie uwierzę, że Europejczykom kiedykolwiek spodobają się takie rytmy. — Ostentacyjnie podniósł koc i ruszył w stronę najdalszego końca małego obozowiska.

Josh został sam z Bisesa.

— Wiesz, on naprawdę cię lubi.

— Ruddy?

— To zdarzało się już przedtem, pociągają go silne, starsze kobiety, jest w tym jakaś prawidłowość. Może uczyni cię jedną ze swych muz, jak je nazywa. I może, choć jego los teraz nieustannie się zmienia, to zdumiewające przeżycie będzie dla tego obdarzonego wyobraźnią człowieka źródłem nowych impulsów twórczych.

— Chyba napisał kiedyś kilka futurystycznych utworów.

— Zatem można więcej zyskać niż stracić…

Bawiła się swym telefonem, słuchając tej dziwnej muzyki z wyrazem twarzy, który wyrażał, jak sądził, coś jakby „odwrotną” nostalgię, nostalgię za przyszłością. Podjął:

— Czy twoja córka lubi taką muzykę?

— Tak, lubiła, kiedy była mała — powiedziała Bisesa. — Tańczyłyśmy razem do tej muzyki. Ale teraz z tego wyrosła, ma już osiem lat. Lubi nowe gwiazdy muzyki syntetycznej — całkowicie generowanej przez komputer, no, przez maszyny. Wiesz, małe dziewczynki chcą, aby ich idole byli bezpieczni, a cóż może być bezpieczniejszego niż symulacja?

Niewiele z tego zrozumiał, ale był oczarowany jeszcze jednym elementem kultury, którą ledwie pojmował. Powiedział ostrożnie:

— Musi być jeszcze ktoś, za kimś tęsknisz, po tamtej stronie.

Spojrzała na niego oczyma zasnutymi mgłą, a on ku swemu rozczarowaniu zdał sobie sprawę, że Bisesa wie dokładnie, co chce z niej wyciągnąć.

— Przez jakiś czas byłam sama, Josh. Ojciec Myry zmarł i nikogo innego nie ma. — Oparła głowę na ramieniu. — Wiesz, poza Myrą to nie ludzi mi tak bardzo brak, ale całej reszty. Ten mały telefon powinien łączyć mnie ze światem, z całą planetą. Wszędzie są animacje — reklamy, wiadomości, muzyka, kolor — dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nieustanny zalew informacji.

— Tam musi być bardzo hałaśliwie.

— Może. Ale przywykłam do tego.

— Tu także istnieją rozmaite przyjemności. Odetchnij… Czujesz ten zapach? W powietrzu czuje się lekki mróz… Płonący ogień. Niebawem nauczysz się odróżniać rodzaje drewna jedynie po zapachu dymu…

— I jeszcze coś — mruknęła. — Zapach piżma. Jak w zoo. Tu są zwierzęta. Zwierzęta, których nie powinno być, nawet w twoim czasie.

Odruchowo wyciągnął rękę i dotknął jej dłoni.

— Jesteśmy tu bezpieczni — powiedział. Nie zareagowała i po chwili niepewnie cofnął rękę. — Jestem z miasta — powiedział. — Urodziłem się w Bostonie. Więc to wszystko — wszystko wokół — i dla mnie jest nowe.

— Co cię tu przywiodło?

— Nic zaplanowanego. Wiesz, zawsze byłem ciekaw, zawsze chciałem zobaczyć, co jest za rogiem, za następną przecznicą. Zgłaszałem się na ochotnika do kolejnych zwariowanych misji, aż w końcu wylądowałem tutaj, na krańcu świata.

— Och, dotarłeś jeszcze dalej, Josh. Ale myślę, że jesteś typem człowieka, który da sobie radę w tej dziwnej sytuacji. — Patrzyła na niego z odrobiną rozbawienia w oczach, może się z nim drocząc.

Ciągnął uparcie:

— Nie wyglądasz mi na żołnierza, o ile ich znam.

Ziewnęła.

— Moi rodzice byli farmerami. Mieli duże gospodarstwo przyjazne dla środowiska w Cheshire. Byłam jedynaczką. Farma miała być moja, miałam na niej gospodarować, kochałam to miejsce. Ale kiedy miałam szesnaście lat, ojciec ją sprzedał. Przypuszczam, że myślał, że nigdy na serio nie chciałam się nią zajmować.

— Ale ty chciałaś.

— Tak. Nawet starałam się o przyjęcie do szkoły rolniczej. To wywołało rozdźwięk w rodzinie, a może pokazało, jak jest naprawdę. Chciałam się wyrwać. Przeniosłam się do Londynu. A potem, jak tylko osiągnęłam odpowiedni wiek, wstąpiłam do wojska. Oczywiście nie miałam pojęcia, jak tam będzie — ćwiczenia fizyczne, musztra, broń, zajęcia w polu — ale polubiłam to.

— Jakoś nie widzę w tobie zabójcy — powiedział. — A to właśnie robią żołnierze.

