Harlan Coben - Błękitna krew

Здесь есть возможность читать онлайн «Harlan Coben - Błękitna krew» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Błękitna krew: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Błękitna krew»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kto mógł porwać syna Jacka Coldrena, znanego golfisty, który z ogromną przewagą prowadzi w mistrzostwach USA? Podejrzenia padają na dawnego asystenta Jacka, Lloyda Rennarta. Tymczasem okazuje się, że Rennart pół roku wcześniej popełnił samobójstwo. A jeśli żyje i tylko upozorował własną śmierć? A może Chad sfingował porwanie? Myron Bolitar podejmuje się odnaleźć chłopca – po raz pierwszy bez swojego niezawodnego przyjaciela Wina, który z niewiadomych powodów odmawia udziału w śledztwie. Jedyny trop, jakim dysponuje, to karta kredytowa zaginionego, z której ktoś ciągle korzysta. I tym razem klucz do wszystkich zagadek kryje się w przeszłości…

Błękitna krew — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Błękitna krew», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Miło, że pamięta mnie Mała Pocahontas.

– Krwawe Safari? – spytał Myron.

– Carl był zawodowym zapaśnikiem – wyjaśniła. – Walczyliśmy raz wspólnie. Na ringu w Bostonie, zgadza się?

Carl upchnął się na tylne siedzenie i pochylił do przodu, wtykając głowę między prawe ramię Esperanzy i lewe Myrona.

– W Hartford – sprostował. – W Centrum Miejskim.

– W walkach par mieszanych.

– Tak jest – potwierdził z naturalnym uśmiechem. – Bądź tak dobra, Esperanzo, i uruchom wóz. Pojedź prosto do trzecich świateł.

– Możesz nas oświecić, o co chodzi? – wtrącił Myron.

– Jasne. Widzicie ten samochód za wami? Myron spojrzał w lusterko po stronie pasażera.

– Ten z dwoma bandziorami?

– Tak. Są ze mną. To bardzo źli ludzie, Myron. Młodzi zwyrodnialcy. Wiesz, jaka jest teraz młodzież. Z nimi nie ma rozmowy, tylko bum-bum-bum! We trójkę mamy was dostarczyć w pewne miejsce. Prawdę mówiąc, powinienem trzymać was w tej chwili pod lufą. Ale co tam, jesteśmy przyjaciółmi, no nie? Nie ma potrzeby. Więc pojedźcie prosto. A bandziory za nami.

– Pozwolisz, że zanim ruszymy, wypuścimy Esperanzę? Carl zaśmiał się.

– Wyłazi z nas seksista?

– Nie rozumiem.

– Gdyby była mężczyzną, jak na przykład twój koleżka Win, też zdobyłbyś się na ten szlachetny gest?

– Czemu nie.

Nawet Esperanza pokręciła na tę odpowiedź głową.

– Przypuszczam, że wątpię. A poza tym, wierz mi, byłby to zły ruch. Te bandziorki, widząc, że ona wysiada, sprawdziłyby, co się dzieje. Tych bydlaków świerzbią palce, mają świra w oczach i lubią krzywdzić ludzi. Zwłaszcza kobiety. Być może więc, co wcale nie jest pewne, Esperanza to twoja polisa ubezpieczeniowa. W pojedynkę mogłoby ci coś wpaść do głowy; z nią może będziesz mniej skłonny do głupot.

Esperanza spojrzała na Myrona. Skinął głową. Ruszyła.

– Na trzecim świetle skręć w lewo – polecił Carl.

– Powiedz mi, czy Reginald Squires ma takiego pierdolca, jak się słyszy? – zagadnął Myron.

– Mam wpaść w zachwyt nad trafnością jego dedukcji? – spytał Carl Esperanzę.

– Jasne. Zachwyć się, bo go strasznie rozczarujesz.

– Tak myślałem. A co do twojego pytania, Myron: Squires nie ma takiego pierdolca… kiedy bierze leki.

– Bardzo pocieszające.

Przez okrągły kwadrans jazdy młode bandziory siedziały im na zderzaku. Myron wcale się nie zdziwił, gdy Carl polecił dziewczynie skręcić w Green Acres Road. Podjechali do ozdobnego wejścia. Żelazne wrota rozwarły się jak napisy końcowe w serialu Połap się. Dojazd, biegnący przez mocno zalesioną posiadłość, pół mili dalej kończył się na polanie z dużym, zwykłym budynkiem, prostokątnym jak sala gimnastyczna w szkole średniej.

Było w nim tylko jedno widoczne wejście – drzwi do garażu, które otworzyły się same jak na dany znak. Carl kazał Esperanzy wjechać przez nie. Gdy tylko znaleźli się w środku, polecił jej się zatrzymać i zgasić silnik. Bandziory wjechały za nimi i zrobiły to samo.

Drzwi garażu opuściły się w dół, powoli odcinając słońce. Wewnątrz nie było oświetlenia. Pomieszczenie utonęło w ciemnościach.

– Przyjemnie, jak w nawiedzonym domu w parku rozrywki w Six Flags – odezwał się Myron.

– Oddaj broń – zażądał Carl.

Myron oddał mu pistolet.

– Wysiądź z wozu.

– Boję się ciemności.

– Ty też, Esperanzo.

Wysiedli. Dwa bandziory również. Pomieszczenie było z pewnością bardzo duże, bo po betonowej podłodze niosło się echo ich kroków. Lampki w samochodach zapewniły minimum oświetlenia na krótko. Nim zamknęły się drzwi garażu, Myron przestał widzieć cokolwiek.

