Harlan Coben - Jeden fałszywy ruch

Здесь есть возможность читать онлайн «Harlan Coben - Jeden fałszywy ruch» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Jeden fałszywy ruch: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Jeden fałszywy ruch»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Myron Bolitar podejmuje się ochrony czarnoskórej gwiazdy żeńskiej koszykówki, Brendy, nękanej telefonicznymi pogróżkami. Jest inteligentna, piękna, ma poczucie humoru, lecz brak jej agenta. Czy kłopoty Brendy mają związek z tajemniczym zniknięciem jej matki przed dwudziestoma laty oraz z niewyjaśnioną śmiercią żony aktualnego kandydata na gubernatora, milionera Arthura Bradforda? Co stało się z ojcem Brendy, który jakby rozpłynął się w powietrzu, po wybraniu z konta wszystkich pieniędzy? Wspierany przez niezawodnego przyjaciela, Wina, Myron musi stawić czoła miejscowej mafii, oraz dotrzeć do sedna mrocznej tajemnicy, za którą jedni są gotowi umrzeć, a inni zabić…

Jeden fałszywy ruch — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Jeden fałszywy ruch», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Adwokat panny Slaughter.

– To się uwinęła – powiedział pierwszy, patrząc na drugiego.

– Ciekawe, po co z mety wezwała adwokata – dorzucił drugi.

– No, no, no. – Policjant zmierzył papuzio kolorowego Myrona od stóp do głów i uśmiechnął się drwiąco. – Nie ubiera się pan jak adwokat, panie Bolitar.

– Szary trzyczęściowy garnitur zostawiłem w domu. O co chodzi, panowie? – spytał Myron.

– Chcemy zabrać pannę Slaughter na posterunek – odparł pierwszy policjant.

– Jest aresztowana?

Glina Pierwszy spojrzał na Glinę Drugiego.

– To prawnicy nie wiedzą, że gdy kogoś aresztujemy, informujemy go o przysługujących mu prawach?

– Pewnie studiował zaocznie. Może w uniwersytecie telewizyjnym Sally Struthers.

– I za jednym zamachem zdobył dyplom z prawa i papiery na naprawę sprzętu TV.

– Tak jest. Coś w tym guście.

– A może zapisał się na kursy w Instytucie Amerykańskich Barmanów. Mają tam podobno bardzo ambitny program.

Myron skrzyżował ręce.

– Czekam, aż skończycie – powiedział. – Ale nie krępujcie się, żartujcie dalej. Jesteście strasznie zabawni.

Glina Pierwszy westchnął.

– Chcemy zabrać pannę Slaughter na posterunek – powtórzył.

– Po co?

– Żeby porozmawiać.

Uch, szło jak po grudzie.

– Dlaczego chcecie z nią porozmawiać?

– Nie my – odparł Glina Drugi.

– Nie my, fakt.

– Mieliśmy ją tylko dowieźć.

– Jako eskorta.

Myron już chciał im wyłuszczyć, co myśli o takiej eskorcie jak oni, ale Brenda położyła mu dłoń na ramieniu.

– Jedźmy – powiedziała.

– Mądra kobieta – rzekł Glina Pierwszy.

– Przydałby się jej nowy prawnik – dorzucił Glina Drugi.

Myron i Brenda usiedli na tylnym siedzeniu nieoznakowanego wozu policyjnego, który nawet ślepiec rozpoznałby jako nieoznakowany wóz policyjny. Był to najeżony antenami czterodrzwiowy brązowy chevrolet caprice, w kolorze takim samym jak garnitury policjantów.

Przez pierwsze dziesięć minut wszyscy milczeli. Twarz Brendy była nieruchoma. Ręką zaczęła sunąć po siedzeniu, w końcu dotknęła dłoni Myrona i już jej nie cofnęła. Spojrzała na niego. Jej dotyk był ciepły i miły. Nadrabiał miną, ale duszę miał na ramieniu.

Drogą 4 dojechali do drogi 17. Mahwah. Miła miejscowość na obrzeżu Nowego Jorku. Zaparkowali za magistratem. Wejście na posterunek było na tyłach budynku. Policjanci zaprowadzili ich do pokoju przesłuchań. Przy metalowym stole przyśrubowanym do podłogi stały cztery krzesła. Nie było lampy do świecenia w oczy, za to lustro zajmujące pół ściany. Tylko matoł nieoglądający TV nie poznałby, że jest weneckie. Myron często się zastanawiał, czy ktokolwiek jeszcze się na to nabiera. No bo nawet programowy abstynent telewizyjny zadałby sobie pytanie, po cholerę glinom takie wielkie lustro w pokoju przesłuchań? Żeby się w nim podziwiać? Zostali we dwójkę.

– Domyślasz się, o co chodzi? – spytała Brenda.

Myron wzruszył ramionami. Domyślał się. Ale na tym etapie nie warto było spekulować. Wkrótce mieli się dowiedzieć. Minęło dziesięć minut. Niedobry znak. Jeszcze pięć. Myron uznał, że wystarczy tej zabawy.

– Idziemy – powiedział.

– Co?

– Nie musimy tu czekać. Chodźmy.

Jak na czyjeś skinienie, otwarły się drzwi i do pokoju weszli mężczyzna i kobieta. On – wielka baryła bujnie porośnięta włosem, z wąsami tak gęstymi, że wąsy Teddy’ego Roosevelta wydawały się przy nich rzadkie jak rzęsy, i z czołem tak niskim, że linia włosów niemal stykała się z brwiami jak krzaki – przywodził na myśl członka Politbiura. Naciągnięte z przodu spodnie nieprzyzwoicie się marszczyły, z tyłu zaś, z braku wypukłości, zwisały. Koszulę też miał za ciasną. Kołnierzyk go dusił. Podwinięte rękawy wpijały mu się w przedramiona jak opaski uciskowe. Twarz miał czerwoną i złą.

