Harlan Coben - Bez Skrupułów

Здесь есть возможность читать онлайн «Harlan Coben - Bez Skrupułów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bez Skrupułów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bez Skrupułów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Studentka Kathy Culver znika w tajemniczych okolicznościach na terenie kampusu uniwersytetu. Jej poplamniona krwią bielizna zostaje odnaleziona w koszu na śmieci. Daje to podstawę do przypuszczenia, że padła ofiarą gwałtu i zabójstwa. Osiemnaście miesięcy później ktoś zamieszcza zdjęcie Kathy w piśmie pornograficznym. Były narzeczony dziewczyny Christian Steele, wschodząca gwiazda amerykańskiego futbolu, odbiera zagadkowy telefon – w słuchawce słychać głos zaginionej. Kiedy z rąk mordercy ginie ojciec Kathy, jej starsza siostra, dawna ukochana Myrona – piękna pisarka Jessica – prosi go o pomoc. Myron przekonuje się, że każda z osób zamieszanych w sprawę ma coś do ukrycia – łącznie z Kathy, której przeszłość skrywa wiele tajemnic…

Bez Skrupułów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bez Skrupułów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Jesteś klasą dla samego siebie, P.T.

– Opowiesz mi kiedyś o tym, Myron. Detalicznie.

– Masz to u mnie.

Myron zaparkował samochód i poszedł do starego ośrodka sportowego. Korytarz był bardziej zniszczony, niż się spodziewał. Na ścianach wisiały w trzech rzędach oprawione w ramki zdjęcia dawnych uniwersyteckich drużyn – niektóre nawet sprzed stu lat. Dotarł do drzwi z kojarzącą się z Sokołem maltańskim matową szybą z napisem FUTBOL i zapukał.

– Czego? – dobiegł go głos brzmiący szorstko jak stara opona na żwirze.

Wsadził głowę do środka.

– Zajęty pan? – spytał.

Trener zespołu futbolowego Uniwersytetu Restona, Danny Clarke, oderwał wzrok od komputera.

– A pan coś za jeden, do cholery? – wychrypiał.

– Dziękuję, mam się dobrze, lecz darujmy sobie uprzejmości.

– To ma być śmieszne?

– A nie jest? – Myron przekrzywił głowę.

– Pytam jeszcze raz: coś pan za jeden?

– Myron Bolitar.

Trener nadal miał kwaśną minę.

– My się znamy? – spytał.

Był gorący letni dzień, kampus wyludniony, a legendarny uniwersytecki trener siedział w garniturze i krawacie i oglądał taśmy z kandydatami na studia. W garniturze, krawacie, bez klimatyzacji. Jeśli Danny’emu Clarke’owi doskwierał upał, to nie było tego widać. Bardzo schludny i zadbany, łuskał i gryzł fistaszki, ale nie śmiecił. Mięśniami szczęki pracował tak mocno, że przy uszach wyrastały mu i znikały małe wzgórki. Czoło przecinała wydatna żyła.

– Jestem agentem sportowym.

Strzelił oczami jak władca odprawiający spojrzeniem poddanego.

– Wyjdź pan. Nie mam czasu.

– Musimy porozmawiać.

– Zjeżdżaj, dupku! Ale już.

– Ja tylko…

– Posłuchaj, matole! – Clarke wymierzył w Myrona palec. – Nie gadam z łachudrami. Pracuję uczciwie z uczciwymi graczami. Nie biorę łapówek od tak zwanych agentów, nie tykam gówna. Jeżeli przyszedłeś z kopertą wypchaną zielonymi, wsadź ją sobie w dupę.

Myron zaklaskał.

– Brawo! Śmiałem się i płakałem, ale w końcu wepchałem.

Danny Clarke spojrzał na niego bystro. Nie przywykł, by lekceważono jego słowa, niemniej odpowiedź Myrona odrobinę go rozbawiła.

– Zjeżdżaj – burknął nieco uprzejmiejszym tonem i odwrócił się do monitora.

Na ekranie młody rozgrywający wykonał długie spiralne podanie, które skończyło się przyłożeniem.

– Dobry jest – pochwalił Myron, taktownie próbując rozbroić trenera.

– Dobry? Pijawka z ciebie, a nie łowca talentów. Ten chłopak jest do niczego. A teraz gub się stąd.

– Chcę porozmawiać o Christianie Steele’u.

– A o co chodzi? – spytał Danny Clarke, nagle zainteresowany.

– Jestem jego agentem.

– Aha, przypomniałem sobie. Jesteś byłym koszykarzem. Tym, któremu rozwalili kolano.

– Do usług.

– Z Christianem wszystko w porządku?

– Podobno nie był za pan brat z kolegami z drużyny – rzekł Myron, niby od niechcenia.

– Bo co? Jesteś jego kuratorem?

– Na czym to polegało?

– A czy to teraz ważne?

– Niech pan mi zrobi przyjemność.

Wzrok trenera złagodniał, chociaż nie od razu.

– Chodziło o wiele spraw – odparł – ale głównym problemem był Horty.

– Horty?

Najsprytniejsza metoda przesłuchania – słuchaj z uwagą świadka.

– Junior Horton. Cofnięty obrońca. Szybki, rozrośnięty, utalentowany. Za to we łbie sieczka.

– A jak się to ma do Christiana?

– Nie patrzyli sobie w oczy.

– Dlaczego?

Danny Clarke chwilę się zastanawiał.

– Nie wiem. Poszło im chyba o tę dziewczynę, która zniknęła.

– Kathy Culver?

– Tak. O nią.

– Dlaczego?

