Robert Ludlum - Krucjata Bourne’a
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum - Krucjata Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Krucjata Bourne’a
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Krucjata Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Krucjata Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Krucjata Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Krucjata Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Miał pan rację – rzekł McAllister odwracając się w stronę drzwi. – To strata czasu.
– Edwardzie? – Havilland odezwał się ze współczuciem do podsekretarza. Był najwyraźniej wściekły na kulawego agenta CIA. -
Nie zawsze możemy wybierać ludzi, z którymi pracujemy. I to najwyraźniej jest ten przypadek.
– Rozumiem – odparł chłodno McAllister.
– Sprawdź cały personel Lina – ciągnął ambasador. – Może o nas wiedzieć najwyżej dziesięciu, dwunastu ludzi. Pomóż mu. To nasz przyjaciel.
– Czy to doprawdy było potrzebne? – warknął Havilland, gdy zostali wreszcie z Conklinem sami.
– Tak. Było. Jeżeli mnie pan przekona, że to, co pan zrobił, było jedynym możliwym wyjściem – w co wątpię – albo jeżeli nie przedstawi mi pan alternatywy, dzięki której będzie można ocalić Marie i Dawidowi przynajmniej życie, jeśli nie zdrowe zmysły, wtedy będę z panem współpracował. Rozwiązanie typu „nie do uratowania” nie wchodzi w rachubę z kilku powodów, głównie osobistych, ale również dlatego, że jestem to winien Webbom. Czy w tych sprawach jesteśmy zgodni?
– Pracujemy razem, tak czy inaczej. Mat.
– Chcę, żeby ten sukinsyn McAllister, ten królik, wiedział, skąd się wziąłem. Siedzi w tym po uszy równie głęboko jak my i lepiej będzie, żeby ten jego umysł zanurkował w to szambo i wyłowił każdą możliwość i każdy prawdopodobny trop. Chcę wiedzieć, kogo powinniśmy zabić – nawet tych luźno związanych ze sprawą – żeby zmniejszyć nasze straty i wyciągnąć Webbów. Chcę, by McAllister wiedział, że na zbawienie duszy trzeba sobie zasłużyć. Jeżeli nam się nie uda, to nie uda się również jemu i nie będzie już mógł więcej uczyć w szkółce niedzielnej.
– Jest pan dla niego zbyt surowy. Jest analitykiem, nie katem.
– A jak pan sądzi, skąd kaci dostają wytyczne? Skąd my dostajemy wytyczne? Od kogo? Paladynów z Kongresu? Specjalistów od niedopatrzeń?
– Znowu mat. Jest pan rzeczywiście tak dobry, jak mówią. Zdobył informacje o przełomowym znaczeniu. Dlatego tu jest.
– Proszę mi wszystko powiedzieć, sir – rzekł Conklin. Usiadł wyprostowany na krześle, jego proteza wykręcona była nienaturalnie. – Chcę usłyszeć pańską historię.
– Ale najpierw o kobiecie. Czy żona Webba czuje się dobrze i jest bezpieczna?
– Odpowiedź na pańskie pierwsze pytanie jest tak oczywista, że zastanawiam się, czemu w ogóle pan o to pyta. Nie, nie czuje się dobrze. Jej mąż zaginął i ona nie wie, czy żyje, czy jest martwy. Jeśli chodzi o drugie pytanie, to tak, jest bezpieczna. Ze mną, nie z panem. Mam możliwość manewru i mam swoje dojścia. Pan musi tu tkwić.
– Jesteśmy w rozpaczliwej sytuacji – odezwał się błagalnym tonem dyplomata. – Ona jest nam potrzebna!
– Ale wydaje się pan zapominać, że jesteście zinfiltrowani. Nie będę jej narażał.
– Ten dom to twierdza!
– Wystarczy jeden trefny kucharz. Albo jeden szaleniec na klatce schodowej.
– Conklin, niech mnie pan posłucha! Przeprowadziliśmy kontrolę danych paszportowych – wszystko się zgadza. To on, wiemy. Webb jest w Pekinie. W tej właśnie chwili. Nie pojechałby tam, gdyby nie ścigał celu – jedynego celu. Jeżeli jakimś cudem ten pański Delta dostarczy towar, a jego żony nie będzie na miejscu, zabije człowieka, który stanowi nasze jedyne dojście, jedyny trop. Bez niego jesteśmy zgubieni. Wszyscy jesteśmy zgubieni.
– A więc tak wyglądał scenariusz od samego początku. Reductio ad absurdum. Jason Bourne poluje na Jasona Bourne'a.
– Owszem. Boleśnie proste, ale gdyby nie te dodatkowe komplikacje, nigdy by się nie zgodził. Siedziałby wciąż w tym starym domu w Maine nad swoimi naukowymi papierzyskami. Nie mielibyśmy naszego myśliwego.
– Ależ z pana kawał sukinsyna – rzekł Conklin wolno, łagodnie i z pewnym podziwem w głosie. – Czy jest pan przekonany, że on temu podoła? Że poradzi sobie w dzisiejszej Azji w taki sam sposób, jak przed laty jako Delta?
