• Пожаловаться

Корнель Макушинский: O dwoch takich co ukradli ksiezyc

Здесь есть возможность читать онлайн «Корнель Макушинский: O dwoch takich co ukradli ksiezyc» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Сказка / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

libcat.ru: книга без обложки

O dwoch takich co ukradli ksiezyc: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «O dwoch takich co ukradli ksiezyc»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Корнель Макушинский: другие книги автора


Кто написал O dwoch takich co ukradli ksiezyc? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

O dwoch takich co ukradli ksiezyc — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «O dwoch takich co ukradli ksiezyc», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Więc uciekajmy! A matkę zostawimy?

— A cóż z nią zrobisz? Na plecach ją będziesz niósł?

Zabierajmy chleb i w nogi!

— Zostawimy jej wodę. Nie martw się tym, bo tak będzie po nas płakała, że nawet nie zauważy, że zabraliśmy chleb. Tak nas kocha, że jej będzie tylko nas żal.

— Za co ona nas tak kocha?

— Czy ja wiem? Starzy ludzie tacy są dziwni, że nigdy nie wiadomo, co w nich siedzi. Może dlatego nas tak kocha, że jesteśmy bardzo piękni. Więc dajemy nogę, Placek?

— Jazda! Gdzie ten chleb?

— Zaraz będzie!

Wleźli do ciemnej komórki i nawet nie patrząc, od razu znaleźli chleb, samym węchem. Jacek ukrył go za koszulą; obejrzeli szybko izbę szukając, co by się jeszcze dało zabrać, i wyjrzawszy przez drzwi, czy matka nie wraca, wybiegli na pole. Puścili się pędem przez łąki i nawet się nie obejrzeli. Umieli biec z wiatrem na wyścigi jak zające. Skakali przez rowy i rozpadliny, przedzierali się przez leszczyny i głogi. Uciekali z tym mizernym bochenkiem chleba, jakby unieśli skarb. Gnali, nie wiadomo po co i nie wiadomo dokąd.

Ubiegli tak wiele mil i znaleźli się w głuchym pustkowiu,’ Nagle Jacek zwolnił biegu i zatrzymał się zdumiony, obok natychmiast przystanął Placek.

— Co się stało? — zapytał. - Czemu stanąłeś?

— Nie wiem — odrzekł Jacek — sam dobrze nie wiem. Zdawało mi się, że ktoś nas woła…

— Zdaje ci się, to las szumi…

— Zdawało mi się, że ktoś płacze.

— Nie powiadaj głupstw. Kto by płakał w tym pustkowiu?… To wiatr tak zawodzi…

— O, nie! Posłuchaj!.. Cicho!.. Słyszysz?

— Coś słyszę… Słyszę głos podobny do głosu naszej matki!..

— Naszej matki?

— Ale to śmieszne… Żaden człowiek na świecie nie potrafi tak płakać, aby go było słychać o dziesięć mil. Zresztą nasza matka zawsze cicho płakała. Chodźmy dalej!

— Chodźmy! — rzekł twardo Jacek.

Szli znowu nieumęczenie, bo mieli doskonałą wprawę. Śpieszyli się tak jakby czym prędzej pragnęli się znaleźć w tym błogosławionym kraju, w którym praca jest nieznana, gdzie zamiast kartofli rosną ananasy, a zamiast żywicy najsłodszy miód ciecze po pniach sosen. Jacek jednak szedł, z większą niż Placek trudnością i kilka razy potknął się na nierównej ziemi, pełnej wyrw i rozpadlin.

Otarł pot z czoła i rzekł:

— Trudno mi iść, bo ten chleb zaczął mi od niejakiego czasu dziwnie ciążyć.

— Zjedzmy połowę, to ci będzie lżej.

— Pierwej nie był taki ciężki — mówił Jacek zamyślony.

— Zmęczyłeś się, więc ci się tak wydaje. Dobiegnijmy do tego wielkiego dębu, który stąd widać, tam odpoczniemy i tam przełamiemy chleb.

Znowu zaczęli iść i po godzinie doszli z wielkim trudem na szczyt wzgórza, nad którym jak olbrzymi, wspaniały parasol rozpostarł się odwieczny dąb. Legli na trawie, ciężko dysząc.

Kiedy cokolwiek odpoczęli, Placek nagle roześmiał się głośno.

— Co się stało? — zapytał Jacek. - Czego rżysz jak koń?

- Śmieję się, bo sobie pomyślałem, jaką minę miała nasza matka, kiedy nie znalazła ani nas, ani chleba… Cha! Cha! Cha!

— Może nas przeklina? — zapytał Jacek.

— O, głupi Jacku! Ona nie przeklęłaby nawet muchy. Zresztą jesteśmy już tak daleko, że żadne przekleństwo nie doleci. Dawaj chleb!

Jacek sięgnął za koszulę i zaczął z dziwnym trudem wydobywać bochenek.

— Czemu tak marudzisz? — wołał Placek zniecierpliwiony.

— Sam nie wiem — odrzekł Jacek bardzo zmieszany — ale ten chleb coś dziwnie uczynił się ciężki. Pomóż mi!

Placek sięgnął i z trudem wydobył obiema rękami chleb. Stał się on tak ciężki, że upadł na ziemię.

— Przełammy go — rzekł Jacek.

Podnieśli bochenek z ziemi i usiłowali go przełamać.

— Co to jest? — zawołał Placek. - Nie był on tak czerstwy, kiedyśmy go znaleźli. Spróbujmy zębami.

