Kathy Reichs - Dzień Śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «Kathy Reichs - Dzień Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dzień Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzień Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Andrew Ryan, detektyw z Wydziału Zabójstw, znowu może pomóc w rozwikłaniu zagadki Tempe, a przy okazji i…sobie! Bo prywatnie samotność doskwiera przecież obojgu…

Dzień Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzień Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Charlotte było miastem segregacji rasowej aż do lat sześćdziesiątych naszego stulecia, kiedy to niezwykła grupa, na czele której stali i biali, i czarni, zaczęła kampanię na rzecz zintegrowanych restauracji, mieszkań, rekreacji i transportu. Kiedy sędzia James B. McMillan publicznie ogłosił obowiązek przewożenia dzieci jednej rasy do szkoły, do której uczęszczały dzieci innej rasy, nie wywołało to żadnych zamieszek. Wiele osób go krytykowało, ale nakaz pozostał i mieszkańcy się do niego stosowali.

Zawsze mieszkałam w południowo-wschodniej części miasta. Dillworth. Myers Park. Eastover. Foxcroft. Co prawda daleko stąd do uniwersytetu, ale te miejsca są najstarsze i najpiękniejsze; labirynty krętych ulic, wzdłuż których stoją rezydencje z ogromnymi dywanami trawników ocienionych baldachimami wielkich wiązów i dębów starszych od piramid. Ulice w Charlotte, jak i jej mieszkańcy, są miłe i pełne wdzięku.

Opuściłam szybę w samochodzie i wciągnęłam w płuca marcowe, wieczorne powietrze. To był jeden z tych dni, kiedy wiosna jeszcze nie przyszła, ale zima już odeszła, kiedy zdejmuje się kurtkę, a potem znowu wkłada, i tak wiele razy. Krokusy już przebijały się przez warstwę ziemi i powietrze wypełni się zaraz zapachem dereni i azalii. Zapomnijcie o Paryżu. Charlotte wiosną to najpiękniejsze miejsce na ziemi.

Z campusu do mojego domu prowadzi kilka dróg. Tego wieczoru wybrałam autostradę, więc wyjechałam tylnym wjazdem na Harris Boulevard. Ruch na autostradach I-85 i I-77 odbywał się płynnie, więc kwadrans później minęłam dzielnicę rezydencji i jechałam drogą Providence na południowy wschód. Wpadłam do Pasta and Provisions Company po spaghetti, sałatkę Cezara i chleb czosnkowy i tuż po siódmej zadzwoniłam do drzwi Pete'a.

Miał na sobie wypłowiałe dżinsy i żółto-niebieską koszulkę do rugby z rozpiętym kołnierzykiem. Włosy mu sterczały, jakby właśnie je przeczesał palcami. Wyglądał dobrze. Pete zawsze dobrze wygląda.

– Czemu nie użyłaś swojego klucza?

Dlaczego tego nie zrobiłam?

– A gdybym zastała tu blondynkę, i to skąpo odzianą?

– A znasz może takie? – Niespokojnie rozejrzał się wokół, jakby faktycznie miał jakąś na sumieniu.

– Chciałbyś. Proszę, gotuj wodę. – Wręczyłam mu makaron.

Kiedy Pete brał ode mnie torbę, pojawił się Birdie, wyciągnął najpierw jedną tylną łapę, potem drugą i usiadł układając wszystkie cztery w zgrabny kwadracik. Spojrzał mi w twarz, ale nie podszedł.

– Cześć, Bird. Tęskniłeś za mną?

Kot się nawet nie poruszył.

– Miałeś rację. Jest wkurzony – stwierdziłam.

Rzuciłam torebkę na kanapę i poszłam za Pete'em do kuchni. Na krzesłach po obu końcach stołu leżały stosy listów, większość z nich nie otwarta. To samo działo się na starym krześle pod oknem i na drewnianej półce pod telefonem. Nic nie powiedziałam. To już nie był mój problem.

Spędziliśmy milo godzinę jedząc spaghetti i rozmawiając o Katy i reszcie rodziny. Powiedziałam mu, że dzwoniła jego matka skarżąc się, że czuje się zaniedbywana. Odpowiedział, że będzie reprezentował ją i kota razem. Kazałam mu do niej zadzwonić. Obiecał, że to zrobi.

O wpół do dziewiątej zniosłam Birdiego do samochodu, Pete szedł za mną z kocimi akcesoriami. Pod względem ilości bagażu mój kot bije mnie na głowę.

Kiedy otworzyłam drzwi, Pete położył swoją dłoń na mojej.

– Jesteś pewna, że nie chcesz zostać?

Zacisnął palce, a drugą ręką delikatnie pogłaskał mnie po włosach.

Byłam? Milo było poczuć jego dotyk, wspólna kolacja wydawała się czymś tak normalnym. Coś się we mnie poruszyło.

Pomyśl, Brennan. Jesteś zmęczona. I napalona. Bierz tyłek i do domu.

– A co z Judy?

– Chwilowe zakłócenie porządku kosmicznego.

– Chyba nie, Pete. Już to przerabialiśmy. Wspaniała kolacja.

