– Tak. To on wpadł w kłopoty. – Wickner usiadł prosto. Wpatrzył się w strzelbę. – Koniec opowieści.
– Chwileczkę. Anita Slaughter zameldowała się w hotelu z córeczką. Widziałeś ją tam?
– Nie.
– Nie wiesz, gdzie może być teraz Brenda?
– Pewnie związała się z Bradfordami. Jak jej matka.
– Pomóż mi ją uratować, Eli.
Eli Wickner potrząsnął głową.
– Jestem zmęczony, Myron. Nie mam nic więcej do powiedzenia.
Podniósł strzelbę.
– To się wyda – ostrzegł Myron. – Nawet jeżeli mnie zabijesz, nie zatuszujesz morderstwa.
– Wiem.
Wickner nie opuścił strzelby.
– Mam włączoną komórkę – dodał prędko Myron. – Mój przyjaciel słyszał każde słowo. Nawet jeżeli mnie zabijesz…
– O tym też wiem. – Z oka Eliego spłynęła łza. Rzucił Myronowi kluczyk. Do kajdanek. – Powiedz wszystkim, że mi przykro.
Włożył lufę do ust.
Myron chciał się zerwać z krzesła, ale kajdanki go zatrzymały.
– Nie! – zawołał, ale jego okrzyk zagłuszył wystrzał.
Nietoperze odfrunęły z piskiem i znów zapadła cisza.
Win nadjechał kilka minut później.
– Pięknie – rzekł, patrząc na dwa ciała.
Myron nie odpowiedział.
– Czegoś dotykałeś?
– Zdążyłem wszystko wyczyścić.
– Mam prośbę.
Myron spojrzał na przyjaciela.
– Kiedy następnym razem w podobnych okolicznościach wypali broń, natychmiast się odezwij. Powiedz, na przykład: „Żyję”.
– Następnym razem – przyrzekł Myron.
Opuścili dom i pojechali do pobliskiego całodobowego supermarketu. Myron zaparkował taurusa i wsiadł z Winem do jaguara.
– Dokąd? – spytał Win.
– Słyszałeś, co powiedział Wickner?
– Tak.
– I co myślisz?
– Wciąż to przetrawiam. Ale odpowiedź znajduje się bez wątpienia na Farmie Bradfordów.
– Brenda pewnie też.
Win skinął głową.
– Jeśli jeszcze żyje.
– No, to jedźmy tam.
– Na ratunek księżniczce uwięzionej w wieży?
– Wcale nie ma pewności, że tam jest. Zresztą nie możemy tam wparować, waląc z pistoletów. Ktoś mógłby wpaść w popłoch i ją zabić. – Myron sięgnął po komórkę. – Arthur Bradford chce być informowany na bieżąco. Przekażę mu więc wiadomość. Osobiście.
– A jeśli spróbują cię zabić?
– To wkroczysz.
Win uśmiechnął się.
– Byczo.
Tak brzmiało jego słowo tygodnia.
Wjechali na drogę 80 i skierowali się na wschód.
– Pozwól, że odbiję od ciebie kilka myśli – powiedział Myron.
Win skinął głową. Przywykł do gry w umysłowego squasha.
– Oto, co wiemy. Na Anitę Slaughter napadnięto. Trzy tygodnie potem stała się świadkiem samobójstwa Elizabeth Bradford. Mija dziewięć miesięcy. Anita ucieka od Horace’a. Opróżnia konto bankowe, zabiera córkę i ukrywa się w Holiday Inn. Dalszy ciąg tej historii jest niejasny. Wiemy, że byli tam Chance Bradford i Sam. Wiemy, że zabrali stamtąd ranną Anitę. Wiemy również, że jakiś czas przedtem Anita zadzwoniła do Horace’a i kazała mu odebrać Brendę… – Myron urwał i spojrzał na Wina. – O której?
– Słucham?
– Anita zadzwoniła do Horace’a, żeby zabrał Brendę. Zrobiła to na pewno przed przyjazdem Sama, tak?
– Tak.
– W tym sęk. Horace powiedział Mabel o telefonie Anity. Może skłamał. No bo po co Anita by do niego dzwoniła? To bez sensu. Ucieka od niego. Zabiera wszystkie pieniądze. Po co dzwoniłaby i zdradzała, gdzie jest? Mogła zadzwonić, na przykład, do Mabel, ale do niego? Nigdy.
Win skinął głową.
– Mów dalej.
