Robert Ludlum - Krucjata Bourne’a

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum - Krucjata Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Krucjata Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Krucjata Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jest to drugi tom powesci o agencie Jasonie Bournie. "Miedzynarodowy spisek oplata siecia intrygi caly swiat. Jej macki siegaja z Hongkongu do Waszyngtonu i Pekinu. Wplatany wbrew swojej woli w zagadkowa i bezwzgledna gre superagent Jason Bourne znow musi walczyc i zabijac. W miare jak zrywa kolejne zaslony falszu, przekonuje sie, ze stawka jest zycie ukochanej kobiety i utrzymanie niepewnej rownowagi miedzy mocarstwami…"

Krucjata Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Krucjata Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Bourne wślizgnął się w gęste zarośla z prawej strony ścieżki. Zaczął schodzić w dół i natychmiast stwierdził, że trzciny splątane przez wiatry wiejące od lat tworzyły jakby sieć. Rozrywanie ich czy też przedzieranie przez nie z pewnością wywołałoby hałas odbiegający od normalnych odgłosów rezerwatu. Trzaski i szelesty podobne do zgrzytu odsuwanego zamka błyskawicznego nie przypominały trzepotu skrzydeł czy popiskiwania przestraszonych mieszkańców rezerwatu. Mógł je spowodować tylko człowiek, oznaczały więc, że wdarł się tu ktoś obcy. Bourne sięgnął po nóż żałując, że ostrze nie jest dłuższe i zaczął wędrówkę, która zajęłaby mu najwyżej trzydzieści sekund, gdyby pozostał na ścieżce. Zamiast tego stracił aż dwadzieścia minut, żeby utorować sobie drogę przez trzciny poza zasięgiem wzroku wartownika.

– Mój Boże! – Bourne stłumił wzbierający mu w gardle krzyk. Poślizgnął się; pełzające, syczące stworzenie pod jego lewą stopą miało co najmniej półtora metra długości. Wąż owinął się wokół jego nogi i Jason ogarnięty nagłą paniką chwycił go, odciągnął górną część tułowia gada od swego ciała i przeciął go w powietrzu ciosem noża. Wąż przez kilka sekund wił się gwałtownie, aż wreszcie konwulsje ustały – martwe ciało gada leżało rozciągnięte u jego stóp. Jason zamknął oczy i zadrżał. Odczekał chwilę. Potem znowu pochylił się i podkradł jeszcze bliżej do strażnika, który zapalał kolejnego papierosa. Właściwie próbował zapalić, ponieważ zapałki gasły jedna po drugiej. Strażnik klął pod nosem produkt państwowych zakładów.

– Ma de shizi, shizi! – mruczał pod nosem trzymając papierosa w ustach.

Bourne podczołgał się do przodu, wycinając kilka ostatnich trzcinek, aż wreszcie znalazł się w odległości półtora metra od mężczyzny. Schował nóż do pochwy i znowu sięgnął do tylnej kieszeni po garotę. Nie mógł sobie pozwolić na niecelne pchnięcie nożem, które spowodowałoby krzyk. Całkowitą ciszę mogło zakłócić jedynie niedosłyszalne, gwałtowne wypuszczenie powietrza.

Jest istotą ludzką! Synem, bratem, ojcem!

Jest wrogiem. Jest naszym celem. To wszystko, co musimy wiedzieć. Marie jest nasza, a nie ich.

Bourne wyskoczył z trawy, gdy strażnik zaciągnął się papierosem po raz pierwszy. Tytoniowy dym eksplodował z płuc Chińczyka. Garota opadła łukiem i bezwładne ciało martwego strażnika z przeciętą krtanią osunęło się w zarośla.

Jason zdjął z gardła strażnika zakrwawiony drut, otrząsnął go w trawę i nawinął z powrotem na szpulki, które wsunął do kieszeni. Wciągnął trupa głębiej między krzewy, dalej od ścieżki i zaczął przeszukiwać mu kieszenie. Najpierw znalazł coś, co w dotyku sprawiało wrażenie grubego zwitka papieru toaletowego. Nie było to czymś niespotykanym w Chinach, gdzie wyrób ten zawsze należał do deficytowych. Bourne odczepił latarkę, osłonił ją dłońmi i z zaskoczeniem spojrzał na swoje znalezisko. Papier był zwinięty i miękki w dotyku, ale nie był to papier toaletowy. Były to Renminbi, tysiące juanów, więcej niż paroletni dochód dla większości Chińczyków. Wartownik przy bramie, „kapitan wojsk Kuomintangu”, miał przy sobie pieniądze – wprawdzie niecu więcej, niż Jason mógłby się spodziewać – ale zupełnie nieporównywalne z tą sumą. Następny był portfel. Znajdowały się w nim fotografie dzieci, które Bourne szybko schował z powrotem, prawo jazdy, przydział na mieszkanie i oficjalny dokument stwierdzający, że okaziciel niniejszego jest… członkiem Ludowej Służby Bezpieczeństwa! Jason wyjął dokument, który zabrał z portfela pierwszego strażnika, i położył jeden obok drugiego na ziemi. Były identyczne. Złożył oba i wsadził do kieszeni. Ostatnia rzecz była w równym stopniu zaskakująca, jak i interesująca. Była to przepustka upoważniająca okaziciela do korzystania ze Sklepów Przyjaźni, które obsługiwały /'.agranicznych podróżnych. Chińczycy, z wyjątkiem wysokich funkcjonariuszy państwowych, nie mieli do nich wstępu. Kimkolwiek byli ci ludzie tam, na dole, pomyślał Bourne, stanowili dziwną i dość wyjątkową grupę. Prości strażnicy, którzy mają przy sobie olbrzymie sumy pieniędzy, korzystają z oficjalnych przywilejów przewyższających o całe lata świetlne ich pozycję i posiadają dokumenty, które zaświadczają, że są członkami tajnej policji państwowej. Jeżeli oni byli spiskowcami – a wszystko, z czym się zetknął, od Shenzhen przez plac Tiananmen aż do tego rezerwatu przyrody, zdawało się na to wskazywać – to spisek zahaczał również o najwyższe kręgi w Pekinie. Nie ma na lo czasu! To nie twoja sprawa!

