W pobliżu domu Melanie jęknęła.
– Tylko niech pani znowu nie rzygnie – mruknął Dawid.
– Zaraz…
– Będzie pani wymiotować?
– Czekaj. – Chwyciła go za klapy. – Nie mów… nikomu – wymamrotała z wysiłkiem. – Nikomu… z mojej rodziny. Zapłacę ci…
Miała przytomne oczy. Wielkie, przerażone. W zadziwiającym kolorze, ni to szare, ni to błękitne.
– Dobra, dobra.
Osunęła się znów w jego ramiona, najwyraźniej usatysfakcjonowana. David otworzył drzwi łokciem i wszedł do środka. Wszyscy na nich spojrzeli.
– Co tu się dzieje? – Harper Stokes znalazł się przy nich w mgnieniu oka. William Sheffield następował mu na pięty. Za nimi przybiegła Patricia Stokes, rozlewając sok pomarańczowy na sukienkę od znanego projektanta.
– O Boże! Melanie!
– Gdzie sypialnia? – spytał David. Nie zwracając uwagi na okrzyki i szepty, ruszył na górę po schodach. – Powiedziała, że ma migrenę.
Harper zaklął.
– Powinna mieć w łazience fiorinal z kodeiną. Patricia!
Matka śmignęła po schodach i wypadła z łazienki córki z pigułkami i szklanką wody w tej samej chwili, gdy David kładł Melanie na nieposłanym łóżku. W jednej chwili został odepchnięty na dalsze pozycje. Harper niespokojnie chwycił rękę córki i sprawdził puls. Włożył jej pigułki do ust i podsunął szklankę. Patricia pospieszyła z mokrym ręcznikiem, którym otarła twarz Melanie. Zjawił się nawet William Sheffield: niepewnie czekał przy drzwiach. David nie potrafił odgadnąć, dlaczego były narzeczony Melanie ma prawo wstępu do jej pokoju.
– Co się stało? – rzucił gniewnie Harper. Jeszcze raz sprawdził tętno córki, odebrał żonie mokry ręcznik i położył go na czole Melanie. – Gdzie ona była? Co pan z nią robił?
– Znalazłem ją w parku – odparł David. Odpowiedź wydała się mu zbyt zwięzła. Najwyraźniej Harper odniósł takie samo wrażenie, bo obrzucił go ostrym spojrzeniem. David odwzajemnił się tym samym.
Znał go tak dobrze, jak chyba żadna z osób w tym pokoju. Przez ostatnie trzy tygodnie zbierał informacje na jego temat. Doktor Harper Stokes, przez wiele osób uważany za genialnego lekarza, ostatnio został okrzyknięty najlepszym kardiochirurgiem z mieście. Niektórzy twierdzili, że cierpi na manię wielkości, że jego zamiłowanie do pracy bardziej wynika z żądzy sławy niż z prawdziwej troski o pacjentów. Zważywszy coraz większą komercjalizację środowiska chirurgów, trudno było na poczekaniu rozstrzygnąć, kto ma rację.
Doktor Harper Stokes wyróżniał się tylko jednym – pochodzeniem. Przyszły chirurg zaczynał karierę w wieku osiemnastu lat. Jego wykształcenie wydawało się najwyżej przeciętne. Ukończył teksaski college jako średni uczeń. Nie dostał się do żadnej z najlepszych akademii medycznych i musiał się zadowolić lokalnym uniwersytetem. A tam zasłynął bardziej z upodobania do doskonałych ciuchów i wytężonej pracy niż z wyjątkowego talentu.
Dziwne, ale punktem zwrotnym w jego karierze, kiedy z przeciętnego lekarza zmienił się w utalentowanego chirurga, było porwanie jego córki. Jego życie osobiste legło w gruzach, a on rzucił się w wir pracy. Im większy chaos panował w jego rodzinie, tym więcej czasu spędzał w szpitalu. Tam miał moc uzdrawiania i wydzierania ludzi z objęć śmierci. I bawił się w Boga.
Russell Lee Holmes zniszczył jego rodzinę, ale dziwnym kaprysem losu uczynił z niego doskonałego chirurga.
Niedawno FBI dostało informację, że ktoś trzykrotnie dzwonił na gorącą linię, dotyczącą nadużyć w służbie zdrowia. Zakwestionowano działalność Harpera. Na razie David nie miał żadnych podejrzeń. Być może któryś z zazdrosnych rywali usiłował kopać pod nim dołki. A może jednak pan doktor znalazł sposób, by wyciągnąć parę dolców ekstra? Nie było tajemnicą, że Stokesowie żyli na wysokim poziomie.
