Frederick Forsyth - Diabelska Alternatywa
Здесь есть возможность читать онлайн «Frederick Forsyth - Diabelska Alternatywa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Diabelska Alternatywa
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Diabelska Alternatywa: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Diabelska Alternatywa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Diabelska Alternatywa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Diabelska Alternatywa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Zadzwonił telefon – do Poklewskiego. Słuchał przez chwilę, potem zakrył mikrofon dłonią, by przekazać wiadomość prezydentowi. Była to odpowiedź na pytanie skierowane godzinę temu do Departamentu Marynarki. Tak, jakaś jednostka US Navy była w pobliżu “Freyi”. USS “Moran” zakończył właśnie kurtuazyjną wizytę w duńskim porcie Esbjerg; i właśnie wracał do swojej eskadry Stałych Sił Morskich Atlantyku – STANFORLANT – patrolującej obecnie wody na zachód od Norwegii. Okręt oddalił się już znacznie od brzegów duńskich; płynął na północny zachód, na spotkanie innych należących do tej eskadry jednostek NATO.
– Niech zawróci – polecił prezydent.
Poklewski przekazał rozkaz naczelnego dowódcy sił zbrojnych USA do Departamentu Marynarki; stąd, poprzez kwaterę główną STANFORLANT, dotarł on szybko do amerykańskiego okrętu. O pierwszej w nocy USS “Moran”, w połowie drogi z Danii na Orkady, położył ostro ster na burtę i całą siłą swoich maszyn pomknął w świetle księżyca na południe, w stronę kanału La Manche. Była to jednostka uzbrojona w pociski sterowane, a choć swoją masą – 8000 ton wyporności – przewyższała brytyjski lekki krążownik “Argyll”, sklasyfikowana była jako niszczyciel, typu “DD”. Prując gładką powierzchnię morza z szybkością niemal trzydziestu węzłów, dotarła o ósmej rano w pobliże “Freyi” i zarzuciła kotwicę pięć mil od tankowca.
Na parkingu przed hotelem “Możajskij”, obok ronda zamykającego Prospekt Kutuzowa, było niewiele samochodów, a niemal wszystkie ciemne i puste – z wyjątkiem dwóch. Siedzący w jednym z nich Munro dostrzegł nagle, jak inny samochód zapalił na chwilę światła i natychmiast je zgasił. Wysiadł ze swojego wozu i poszedł szybko w tamtą stronę. Kiedy znalazł się na fotelu pasażera obok Walentyny, zauważył w jej oczach przestrach.
– Co się stało? Dlaczego dzwoniłeś do mnie do domu? Na pewno odnotowali ten telefon.
Otoczył ją ramieniem i mimo grubego palta, jakie miała na sobie, poczuł, że Walentyna drży.
– Dzwoniłem z budki, a zresztą to nie ja – próbował zażartować. – To tylko jakiś Grigorij przepraszał, że nie przyjdzie na kolacje. Nie będą nic podejrzewać.
– O drugiej w nocy nikt nie dzwoni w takiej sprawie – ucięła. – A w dodatku rejonowy widział, jak wyjeżdżałam. Na pewno doniesie.
– Wybacz mi, kochanie… widzisz…
Szybko opowiedział jej o wizycie ambasadora Kirowa u Matthewsa; o tym, jak to trafiło do Londynu, a dalej do niego; jak wreszcie zażądali, by spróbował dowiedzieć się, dlaczego Kreml tak twardo stawia sprawę Miszkina i Łazariewa.
– Nie wiem – odparła krótko. – I nic nie przychodzi mi do głowy. Może dlatego, że zamordowali kapitana Rudenkę? Ten człowiek miał żonę i dzieci…
– Daj spokój, Wału, przecież wiemy, o czym się przez te dziesięć miesięcy mówiło w Biurze. Traktat Dubliński to dla was sprawa życia i śmierci. Czy Rudin ryzykowałby jego utratę dla zemsty na dwóch ludziach?
– Na razie jeszcze go nie zerwał… Może chce tylko narazić Zachód na koszty. Nawet jeśli statek wyleci w powietrze, poradzicie sobie. Tyle że będzie to kosztowało. Ale Zachód na to stać, Zachód jest bogaty…
– Jak możesz, Walentyno? Na tym statku jest dwudziestu dziewięciu marynarzy. Oni też mają żony i dzieci. Życie tych ludzi za przetrzymanie w więzieniu dwóch… Nie, musi być jakiś inny, znacznie ważniejszy powód.
– Nie wiem – powtórzyła. – Nie wspominali o tym na zebraniach Biura. Przecież wiesz.