Broń przy pasie zabitego była, jak się spodziewał, identyczna z tą, którą miał zatkniętą za pasek, jak również z pistoletem, który rzucił w las koło bramy Jing Shan. Była to doskonała broń, a broń stanowiła symbol. Wyrafinowana broń była świadectwem społecznego statusu w nie mniejszym stopniu niż drogi zegarek – mogło istnieć wiele falsyfikatów, ale wprawne oko zawsze bez trudu rozpoznałoby autentyk. Jedno zaledwie spojrzenie wystarczyło, by stwierdzić, czy ktoś ma wysoki status, czy też nie, jeżeli był to służbowy egzemplarz wydany w wojsku, które kupowało broń pochodzącą z wszelkich możliwych źródeł na całym świecie. Był to bardzo subtelny znak rozpoznawczy tych najlepszych, należących do elity. Nie ma czasu. To nie twoja sprawa! Ruszaj dalej!

Jason opróżnił magazynek pistoletu z nabojów, wsypał je do kieszeni i cisnął broń w głąb lasu. Wyczołgał się z powrotem na ścieżkę i zaczął posuwać się wolno, bezszelestnie w stronę ogni migocących za widoczną w dole ścianą drzew.

Było to coś więcej niż dolina, raczej potężne zapadlisko z prehistorycznych czasów, nie zagojone do tej pory pęknięcie skorupy ziemskiej, które powstało w epoce lodowcowej. Wystraszone i zaciekawione ptaki latały w górze z furkotem skrzydeł, rozgniewane sowy pohukiwały niemelodyjnie. Bourne stanął na skraju urwiska spoglądając w dół przez drzewa na zgromadzonych tam ludzi. Pulsujący krąg pochodni oświetlał całe miejsce. Dawid Webb zachłysnął się powietrzem czując, jak zbiera mu się na wymioty, ale lodowaty głos wewnętrzny kazał mu się opanować.

Uspokój się. Obserwuj. Zobacz, z czym mamy do czynienia.

Z gałęzi drzewa zwisał więzień na linie przymocowanej do jego związanych nadgarstków. Ręce miał wyprężone nad głową, jego stopy zaś znajdowały się tuż nad ziemią. Wił się przerażony, z gardła wydobywały mu się stłumione jęki, a oszalałe ze strachu oczy nad kneblującą usta przepaską były pełne błagania.

Przed gwałtownie szarpiącym się ciałem stał szczupły mężczyzna w średnim wieku ubrany w maoistowską kurtkę i spodnie. Prawą rękę trzymał wyciągniętą do przodu, a jego dłoń spoczywała na wysadzanej drogimi kamieniami rękojeści miecza, którego długa i wąska głownia zatknięta była w ziemię. Dawid Webb rozpoznał ten miecz. Była to broń, ale nie tylko broń. Był to obrzędowy miecz wodza z czternastego wieku, przedstawiciela bezlitosnej kasty żołdaków, którzy niszczyli wsie i miasta, pustoszyli całe okolice, ilekroć zaistniało podejrzenie, iż tamtejsza ludność sprzeciwia się woli cesarzy z dynastii Yuan – Mongołów pozostawiających za sobą tylko ogień, śmierć i krzyki dzieci. Taki miecz był również wykorzystywany do ceremonii o wiele mniej symbolicznych i bardziej okrutnych niż rytuał dworski. Dawid poczuł, jak na widok rozgrywającej się w dole sceny ogarnia go fala mdłości i przerażenia.

– Słuchajcie mnie! – krzyknął stojący przed więźniem szczupły mężczyzna, odwracając się w stronę zgromadzonych. Jego głos był wysoki, lecz opanowany, zmuszający do posłuchu. Jason nie znał mężczyzny z mieczem, ale miał on twarz, którą trudno byłoby zapomnieć. Krótko obcięte siwe włosy, wychudła, blada twarz – a przede wszystkim spojrzenie. Jason nie widział dokładnie jego oczu, ale w świetle migocącego płomienia pochodni mógł dostrzec, że one również płonęły. Za plecami mężczyzny z mieczem stał w milczeniu, niemal bezwolnie ten, który się pod niego podszywał. Człowiek, który wyglądał jak Dawid… Nie, jak Jason Bourne.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Krucjata Bourne’a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Krucjata Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Krucjata Bourne’a»

Обсуждение, отзывы о книге «Krucjata Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x