• Пожаловаться

Корнель Макушинский: O dwoch takich co ukradli ksiezyc

Здесь есть возможность читать онлайн «Корнель Макушинский: O dwoch takich co ukradli ksiezyc» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Сказка / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

libcat.ru: книга без обложки

O dwoch takich co ukradli ksiezyc: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «O dwoch takich co ukradli ksiezyc»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Корнель Макушинский: другие книги автора


Кто написал O dwoch takich co ukradli ksiezyc? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

O dwoch takich co ukradli ksiezyc — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «O dwoch takich co ukradli ksiezyc», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Szczęście im sprzyjało, gdyż w ciągu długiej podróży nie zdarzyło im się nic groźnego; czasem tylko koń okulał, czasem Jacek i Placek zlatywali z niego okrężną drogą przez koński łeb, co nie jest zwyczajem dobrych jeźdźców.

Jednego dnia zbliżyli się do wielkiego jeziora; ostrożnie jednak wychynęli z lasu, przestraszyła ich bowiem dziwna na jeziorze wrzawa.

— Co się dzieje na tej wodzie? — zapytał zdumiony Nieborak.

— Ha! — krzyknął Jacek. - To pelikany!

— My znamy to jezioro — zawołał Placek.

— Tak, tak, to to samo — mówił Jacek — omal w nim nie utonęliśmy, kiedy pelikany spadły z nami do wody. Były wtedy dwa tylko, a patrzcie, co się teraz dzieje!

Chmura pelikanów, nie zwracając na nich uwagi, odbywała łowy z niewielkim jednak powodzeniem.

— Może wśród nich są i nasi przyjaciele — rzekł ze wzruszeniem Jacek — dobre to były ptaki, choć dziwnie żarłoczne. Liczną stworzyły rodzinę, a same chyba zdechły z głodu, bo potomstwo ma zdumiewający apetyt.

— Czy znacie już stąd drogę? - zapytał ze wzruszeniem Nieborak.

— Przypominamy sobie, że na zachód od tego jeziora mieszkał czarnoksiężnik, a w przeciwnej stronie, ale bardzo daleko jest wielkie miasto, od którego już blisko do twoich bagien. Nie popasajmy tu jednak zbyt długo, bo im dalej będziemy od czarnoksiężnika, tym lepiej dla nas.

Nagle w lesie ozwał się przeraźliwie smutny bek kozy.

— W nogi! — wrzasnął Jacek.

— To ciotka beczy! — krzyknął z przestrachem Placek. Gnali długo, nie obejrzawszy się nawet. Znowu wędrowali przez wiele dni, aż ujrzeli rzekę srebrzyście wijącą się wśród pól i lasów. Konie poczuwszy wodę zaczęły strzyc uszyma, a i jeźdźcom uczyniło się raźniej, bo im się wydało w przeczystym świetle ranka, że gdzieś na widnokręgu zamajaczyły wieże miasta. Im bardziej zbliżali się do rzeki, tym więcej zaczęli czuć dziwną jakąś woń. Konie stały się niespokojne, a jeźdźcy zatykali nosy.

— Co to może być? - zapytał Nieborak.

— Okropnie to pachnie — rzekł Jacek.

— Ja myślę, że gdzieś w pobliżu leży albo zdechły zając, albo większa jakaś zwierzyna.

— Patrzcie, tam jest most!

— Stamtąd właśnie wiatr przynosi tę woń…

Jacek zaczął się kręcić na siodle, schwycił wiatr w nozdrza i rzekł z największym podziwem:

— Ja znam ten zapach!

— I mnie się coś majaczy — mówił Placek, na próżno j starając się sobie coś przypomnieć.

Zbliżyli się do mostu, gdzie u przyczółka stał domek człowieka pobierającego myto.

— Zapach idzie z tego domku — rzekł Nieborak — muszą tam być zdechłe ryby…

Na odgłos tętentu otwarły się drzwi domku i stanął w nich dziwaczny człowiek, bardzo pokraczny, na krzywych nogach, z garbem na plecach, z kilkoma włosami na brodzie. Od niego właśnie biła ta przejmująca woń.

Jacek i Placek przyjrzeli mu się pilnie i zdumienie ich nie miało granic.

Człowieczek zbliżył się do koni, które zaczęły się cofać, parskając z powodu zabójczej woni i rzekł:

— Witam was, dostojni panowie. Raczcie zapłacić myto za przejazd przez most.

— Uczynimy to natychmiast, szlachetny hrabio Mortadello! — rzekł Jacek

Pachnący człowieczek spojrzał na nich zdziwiony.

— Nie wiem, skąd znacie moje piękne nazwisko — rzekł — bo ja nie mam zaszczytu was znać.

— Zanim ujrzeliśmy Waszą Dostojność, poznaliśmy cię po tej twojej pomadzie na piękność!

— Cha! cha! — zaśmiał się hrabia. - Wspaniała to jest i niezrównana pomada. Mniej jednak skuteczna jest na zachowanie piękności, ale inne walne ma zalety, bo na dziesięć mil dookoła zdechły wszystkie muchy i komary, których tu przedtem było w bród.

