Kathy Reichs - Dzień Śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «Kathy Reichs - Dzień Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dzień Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzień Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Andrew Ryan, detektyw z Wydziału Zabójstw, znowu może pomóc w rozwikłaniu zagadki Tempe, a przy okazji i…sobie! Bo prywatnie samotność doskwiera przecież obojgu…

Dzień Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzień Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przeczytałam interesującą relację z posiedzenia Rady, na którym omawiano problem ludzkich odchodów. Wywóz nie był wtedy zorganizowany. Niektórzy mieszkańcy po prostu wylewali odchody do miejskich ścieków, które prowadziły do rzeki. Inni korzystali z naziemnych toalet, gromadzących odchody, które zabierali potem śmieciarze.

Według raportu urzędnika medycznego miasta, mieszkańcy produkowali mniej więcej sto siedemdziesiąt ton odchodów dziennie, co stanowiło ponad dwieście piętnaście tysięcy ton rocznie. Ostrzegał, że dziesięć tysięcy toalet zewnętrznych i dołów kloacznych w mieście stanowiło źródło chorób zakaźnych, takich jak dur brzuszny, szkarlatyna i dyfteryt. Rada zdecydowała się na system, który miał polegać na gromadzeniu i spalaniu nieczystości. Louis-Philippe głosował za. Był dwudziesty ósmy stycznia, tysiąc osiemset osiemdziesiąty piąty.

Następnego dnia po głosowaniu zachodni pociąg linii Grand Trunk Railway wjechał na stację Bonaventure. Konduktor był chory i wezwano doktora kolei. Diagnoza brzmiała: ospa. Chory był protestantem, zabrano go zatem do szpitala Montreal Generał, ale tam go nie wpuszczono. Pozwolono mu zaczekać w odizolowanym pokoju w skrzydle chorób zakaźnych. W końcu, na jego prośbę, niechętnie przyjęto go w katolickim szpitalu Hotel Dieu.

Wstałam, by dołożyć do ognia. Układając kawałki drewna wyobraziłam sobie budynek z szarego kamienia w alei des Pins i rue St-Urbain. Hotel Dieu nadal pełnił rolę szpitala. Wiele razy przejeżdżałam obok.

Wróciłam do książki. Robiłam się głodna, ale chciałam czytać aż do powrotu Harry.

Lekarze w Montreal Generał myśleli, że ci z Hotel Dieu zgłosili władzom przypadek ospy. Lekarze z Hotel Dieu uważali z kolei, że zrobili to ci z General. Nikt zatem nie zgłosił i nikt nie poinformował personelu żadnego z dwóch szpitali. Kiedy epidemia się skończyła, ponad trzy tysiące ludzi zmarło, większość z nich stanowiły dzieci.

Zamknęłam książkę. Piekły mnie oczy i czułam pulsowanie w skroniach. Zegarek wskazywał siódmą piętnaście. Gdzie była Harry?

Poszłam do kuchni, wyjęłam i opłukałam filety z łososia. Mieszając sos koperkowy starałam się sobie wyobrazić moją okolicę sto lat temu. Jak ludzie radzili sobie z ospą w tamtych czasach? Jakie domowe sposoby stosowali? Ponad dwie trzecie ofiar stanowiły dzieci. Jak to było widzieć umierające dziecko sąsiadów? Jak rodzice znosili beznadzieję opieki nad dzieckiem, którego nie można było już uratować?

Obrałam dwa ziemniaki i włożyłam je do piekarnika, potem umyłam sałatę, pomidory i ogórki. Harry wciąż nie było.

Choć czytając nie myślałam ani o Mathiasie i Malachy’m, ani o Carole Comptois, nadal byłam spięta i bolała mnie głowa. Zrobiłam więc sobie pachnącą kąpiel z solami mineralnymi z oceanu. Do tego włączyłam Leonarda Cohena na kompakcie i wsunęłam się do wanny na dłuższe leżenie.

Za pomocą Elisabeth starałam się nie myśleć o ostatnich morderstwach. Podróż przez wieki była fascynująca, ale nie dowiedziałam się tego, co chciałam. Dowiedziałam się o pracy Elisabeth w czasie epidemii z materiałów, jakie przysłała mi siostra Julienne przed ekshumacją.

Elisabeth była odludkiem, ale kiedy epidemia wymknęła się spod kontroli, zaangażowała się w sprawę warunków medycznych. Pisała listy do, Rady Zdrowia Prowincji, do Komitetu Zdrowia Rady Miejskiej i do Honoró Beaugranda, burmistrza Montrealu, błagając o zmianę warunków sanitarnych. Zwracała się do francuskich i angielskich gazet, żądając otwarcia miejskiego szpitala zakaźnego i powszechnego szczepienia.

Napisała do swojego biskupa, wskazując, że choroba rozwijała się w miejscach, gdzie gromadzili się ludzie, i błagając go, by tymczasowo zamknął kościoły. Biskup Fabre odmówił stwierdzając, że zamknąć kościoły to tak, jakby wyśmiewać się z Boga. Biskup wzywał wiernych do kościoła i mówił im, że wspólna modlitwa ma więcej mocy niż modlitwa w samotności.