– Kiedy korzystał z rządowej ochrony, co trzy miesiące przechodził badania lekarskie. Jest w doskonałej kondycji – o ile się orientuję, ma to coś wspólnego z jego obsesyjnym uprawianiem biegów.
– Niech pan zacznie od samego początku. – Funkcjonariusz CIA rozsiadł się na krześle. – Chcę poznać wszystko po kolei, bo przypuszczam, że pogłoski były prawdziwe. Mam przed sobą wyjątkowego sukinsyna.
– Wątpię, panie Conklin – powiedział Havilland. – Wciąż błądzimy po omacku. Oczywiście, chciałbym usłyszeć pańskie komentarze.
– Usłyszy je pan. Proszę zaczynać.
– W porządku. Zacznę od nazwiska, które, jak sądzę, jest panu znane. Sheng Chouyang. Co pan może o nim powiedzieć?
– Jest twardym negocjatorem i podejrzewam, że pod maską życzliwości kryje się nieustępliwość. Mimo wszystko jest to jeden z najrozsądniejszych ludzi w Pekinie, Przydałoby się jeszcze tysiąc takich jak on.
– Gdyby pańskie słowa się spełniły, szansę na to, że na Dalekim Wschodzie rozpęta się piekło, byłyby tysiąckrotnie większe. -›!
Li Wenzu wyrżnął pięścią w biurko z taką siłą, że leżących przed nim dziewięć fotografii i przyczepione do nich wyciągi z teczek personalnych podskoczyły na blacie. Który? Który z nich? Wszyscy mieli doskonałe opinie z Londynu, a ich przeszłość poddano wielokrotnemu sprawdzeniu, nie było tu miejsca na błąd. Nie byli to tylko dobrze przeszkoleni Zhongguo ren wybrani w wyniku urzędniczej selekcji, lecz ludzie wyłonieni w efekcie intensywnych poszukiwań najwybitniejszych umysłów w obrębie rządu – a w niektórych wypadkach i poza nim – które mogłyby zostać zwerbowane do tej najbardziej tajnej ze służb. Była to reakcja Lina na fakt, że na murze – może Wielkim Murze – pojawił się napis: Mane thekel fares i że doskonałe specjalne służby wywiadowcze obsadzone pochodzącym z kolonii personelem mogą do 1997 roku stać się pierwszą linią obrony, a później, po przejęciu władzy przez Chiny, pierwszą linią zorganizowanego ruchu oporu. Brytyjczycy musieli zrezygnować z przywództwa w zakresie tajnych operacji wywiadowczych z powodów, które, choć trudne do strawienia w Londynie, były jednak jasne:
Europejczyk nigdy nie zdoła w pełni zrozumieć zawiłych subtelności wschodniego umysłu, a nie były to czasy, kiedy można by się opierać na mylnych bądź źle zanalizowanych informacjach. Londyn musiał wiedzieć – cały Zachód musiał wiedzieć -jak się sprawy mają…
Lin wprawdzie nie wierzył, by jego rozrastająca się grupa, która zajmowała się zbieraniem informacji wywiadowczych, mogła mieć decydujący wpływ na podejmowanie decyzji politycznych. Ale był głęboko przekonany, że jeśli kolonia ma mieć swój Wydział Specjalny, to musi być on obsadzony i dowodzony przez tych, którzy potrafią najlepiej wykonać swoje zadania. A nie należeli do nich najświetniejsi nawet weterani z brytyjskich tajnych służb o wyraźnie europejskiej orientacji. Po pierwsze, wszyscy byli do siebie podobni i nie pasowali ani do otoczenia, ani do języka. I po latach pracy, w czasie których pokazał, na co go stać, Li Wenzu został wezwany do Londynu, gdzie przez trzy dni wałkowali go trzej śmiertelnie poważni specjaliści od dalekowschodniego wywiadu. Jednak czwartego dnia rano na ich twarzach pojawiły się uśmiechy, którym towarzyszyła decyzja o powierzeniu majorowi dowództwa wydziału w Hongkongu i udzieleniu mu szerokich pełnomocnictw. Doskonale zdawał sobie sprawę, że przez wiele następnych lat działał w sposób, który usprawiedliwiał okazane mu przez zwierzchników zaufanie. Wiedział również, że teraz, w tej jednej, najważniejszej w całej jego zawodowej karierze operacji zawiódł. Pod swoim dowództwem miał trzydziestu ośmiu funkcjonariuszy Wydziału Specjalnego, z których wybrał osobiście dziewięciu, by wzięli udział w tej niezwykłej, szaleńczej operacji. Wydawała mu się szaleńcza do chwili, kiedy z ust ambasadora usłyszał niezwykłe wyjaśnienie. Cała ta dziewiątka stanowiła śmietankę trzydziestoośmio-osobowego zespołu i każdy z nich był w stanie przejąć dowództwo, w razie gdyby kierujący grupą został wyeliminowany – tak napisał w ich kartach kwalifikacyjnych. I zawiódł. Jeden z tych osobiście wybranych przez niego ludzi był zdrajcą.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Krucjata Bourne’a»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Krucjata Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Krucjata Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.