Na razie jedynym hakiem na doktora było jego zamiłowanie do pięknych kobiet. Nawet to nie wydawało się szczególną tajemnicą. Każdy wiedział, że Harper spotyka się z rozmaitymi ślicznotkami. Żona udawała, że o niczym nie wie. Wiele małżeństw funkcjonuje tak samo.
– Ale po co Melanie poszła do parku? – spytał Harper, marszcząc brwi. David otrząsnął się z zamyślenia.
Zanim zdążył otworzyć usta, Melanie go ubiegła.
– Chciałam odetchnąć świeżym powietrzem. Wyszłam tylko na chwilę.
– Zauważyłem, że pani wychodzi z domu – dodał David. – Kiedy przez jakiś czas nie wracała, postanowiłem sprawdzić, co się z nią dzieje. Po drugiej stronie ulicy usłyszałem, że ktoś wymiotuje, no i ją znalazłem.
Harper przyglądał mu się przez chwilę ze zmarszczonymi brwiami. Potem zwrócił się do córki z troską, ale i dezaprobatą.
– Zapracowujesz się, tak nie wolno. Wiesz, jak reagujesz w chwilach stresu. Musisz pamiętać, żeby kontrolować poziom napięcia. Przecież ja i matka pomoglibyśmy ci we wszystkim, gdybyś wspomniała choć słowem…
– Wiem.
– Za dużo na siebie bierzesz. Uśmiechnęła się krzywo.
– Wiesz, po kim to mam?
Sapnął, ale wydawał się autentycznie wzruszony. Zerknął na żonę. Wymienili dziwne spojrzenia, których David nie potrafił rozszyfrować.
– Musi odpocząć – powiedziała Patricia. – Kochanie, zaśnij teraz. Razem z ojcem zajmiemy się gośćmi.
– Przecież powinnam… – zaprotestowała słabo Melanie, ale proszki zaczynały już działać i powieki jej opadły. Spróbowała jeszcze usiąść, jednak nie udało się jej nawet oderwać głowy od poduszki. Wreszcie zwinęła się w kłębuszek na środku wielkiego łoża. Wydawała się bardzo krucha, delikatniejsza niż wtedy, gdy rozmawiała z dziennikarzem. Wyglądała jak…
Patricia przykryła ją kołdrą i wyprosiła wszystkich z pokoju.
– Pan tak po prostu zauważył, że Mel wychodzi z domu? – odezwał się William Sheffield, gdy David go mijał.
– Tak – odparł chłodno. – A pan?
Były narzeczony Melanie oblał się rumieńcem, zerknął na Harpera, szukając u niego pomocy, a kiedy jej nie otrzymał, wycofał się.
– Dziękuję, że pomógł pan naszej córce, panie… – Patricia zatrzymała się w drzwiach i położyła mu drobną dłoń na ramieniu.
– Reese. David Reese. Nie zabierała ręki.
– Dziękuję, panie Reese. Jesteśmy pańskimi dłużnikami…
– To nic wielkiego.
Uśmiechnęła się. W oczach miała morze smutku.
– Dla mnie to bardzo wiele.
Zanim zdołał odpowiedzieć, po schodach wbiegł jak burza Jamie O’Donnell, żądając głośno informacji, co się dzieje z jego Melanie. Szczupła kobieta o siwiejących włosach, ubrana w fartuch pielęgniarki, szła tuż za nim. David usłyszał, że Patricia mówi do niej „Ann Margaret”.
Skorzystał z okazji, żeby się wymknąć. Przystanął na podeście niżej i zaczął bezwstydnie podsłuchiwać.
O’Donnell pieklił się i wołał, żeby powiedziano mu o wszystkim. Ann Margaret domagała się widzenia z Melanie. Harper mruczał coś niewyraźnie. David nie dosłyszał jego słów; teraz już wszyscy czworo mówili ciszej. Skrzypnęły drzwi pokoju Melanie.
David poczuł, że włosy jeżą mu się na karku. Nie miał tego uczucia już od dawna, a dokładnie od chwili, gdy siedział w gabinecie lekarskim i czekał na ostateczny wyrok… a potem zobaczył wyraz twarzy lekarza. W jednej chwili zrozumiał, że jego życie i życie jego ojca – już nigdy nie będzie takie jak dotychczas.
Ale dlaczego czuł się tak teraz? To nie miało sensu. Na razie miał tylko rodzinę doktora i reportera – pijaczka. Nic strasznego, nic zapowiadającego jakąkolwiek sprawę.
Читать дальше