Robin Cook - Chromosom 6
Здесь есть возможность читать онлайн «Robin Cook - Chromosom 6» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Chromosom 6
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Chromosom 6: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Chromosom 6»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Chromosom 6 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Chromosom 6», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Jednak boję się… – zaczęła Candace.
– Przepraszam – przerwał Kevin. – Esmeralda powiedziała mi coś, czym chciałbym się z wami podzielić. – Zaczął od tamtego nocnego telefonu od Taylora Cabota, następnie opowiedział o pojawieniu się i uwięzieniu nowojorczyków w miejskim więzieniu.
– No właśnie to jest to, o czym mówię – skomentowała Melanie. – Para inteligentnych ludzi przeprowadziła w Nowym Jorku autopsję i w końcu wylądowali w Cogo. A nam się wydawało, że jesteśmy odcięci od świata. Mówię wam, świat staje się mniejszy każdego dnia.
– Więc uważasz, że ci Amerykanie znaleźli się tutaj, idąc za tropem, na którego początku był Franconi? – spytał Kevin. Jemu intuicja podpowiadała to samo, ale chciał potwierdzenia.
– A co innego mogłoby to być? Według mnie nie ma wątpliwości – przytaknęła Melanie.
– Candace, co ty o tym myślisz? – spytał Kevin.
– Zgadzam się z Melanie. Jakby nie patrzeć, byłby to zbyt nieprawdopodobny zbieg okoliczności.
– Dziękuję, Candace! – Melanie obracała w palcach pusty kieliszek do wina i spoglądała groźnie na Kevina. – Nie lubię tego robić, ale muszę przerwać tę interesującą rozmowę i zapytać, gdzie jest to twoje wspaniałe wino, zuchu?
– Kurczę, zupełnie zapomniałem. Przepraszam! – Wstał od stołu i poszedł do schowka z naczyniami stołowymi, który zapełnił butelkami z winem. Kiedy ogląda etykiety, które zresztą niewiele mu mówiły, uderzyło go nagłe odkrycie, jak dużo wina zgromadził. Policzył butelki na jednej półce i pomnożył to przez liczbę półek w pomieszczeniu. Doliczył się około trzystu sztuk.
– No, no – powiedział do siebie, gdy plan zaczął świtać mu w głowie. Z całym naręczem butelek poszedł do kuchni.
Esmeralda spożywała posiłek, ale na widok Kevina natychmiast wstała.
– Chciałbym prosić o przysługę – powiedział Kevin. – Mogłabyś wziąć te butelki i korkociąg i zanieść je na dół żołnierzom?
– Tyle? – spytała krótko.
– Tak. Chciałbym także, żebyś jeszcze więcej zaniosła żołnierzom do ratusza. Jeśli zapytają o okazję, powiedz, że wyjeżdżam i chcę w ten sposób pożegnać się z nimi, żeby nie zostawiać tego szefowi Strefy.
Przez twarz Esmeraldy przebiegł uśmiech. Popatrzyła na Kevina.
– Chyba rozumiem. – Wzięła z kredensu płócienną torbę, z którą chodziła po zakupy, i wypełniła ją butelkami. Chwilę później schodziła do głównego holu.
Kevin kilka razy obrócił do magazynku i z powrotem, przynosząc kolejne porcje butelek. Na stole ustawił ich kilka tuzinów, w tym parę z porto.
– Co tu się dzieje? – zapytała Melanie, wsuwając głowę przez uchylone drzwi. – Czekamy na wino.
Kevin wręczył jej jedną z butelek. Oświadczył, że przyjdzie za parę minut, i poprosił żeby zaczęły kolację bez mego. Melanie spojrzała na etykietę.
– A niech mnie, Château Latour! – Posłała Kevinowi pełen uznania uśmiech i zniknęła w jadalni.
Esmeralda wróciła, mówiąc, że żołnierze są bardzo wdzięczni.
– Ale chyba zaniosę im też trochę chleba – dodała. – Powinien pobudzić pragnienie.
– Znakomity pomysł – stwierdził Kevin. Wypełnił torbę butelkami i zważył w dłoni. Była ciężka, lecz uznał, że Esmeralda powinna sobie poradzić.
– Ilu żołnierzy jest w ratuszu? – zapytał, wręczając jej torbę. – Musimy mieć pewność, że wina będzie dostatecznie dużo.
– Zazwyczaj na noc zostaje czterech.
– Więc dziesięć butelek powinno wystarczyć. Przynajmniej na początek. – Uśmiechnął się, a Esmeralda odwzajemniła uśmiech.
Kevin wziął głęboki oddech i wszedł do jadalni. Był ciekaw, co panie powiedzą o jego pomyśle.
