Robert Ludlum - Krucjata Bourne’a

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum - Krucjata Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Krucjata Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Krucjata Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jest to drugi tom powesci o agencie Jasonie Bournie. "Miedzynarodowy spisek oplata siecia intrygi caly swiat. Jej macki siegaja z Hongkongu do Waszyngtonu i Pekinu. Wplatany wbrew swojej woli w zagadkowa i bezwzgledna gre superagent Jason Bourne znow musi walczyc i zabijac. W miare jak zrywa kolejne zaslony falszu, przekonuje sie, ze stawka jest zycie ukochanej kobiety i utrzymanie niepewnej rownowagi miedzy mocarstwami…"

Krucjata Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Krucjata Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

I wreszcie zjawił się! Jean Louis Ardisson wkroczył przez drzwi w otoczeniu co najmniej czterech chińskich wyższych urzędników, którzy ze wszystkich sił starali się go udobruchać. Jeden z nich popędził przodem do znajdującego się,w holu sklepu z alkoholami, podczas gdy pozostali zatrzymali Francuza przy drzwiach windy, zagadując go bez przerwy za pośrednictwem tłumacza. Chiński urzędnik, który poszedł do sklepu, wrócił po chwili trzymając w ręku plastikową torbę, której dno wyraźnie obwisło pod ciężarem kilku butelek. Gdy drzwi windy otworzyły się. Chińczycy zaczęli się kłaniać i uśmiechać. Jean Louis Ardisson przyjął swą rekompensatę za straty moralne i wszedł do windy. Dopiero gdy drzwi się zamykały, skinął głową na pożegnanie.

Bourne siedział w dalszym ciągu obserwując zapalające się kolejno światełka z numerami pięter. Piętnaste, szesnaste, siedemnaste. Winda dotarła na najwyższe piętro, na którym mieszkał Ardisson. Jason wstał i ponownie podszedł do telefonów. Patrzył na sekundnik swojego zegarka. Jego obliczenia były wyłącznie teoretyczne, ale przecież podniecony człowiek nie będzie po wyjściu z windy wracał do swego pokoju wolnym krokiem. Pokój był dla niego czymś, co oznaczało odprężenie, ulgę, jaką po paru godzinach napięcia i przerażenia może dać samotność. Zatrzymanie i przesłuchanie przez policję w obcym państwie mogło przestraszyć każdego, ale stawało się koszmarem, gdy widokowi całkowicie obcych twarzy i brzmieniu niezrozumiałego języka towarzyszyła świadomość, że jest się uwięzionym w kraju, w którym ludzie często w nie wyjaśniony sposób znikają bez śladu. Po takich przeżyciach po wejściu do pokoju człowiek przestaje panować nad nerwami. Zaczyna drżeć ze strachu i wyczerpania, zapala papierosa za papierosem, zapominając, gdzie zostawił poprzedniego; wypija kilka kieliszków czegoś mocniejszego, jeden po drugim, żeby szybciej zaczęły działać. I wreszcie chwyta za telefon, by podzielić się wiadomościami o swych koszmarnych przejściach, kierując się podświadomą nadzieją, że jeżeli komuś o nich opowie, to staną się one mniej przerażające. Bourne mógł pozwolić Ardissonowi na załamanie nerwowe i tyle wina czy wódki, ile będzie w stanie wypić, ale nie może mu pozwolić na telefonowanie. Francuz nie może się z nikim podzielić swym przerażeniem; ono nie może osłabnąć. Wręcz przeciwnie, strach Ardissona powinien być jeszcze bardziej rozbudzony, spotęgowany do takiego stanu, że sparaliżuje go całkowicie, ugruntuje w nim przekonanie, że jego życie będzie zagrożone w chwili, gdy opuści swój pokój. Minęło czterdzieści siedem sekund, czas dzwonić.

– Alioł – głos był pełen napięcia, zadyszany.

– Będę się streszczał – powiedział Jason cicho po francusku. -

Proszę zostać tam, gdzie pan jest i nie używać telefonu. Dokładnie za osiem minut zapukam do pańskiego pokoju dwa razy szybko i po przerwie jeszcze raz. Proszę mnie wpuścić, ale nikogo poza tym. Zwłaszcza pokojówki czy sprzątaczki.

– Kim pan jest?