Wzruszył ramionami i opuścił ręce.

– Wiesz, gdzie mnie znaleźć – powiedział i wrócił do mieszkania.

Czytałam, że człowiek ma w mózgu dziesięć trylionów komórek. Tego wieczoru wszystkie dziesięć trylionów w mojej głowie pracowało na najwyższych obrotach, z szaleńczą prędkością przekazując sobie wiadomości na jeden temat: Pete.

Dlaczego nie użyłam mojego klucza?

Komórki były zgodne co do tego, że są jakieś granice. Nie chodziło o zabawę typu “nie przekraczaj tej linii”, ale o wyznaczanie nowego terytorium, w rzeczywistości i symbolicznie.

Dlaczego się rozstaliśmy? Był taki czas, kiedy niczego tak nie pragnęłam, jak wyjść za niego za mąż i być z nim do końca życia. Jaka była różnica między tamtą mną a mną teraz? Byłam bardzo młoda, kiedy wychodziłam za mąż, ale czy dziś nie zrobiłabym tak samo? A może to Pete się zmienił? Czy ten, za którego wyszłam, był tak nieodpowiedzialny? Taki niewiarygodny? Czy kiedyś uważałam, że taki jest jego urok?

Komórki zauważyły, że zaczynam brzmieć jak ckliwa piosenka.

Co doprowadziło do naszej separacji? Jakich wyborów dokonaliśmy? Czy tak samo wybralibyśmy teraz? Czy to przeze mnie? Przez Pete'a? A może tak było nam pisane? Co poszło nie tak? A może właśnie dobrze? Czy nowa droga, którą teraz szłam, była dobra, czy droga mojego małżeństwa już się skończyła?

Ciężka sprawa, stwierdziły komórki.

Wciąż chciałam spać z Pete'em?

Jednogłośne tak komórek.

Ale to był chudy rok pod względem życia seksualnego, argumentowałam.

Interesujący dobór słów, zauważyły przedstawicielki id. Chudy. Żadnego mięsa. Znaczy głód.

Ale był ten prawnik w Montrealu, zaprotestowałam.

To nie to. Prawie nie zaiskrzyło. Zbyt niskie napięcie.

Nie ma co się spierać z umysłem, kiedy jest w takim nastroju.

14

W środę rano ledwie przyjechałam na uniwersytet, a już zadzwonił telefon, Zdziwiłam się, słysząc głos Ryana.

– Nawet mi nie mów, jaka jest pogoda – rzekł zamiast powitania.

– Jest piętnaście stopni i nasmarowałam się kremem do opalania z filtrem.

– Ty naprawdę jesteś złośliwa, Brennan.

Nic nie odpowiedziałam.

– Porozmawiajmy o St-Jovite.

– Mów. – Wzięłam do ręki długopis i zaczęłam rysować trójkąty.

– Mamy nazwiska tych czterech ofiar.

Poczekałam.

– To była rodzina. Matka, ojciec i bliźnięta, chłopcy.

– To już wiedzieliśmy.

Usłyszałam szelest papieru.

– Brian Gilbert, lat dwadzieścia trzy, Heidi Schneider, lat dwadzieścia Malachy i Mathias Gilbert, cztery miesiące. Połączyłam trójkąciki w jedną całość.

– Większość kobiet byłaby pod wrażeniem mojego odkrycia.

– Ja nie jestem większość kobiet

– Jesteś na mnie wkurzona?

– A powinnam być?

Przestałam zaciskać zęby i nabrałam powietrza w płuca. Przez dłuższą chwilę nie odpowiadał.

– W Beli Canada jak zwykle się nie spieszyli, ale wydruk rozmów telefonicznych dostaliśmy w końcu w poniedziałek. Jedyny numer nie stąd, pod który dzwoniła w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy, należy do rejonu z kodem osiem-cztery-trzy.

Zatrzymałam się w połowie trójkącika.

– Chyba nie tylko twoje serce jest w Dixie… – dodał,

– Ale wymyśliłeś.

– I chyba trudno zapomnieć o starych czasach tam spędzonych.

– Niby gdzie?

– W Beaufort, Południowa Karolina.

– Możesz jaśniej?

– Starsza pani często tam dzwoniła, przestała nagle zeszłej zimy.

– Dokąd dzwoniła?

– To chyba prywatny numer. Tamtejszy szeryf ma to dzisiaj sprawdzić.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dzień Śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzień Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Kathy Reichs
Kathy Reichs - Seizure
Kathy Reichs
Kathy Reichs - Bones Are Forever
Kathy Reichs
libcat.ru: книга без обложки
Kathy Reichs
Kathy Reichs - Bones to Ashes
Kathy Reichs
Kathy Reichs - Grave Secrets
Kathy Reichs
libcat.ru: книга без обложки
Kathy Reichs
libcat.ru: книга без обложки
KATHY REICHS
Kathy Reichs - Cross bones
Kathy Reichs
Kathy Reichs - Informe Brennan
Kathy Reichs
Kathy Reichs - Zapach Śmierci
Kathy Reichs
Отзывы о книге «Dzień Śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Dzień Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x