Robin Cook - Zaraza

Здесь есть возможность читать онлайн «Robin Cook - Zaraza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zaraza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zaraza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na stół sekcyjny Jacka Stapletona trafiają zwłoki pacjenta jednego z nowojorskich szpitali. Patolog ze zdumieniem konstatuje, że umarł on na…dżumę. Wkrótce podobne przypadki zaczynają się mnożyć, a choroby, z którymi styka się Stapleton, są coraz dziwniejsze. Wszystko wskazuje na celowe zarażenie. Zaniepokojony patolog wszczyna prywatne śledztwo. Wpada na trop iście makiawelicznej intrygi, w której istotną rolę odgrywa niezwykla, piękna kobieta…

Zaraza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zaraza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Chwileczkę – przerwała Teresa. – Ja martwię się o ciebie, o to, że wpędzasz się w kłopoty albo jeszcze gorzej, a ty serwujesz mi wykład?

Jack wzruszył ramionami.

– Jadę do szpitala – powiedział.

– Świetnie, jedź! – Wstała od stolika. – Jesteś więc tym śmiesznym bohaterem, którego z obawą w tobie podejrzewałam. – Złagodniała nagle. – Rób, co musisz, ale jeżeli będziesz mnie potrzebował, zadzwoń.

– Na pewno – przyrzekł.

Patrzył za nią, gdy w pośpiechu opuszczała kawiarnię, zastanawiając się, jak niezwykłą mieszaniną ambicji i troskliwości była. Nic dziwnego, że w jej towarzystwie czuł się zakłopotany – w jednej chwili atrakcyjna nad miarę, w drugiej trudna do zniesienia.

Dopił kawę i wstał. Zostawił napiwek i także pośpieszył do swego celu.

Rozdział 24

Poniedziałek, godzina 14.30, 25 marca 1996 roku

Jack energicznym krokiem zmierzał w stronę Manhattan General. Po rozmowie z Teresą potrzebował świeżego powietrza. Poruszyła go do głębi, i to nie tylko uczuciowo. Miała przecież rację co do Black Kings. Im bardziej bronił się przed myślami o zagrożeniu, tym łatwiej przychodziło mu pokonać strach. W głowie kłębiły mu się pytania. Kogo zirytował do tego stopnia, że nasłał na niego gang? Czy to potwierdza jego przypuszczenia? Niestety nie umiał znaleźć na nie odpowiedzi. Obiecał Teresie, że będzie ostrożny. Kłopot w tym, że nie bardzo wiedział, wobec kogo ma zachowywać ostrożność. W grę wchodził Kelley, Zimmerman, Cheveau lub Abelard, ponieważ ich najbardziej zdenerwował. Powinien unikać każdej z tych osób.

Gdy minął ostatni narożnikowy dom, stało się jasne, że w szpitalu dzieją się rzeczy niecodzienne. Przy chodniku stało kilku policjantów na koniach, a przy głównym wejściu dwóch umundurowanych funkcjonariuszy, zapewne z pobliskiego komisariatu. Jack zatrzymał się na chwilę, aby im się przyjrzeć. Zauważył, że przede wszystkim zajmują się rozmową, mniej innymi sprawami.

Jack nie wiedział, jakie przydzielono im zadanie, zdecydował się więc podejść i zapytać.

– Mamy zniechęcać ludzi do wchodzenia do szpitala -wyjaśnił jeden z policjantów. – Wybuchła tam jakaś epidemia, ale podobno opanowali już sytuację.

– Prawdę powiedziawszy, mieliśmy zapanować nad tłumem – wyznał drugi z nich. – Wcześniej spodziewali się problemów, bo chcieli zamknąć szpital na okres kwarantanny, ale teraz się uspokoiło.

– Za co wszyscy powinniśmy być wdzięczni – dodał Jack. Zamierzał wejść do środka, ale jeden z policjantów powstrzymał go.

– Jest pan pewien, że chce pan tam wejść? – zapytał Jacka.

– Niestety tak – odpowiedział zatrzymany.

Policjant wzruszył tylko ramionami i pozwolił mu przejść.

Za drzwiami Jack natknął się na umundurowanego strażnika szpitalnego z maską ochronną na twarzy.

– Bardzo mi przykro, lecz nie ma dzisiaj żadnych wizyt.

Jack wyjął swoją odznakę lekarską.

– Przepraszam, panie doktorze – odpowiedział strażnik i odsunął się.

Chociaż na zewnątrz szpital wydawał się wyciszony, wewnątrz panowało spore zamieszanie. Hall wypełniony był ludźmi. Wszyscy mieli maski na twarzy, co sprawiało niesamowite wrażenie.

Ponieważ od dwunastu godzin nikt nie zachorował, Jack uznał maskę za środek zbyteczny. Jednak postanowił założyć ją tak jak wszyscy, nie po to, by chronić się przed zarazkami, raczej po to, by łatwiej zniknąć w tłumie. Podszedł do punktu informacyjnego, gdzie w kilku pudełkach wyłożone były maski, i włożył jedną z nich na twarz.

Następnie poszukał szatni lekarskiej. Kiedy wszedł do środka, jeden z lekarzy właśnie wychodził. Jack zdjął kurtkę i poszukał dla siebie fartucha lekarskiego w odpowiednim rozmiarze. W końcu znalazł, włożył go, i tak przebrany wrócił do hallu głównego.

