Robert Ludlum - Ultimatum Bourne’a

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum - Ultimatum Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ultimatum Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ultimatum Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Związku Radzieckim Jason Bourne staje do ostatecznej rozgrywki ze swoim największym wrogiem – słynnym terrorystą Carlosem – i tajnym międzynarodowym stowarzyszeniem. Żeby przeszkodzić potężnej Meduzie w zdobyciu władzy nad światem, raz jeszcze musi zrobić to, czego miał nadzieję nie robić nigdy więcej. I zwabić Carlosa w śmiertelną pułapkę, z której żywy wyjdzie tylko jeden z nich…

Ultimatum Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ultimatum Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ksiądz zgiął się wpół, zachwiał, po czym runął w dół, tocząc się po stopniach wyciosanych w wulkanicznej skale, by wreszcie znieruchomieć na piasku. Bourne popędził po schodach, a za nim dwaj komandosi. Znalazłszy się na plaży, podbiegł do ciała i odsunął zakrwawiony kaptur, by z niedowierzaniem i przerażeniem utkwić wzrok w twarzy Samuela, kapłana z Wyspy Spokoju, Judasza, który sprzedał Szakalowi duszę za trzydzieści srebrników.

Nagle gdzieś z boku rozległ się ryk potężnych silników i zza skał wyłoniła się wielka łódź, pędząca w kierunku przerwy w łańcuchu raf. Z jej dziobu wystrzelił silny strumień światła, wydobywając z ciemności szczyty rozkołysanych fal i trzepoczącą banderę ze znakiem brygady antynarkotykowej. Carlos! Terrorysta nie był kameleonem, ale także się zmienił. Postarzał się, schudł i wyłysiał, nie przypominał już niemal w niczym silnie zbudowanego mężczyzny, jakim zapamiętał go Jason. Tylko rysy śniadej, latynoskiej twarzy, teraz jeszcze dodatkowo przyciemnionej działaniem słońca, pozostały te same. Uciekł!

W chwili gdy dotarł do wąskiego gardła między rafami, silniki zawyły na zwiększonych obrotach i śruby, wściekle młócąc wodę, wypchnęły łódź na otwarte morze. Zaraz potem rozległy się słowa wypowiedziane po angielsku z silnym obcym akcentem, wzmocnione przez nadający im metaliczne brzmienie głośnik:

– Paryż, Bourne! Paryż, jeśli masz dosyć odwagi! A może woli pan pewien uniwersytet w Maine, doktorze Webb?

Bourne runął w liżące piaszczysty brzeg fale, a krew z otwartej rany na jego karku zmieszała się ze słoną wodą.

Rozdział 18

Steven DeSole, strażnik największych tajemnic Centralnej Agencji Wywiadowczej, wysiadł z trudem zza kierownicy. Znajdował się na opustoszałym parkingu przy niewielkim supermarkecie w Annapolis, w stanie Maryland; jedyne oświetlenie placu stanowił neon nieczynnej stacji benzynowej, w której oknie spał w najlepsze duży owczarek niemiecki. DeSole poprawił na nosie okulary w stalowych oprawkach i mrużąc oczy, spojrzał na zegarek, usiłując dostrzec fosforyzujące wskazówki. O ile mógł stwierdzić, było między piętnaście a dwadzieścia po trzeciej nad ranem, co oznaczało, że miał jeszcze trochę czasu. Bardzo dobrze. Musiał zebrać myśli, a nie mógł tego zrobić w czasie jazdy, gdyż z powodu zaawansowanej kurzej ślepoty musiał być maksymalnie skoncentrowany, a wynajęcie kierowcy lub taksówki nie wchodziło w grę.

Informacja, jaką otrzymał, składała się niemal wyłącznie z nazwiska. "Nazywa się Webb", powiedział człowiek, który do niego zadzwonił. "Dziękuję" – odparł DeSole, po czym wysłuchał ogólnego opisu, pasującego do co najmniej kilku milionów ludzi, podziękował jeszcze raz informatorowi i odłożył słuchawkę. Jednak zaraz potem w jego analitycznym mózgu, wyszkolonym w taki sposób, by magazynować i klasyfikować wszelkie mniej lub bardziej istotne dane, zabrzęczał dzwonek alarmowy. Webb… Webb… Amnezja? Klinika w Wirginii, wiele lat temu. Bardziej martwy niż żywy człowiek, przywieziony samolotem z nowojorskiego szpitala, o historii choroby oznaczonej takim stopniem tajności, że nie wolno jej było pokazać nawet w Białym Domu. Jednak pracownicy wywiadu często rozmawiają ze sobą po kątach, częściowo po to, by na chwilę zrzucić z barków choć część ciężaru ciągłych stresów, a czasem dlatego, żeby po prostu zaimponować koledze. W ten sposób DeSole dowiedział się o krnąbrnym, nieznośnym pacjencie dotkniętym amnezją, uczestniku niesławnej pamięci "Meduzy", podejrzewanym o to, że symuluje utratę pamięci. Czasem mówili o nim "Davey", a czasem po prostu "Webb". Utrata pamięci…? Aleks Conklin powiedział im, że człowiek, który zmienił tożsamość, by wytropić i zgładzić Carlosa, ten agent provocateur znany jako Jason Bourne, stracił pamięć, a niewiele brakowało, żeby i życie, gdyż jego zwierzchnicy nie chcieli uwierzyć, że dotknęła go amnezja! Więc to był ten "Davey"… Czyli David. David Webb i Jason Bourne to jedna osoba! Czy mogło być inaczej?

