Harlan Coben - Jedyna Szansa

Здесь есть возможность читать онлайн «Harlan Coben - Jedyna Szansa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Jedyna Szansa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Jedyna Szansa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Chirurg plastyczny zostaje postrzelony we własnym domu. Po przebudzeniu w szpitalu dowiaduje się, że jego żona nie żyje, a sześciomiesięczna córka zniknęła. Lekarz płaci okup, którego zażądali porywacze, ale dziecko nie wraca do domu. Śledztwo po 18 miesiącach utyka w martwym punkcie.

Jedyna Szansa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Jedyna Szansa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Widziałem kawałek łydki Lenny'ego między ściągaczem skarpetki a zwężonym końcem nogawki. Było nam niewygodnie jak diabli. Słońce raziło nas w oczy. Obaj patrzyliśmy na boki, zamiast na siebie – też tak samo jak w dzieciństwie. W ten sposób łatwiej było wszystko powiedzieć. Mówiłem szybko. Kiedy byłem mniej więcej w połowie relacji, Regan ruszył w naszym kierunku. Lenny odwrócił się do niego i krzyknął: – Pańskie jaja!

Regan zatrzymał się.

– Co?

– Chce pan aresztować mojego klienta?

– Nie.

Lenny wskazał na jego krocze.

– Każę je pozłocić i powieszę sobie na lusterku w samo chodzie, jeśli zrobi pan jeszcze krok.

Regan zesztywniał.

– Chcemy zadać pańskiemu klientowi kilka pytań.

– To świetnie. Idźcie naruszać kogoś, kto ma gorszego adwokata.

Lenny zbył go machnięciem ręki i dał mi znak, żebym mówił dalej.

Regan nie wyglądał na uszczęśliwionego, ale cofnął się o dwa kroki. Ponownie zerknąłem na zegarek. Od telefonu porywacza minęło dopiero pięć minut. Skończyłem relację, podczas gdy Lenny przeszywał Regana laserowym spojrzeniem. – Chcesz usłyszeć moje zdanie? – zapytał.

– Tak.

Wciąż patrzył gniewnie.

– Myślę, że powinieneś im powiedzieć.

– Jesteś pewien?

– Do diabła, nie.

– A ty byś to zrobił? – zapytałem. – Gdyby chodziło o jedno z twoich dzieci?

Lenny zastanawiał się kilka sekund.

– Nie mogę decydować za ciebie, jeśli o to pytasz. Jednak owszem, chyba bym im powiedział. Próbowałbym rozegrać to na zimno. Jeśli powiadomisz policję, szanse będą większe.

Niekoniecznie musi im się udać, ale oni znają się na takich sprawach. A my nie. – Lenny oparł łokcie o kolana, a brodę na splecionych dłoniach. Pamiętałem tę pozę z dawnych czasów. – To opinia Lenny'ego przyjaciela – dodał. – Lenny przyjaciel zachęcałby cię, żebyś im powiedział.

– A Lenny prawnik? – spytałem.

– On by nalegał. Namawiałby cię, żebyś zawiadomił policję.

– Dlaczego?

– Jeśli pojedziesz tam z dwoma milionami dolarów i te pieniądze znikną, to nawet jeśli odzyskasz Tarę, łagodnie mówiąc, nabiorą podejrzeń.

– Nic mnie to nie obchodzi. Chcę tylko odzyskać Tarę.

– To zrozumiałe. A raczej powinienem powiedzieć, że rozumie to Lenny przyjaciel.

Lenny spojrzał na zegarek. Czułem się pusty, wydrążony jak kanoe.

Niemal słyszałem tykanie zegara, odmierzającego upływający czas.

Czekanie doprowadzało mnie do szału. Znów usiłowałem podejść do tego racjonalnie, zebrać argumenty „za” po prawej i „przeciw” po lewej, a potem je zsumować. Jednak tykanie nie cichło. Lenny radził mi rozgrywać to na zimno. Nie jestem graczem. Nie lubię ryzykować. Jedna z dziewczynek po drugiej stronie ulicy krzyknęła: „Wszystko powiem!”, po czym gniewnie przemaszerowała przez ulicę. Druga roześmiała się i wsiadła na rower. Zapiekły mnie oczy. Bardzo żałowałem, że nie ma przy mnie Moniki. Nie musiałbym sam podejmować decyzji. Podjęlibyśmy ją wspólnie.

Obejrzałem się na frontowe drzwi. Teraz już obaj policjanci stali przed domem. Regan założył ręce na piersi i lekko kołysał się na palcach. Tickner nie ruszał się i wciąż miał ten sam obojętny wyraz twarzy. Czy mogłem powierzyć tym ludziom życie córki? Czy dla nich najważniejsza byłaby Tara, czy też – jak sugerował Edgar – jakieś własne pobudki? Tykanie stawało się coraz głośniejsze i bardziej natarczywe. Ktoś zamordował mi żonę. Ktoś uprowadził moje dziecko. Przez kilka ostatnich dni zadawałem sobie pytanie:

Dlaczego my? Przy czym starałem się trzeźwo myśleć i nie pogrążyć w otchłani żalu. Mimo to nie znalazłem odpowiedzi na to pytanie.

Nie potrafiłem dopatrzyć się żadnego motywu zbrodni i być może to było najbardziej przerażające. Może nie było żadnego powodu.

Może po prostu mieliśmy pecha. Lenny spoglądał przed siebie i czekał. Tik-tak, tik-tak.

– Powiedzmy im – zdecydowałem.

Ich reakcja mnie zaskoczyła. Wpadli w panikę.

