Frederick Forsyth - Diabelska Alternatywa
Здесь есть возможность читать онлайн «Frederick Forsyth - Diabelska Alternatywa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Diabelska Alternatywa
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Diabelska Alternatywa: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Diabelska Alternatywa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Diabelska Alternatywa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Diabelska Alternatywa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Jeep z obsługi lotniska poprowadził samolot Royal Air Force na duży asfaltowy plac przed głównym budynkiem dworca. Tutaj czekała już grupka funkcjonariuszy, którzy mieli się zająć specjalnymi pasażerami z Berlina. W pobliżu stał duży odrzutowiec linii El Al. Z jego wnętrza, przez szczelinę zasuniętych firanek w iluminatorach, dwaj ludzie skrupulatnie lornetowali pierwszy rząd gapiów na tarasie budynku dworcowego; obaj byli wyposażeni w przenośne radiotelefony.
W kilkusetosobowym tłumie na tarasie był też Kamynski; stał spokojnie, niczym nie wyróżniając się spośród innych gapiów.
Tymczasem jeden z izraelskich urzędników wspiął się do kabiny Belfra. Po jakichś dwu minutach wynurzył się stamtąd, a w ślad za nim Łazariew i Miszkin. Na ich widok jacyś dwaj młodzi zapaleńcy z Ligi Obrony Żydów rozwinęli na tarasie transparent, który jeden z nich przyniósł pod płaszczem; na transparencie było tylko jedno słowo: WITAMY – napisane po hebrajsku. Próbowali też zorganizować owację, ale sąsiedzi szybko ich uciszyli.
Miszkin i Łazariew, prowadzeni przed głównym budynkiem dworcowym, spoglądali cały czas w górę, na długi rząd twarzy nad barierką tarasu. Przed nimi szła grupka izraelskich urzędników, a zamykało orszak dwu mundurowych policjantów. Widzowie na tarasie przeważnie stali nieruchomo i w milczeniu; niektórzy jednak machali rękami i chusteczkami na powitanie. Z wnętrza zaparkowanego na wprost tarasu odrzutowca El Al uważnie obserwowali ich agenci Służby Specjalnej, starając się nie przeoczyć niczego, co mogłoby być oznaką porozumienia między maszerującymi zbiegami a kimś na tarasie. Na razie jednak niczego takiego nie dostrzegli.
Miszkin pierwszy zauważył Kamynskiego i natychmiast powiedział to Łazariewowi ledwie dosłyszalnym szeptem. Znacznie czulszy niż ucho Łazariewa okazał się jednak kierunkowy mikrofon, wycelowany w idącą dwójkę z furgonetki odległej o dobre sto jardów. Mikrofon, sprzężony z lunetą celowniczą, wyglądał raczej jak precyzyjny sztucer. Mierzący z niego człowiek nie słyszał wprawdzie słów Miszkina, ale słyszał je w słuchawkach jego towarzysz, wciśnięty niewygodnie między aparaturę “samochodu dostawczego”. Został wybrany specjalnie do tej roboty ze względu na dobrą znajomość ukraińskiego. Jego to głos usłyszeli za chwilę w swoich radiotelefonach dwaj obserwatorzy w samolocie.
– Miszkin powiedział właśnie do Łazariewa, cytuję: “Jest tam, blisko końca, ten w niebieskim krawacie”, koniec cytatu.
Lornetki obu obserwatorów zwróciły się we wskazanym kierunku. Tymczasem niewielki orszak pomiędzy nimi a budynkiem dworca lotniczego kontynuował swoją uroczystą paradę przed gapiami. Miszkin, ledwie spostrzegł znajomą twarz na tarasie, natychmiast odwrócił wzrok. Teraz już tylko spojrzenie Łazariewa wędrowało wzdłuż barierki. W końcu i on dojrzał Myrosława – i wyraźnie do niego mrugnął. Kamynski nie miał już wątpliwości: nikt nie podmienił prawdziwych więźniów.
Niemal w tej samej chwili jeden z obserwatorów w odrzutowcu mruknął: “Mam go” i zaczai przekazywać dane przez swój walkie-talkie.
– Wzrost średni, trzydzieści parę lat, włosy ciemne, oczy piwne, ubrany w szare spodnie, sportową marynarkę z tweedu i niebieski krawat. Stoi siódmy albo ósmy od końca tarasu, od strony wieży kontrolnej.
Wreszcie Miszkin i Łazariew zniknęli w budynku dworca. Widząc, że spektakl się skończył, ludzie z tarasu zaczęli się rozchodzić. Większość zjeżdżała ruchomymi schodami do wnętrza głównej hali dworca. U wylotu schodów siwowłosy mężczyzna zgarniał niedopałki z popielniczek do kosza umieszczonego na wózku. W długim łańcuchu osób zjeżdżających schodami szybko wypatrzył człowieka w tweedowej marynarce i niebieskim krawacie. Nie przerwał swoich czynności, kiedy tamten przeszedł obok niego. Dopiero chwilę potem sięgnął do swego wózka, wyciągnął małe czarne pudełko i cicho powiedział do niego:
– Podejrzany idzie w stronę wyjścia numer pięć.