Trener odwrócił się do magnetowidu, zmienił kasetę i postukał w klawiaturę.

– Zdaje się, że spotykała się z Hortym przed Christianem.

– I co się stało?

– Horty od samego początku był zepsutym jabłkiem. Kiedy kończył studia, odkryłem, że sprzedaje graczom narkotyki – kokainę, dopalacze i Bóg wie co jeszcze. Wywaliłem go. Później dowiedziałem się, że przez trzy lata dostarczał chłopakom sterydy.

Później? Akurat! – żachnął się Myron, choć raz zachowując tę myśl dla siebie.

– Co to ma wspólnego z Christianem?

– Zaczęły krążyć plotki, że to on doprowadził do rzucenia Horty’ego z drużyny. Horty je podsycał, rozpowiadając chłopakom, że Christian kabluje na nich, że pakują się sterydami itepe.

– A kablował?

– Nie. Kiedy dwaj moi najlepsi gracze przyszli na mecz nawaleni, że ledwie widzieli na oczy, wyciągnąłem wobec nich konsekwencje. Christian nie miał z tym nic wspólnego.

– Powiedział pan to swoim chłopcom?

– Myślisz, że to by coś dało? Pomyśleliby, że go kryję, chronię. I znielubiliby go jeszcze bardziej. Dopóki nie miało to i wpływu na grę zespołu – a nie miało – nie zawracałem sobie i tym głowy. Zostawiłem sprawy własnemu biegowi.

– Urodzony pedagog z pana, trenerze.

Clarke zgromił Myrona wzrokiem jak pierwszoroczniaka. Żyła na czole mu nabrzmiała.

– Pleciesz, Bolitar!

– Nie pierwszy raz.

– Dbam o swoich chłopców.

– Aha, widzę. Pozwolił pan Horty’emu pozostać w drużynie, dopóki faszerował chłopaków niebezpiecznymi środkami, dzięki którym grali lepiej. Kiedy przerzucił się na mocniejsze, na takie, które przeszkadzają w grze, nagle zmienił się pan w szlachetnego pogromcę narkotyków.

– Dość mam słuchania tych pierdoł! – huknął Danny Clarke. – Zwłaszcza z ust zasranego krwiopijcy! Jazda mi z gabinetu! W tej chwili!

– Nie wybrałby się pan ze mną do kina, trenerze? – spytał Myron. – Albo na show na Broadwayu?

– Won!

Myron wyszedł. Znalezienie nowego przyjaciela musiało zaczekać na inny dzień. Najważniejszy był urok osobisty.

Do spotkania z szeryfem Jakiem pozostało sporo czasu, więc Myron postanowił się przejść. Kampus przypominał wyludnione miasto, brakło tylko pędzonych przez wiatr motków zielska. Studenci wyjechali na wakacje. Budynki wyglądały smutno i bez życia. Skądś z daleka dobiegała piosenka Elvisa Costella. Nadeszły dwie dziewczyny w szortach i opalaczach, zapewne studentki, z małym, włochatym pieskiem shih tzu na smyczy. Zwierzątko przypominało mopa po zbyt wielu obrotach w suszarce. Kiedy go mijały, Myron z uśmiechem skinął im głową. O dziwo, żadna nie zemdlała ani nie wyskoczyła z ciuchów. Za to ich mała psina wyszczerzyła na niego zęby. Jak bernardyn Cujo z filmu według powieści Kinga. Właśnie dochodził do samochodu, kiedy spostrzegł napis:

POCZTA KAMPUSU

Zatrzymał się, rozejrzał, nie dostrzegł nikogo. Hm. Warto spróbować.

Wnętrze poczty zdobiła urzędowa zieleń w tym samym odcieniu co w szkolnej ubikacji. Wzdłuż ścian w długim korytarzu w kształcie V biegły skrytki pocztowe. Skądś z daleka dochodził z radia mocny, basowy rytm, ale Myron nie rozpoznał piosenki.

Podszedł do okienka. Chłopak trzymał nogi na blacie. Z jego uszu wylewał się hałas. Miał walkmana z minigłośnikami, z których dźwięk dochodzi do mózgu bez pośrednictwa ucha?; Czarne buciory z cholewką opierał na biurku, na jego nosie,; niczym sombrero podczas sjesty, spoczywała bejsbolówka, a na kolanach powieść Philipa Rotha Operacja Shylock.

– Dobra książka – powiedział Myron. Chłopak nie podniósł głowy.

– Dobra książka! – wrzasnął Myron,

Chłopak, blady rudzielec, z cmoknięciem oderwał słuchawki i zdjął czapkę, odsłaniając „dzikie afro”. Wypisz, wymaluj Bernie z serialu Pokój 222.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bez Skrupułów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bez Skrupułów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Harlan Coben - Don’t Let Go
Harlan Coben
Harlan Coben - W głębi lasu
Harlan Coben
Harlan Coben - Motivo de ruptura
Harlan Coben
Harlan Coben - Tiempo muerto
Harlan Coben
Harlan Coben - Play Dead
Harlan Coben
Harlan Coben - Caught
Harlan Coben
libcat.ru: книга без обложки
Harlan Coben
Harlan Coben - The Innocent
Harlan Coben
Harlan Coben - Bez Śladu
Harlan Coben
Harlan Coben - Bez pożegnania
Harlan Coben
Harlan Coben - Tell No One
Harlan Coben
Harlan Coben - Jedyna Szansa
Harlan Coben
Отзывы о книге «Bez Skrupułów»

Обсуждение, отзывы о книге «Bez Skrupułów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x