Celem Jacka był dział zaopatrzenia. Czuł, że jeśli miałby się czegoś z tej wizyty dowiedzieć, to właśnie tam. Wsiadł do windy i pojechał na drugie piętro. Z zaskoczeniem stwierdził, że w porównaniu z poprzednią wizytą gwałtownie zmniejszyła się liczba pacjentów na korytarzu. Rzut oka przez oszklone drzwi w stronę sekcji operacyjnej wyjaśnił przyczynę zmniejszonego ruchu na korytarzu. Sale operacyjne były chwilowo zamknięte. Wiedząc co nieco o problemach finansowych AmeriCare, Jack domyślił się, że to one są przyczyną ograniczenia działań szpitalnych.

Pchnął wahadłowe drzwi i wszedł do działu zaopatrzenia. Nawet tu krzątanina znacznie osłabła. Dostrzegł tylko dwie kobiety stojące przy końcu jednego z regałów sięgających od podłogi po sufit. Jak wszyscy, których widział w szpitalu, i one nosiły maski. Najwidoczniej rzeczywiście poważnie potraktowano tu ostatnią serię zachorowań.

Omijając przejście między regałami, w którym stały kobiety, Jack udał się do biura Gladys Zarelli. W czasie pierwszej rozmowy zachowywała się przyjaźnie, chętnie udzielała wyjaśnień, a ponadto zajmowała kierownicze stanowisko. Trudno byłoby Jackowi znaleźć w tej chwili kogoś bardziej odpowiedniego.

Przechodząc przez magazyn, spoglądał z zaciekawieniem na niezliczoną liczbę przedmiotów stanowiących wyposażenie szpitala. Widząc takie bogactwo sprzętów, zastanowił się, czy jest wśród nich jakiś przedmiot, którego używały wszystkie ofiary śmiertelnych infekcji. Myśl była interesująca, lecz nie potrafił sobie wyobrazić, jak to mogło pomóc w rozwiązaniu zagadki. Pytanie, w jaki sposób pracownice zaopatrzenia mogły zetknąć się z pacjentami i zarazić od nich, ciągle pozostawało bez odpowiedzi. Jak mu powiedziano, pracownicy tego działu widywali chorych niezmiernie rzadko, jeżeli w ogóle.

Jack zastał Gladys w jej biurze. Rozmawiała przez telefon, ale gdy zobaczyła Jacka, serdecznym gestem zaprosiła go do środka. Usiadł na krzesełku naprzeciwko jej wąskiego biurka. Jak przewidywał, Gladys zajęta była poszukiwaniem osób, które zastąpiłyby zmarłe pracownice.

– Przepraszam, że musiał pan czekać – powiedziała, odłożywszy słuchawkę. Pomimo kłopotów była równie uprzejma jak poprzednim razem. – Potrzebuję na gwałt pomocy.

Jack przypomniał jej, kim jest, ale Gladys oświadczyła, że dobrze go pamięta i poznała go nawet w masce. Tak się starał, aby go nie rozpoznano, a tu masz.

– Przykro mi z powodu tego, co się stało – powiedział Jack. – Musi to być trudne dla pani z wielu powodów.

– Przerażające – przyznała Gladys. – Po prostu przerażające. Któż mógłby się spodziewać? Cztery wspaniałe kobiety!

– Tak, to szokujące. Szczególnie, że to takie niezwykłe. Jak powiedziała pani w czasie naszej pierwszej rozmowy, nikt z pani działu nigdy nie zaraził się poważną chorobą.

Gladys uniosła ręce i spojrzała w górę.

– Cóż można począć? Wszystko w rękach Boga.

– Może i w rękach Boga. Zwykle jednak istnieje jakiś sposób na wytłumaczenie podobnej serii śmiertelnych zarażeń. Czy w ogóle zastanawiała się pani nad tym?

Natychmiast przytaknęła.

– Myślałam o tym tak intensywnie, że aż nie mogłam spać. Ale nie mam pojęcia. Nawet jeśli nie chciałabym o tym myśleć, to i tak wszyscy zadają mi te same pytania.

– No tak – odpowiedział rozczarowany Jack. Nierozsądnie łudził się, że bada dziewicze obszary.

– Zaraz po panu, w czwartek, przyszła tu doktor Zimmerman – poinformowała go Gladys. – Był z nią ten mały, dziwny człowiek, co to brodę ma bez przerwy wyciągniętą do góry, jakby miał koszulę z ciasnym kołnierzykiem.

– Opis pasuje do doktora Abelarda – powiedział Jack, czując, że porusza się po pewnym gruncie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zaraza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zaraza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robin Cook - Foreign Body
Robin Cook
Robin Cook - Coma
Robin Cook
Robin Cook - Outbreak
Robin Cook
libcat.ru: книга без обложки
Robin Cook
Robin Cook - Vite in pericolo
Robin Cook
Robin Cook - Fever
Robin Cook
Robin Cook - Crisis
Robin Cook
Robin Cook - Critical
Robin Cook
Robin Cook - Acceptable Risk
Robin Cook
Robin Cook - Contagion
Robin Cook
Robin Cook - Chromosom 6
Robin Cook
Robin Cook - Cromosoma 6
Robin Cook
Отзывы о книге «Zaraza»

Обсуждение, отзывы о книге «Zaraza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x