– Pańskim rodakiem, który musi z panem porozmawiać. Dla pańskiego własnego bezpieczeństwa. Za pięć minut. – Bourne odwiesił słuchawkę i wrócił na swój fotel. Odmierzał mijające minuty i obliczał, w jakim czasie winda z normalną liczbą pasażerów może przejechać z jednego piętra na drugie. Po wyjściu z windy wystarczy trzydzieści sekund, by dotrzeć do dowolnego pokoju na tym piętrze. Sześć minut minęło i Jason wstał. Ukłonił się zdziwionemu nieznajomemu, który siedział obok, po czym podszedł do windy; świecąca nad nią cyfra wskazywała, że to właśnie ona pierwsza zjedzie na dół do holu. Osiem minut to było w sam raz tyle, ile trzeba, by odpowiednio przygotować obiekt. Pięć to zbyt mało, żeby wytworzyć odpowiedni stan napięcia. Sześć – to już lepiej, ale mijały zbyt szybko. Natomiast osiem wciąż stwarzało wrażenie nagłości sprawy, a przy tym dostarczało dodatkowych chwil niepokoju, osłabiających zdolność oporu obiektu. Bourne nie miał jeszcze skrystalizowanego planu. Cel jednak był wyraźnie określony, jedyny. Tylko to mu pozostało i wszelkie instynkty kryjące się w jego meduzyjskim ciele nakazywały mu do niego dążyć. Delta Jeden znał orientalny sposób myślenia. Pod jednym względem nie zmienił się on od stuleci. Zachowanie tajemnicy warte jest dziesięć tysięcy tygrysów albo nawet królestwo.

Stanął przed drzwiami z numerem 1743 i spojrzał na zegarek. Dokładnie osiem minut. Zastukał dwa razy, odczekał i stuknął jeszcze raz. Drzwi otworzyły się i wstrząśnięty Ardisson wytrzeszczył na niego oczy.

– C'est vous\ – zawołał Francuz podnosząc rękę do ust.

– Spokojnie – powiedział Jason po francusku. Wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. – Musimy porozmawiać – ciągnął dalej, – Muszę się od pana dowiedzieć, co się zdarzyło.

– To pan! To pan stał koło mnie w tym koszmarnym miejscu. Rozmawialiśmy. Wziął pan moją plakietkę identyfikacyjną! To pań był przyczyną wszystkiego!

– Czy wspomniał pan o mnie?

– Nie ośmieliłem się. Przecież sprawiłoby to wrażenie, że zrobiłem coś nielegalnego – oddając moją przepustkę komuś obcemu. Kim pan jest? Sprawił mi pan wystarczająco dużo kłopotów jak na jeden dzień! Uważam, że powinien pan wyjść, monsieur!

– Nie zrobię tego, dopóki nie opowie mi pan dokładnie, co się wydarzyło. – Bourne przeszedł przez pokój i usiadł przy czerwonym stoliczku z laki. – Muszę się dowiedzieć. To niezwykle pilne.

– Cóż, to, co panu powiem, wcale nie jest pilne. Nie ma pan prawa tu wchodzić, rozsiadać się i wydawać mi rozkazów.

– Obawiam się, że mam takie prawo. Nasza wycieczka miała prywatny charakter, a pan się do niej wmieszał.

– Przecież zostałem d o ł ą c z o n y do tej cholernej wycieczki!

– Na czyje polecenie?

– Recepcjonisty czy jak się tam nazywa ten idiota na dole.

– Nie o niego mi chodzi, lecz o kogoś nad nim. Kto to był?

– Skąd mogę wiedzieć? Nie mam najmniejszego pojęcia, o czym pan mówi.

– Odłączył się pan.

– Mój Boże, przecież to pan mi powiedział, żebym się odłączył!

– Wystawiałem pana na próbę.

– Próbę?… To nie do wiary!

– Proszę mi wierzyć – rzekł Jason. – Jeżeli mówi pan prawdę, nie stanie się panu nic złego.

– Złego?

– Nie zabijamy niewinnych, jedynie wrogów.

– Zabijacie… wrogów?

Bourne wsadził rękę pod marynarkę, wyciągnął pistolet zza paska i położył go na stoliku. – A teraz proszę mnie przekonać, że pan nie jest wrogiem. Co się zdarzyło, kiedy się pan od nas odłączył?

Oszołomiony Ardisson zatoczył się aż pod ścianę. Nie spuszczał przerażonych, szeroko otwartych oczu z broni. – Przysięgam na wszystkich świętych, że rozmawia pan z niewłaściwą osobą – wyszeptał.

– Niech mnie pan przekona.

– O czym?

– O swojej niewinności. Co się wydarzyło?

– Ja… tam na placu – zaczął przerażony biznesmen – myślałem o tym, co mi pan powiedział: że coś strasznego zdarzyło się w mauzoleum Mao, że chińscy strażnicy wykrzykują coś o zagranicznych gangsterach, i że ludzie zostaną oddzieleni i zatrzymam… szczególnie tacy jak ja, którzy w zasadzie nie są członkami grupy wycieczkowej… Dlatego zacząłem biec… Mój Boże, przecież nie mogłem znaleźć się w takiej sytuacji! W grę wchodzą miliony franków, zyski, o jakich nie słyszano w przemyśle pracującym dla świata mody! Nie jestem przecież jakimś tam kupcem, ja reprezentuję konsorcjum!

– Dlatego zaczął pan biec i zatrzymali pana – przerwał mu Jason, chcąc uniknąć wdawania się w zbędne szczegóły.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Krucjata Bourne’a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Krucjata Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Krucjata Bourne’a»

Обсуждение, отзывы о книге «Krucjata Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x