Robin Cook - Zaraza

Здесь есть возможность читать онлайн «Robin Cook - Zaraza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zaraza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zaraza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na stół sekcyjny Jacka Stapletona trafiają zwłoki pacjenta jednego z nowojorskich szpitali. Patolog ze zdumieniem konstatuje, że umarł on na…dżumę. Wkrótce podobne przypadki zaczynają się mnożyć, a choroby, z którymi styka się Stapleton, są coraz dziwniejsze. Wszystko wskazuje na celowe zarażenie. Zaniepokojony patolog wszczyna prywatne śledztwo. Wpada na trop iście makiawelicznej intrygi, w której istotną rolę odgrywa niezwykla, piękna kobieta…

Zaraza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zaraza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Powiem ci, co chodzi po głowie tego paranoika – wtrącił Chet. Stanął w drzwiach pokoju Laurie, gdy Jack wyjaśniał, co do czego pasuje. Wszedł do pokoju i przysiadł na drugim biurku. – Widzi w tym jakiś spisek i obwinia o wszystko AmeriCare.

– Czy to prawda? – zapytała Laurie.

– Myślę, że mniejsza o to, czy ja widzę w tym spisek, lecz ważniejsze jest, czy wszyscy nie stanęliśmy w jego obliczu.

– Co rozumiesz przez "spisek"?

– Pozwala sobie sądzić, że te niezwykłe choroby rozprzestrzeniają się w wyniku czyjejś celowej działalności – odpowiedział za Jacka Chet. Streścił następnie teorię kolegi, według której winny nieszczęść był albo ktoś z AmeriCare chroniący w ten sposób swój byt, albo jakiś szaleniec z inklinacjami terrorysty.

Laurie pytająco spojrzała na Jacka. Wzruszył ramionami.

– Jest wiele pytań bez odpowiedzi – stwierdził.

– Rzeczywiście grozi nam epidemia – przyznała Laurie. – Ale naprawdę! To jest nieco naciągnięte. Mam nadzieję, że nie wspominałeś o tej teorii szefom General.

– Owszem, wspominałem – potwierdził Jack. – Nawet przepytałem kierownika ich laboratorium, jakby był w to wmieszany. Jest raczej niezadowolony ze środków, jakie przeznaczyli na laboratorium. Natychmiast powiadomił o moich sugestiach szefa sekcji chorób zakaźnych. Myślę, że tą drogą dowiedziała się administracja szpitala.

Laurie zaśmiała się krótko i cynicznie.

– No, bracie. Nic dziwnego, że stałeś się tam persona non grata.

– Ale musisz sama przyznać, że w General pojawiło się zagadkowo wiele szpitalnych infekcji.

– Nie jestem tego taka pewna. Zarówno chora na tularemię, jak i pacjent z gorączką Gór Skalistych zmarli w czasie krótszym niż czterdzieści osiem godzin po przyjęciu do szpitala. Z definicji nie wynika więc, że były to infekcje szpitalne.

– Z technicznego punktu widzenia zgadza się – powiedział Jack – Ale…

– Poza tym wszystkie przypadki zdarzyły się w Nowym Jorku – ciągnęła Laurie. – Trochę ostatnio poczytałam. W osiemdziesiątym siódmym mieliśmy całkiem poważną serię zachorowań na gorączkę Gór Skalistych.

– Dziękuję, Laurie – powiedział Chet. – Starałem się powiedzieć mu to samo. Nawet Calvin mu to mówił.

– A co z serią zachorowań w dziale zaopatrzenia? – Jack zwrócił się z pytaniem do Laurie. – I co powiesz o gwałtowności, z jaką rozwija się u chorych gorączka Gór Skalistych? Sama się nad tym w sobotę zastanawiałaś.

– Oczywiście, że się zastanawiałam. Przecież to są pytania, które muszą się pojawić zawsze w sytuacji zagrożenia epidemią.

Jack westchnął.

– Przykro mi, ale moim zdaniem dzieje się coś szczególnie niezwykłego. Obawiam się, że możemy niespodziewanie stanąć w obliczu prawdziwej epidemii. Wybuch chorób wywołanych meningokokami może właśnie czymś takim być. Jeżeli skończy się jak w poprzednich przypadkach, rzecz jasna ulży mi jak każdemu człowiekowi. Ale równocześnie dojdą nowe podejrzenia. Schemat, według którego najpierw pojawiają się liczne przypadki niezwykle agresywnej choroby, a następnie znikają bez śladu, jest naprawdę zastanawiający.

– Ale przecież mamy sezon na meningokoki – przypomniała Laurie. – Nie ma więc w tych zachorowaniach niczego szczególnie niezwykłego.

– Laurie ma rację – włączył się Chet. – Jednak nie bacząc na to, moja troska wynika z tego, że wpędzasz się w prawdziwe kłopoty. Jesteś jak pies z kością. Uspokój się! Nie chcę patrzeć, jak cię wylewają z roboty. Musisz mi przynajmniej obiecać, że nie pójdziesz znowu do General.

– Nie mogę tego przyrzec – stwierdził Jack. – Nie wobec wybuchu nowej choroby. Tym razem nie jest to kwestia robactwa. Teraz chodzi o skażone powietrze, więc to zupełnie zmienia postać rzeczy.