Rozwarł szeroko usta i chciał ugryźć bochenek, lecz nagle krzyknął boleśnie, bo omal nie wyłamał wszystkich zębów. Spojrzeli na siebie z przerażeniem.

— Ten chleb jest z kamienia! — wykrzyknął zdumiony Placek. - Ach, ta nasza zła matka tak sobie z nas zakpiła!

Jacek zamyślił się i rzekł ponuro:

— A może to nie ona? Matka nas nigdy nie oszukała..: To niemożliwe… Ten chleb odmienił się przez czary. Kiedy go ukradłem, był piękny, popękany i rumiany i nie był wcale ciężki. Spojrzyj, jak wygląda teraz: jest szary i bardzo ciężki. To dlatego nie mogłem go udźwignąć… Źle, Placku! Ktoś nas prześladuje…

— To kara boska! — krzyknął ktoś ponad nimi.

Z przerażeniem zadarli głowy i ujrzeli na dębowej gałęzi olbrzymiego kruka, który był zupełnie biały i patrzył na nich1 mądrymi oczyma z pogardą i lekceważeniem.

— To ty przemówiłeś do nas? — zapytał drżący z trwogi Jacek.

— Ja! — odrzekł kruk.

— A czegóż ty od nas chcesz?

— Gdybym był młodszy, tobym wam wydziobał oczy i wyjąłbym wam serce. Nie uczynię tego jednakże, bo to by była zbyt mała dla was kara! Nie! nie tknę was, bo oczy macie złe, a serca robaczywe.

— Nie boimy się ciebie! — krzyknął Placek.

— Wy się też mnie nie bójcie, lecz Pana Boga! Ukradziony głodnej matce chleb zamienił się wam w kamień, ale najlepiej by było, abyście wy się zmienili w kamienie. Jesteście źli i wstrętni. Ziemia wstydzi się, że po niej chodzicie…

— A skąd ty o tym wiesz? Czyś taki mądry?

— Jestem mędrszy od siedmiu mędrców. Pióra moje są białe od starości, bo narodziłem się wtedy, kiedy słońce było jeszcze dzieckiem, a gwiazdy jeszcze się nie narodziły. Znam wszystkie mowy tego świata i przeczytałem wszystkie księgi. Byłem w arce Noego i na wierzchołku góry Ararat. Widziałem wszystko i wiem wszystko. Jestem tym krukiem, który nosił chleb Danielowi w lwiej jamie.

— A cóż ty takiego wiesz?

— Wiem, że przekleństwo ścigać będzie dziecko, co skrzywdziło matkę. Wiem, że pierwszą osobą po Bogu jest matka. Wiem, że zginiecie marnie, jeśli Bóg wam nie przebaczy i jeśli wam nie przebaczy matka wasza. Kra! Kra!

— Nie kracz tak strasznie! Nie wierzymy w to, co mówisz. Nasza matka myśli, żeśmy pobiegli w pole i że niedługo wrócimy.

— Wasza matka leży w tej chwili na progu domu jak nieżywa. Widzę ją ze szczytu dębu. Jej serce wszystko wie, więc wie i o tym, żeście ją zostawili na głód i na poniewierkę.

— Jeśli jesteś taki mądry, to nam powiedz, czy bardzo nas przeklinała.

Krukowi, kiedy to usłyszał, oczy zapłonęły szkarłatnym blaskiem.

— Chłopcy niegodziwi! — zakrakał potężnym głosem. - Wasza matka, zanim legła jak nieżywa, modliła się gorąco o to, aby was nic złego nie spotkało. Dlatego tylko nie zabiję was. Precz, precz z moich oczu!

Takim to wykrzyknął głosem chrapliwym i groźnym, że chłopcy pobledli. Udawali dotąd, że się wcale nie lękają tego sędziwego ptaka, naprawdę jednak serca w nich zamarły, kiedy do nich zagadał ponuro. Kiedy więc kazał im iść precz, porwali się z ziemi i pobiegli w dół ze wzgórza przez gąszcz krzewów. Głogi chwytały ich kolczastymi palcami za suknie, giętkie leszczyny smagały ich dotkliwie. Poza sobą słyszeli długo przeraźliwy głos kruka, biegnący za nimi jak grzmot. Myśleli też, że za nimi wali szumiąca burza, a to dąb wspaniały i z sercem wzniosłym, usłyszawszy o ich sprawach, rozszumiał się w wielkim gniewie i musiał załamać ze zgrozy potężne ramiona konarów, tak że aż trzeszczały.

Zziajani, głodni i przerażeni biegli długo, nie przemówiwszy do siebie ani słowa. Pędzili bezdrożem”, okolica bowiem była pusta i bezludna. Za nimi biegł strach niewidzialny i niesłyszalny, ale czasem czuli zimne na plecach mrowie, jakby lodowaty jego oddech. Czupryny mieli zlepione mokrością potu, suchość w gardłach i ognie w żołądkach. Biegli już resztkami sił, a to było najgorsze, że biegli bez tchu, byle przed siebie, byle jak najdalej.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «O dwoch takich co ukradli ksiezyc»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «O dwoch takich co ukradli ksiezyc» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Пьер Корнель
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Пьер Корнель
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Пьер Корнель
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Пьер Корнель
Корнель Макушинский: Пан Ниточка. Сказка
Пан Ниточка. Сказка
Корнель Макушинский
Корнель Макушинский: Пан Ниточка
Пан Ниточка
Корнель Макушинский
Отзывы о книге «O dwoch takich co ukradli ksiezyc»

Обсуждение, отзывы о книге «O dwoch takich co ukradli ksiezyc» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.