– Przypuśćmy… że w tej sprawie kompletnie się mylimy. Zapomnijmy na moment o Bradfordach. Spójrzmy na to oczami Horace’a. Wraca do domu. Znajduje list Anity. Być może odkrywa, że ograbiła go z pieniędzy. Wścieka się. Jakimś swędem wpada na jej trop i jedzie do Holiday Inn odzyskać córkę i pieniądze.
– Odzyskać siłą.
– Tak.
– Zabija Anitę?
– Nie. Ale ją masakruje. A być może zostawia, sądząc, że ją zabił. W każdym razie zabiera Brendę i pieniądze. Później dzwoni do siostry i mówi, że Anita kazała mu zabrać dziecko.
Win zmarszczył brwi.
– A potem? Anita ukrywa się przed Horace’em przez dwadzieścia lat, godzi się, by sam wychował córkę, bo się go boi?
Myron stropił się.
– Może – odparł.
– I wtedy raptem odkrywa, że Horace jej szuka. To ona go zabija? W ostatecznym starciu? Kto w takim razie porwał Brendę? I dlaczego? A może Brenda działa w zmowie z matką? Jaką rolę odgrywają w tym wszystkim Bradfordowie, których odstawiłeś na bok? Co za interes mieliby w ukryciu przestępstwa Horace’a Slaughtera? A przede wszystkim, co robił tamtego wieczoru w Holiday Inn Chance Bradford?
– Hipoteza ma luki – przyznał Myron.
– Luki ogromne jak przepaście – sprostował Win.
– Nie rozumiem jeszcze jednego. Skoro Bradfordowie cały czas podsłuchiwali telefon Mabel, dlaczego nie wytropili, skąd dzwoni Anita?
Win przetrawił ten dylemat.
– Może wytropili – odparł.
Myron nie odpowiedział. Włączył radio. Trwała druga połowa meczu. New York Dolphins dostawały baty. Sprawozdawcy spekulowali, co się stało z Brendą Slaughter. Myron ściszył odbiornik.
– Coś pominęliśmy – powiedział.
– Tak, ale jesteśmy blisko.
– Pozostaje sprawdzić Bradfordów.
Win skinął głową.
– Otwórz schowek – powiedział. – Uzbrój się jak dyktator paranoik. Może być gorąco.
Myron nie protestował. Zadzwonił na prywatny numer Arthura Bradforda. Bradford odebrał telefon, nim wybrzmiał pierwszy sygnał.
– Znalazłeś Brendę? – spytał.
– Jadę do was.
– A więc znalazłeś ją?
– Będę za kwadrans. Uprzedź strażników.
Myron rozłączył się.
– Ciekawe – powiedział do Wina.
I nagle go olśniło. Nie stopniowo. Od razu. Jakby znienacka zwaliła się na niego lawina. Trzęsącą się ręką wystukał jeszcze jeden numer.
– Proszę z Normem Zuckermanem – powiedział. – Tak, wiem, że ogląda mecz. Proszę mu przekazać, że dzwoni Myron Bolitar. W pilnej sprawie. I że chcę mówić z detektywami McLaughlin i Glazurem.
Strażnik Farmy Bradfordów oświetlił samochód latarką.
– Jest pan sam, panie Bolitar? – spytał.
Brama uniosła się w górę.
– Pan podjedzie do głównego domu.
Myron ruszył wolno. Zgodnie z planem za następnym zakrętem zwolnił jeszcze bardziej.
– Wysiadłem – dobiegł chwilę później z telefonu głos Wina.
Win wydostał się z bagażnika tak gładko, że Myron nic nie słyszał.
– Milknę – powiedział Win. – Cały czas przekazuj, gdzie jesteś.
Plan był prosty: Win poszuka Brendy, a Myron postara się przeżyć.
Ściskając oburącz kierownicę, kontynuował jazdę. Choć korciło go, żeby odwlec decydującą rozmowę, to najchętniej rozmówiłby się z Arthurem Bradfordem natychmiast. Już znał prawdę. W każdym razie częściowo. Na tyle, by ocalić Brendę.
Być może ocalić.
Ziemia tonęła w aksamitnych ciemnościach, zwierzęta milczały. Dom wyłonił się nad nim, jakby płynął w mroku, ledwo ledwo związany ze światem w dole. Myron zaparkował samochód i wysiadł. Zanim dotarł do drzwi, w progu wyrósł służący Mattius. Choć minęła dziesiąta, wciąż był w pełnym rynsztunku kamerdynera. Prężąc się jak struna, czekał w milczeniu, z nieludzką wprost cierpliwością.
Читать дальше