– Chwileczkę – Laurie próbowała go powstrzymać. – A co z ostrzeżeniem, które dostałeś od tych zbirów?

– A to co znowu? Jakich zbirów? – zapytał zaskoczony Chet.

– Kilku członków pewnego czarującego gangu złożyło niedawno Jackowi przyjacielską wizytę – oświadczyła Laurie. – Wyniknęło z niej, że przynajmniej jeden z nowojorskich gangów trudni się wymuszeniami.

– Wyjaśni mi ktoś, o czym mówicie? – odezwał się zdezorientowany Chet.

Laurie opowiedziała mu wszystko, co wiedziała o pobiciu Jacka.

– I ty ciągle myślisz o wchodzeniu do tego szpitala? -zapytał Chet, kiedy usłyszał całą historię.

– Będę ostrożny – obiecał Jack. – Poza tym jeszcze nie zdecydowałem, czy pójdę.

Chet znacząco spojrzał w sufit.

– Wydaje mi się, że wolałbym cię jako podmiejskiego okulistę.

– Dlaczego okulistę? – zapytała tym razem zdziwiona Laurie.

– No dobra, kochani – przerwał rozmowę Jack. Wstał od biurka. – Dość znaczy dość. Mamy sporo pracy do wykonania.

Żadne z nich nie opuściło sali autopsyjnej aż do trzynastej. Chociaż George kwestionował potrzebę przebadania wszystkich przypadków wywołanych meningokokami, cała trójka zgodnie uparła się, i w końcu ustąpił. Badając niektórych samodzielnie, innych wspólnymi siłami, wykonali sekcję pierwszego zmarłego, pielęgniarza z oddziału ortopedycznego, dwóch pielęgniarek, jednego sanitariusza, dwóch osób odwiedzających chorych, w tym dziewięcioletniej dziewczynki, i niezwykle ważnej według Jacka osoby – kobiety z działu zaopatrzenia.

Po tym maratonie przebrali się w cywilne ubrania i spotkali w stołówce na lunchu.

Zadowoleni, że udało im się uniknąć skaleczenia, a także przytłoczeni trochę wynikami badań, początkowo nic nie mówili. Zabrali tylko z automatu wybrane potrawy i usiedli przy jednym stoliku.

– W przeszłości nie miałam do czynienia z wieloma przypadkami meningokoków – przyznała Laurie. – Jednak dzisiejsze bez wątpienia zrobiły na mnie większe wrażenie niż tamte z przeszłości.

– Nie widziałem bardziej dramatycznie wyglądającego przypadku syndromu Waterhouse'a-Friderichsena – wtrącił Chet. – Żadne z nich nie miało najmniejszej szansy. Bakterie przeszły przez nich jak mongolskie hordy. Ilość wewnętrznych wylewów jest niewyobrażalnie wielka. Mówię wam, przestraszyło mnie to na śmierć.

– Po raz pierwszy nie narzekałem, że mam na sobie kombinezon – przytaknął Jack. – Nie byłem w stanie poradzić sobie z nieskończoną liczbą śladów gangreny. Było ich znacznie więcej niż przy dżumie.

– Zaskoczyło mnie niezbyt rozległe zapalenie opon mózgowych – powiedziała Laurie. – Nawet dziecko zostało słabo zaatakowane, a pomyślałabym, że ono właśnie powinno mieć rozległe zapalenie.

– Mnie natomiast zastanawia poważne zapalenie płuc -dodał Jack. – Oczywiście mowa była o infekcji z powietrza, lecz zazwyczaj choroba atakuje górne drogi oddechowe, nie same płuca.

– Skoro dostało się do krwi, natychmiast łatwo mogło się dostać i do płuc – stwierdził Chet. – Jasne, że u wszystkich zmarłych choroba rozprzestrzeniała się gwałtownie przez układ krwionośny.

– Słyszeliście może, czy pojawiły się jakieś nowe przypadki? – zapytał Jack.

Laurie i Chet spojrzeli na siebie, a potem pokręcili przecząco głowami.

Jack odsunął krzesło, wstał i podszedł do wiszącego na ścianie telefonu. Zadzwonił na dół i zadał to samo pytanie dyżurującemu portierowi. Odpowiedź była negatywna. Wrócił do stolika i zajął swoje miejsce.

– Tak, tak – odezwał się z zastanowieniem. – Czy to nie dziwne, że nie ma kolejnych przypadków?

– Powiedziałabym, że to dobre wieści – odpowiedziała Laurie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zaraza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zaraza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robin Cook - Foreign Body
Robin Cook
Robin Cook - Coma
Robin Cook
Robin Cook - Outbreak
Robin Cook
libcat.ru: книга без обложки
Robin Cook
Robin Cook - Vite in pericolo
Robin Cook
Robin Cook - Fever
Robin Cook
Robin Cook - Crisis
Robin Cook
Robin Cook - Critical
Robin Cook
Robin Cook - Acceptable Risk
Robin Cook
Robin Cook - Contagion
Robin Cook
Robin Cook - Chromosom 6
Robin Cook
Robin Cook - Cromosoma 6
Robin Cook
Отзывы о книге «Zaraza»

Обсуждение, отзывы о книге «Zaraza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x