W całkowitych ciemnościach okrążył po omacku samochód, odnalazł Esperanzę i chwycił ją za rękę. Stali bez ruchu i czekali.

W twarze uderzył ich snop światła, taki jak z latarni morskiej albo projektora w kinie. Myron zacisnął powieki. Przysłonił dłonią oczy i powoli je odemknął. Smugę jaskrawości przeciął jakiś mężczyzna. Wielki cień, rzucany przez jego sylwetkę na ścianę, przypominał znak Batmana.

– Nikt nie usłyszy waszych krzyków – oznajmił.

– Czy to nie cytat z filmu? – spytał Myron. – Chociaż wydaje mi się, że kwestia brzmi: „Nikt nie usłyszy, jak krzyczysz”. Ale mogę się mylić.

– W tym garażu ginęli ludzie! – zagrzmiał głos. – Nazywam się Reginald Squires. Pan i pańska przyjaciółka powiecie wszystko, co chcę wiedzieć, albo będziecie następni.

O rany. Myron spojrzał na Carla. Murzyn zachował stoicką twarz. Myron obrócił się w stronę światła.

– Jest pan bogaty, prawda?

– Bardzo bogaty – sprostował Squires.

– Więc chyba stać pana na lepszego speca od dialogów.

Myron zerknął na Carla. Ten wolno pokręcił głową. Z cienia wyszedł jeden z młodych bandziorów. Na gębie miał radosny psychopatyczny uśmiech. Myron czekał w napięciu.

Gangster zacisnął pięść, wypuścił cios w głowę i chybił, bo Myron zrobił unik, natychmiast chwycił go za przegub, wsunął przedramię pod łokieć napastnika i zgiął mu rękę w stawie w stronę przeciwną naturze. Nie mając wyboru, bandzior opadł na ziemię. Kiedy spróbował się wyrwać, Myron wzmocnił nacisk i walnął go kolanem w nos. Chlapnęło i chrząstka nosa rozłożyła się jak wachlarz.

Drugi zbir wyjął pistolet i wycelował w Myrona.

– Nie! – krzyknął Squires.

Myron puścił ofiarę. Bandzior osunął się na beton niczym mokry piach z rozerwanego worka.

– Zapłaci pan za to, Bolitar – zapowiedział Squires, rozkoszując się emisją głosu. – Robert.

– Tak, panie Squires? – odparł bandzior z pistoletem.

– Uderz dziewczynę. Mocno.

– Tak, panie Squires.

– Hej, niech uderzy mnie – zaprotestował Myron. – To ja mam niewyparzony język.

– To jest pańska kara – oświadczył chłodna Squires. – Uderz dziewczynę, Robert!

Bandzior Robert ruszył do Esperanzy

– Panie Squires – odezwał się Carl.

– Tak, Carl?

Carl wszedł w światło.

– Pozwoli pan, że ja to zrobię.

– To przecież nie w twoim stylu, Carl.

– Zgadza się, panie Squires. Ale Robert może jej zrobić dużą krzywdę.

– I o to chodzi.

– Rzecz w tym, że ją posiniaczy albo połamie. Panu zależy na tym, żeby ją zabolało. A to moja specjalność.

– Wiem, Carl. Dlatego płacę ci tyle, ile płacę.

– Więc niech pan pozwoli mi zrobić to, co do mnie należy. Uderzę tak, że nie zostawię znaku ani jej trwale nie uszkodzę. Panuję nad tym. Wiem, gdzie uderzyć.

Tajemniczy pan Squires rozważył propozycję.

– Zaboli ją? – spytał. – Bardzo zaboli?

– Jeśli pan nalega – odparł Carl stanowczo, choć bez entuzjazmu.

– Tak. Zrób to. Chcę, żeby ją bardzo, bardzo zabolało. Carl podszedł do Esperanzy. Myron ruszył w jego stronę, ale Robert przystawił mu pistolet do głowy. Nic nie mógł zrobić.

– Nie waż się – ostrzegł Carla, patrząc na niego groźnie. Carl zignorował go. Stanął przed Esperanzą. Spojrzała na niego wyzywająco. Bez ostrzeżenia uderzył ją w żołądek.

Siła ciosu poderwała Esperanzę w górę. Z głośnym „uff” zgięła się wpół jak scyzoryk, z wytrzeszczonymi oczami upadła na ziemię i, zwinąwszy się w kłębek, zaczęła gwałtownie łapać powietrze. Carl obrzucił ją obojętnym wzrokiem i spojrzał na Myrona.

– Ty sukinsynu! – zaklął Myron.

– Twoja wina.

Esperanza wiła się na ziemi w strasznym bólu, wciąż nie mogąc nabrać powietrza do płuc. Myronowi zrobiło się gorąco. Chciał podejść do niej, ale Robert znowu wbił mu lufę w kark.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Błękitna krew»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Błękitna krew» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Harlan Coben - Don’t Let Go
Harlan Coben
Harlan Coben - W głębi lasu
Harlan Coben
Harlan Coben - Motivo de ruptura
Harlan Coben
Harlan Coben - Tiempo muerto
Harlan Coben
Harlan Coben - Play Dead
Harlan Coben
Harlan Coben - Caught
Harlan Coben
libcat.ru: книга без обложки
Harlan Coben
Harlan Coben - The Innocent
Harlan Coben
Harlan Coben - Just One Look
Harlan Coben
Harlan Coben - Bez Skrupułów
Harlan Coben
Harlan Coben - Tell No One
Harlan Coben
Harlan Coben - Jedyna Szansa
Harlan Coben
Отзывы о книге «Błękitna krew»

Обсуждение, отзывы о книге «Błękitna krew» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x