Nieźle, szacowny biskupie. To dlatego francuscy katolicy umierali, a angielscy protestanci nie. Poganie się szczepili i siedzieli w domu.

Dolałam gorącej wody, wyobrażając sobie frustrację Elisabeth i zastanawiając się, ile taktu wykazałabym na jej miejscu.

Dobrze. Znałam jej pracę i wiedziałam, jak umarła. Postarały się o to siostrzyczki. Czytałam stosy dokumentów opisujących jej chorobę i publiczny pogrzeb.

Ale chciałam wiedzieć coś o jej narodzinach.

Wzięłam mydło i zaczęłam się namydlać.

Musiałam przeczytać dzienniki.

Namydliłam ramiona.

Ale miałam kopie, więc mogłam to zrobić po powrocie do Charlotte. Umyłam stopy.

Gazety. To zasugerowała mi Jeannotte. Tak. Wykorzystam trochę czasu w poniedziałek na przejrzenie gazet. I tak muszę jechać do McGill, by zwrócić dzienniki.

Zanurzyłam się w gorącej wodzie i pomyślałam o mojej siostrze. Zaniedbałam ją wczoraj. Byłam zmęczona, ale czy o to chodziło? A może o Ryana? Miała pełne prawo iść z nim do łóżka, jeżeli miała na to ochotę. Więc dlaczego byłam taka chłodna? Postanowiłam, że dziś wieczorem będę bardziej miła.

Właśnie się wycierałam, kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Wyciągnęłam flanelową koszulę nocną z motywem Disneya, którą dostałam od Harry na Gwiazdkę, i ją założyłam.

Zastałam ją w salonie, nadal miała na sobie kurtkę, rękawiczki i czapkę, a myślami była gdzieś bardzo daleko.

– To był długi dzień.

– Tak. – Wróciła i uśmiechnęła się półgębkiem.

– Jesteś głodna?

– Chyba tak. Daj mi kilka minut. – Rzuciła torbę na kanapę i usiadła obok.

– Jasne. Zdejmij kurtkę i odsapnij.

– Masz rację. Cholera, tu jest naprawdę zimno. Przeszłam tylko od stacji metra, a czuję się jak lód na patyku.

Kilka minut później usłyszałam ją w pokoju gościnnym, potem przyszła do kuchni. Opiekłam łososia i wymieszałam sałatkę, Harry nakryła do stołu.

Kiedy zasiadłyśmy do jedzenia, zapytałam, jak minął jej dzień.

– W porządku. – Pokroiła swój ziemniak, rozgniotła go i polała kwaśną śmietaną.

– W porządku? – zachęciłam.

– Tak. Dużo zrobiliśmy.

– Wyglądasz, jakbyś przeszła sześćdziesiąt kilometrów.

– Tak, jestem padnięta. – Nawet się nie uśmiechnęła.

– Co robiliście?

– Mnóstwo wykładów i ćwiczeń. – Polała rybę sosem. – Co to jest te małe zielone kuleczki?

– Koperek. Jakie ćwiczenia?

– Medytacje. Gry.

– Gry?

– Opowiadania. Rytmika. Wszystko, co kazali nam robić.

– I robisz to, bo ci każą?

– Robię to, bo tak wybrałam – warknęła. Zaskoczyła mnie. Rzadko kiedy taka była.

– Przepraszam. Jestem zmęczona.

Przez chwilę jadłyśmy bez słowa. Tak naprawdę to nie chciałam słuchać o tej jej terapii, ale po kilku minutach zagaiłam znowu.

– Ile tam jest osób?

– Sporo.

– Jacyś ciekawi?

– Ja nie robię tego dla poznania nowych ludzi, Tempe. Uczę się tego, by być zrozumiałą dla innych. Żeby być odpowiedzialną. Moje życie jest do niczego i staram się coś z nim zrobić.

Nabrała sałatki. Nie pamiętałam jej takiej przybitej.

– A te ćwiczenia pomagają?

– Tempe, musisz sama spróbować. Nie potrafię ci opisać dokładnie, co robimy albo jak to działa.

Odgarnęła sos i zabrała się za łososia. Nic nie odpowiedziałam.

– I tak byś nie zrozumiała. Jesteś zbyt zimna.

Wzięła talerz i zaniosła go do kuchni. Wystarczy tego bycia miłą.

Przyłączyłam się do niej przy zlewie,

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dzień Śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzień Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Kathy Reichs
Kathy Reichs - Seizure
Kathy Reichs
Kathy Reichs - Bones Are Forever
Kathy Reichs
libcat.ru: книга без обложки
Kathy Reichs
Kathy Reichs - Bones to Ashes
Kathy Reichs
Kathy Reichs - Grave Secrets
Kathy Reichs
libcat.ru: книга без обложки
Kathy Reichs
libcat.ru: книга без обложки
KATHY REICHS
Kathy Reichs - Cross bones
Kathy Reichs
Kathy Reichs - Informe Brennan
Kathy Reichs
Kathy Reichs - Zapach Śmierci
Kathy Reichs
Отзывы о книге «Dzień Śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Dzień Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x