Przed budynkiem Avram Hirsch wyjął z furgonetki następną paczkę gazet i cisnął ją na wózek tragarza – tragarz też był przebranym policjantem. Człowiek w niebieskim krawacie przeszedł parę kroków od nich; nie oglądając się ani na lewo, ani na prawo, skierował się wprost na parking, gdzie wsiadł do samochodu z emblematem wypożyczalni. Inspektor Hirsch zatrzasnął tylne drzwi furgonetki i usiadł obok kierowcy.
– Volkswagen golf, tam, na parkingu – lakonicznie poinformował siedzącego za kierownicą młodszego policjanta nazwiskiem Bentsur.
Kiedy wynajęty golf opuszczał teren lotniska główną szosą wyjazdową, “gazeciarska” furgonetka była jakieś dwieście metrów z tyłu. Dziesięć minut później Hirsch mówił przez radiotelefon do jadących za nim innych wozów policyjnych:
– Podejrzany wjeżdża na parking hotelu “Avia”.
Kamynski, który całą wyprawę na lotnisko odbył z kluczem od pokoju hotelowego w kieszeni, teraz szybko przeszedł przez hali i pojechał windą na szóste piętro. Starannie zamknął za sobą drzwi pokoju, potem usiadł na krawędzi łóżka, podniósł słuchawkę telefonu i poprosił o połączenie z miastem. Usłyszawszy sygnał zaczął nakręcać numer.
– Czy może pani sprawdzić, z jakim numerem się łączy? – spytał telefonistkę w recepcji hotelowej inspektor Hirsch, który już tutaj był.
– Niestety nie – odpowiedziała. – Rozmowy miejscowe idą przez centralę automatyczną.
– Cholera! – zaklął. – Trudno, poradzimy sobie inaczej. Pobiegli razem z Bentsurem do windy.
Dopiero po trzecim dzwonku ktoś podniósł słuchawkę w biurze jerozolimskiego korespondenta BBC.
– Czy pani mówi po angielsku? – spytał Kamynski.
– Oczywiście – odparła izraelska sekretarka.
– A więc proszę słuchać uważnie, bo powiem to tylko jeden raz. Supertankowiec “Freya” będzie uwolniony bez uszkodzeń tylko pod warunkiem, że w tekście pierwszej wiadomości, jaka zostanie nadana w dzienniku BBC dziś o szóstej czasu środkowoeuropejskiego, znajdzie się sformułowanie nie ma innej możliwości. Jeśli w pierwszym komunikacie tego dziennika nie będzie takiego sformułowania, statek zostanie zniszczony. Czy dobrze mnie pani zrozumiała?
Jeszcze przez kilka sekund sekretarka jerozolimskiego korespondenta BBC pospiesznie stenografowała w notesie, zanim odpowiedziała:
– Tak, myślę, że tak. A kto mówi?
Nie było odpowiedzi.
Pod drzwiami pokoju Kamynskiego do inspektora Hirscha i policjanta Bentsura dołączyło jeszcze dwóch ludzi. Jeden z nich miał ze sobą karabin z krótką lufą. Obaj ubrani byli w mundury personelu lotniska. Hirsch wciąż jeszcze był w uniformie rozwoziciela gazet: zielone wojskowe spodnie i bluza, czapka z zielonym otokiem. Spokojnie nasłuchiwał pod drzwiami aż do momentu, gdy dał się słyszeć trzask odkładanej słuchawki. Wtedy wyciągnął z kabury własny rewolwer i dał znak człowiekowi z karabinem. Ten starannie wycelował; już pierwszy strzał wyrwał z drzwi cały zamek. Hirsch rzucił się w otwarte drzwi, przebiegł trzy kroki i, skuliwszy się na podłodze, oburącz wycelował z rewolweru w nieznajomego, wykrzykując jednocześnie coś, co w jego przekonaniu miało powstrzymać tamtego od wszelkich nierozsądnych ruchów.
Hirsch był sabrą, czyli Żydem urodzonym już w wolnym Izraelu, a jego rodzice, oboje szczęśliwie uratowani z obozów śmierci Trzeciej Rzeszy, pochodzili z Rosji; w dzieciństwie słyszał w domu wyłącznie rosyjski lub jidysz. Człowiek, którego miał teraz przed sobą, wydawał mu się Rosjaninem; nie miał zresztą powodu sądzić inaczej. Toteż krzyczał po rosyjsku: “Stój!” Jego głos zadudnił przeraźliwie w małym, ciasnym pokoju.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Diabelska Alternatywa»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Diabelska Alternatywa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Diabelska Alternatywa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.