David Webb! To on był w posiadłości Swayne'a tej nocy, której Agencja dowiedziała się o samobójstwie generała; o zdarzeniu tym z nieznanych przyczyn nie poinformowała następnego dnia żadna gazeta. David Webb… Stara "Meduza". Jason Bourne. Aleksander Conklin. Ale dlaczego…?

Po przeciwnej stronie parkingu pojawiły się światła nadjeżdżającej limuzyny. Blask reflektorów oślepił na chwilę wysokiego funkcjonariusza CIA, zmuszając go do zamknięcia oczu. Musiał wszystko dokładnie wyjaśnić tym ludziom, w ich posiadaniu znajdowały się bowiem przepustki do życia, o jakim zawsze marzyli zarówno on, jak i jego żona – pieniądze. Nie urzędnicze pieniążki, tylko prawdziwe pieniądze. Oznaczały one dla jego wnuków studia na najlepszych uniwersytetach, bez potrzeby poniżającego żebrania o nędzne stypendia przysługujące im ze względu na zajmowane przez niego stanowisko, na którym sprawdzał się o tyle lepiej niż inni. Mówili o nim "DeSole, niemy mol", ale nie płacili wystarczająco dużo za jego wiedzę, tę samą wiedzę, która nie pozwalała mu podjąć pracy w sektorze prywatnym. Przepis ten był obwarowany tyloma paragrafami, że wszelkie odwoływanie się nie miało najmniejszego sensu. Kiedyś Waszyngton dowie się o wszystkim – na pewno nie stanie się to za jego życia, więc niech się martwią wnuki. Nowa "Meduza" zwabiła go swoją szczodrością, a on, mimo swego zgorzknienia, przybiegł w podskokach.

Usprawiedliwiał się sam przed sobą, że z jego strony była to decyzja wcale nie bardziej godna potępienia od poczynań wielu ludzi pracujących dla Pentagonu, którzy co roku opuszczali posady, by zaraz za drzwiami wpaść w objęcia starych przyjaciół i dotychczasowych kontrahentów. Pewien pułkownik powiedział mu to wprost: "Pracujesz teraz, a pieniądze dostajesz później". Bóg świadkiem, że Steven DeSole harował jak wół dla swego kraju, a ten nie dawał mu prawie nic w zamian. Mimo to nienawidził nazwy "Meduza" i rzadko jej używał, gdyż była groźnym i zwodniczym symbolem zupełnie innych czasów. Z przestępczych fortun wzięły swój początek wielkie koncerny naftowe i transportowe, ale wczorajsi zbrodniarze dzisiaj byli już zupełnie innymi ludźmi. Co prawda "Meduza" narodziła się w zdewastowanym przez wojnę Sajgonie, lecz dzisiaj przestała już istnieć, a jej miejsce zajęły dziesiątki nowych firm i nazwisk.

– Nie jesteśmy bez skazy, panie DeSole, podobnie jak nie jest bez skazy żadna międzynarodowa, ale kontrolowana przez Amerykanów korporacja – powiedział człowiek, który go zwerbował. – To prawda, że osiągamy ekonomiczne zyski, wykorzystując niedostępne ogólnie informacje czy też tajemnice, jak chcą niektórzy. Musimy jednak tak postępować, bo dokładnie to samo robią nasi konkurenci w Europie i na Dalekim Wschodzie. Różnica polega jedynie na tym, że oni, w przeciwieństwie do nas, mają za sobą poparcie rządu… Handel, panie DeSole, handel i zyski są najszlachetniejszymi celami, jakie człowiek może sobie znaleźć na Ziemi. Chrysler nie przepada za Toyota, ale przebiegły pan Iapocca nie nawołuje do nalotu bombowego na Tokio. W każdym razie, jak do tej pory… Zamiast tego szuka sposobów na połączenie sił z Japończykami.

Właściwie, rozmyślał DeSole, obserwując, jak limuzyna zatrzymuje się w odległości trzech metrów od niego, to, co robił dla "korporacji", jak zwykł ją nazywać w odróżnieniu od firmy, w której oficjalnie pracował, można by wręcz uznać za działalność dobroczynną. Z którejkolwiek strony by patrzeć, zyski są znacznie bardziej pożądane od bomb… A przy okazji jego wnuki będą mogły uczęszczać do najlepszych szkół w kraju.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ultimatum Bourne’a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ultimatum Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ultimatum Bourne’a»

Обсуждение, отзывы о книге «Ultimatum Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x