— Nie w moich czasach — odparła. — A w każdym razie nie w brytyjskiej armii. Utrzymywanie pokoju, po to się poruszamy po świecie. Oczywiście czasami trzeba zabijać — czy nawet prowadzić wojnę, aby zachować pokój — ale to zupełnie inne zagadnienie.

Położył się na plecach, patrząc w gwiazdy.

— Dziwnie jest słyszeć, jak mówisz o swoich kłopotach rodzinnych, awarii łączności, porzuconych ambicjach. Kiedy o tym myślę, wyobrażam sobie, że ludzie żyjący sto pięćdziesiąt lat później będą na to zbyt mądrzy, zbyt rozwinięci, jakby powiedział profesor Darwin!

— Och, nie sądzę, abyśmy byli bardzo rozwinięci, Josh. Ale w niektórych sprawach zmądrzeliśmy. Na przykład w sprawie religii. Weźmy Abdikadira i Caseya. Mógłbyś pomyśleć, że żarliwy muzułmanin i gorliwy chrześcijanin są diametralnie różni. Ale obaj są ekumenami.

— To słowo pochodzi z greckiego, jak ekumeniczny?

— Tak. W ciągu kilku ostatnich dziesięcioleci byliśmy blisko otwartego konfliktu między chrześcijaństwem a islamem. Patrząc dalekowzrocznie, to absurd; obie te religie mają wspólne korzenie i zasadniczo kredo ich obu to pokój. Ale wszystkie podejmowane na wysokim szczeblu próby ich pogodzenia, konferencje biskupów i mułłów, skończyły się na niczym. Ekumeni to oddolny ruch, który próbuje osiągnąć to, do czego nie doprowadziły kontakty na wysokim szczeblu. Nie rzucają się w oczy do tego stopnia, że stanowią niemal podziemie, ale istnieją i nie przestają drążyć.

Rozmowa ta uświadomiła mu, jak bardzo odległa w czasie jest jej epoka i jak niewiele z niej potrafi zrozumieć. Zapytał ostrożnie:

— A czy w twoich czasach o Bogu zapomniano, tak jak przewidywali niektórzy myśliciele?

Zawahała się.

— Nie zapomniano, Josh. Ale rozumiemy samych siebie lepiej niż poprzednio. Rozumiemy, dlaczego potrzebujemy bogów W moich czasach są tacy, którzy uważają wszystkie religie za rodzaj psychopatologii. Wskazują na tych, którzy są gotowi torturować i zabijać swych współwyznawców z powodu nieznacznych różnic w niejasnej ideologii. Ale są też inni, którzy mówią, że mimo swych wszystkich wad religie stanowią próbę odpowiedzi na najbardziej podstawowe pytania dotyczące istnienia. Nawet jeżeli nic nam nie mówią o Bogu, z pewnością wiele mówią o tym, co to znaczy być człowiekiem. Ekumeni mają nadzieję, że wynikiem zjednoczenia religii nie będzie ich osłabienie, lecz wzbogacenie, tak jak możliwość oglądania drogocennego klejnotu z każdej strony. I może te nieśmiałe kroki to nasza największa nadzieja na prawdziwe oświecenie w przyszłości.

— To brzmi jak utopia. I to działa?

— Powoli, jak utrzymywanie pokoju. Jeżeli tworzymy utopię, poruszamy się w ciemności. Ale próbujemy.

— To piękna wizja — wyszeptał. — Przyszłość to musi być cudowne miejsce. — Obrócił się do niej. — Jakie to wszystko dziwne. Jakie porywające. Być tutaj z tobą, jak rozbitkowie w czasie, razem…!

Wyciągnęła rękę i koniuszkiem palca dotknęła jego warg.

— Dobranoc, Josh. — Naciągnęła na siebie ponczo i zwinęła się w kłębek.

Leżał, a serce nie przestawało mu walić.

Następnego dnia ruszyli dalej, posuwając się terenem, który stale się wznosił, nierówny i pozbawiony jakiegokolwiek życia. Powietrze przerzedziło się, a gdy powiał północny wiatr, zrobiło się przejmująco zimno, pomimo świecącego jasno słońca. Teraz było już oczywiste, że nic im nie grozi ze strony Pasztunów czy kogokolwiek innego i Batson pozwolił żołnierzom na zaprzestanie pikietowania terenu, dzięki czemu poruszali się żwawiej.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Oko czasu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Oko czasu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arthur Clarke - S. O. S. Lune
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Gwiazda
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Die letzte Generation
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Culla
Arthur Clarke
libcat.ru: книга без обложки
Arthur Clarke
Arthur Clarke - The Fires Within
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Expedition to Earth
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Earthlight
Arthur Clarke
libcat.ru: книга без обложки
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Kladivo Boží
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Le sabbie di Marte
Arthur Clarke
Отзывы о книге «Oko czasu»

Обсуждение, отзывы о книге «Oko czasu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x