Munro wpatrywał się bezradnie w przednią szybę. Na przekór wszystkiemu gdzieś w głębi duszy żywił nadzieję, że ona zna odpowiedź na pytanie Waszyngtonu, że może podsłuchała coś na korytarzach Komitetu Centralnego. Teraz zostawało już tylko jedno: zapytać ją o to…
Zapytał – a ona patrzyła na niego szeroko rozwartymi oczami, w których prawie nie było łez.
– Przecież obiecali – wyszeptała. – Obiecali, że za dwa tygodnie zabiorą nas, mnie i Saszę, z Rumunii…
– I złamali słowo – przyznał. – Domagają się jeszcze tej jednej przysługi.
Oparła czoło na dłoniach zaciśniętych na kierownicy.
– Złapią mnie… Bardzo się boję…
– Nie złapią – próbował ją pocieszyć. – KGB działa znacznie wolniej, niż się ludziom zdaje, tym wolniej, im wyżej jest podejrzany. A gdybyś zdobyła tę informację dla prezydenta Matthewsa, myślę, że nasi ludzie mogliby zabrać ciebie i Saszę już za parę dni, nie za dwa tygodnie. Dlatego błagam, Walentyno, spróbuj. To nasza jedyna szansa, żeby być razem.
Teraz z kolei ona długo wpatrywała się w ciemność za szybą.
– Było dziś wieczór zebranie Biura Politycznego – powiedziała nagle. – Nie znam jeszcze treści. To nadzwyczajne zebranie, poza zwykłym harmonogramem. Przepisywanie protokołu zacznie się jutro… to znaczy dzisiaj, o dziesiątej rano. Cały personel musiał zrezygnować z sobotnich wyjazdów, żeby przygotować to na poniedziałek. Nie wiem, może mówili właśnie o tym.
– Czy możesz tam wejść, przejrzeć notatki, posłuchać taśm?
– W środku nocy? Co ja im powiem? Że po co przyszłam?
– Och, cokolwiek. Powiedz na przykład, że chcesz wcześniej zacząć i wcześniej skończyć, żeby móc wyjechać poza miasto.
– Spróbuję – odpowiedziała po długim namyśle. – Spróbuję. Ale zrobię to tylko dla ciebie, nie dla tych oszustów z Londynu.
– Ja… znam trochę tych z Londynu, nie są aż tak źli – próbował nieśmiało bronić swoich szefów Munro i z przekonaniem dodał: – Na pewno zabiorą ciebie i Saszę, jeśli jeszcze ten jeden raz im pomożesz. To już ostatnie ryzyko, naprawdę ostatnie.
Zdawało się, że go nie słyszy. Nagle jakby zapomniała o swoim lęku przed KGB, o niebezpieczeństwie, na jakie się naraża, o strasznych konsekwencjach wpadki. Kiedy się znowu odezwała, w jej głosie nie było już drżenia.
– Znasz magazyn “Dietskij Mir”?… Stoisko z gumowymi zabawkami, o dziesiątej rano.
Stał na czarnym asfalcie i patrzył, jak oddalają się tylne światła jej samochodu. A więc zrobił to. Rozkazali mu, a on to wykonał. Cóż, status dyplomaty chronił go przecież przed Łubianką. W najgorszym razie Dymitr Ryków wezwie brytyjskiego ambasadora na dywanik, wyrazi “stanowczy protest” i uzna Adama Munro za persona non grata. Ale Walentyna? Walentyna jedzie teraz prosto do tajnych archiwów i nie chroni jej nawet zwykły pretekst normalnej obecności w swoim miejscu pracy. Spojrzał na zegarek: jeszcze siedem godzin. Siedem godzin ściskających żołądek i szarpiących do bólu nerwy.
Podobnie jak Munro, starszy wachmistrz Ludwig Jahn z udręką wpatrywał się tej nocy w czerwone światła odjeżdżającego samochodu. Przez otwartą bramę więzienia Tegel patrzył, jak opancerzona karetka więzienna unosi Miszkina i Łazariewa i znika za najbliższym zakrętem. Ale w odróżnieniu od Munro, Jahn nie będzie już na nic w napięciu czekał, nie będzie nerwowo liczył godzin i minut. Dla niego czekanie się skończyło.
Poszedł wolno do swego pokoju na pierwszym piętrze i starannie zamknął drzwi. Przez chwilę stał przy otwartym oknie, potem zamachnął się i cisnął daleko w ciemność rurkę z cyjankiem. Był tęgi, nieruchawy – łatwo uwierzą w zawał serca, jeśli tylko nie będzie żadnych śladów.
Wychylił się mocno przez okno. Myślał o swoich bratankach za murem berlińskim, przypomniał sobie ich roześmiane twarze, kiedy wujaszek Ludo przyniósł – Boże, to ledwie trzy miesiące temu! – podarki świąteczne. Zamknął oczy, podniósł do twarzy drugi pistolet gazowy i nacisnął spust.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Diabelska Alternatywa»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Diabelska Alternatywa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Diabelska Alternatywa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.