Gdyby ktoś szukał modelowego Złego Gliny, to ten pasował do wzorca jak ulał.

Towarzysząca mu trzydziestokilkuletnia piegowata blondynka, o różowych policzkach, w białej bluzce z wysokim kołnierzykiem i szarej spódnicy z odznaką detektywa, wyglądała zdrowo. „Mlekiem karmiona” napisano by w karcie dań, gdyby była kotletem cielęcym.

Uśmiechnęła się do nich ciepło. Zęby też miała ładne.

– Przepraszam, że kazałam państwu czekać. Jestem detektyw Maureen McLaughlin. Pracuję w prokuratorze powiatowej Bergen. Przedstawiam wam detektywa Dana Glazura. Z policji w Mahwah.

Glazur milczał, ze splecionymi rękami łypiąc na Myrona groźnie jak na bezdomnego włóczęgę obsikującego mu ogród. Myron zmierzył go wzrokiem.

– Glazura? – powtórzył. – Jak te płytki, które mam w łazience?

Maureen McLaughlin nie przestała się uśmiechać.

– Pani Slaughter… czy możemy mówić sobie po imieniu? – spytała, szybko przechodząc na przyjacielską stopę.

– Tak, Maureen.

– Chciałabym ci zadać kilka pytań, Brendo.

– O co właściwie chodzi? – wtrącił Myron.

Maureen McLaughlin posłała mu uśmiech, który w oprawie z piegów wypadł filuternie.

– Czy coś państwu przynieść? – spytała. – Może kawy? Jakiś chłodny napój?

– Wychodzimy, Brendo.

Myron wstał.

– Chwileczkę. Niechże pan usiądzie. Co pana ugryzło?

– Nie możemy się od was dowiedzieć, po co nas ściągnięto. A poza tym, od kiedy to na posterunkach serwuje się „chłodne napoje”?

– Powiedz im – odezwał się po raz pierwszy Glazur.

Nie poruszał ustami. Ale zarośla pod jego nosem podskakiwały i opadały jak rude wąsiska kreskówkowego bandyty Yosemite Sama.

McLaughlin nagle się stropiła.

– Nie mogę tak prosto z mostu, Dan. To nie byłoby…

– Powiedz im – powtórzył Glazur.

– Przećwiczyliście tę scenę? – spytał Myron, wskazując ich rękoma. Właściwie to tylko bił pianę, bo wiedział, co nadchodzi. I nie chciał tego usłyszeć.

– Usiądźcie, proszę.

Powoli opadli na krzesła. Myron splótł dłonie i położył je stole.

Z twarzy McLaughlin zniknął uśmiech. Najwyraźniej dobierając słowa, spytała:

– Czy masz chłopaka, Brendo?

– Zajmujecie się kojarzeniem par? – wtrącił Myron.

Glazur oderwał się od ściany, podniósł jego prawą rękę, wypuścił ją, podniósł lewą, przyjrzał się jej, zirytowany i odłożył.

– Palmolive. Skóra jak jedwab – rzekł Myron, próbując ukryć zmieszanie.

Glazur odsunął się i skrzyżował ręce.

– Powiedz im – powtórzył jeszcze raz.

McLaughlin wpatrzyła się w Brendę, pochyliła się nieznacznie i zniżyła głos.

– Twój ojciec nie żyje – powiedziała. – Trzy godziny temu znaleźliśmy jego ciało. Przykro mi.

Mimo że Myron się na to przygotował, jej słowa ugodziły go jak spadający meteoryt. Zakręciło mu się w głowie i chwycił się stołu. Brenda milczała. Jej twarz się nie zmieniła, ale zaczęła szybko łykać powietrze.

– Zdaję sobie sprawę – ciągnęła McLaughlin, nie tracąc czasu na kondolencje – że jest to dla ciebie bardzo trudny moment, ale naprawdę musimy zadać kilka pytań.

– Wyjdźcie – powiedział Myron.

– Słucham?

– Koniec rozmowy! Pani i ten Stalin macie w tej chwili stąd wyjść!

– Masz coś do ukrycia, Bolitar? – spytał Glazur.

– Właśnie, wilkołaku. Dlatego stąd wyjdź.

Siedząca bez ruchu Brenda spojrzała na McLaughlin i wydusiła z siebie tylko jedno słowo:

– Jak?

– Co jak?

Przełknęła ślinę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Jeden fałszywy ruch»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Jeden fałszywy ruch» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Harlan Coben - Don’t Let Go
Harlan Coben
Harlan Coben - W głębi lasu
Harlan Coben
Harlan Coben - Ni una palabra
Harlan Coben
Harlan Coben - Motivo de ruptura
Harlan Coben
Harlan Coben - Tiempo muerto
Harlan Coben
Harlan Coben - Play Dead
Harlan Coben
Harlan Coben - Caught
Harlan Coben
libcat.ru: книга без обложки
Harlan Coben
Harlan Coben - Bez Skrupułów
Harlan Coben
Harlan Coben - Tell No One
Harlan Coben
Harlan Coben - Jedyna Szansa
Harlan Coben
Отзывы о книге «Jeden fałszywy ruch»

Обсуждение, отзывы о книге «Jeden fałszywy ruch» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x