— Jak to się stało, szlachetny hrabio — pytał Jacek — że potężny namiestnik został dozorcą mostu?

— Rząd się zmienił — odrzekł melancholijnie hrabia Mortadella.

Nieborak przysłuchiwał się tej rozmowie z wesołym zdumieniem.

— Rad bym jednak — rzekł hrabia, pilnie im się przypatrując — dowiedzieć się, z kim mam szczęście i honor wspominania dawnych czasów?

— Nie poznajesz nas, przystojny hrabio? Mortadella przyjrzał się im bacznie i mówił jakby do siebie:

— Gdyby nie te książęce stroje i te rumaki, mógłbym mniemać… Ależ tak! Takich twarzy nie zapomni nikt, kto je raz choćby widział w życiu… Ach! ach! to wy jesteście owi nieporównani szybkobiegacze, którym kazałem dać…

Przerwał zawstydzony, a Jacek na to:

— Dokończ teraz, wspaniały hrabio, bo wtedy nie dokończyłeś.

— Czy pragniecie zemsty? — zapytał hrabia z drżeniem, spojrzawszy na ich miecze.

— O, nie! — zawołał Placek. - Słusznie nam się wtedy należało.

Hrabia odetchnął i zapytał:

— Jakże to się stało, że z dwóch łapserdaków wyrosło… trzech wspaniałych rycerzy?

— Rząd się zmienił — zaśmiał się Jacek.

— Wszystko jest możliwe — rzekł smętnie hrabia. Tymczasem Placek, poszeptawszy na stronie z Nieborakiem, wysupłał kilka dukatów i rzekł:

— Racz przyjąć, nieszczęsny hrabio, tę drobnostkę.

— Och! och! — stęknął z zachwytu hrabia — za tę cenę możecie do końca życia przejeżdżać przez most tysiąc razy dziennie. Za tak wspaniały dar muszę i ja wam dać pamiątkę.

Wydobył coś z kieszeni i wyciągając rękę ku Plackowi zawołał:

— Przyjmij to, hojny panie!

— Co to jest? — zapytał niepewnie Placek.

— Pomada mojego wyrobu — rzekł z dumą Mortadella.

— W konie! — wrzasnął Jacek i pognali jak wicher, zostawiwszy w niepomiernym zdumieniu hrabiego Mortadellę i jego pomadę.

Zadudnił most, a za chwilę pędzili urodzajnym krajem. Ominęli miasto, na którego widok Jacek i Placek poczuli jakieś niemiłe swędzenie pięt, i zmieniwszy nieco kierunek jechali aż do wieczora wśród bujnych zbóż. Zatrzymali się na widok chłopa, który dojrzawszy ich uśmiechnął się i zapytał:

— Czy zdrowi jesteście, jaśnie wielmożni panowie?

— Dziękujemy wam, jesteśmy zdrowi! — odrzekli.

— To bardzo dobrze, gdyż zmartwiłbym się, gdyby było inaczej.

— Powiedzcie nam, dobry człowieku — zapytał drżącym głosem Nieborak — czy są tu w pobliżu bagna?

— A czemuż by nie miały być? Zawsze były, to i są.

— A daleko?

— Ej, nie bardzo…

— Mila będzie?

— Pewnie będzie mila.

Wtem Jacek trącił Placka i mrugnąwszy wesoło zapytał:

— A może dwie?

— Musi być ze dwie…

— A może sto?

— Jak dobrze rozważyć, będzie ze sto. Nieborak słuchał zdumiony, a Jacek pytał dalej:

— A dużoście już przenieśli królewskiej ziemi? Chłop pokazał w uśmiechu zęby i rzekł:

— Widzę, że znacie mnie i moją sprawę z królem: mam już coś niecoś pola, ale nie zanadto.

— A które to wasze? Chłop pokazał ręką dookoła.

— To wszystko już moje, ale mało tego.

— Jakżeż mało? Przecież wzrokiem tego nie ogarnie!

— Iii… ziemi zawsze za mało — rzekł chłop.

— I ciągle ją nosicie?

— Jakbyście zgadli.

— To królowi niedługo nic nie zostanie?

— I mnie się tak widzi — zaśmiał się chłop.

— Macie tu dukata, dzielny człowieku — rzekł Placek.

— Przyda się — uśmiechnął się chłop — dużo to jest pieniędzy!

— A cóż z nimi zrobicie?

— Jak to co? Dokupię ziemi.

— A macie już żonę?

— Jeszcze nie, bo ziemi mam za mało, ale już miałem gospodynię. Dobra to była kobieta, bo mało jadła, ale taka chuda, że nie zawsze ją było widać.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «O dwoch takich co ukradli ksiezyc»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «O dwoch takich co ukradli ksiezyc» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Пьер Корнель
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Пьер Корнель
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Пьер Корнель
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Пьер Корнель
Корнель Макушинский: Пан Ниточка. Сказка
Пан Ниточка. Сказка
Корнель Макушинский
Корнель Макушинский: Пан Ниточка
Пан Ниточка
Корнель Макушинский
Отзывы о книге «O dwoch takich co ukradli ksiezyc»

Обсуждение, отзывы о книге «O dwoch takich co ukradli ksiezyc» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.