Regan i Tickner próbowali to ukryć, oczywiście, lecz zdradziła ich mowa ciała: nagłe trzepotanie powiek, lekkie zaciśnięcie ust, niedbałe akcentowane i pospiesznie wypowiadane słowa. Porywacz dał im za mało czasu. Tickner natychmiast zadzwonił do specjalisty FBI od negocjacji z porywaczami, żeby uzyskać jego pomoc. Mówiąc do słuchawki, zasłaniał ją dłonią. Regan połączył się ze swoimi kolegami w Paramus. Tickner rozłączył się i powiedział: – Nasi ludzie obstawią centrum handlowe. Oczywiście dyskretnie. Rozstawimy ludzi w samochodach przy każdym wyjeździe i dalej, po obu stronach autostrady numer siedemnaście.

Ponadto przy wszystkich drzwiach centrum handlowego. Chcę jednak, żeby mnie pan uważnie wysłuchał, doktorze

Seidman. Nasi eksperci radzą, żebyśmy grali na zwłokę. Może uda nam się skłonić porywacza, żeby przełożył…

– Nie – uciąłem.

– Oni nie uciekną – wtrącił Tickner. – Chcą dostać pieniądze.

– Mają moją córkę już prawie trzy tygodnie – powiedziałem.

– Niczego nie zamierzam odwlekać.

Kiwnął głową. Nie spodobało mu się to, ale starał się być uprzejmy. – Zatem chciałbym umieścić człowieka w pańskim samochodzie.

– Nie.

– Mógłby położyć się na podłodze.

– Nie – powtórzyłem.

Tickner spróbował inaczej.

– Albo jeszcze lepiej: powiemy porywaczowi, że nie może pan prowadzić. Już tak robiliśmy. Do licha, przecież dopiero co wyszedł pan ze szpitala. Zamiast pana pojedzie jeden z naszych ludzi. Powiemy, że to pański kuzyn.

Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na Regana.

– Podobno podejrzewa pan, że jest w to zamieszana moja siostra?

– Owszem, to możliwe.

– Sądzi pan, że ona nie poznałaby, iż to nie nasz kuzyn?

Tickner z Reganem zastanowili się, a potem równocześnie kiwnęli głowami.

– Racja – rzekł Regan.

Spojrzeliśmy po sobie z Lennym. To byli ci profesjonaliści, którym powierzyłem życie Tary. Niezbyt pocieszająca myśl.

Ruszyłem w kierunku drzwi. Tickner położył mi dłoń na ramieniu.

– Dokąd się pan wybiera?

– A jak pan myśli, do diabła?

– Niech pan siada, doktorze Seidman.

– Nie mam czasu – odparłem. – Muszę już jechać. Po drodze mogą być korki.

– Możemy wstrzymać ruch.

– Och tak, to dopiero wyglądałoby podejrzanie.

– Bardzo wątpię, czy on zamierza jechać za panem od domu.

Zaatakowałem.

– Czy w oparciu o takie założenie zaryzykowałby pan życie swojego dziecka?

Zawahał się.

– Chyba nie rozumiecie – rzuciłem gniewnie. – Nic mnie nie obchodzą pieniądze ani to, czy zostaną złapani. Ja chcę tylko odzyskać córkę.

– Rozumiemy to – rzekł Tickner – ale zapomina pan o czymś.

– O czym?

– Proszę, niech pan usiądzie.

– Posłuchajcie, zróbcie coś dla mnie, dobrze? Pozwólcie mi stać.

Jestem lekarzem. Równie dobrze jak wy wiem, jak przekazywać złe wieści. Nie wysilajcie się.

Tickner podniósł obie ręce i rzekł:

– No dobrze.

Niespiesznie zaczerpnął tchu. Wciąż grał na zwłokę. Nie miałem ochoty na takie gierki. – O co chodzi? – zapytałem.

– Ci, którzy to zrobili – zaczął Tickner – postrzelili pana. i zastrzelili pańską żonę.

– Zdaję sobie z tego sprawę, – Nie, nie sądzę. Proszę się zastanowić. Nie możemy pozwolić, żeby jechał pan tam sam. Ktokolwiek to zrobił, próbował pozbawić pana życia. Strzelono do pana dwa razy i pozostawiono, żeby się pan wykrwawił. – Marc – powiedział Regan, podchodząc bliżej – przedstawiliśmy panu kilka mętnych teorii. Problem w tym, że nie są niczym więcej, tylko teoriami. Nie wiemy, o co naprawdę chodzi tym ludziom. Być może to zwykłe porwanie, ale jeśli tak, to niepodobne do żadnego z tych, z jakimi się spotkałem. – Poza twardego gliniarza znikła, zastąpiona szczerym uśmiechem i przyjaźnie uniesionymi brwiami. – Co wiemy na pewno, to że próbowali pana zabić. Nie zabija się rodziców, jeśli chodzi tylko o okup.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Jedyna Szansa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Jedyna Szansa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Harlan Coben - Don’t Let Go
Harlan Coben
Harlan Coben - W głębi lasu
Harlan Coben
Harlan Coben - Motivo de ruptura
Harlan Coben
Harlan Coben - Tiempo muerto
Harlan Coben
Harlan Coben - Play Dead
Harlan Coben
Harlan Coben - Caught
Harlan Coben
libcat.ru: книга без обложки
Harlan Coben
Harlan Coben - The Innocent
Harlan Coben
Harlan Coben - Bez Skrupułów
Harlan Coben
Harlan Coben - Jeden fałszywy ruch
Harlan Coben
Harlan Coben - Tell No One
Harlan Coben
Отзывы о книге «Jedyna Szansa»

Обсуждение, отзывы о книге «Jedyna Szansa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x