Kevin odwrócił się i spojrzał na zegar. Dochodziła północ, więc usiadł na krawędzi łóżka i spuścił nogi na podłogę. Wyłączył budzik, który nastawił punktualnie na dwudziestą czwartą. Przeciągnął się.
W czasie kolacji Kevin zaproponował plan, który wzbudził ożywioną dyskusję. Wspólnym wysiłkiem został on nieco zmodyfikowany i rozszerzony. Ostatecznie cała trójka uznała, że warto spróbować.
Przygotowali wszystko i zdecydowali się na krótki wypoczynek. Kevin jednak pomimo zmęczenia nie mógł zasnąć. Był zbyt zaaferowany. Poza tym przeszkadzał mu narastający stopniowo hałas z parteru. Początkowo dochodziły ich tylko rozmowy, ale później, a szczególnie przez ostatnie pół godziny, głośne pijackie śpiewy żołnierzy rozlegały się w całym domu.
Esmeralda odwiedziła obie grupy żołnierzy po dwa razy w ciągu tego wieczoru. Po powrocie powiedziała, że drogie francuskie wino to był bardzo dobry wybór. Po drugiej wizycie oświadczyła, że pierwsza dostawa została już prawie całkiem osuszona.
Kevin ubrał się po ciemku i wyszedł na korytarz. Nie chciał zapalać żadnych świateł. Na szczęście księżyc świecił dostatecznie jasno, aby bez przeszkód przejść do pokoi gościnnych. Najpierw zapukał do Melanie. Przestraszył się, gdy drzwi otworzyły się w tym samym momencie.
– Czekałam. Nie mogłam zasnąć – wyjaśniła szeptem.
Razem podeszli do drzwi Candace. Ona także była gotowa.
Z pokoju dziennego wzięli brezentowe worki przygotowane wcześniej i tak wyposażeni wyszli na werandę. Przed nimi roztaczał się egzotyczny widok. Kilka godzin wcześniej padał deszcz. Teraz po niebie płynęły pierzaste, srebrzystoniebieskie chmurki. Księżyc wisiał wysoko na niebie, w jego świetle otulone mgiełką miasto nabierało niesamowitego wyglądu. W gorącym, parnym powietrzu odgłosy dżungli brzmiały niesamowicie.
Przy stole przedyskutowali pierwszy etap tak dokładnie, że teraz nie było potrzeby rozmawiać. W drugim końcu werandy przywiązali trzy połączone ze sobą prześcieradła i tak przygotowaną linę spuścili na ziemię.
Melanie nalegała, by zejść pierwsza. Zwinnie przeszła przez balustradę i zjechała na dół z imponującą łatwością. Candace była następna. Jej doświadczenia z zespołu cheerleaders [14]bardzo jej się przydały. Również bez trudności zjechała na dół.
Jedynie Kevin miał pewne kłopoty. Próbując naśladować Melanie, odepchnął się nogami. Ale zaplątał się w prześcieradło i w efekcie uderzył z łoskotem o ścianę, zdzierając sobie kostki na dłoniach.
– Cholera – zaklął, kiedy wreszcie stanął na bruku. Strzepnął rękoma i zacisnął palce.
– Wszystko w porządku? – spytała szeptem Melanie.
– Chyba tak.
Następny etap wyprawy wzbudzał więcej obaw. Pojedynczo przebiegali w cieniu arkad wzdłuż tylnej ściany budynku. Każdy krok zbliżał ich do głównych schodów, gdzie dało się słyszeć żołnierzy. Z magnetofonu kasetowego płynęła cicha afrykańska muzyka.
Dotarli do przegrody, w której Kevin trzymał swoją toyotę i wślizgnęli się do środka. Przeszli wzdłuż samochodu od strony pasażera. Kevin obszedł auto od przodu i stanął przy drzwiach kierowcy. Otworzył je po cichu. W tej chwili znajdował się pięć do siedmiu metrów od pijanych żołnierzy. Dzieliła ich tylko mata z trzciny zawieszona pod sufitem prowizorycznego garażu.
Kevin zwolnił hamulec ręczny i wrzucił luz. Wrócił do kobiet i dał znać, że można już pchać.
W pierwszej chwili ciężki pojazd przeciwstawiał się wysiłkom uciekinierów. Kevin zaparł się o ścianę. W ten sposób mógł pchać z większą siłą; wreszcie auto ruszyło. Toyota wyjechała z garażu.
Tam, gdzie kończyły się arkady, bruk ulicy schodził w dół ulicy lekką pochyłością. Gdy tylko tylne koła przekroczyły ten punkt, samochód nabrał prędkości. Kevin natychmiast zorientował się, że mogą przestać pchać.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Chromosom 6»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Chromosom 6» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Chromosom 6» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.