Robert Ludlum - Ultimatum Bourne’a

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum - Ultimatum Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ultimatum Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ultimatum Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Związku Radzieckim Jason Bourne staje do ostatecznej rozgrywki ze swoim największym wrogiem – słynnym terrorystą Carlosem – i tajnym międzynarodowym stowarzyszeniem. Żeby przeszkodzić potężnej Meduzie w zdobyciu władzy nad światem, raz jeszcze musi zrobić to, czego miał nadzieję nie robić nigdy więcej. I zwabić Carlosa w śmiertelną pułapkę, z której żywy wyjdzie tylko jeden z nich…

Ultimatum Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ultimatum Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Zrobię, co będę mógł – odparł Bourne.

– Proszę, oto mój prywatny numer telefonu. – Santos podał mu przygotowaną zawczasu kartkę. – Zadzwoń, kiedy przyjedzie człowiek z Londynu. Możesz być pewien, że do tego czasu nie spuszczę cię z oka.

– Świetny z ciebie facet.

– Odprowadzę cię do windy.

Marie siedziała w łóżku, popijając gorącą herbatę i wsłuchując się w dobiegające zza okna odgłosy paryskiej ulicy. Sen był nie tylko czymś niemożliwym do pomyślenia, ale wręcz stratą czasu w sytuacji, kiedy liczyła się każda godzina. Przyleciała z Marsylii pierwszym samolotem i udała się prosto do hotelu Meurice przy rue de Rivoli, tego samego, gdzie trzynaście lat temu czekała, aż jej mężczyzna odzyska zdolność normalnego, logicznego myślenia albo straci życie, jednocześnie pozbawiając ją części jej własnego. Wtedy również zamówiła dzbanek gorącej herbaty i on do niej wrócił; teraz nieświadomie powtórzyła ten rytuał, jakby licząc na to, że znowu tak się stanie.

Boże, przecież go widziała! Na pewno się nie pomyliła, to był David! Wyszła z hotelu wczesnym przedpołudniem i rozpoczęła wędrówkę, odwiedzając miejsca, które spisała jeszcze w samolocie w takiej kolejności, w jakiej przychodziły jej na myśl, a więc chaotycznie i bez żadnego logicznego porządku. Nauczyła się tego trzynaście lat temu od Jasona Bourne'a: "Kiedy uciekasz lub polujesz, analizuj dokładnie wszystkie odczucia, ale przede wszystkim staraj się zapamiętać to, które było pierwsze. Prawie zawsze ono właśnie okazuje się najwłaściwsze".

Tak więc wędrowała od jednego miejsca do drugiego, zaczynając od alei Jerzego V, kończąc na banku przy rue Madeleine… i Trocadero. Tam właśnie wędrowała jak w transie po tarasach, szukając posągu, którego nie mogła sobie przypomnieć, potrącana przez grupy turystów podążające za krzykliwymi przewodnikami. Wszystkie wielkie posągi wyglądały tak samo w oślepiających promieniach sierpniowego słońca. Właśnie usiadła na marmurowej ławce, pamiętając jeszcze jedną prawdę objawioną jej przez Jasona Bourne'a: "Odpoczynek również jest rodzajem broni", kiedy nagle, daleko przed sobą, ujrzała mężczyznę w czapce i czarnym, wyciętym w szpic swetrze; w chwili, kiedy go zobaczyła, odwrócił się i zbiegł po szerokich schodach prowadzących na aleję Gustawa V. Znała ten krok, znała go lepiej niż ktokolwiek! Jakże często przyglądała mu się, jak usiłując się pozbyć dręczących go koszmarów, biega po uniwersyteckim stadionie. To był David! Zerwała się z ławki i popędziła za nim.

– David! David, to ja…! Jason!

Zderzyła się z przewodnikiem oprowadzającym grupę Japończyków; próbował odepchnąć ją z wściekłością, ale jej wściekłość była znacznie większa, przedarła się więc przez tłumek zdumionych skośnookich mężczyzn i kobiet, lecz nic jej to nie dało. Jej mąż zniknął. Dokąd poszedł? Do ogrodów? A może na ulicę, wypełnioną tłumem ludzi i samochodów nadciągających od Pont d'Iena? Na litość boską, dokąd?

– Jason! – krzyknęła ze wszystkich sił. – Jason, wróć!

Zaczęła ściągać na siebie uwagę ludzi. Część spoglądała na nią ze współczuciem, jakim zwykle obdarza się zawiedzionych kochanków, większość po prostu z niechęcią. Zbiegła po przeraźliwie długich schodach na ulicę i zaczęła go rozpaczliwie szukać; nie miała najmniejszego pojęcia, jak długo to trwało. Wreszcie, kompletnie wyczerpana, wróciła taksówką do hotelu, poruszając się jak we mgle, dotarła do swego pokoju i padła na łóżko, nie pozwalając jednak, żeby po jej policzkach spłynęła choćby jedna łza. Nie miała czasu na płacz, tylko na krótki odpoczynek i posiłek. Koniecznie musiała podreperować nadwątlone siły – jeszcze jedna lekcja otrzymana od Jasona Bourne'a. A zaraz potem z powrotem na ulicę kontynuować poszukiwania. Kiedy tak leżała, wpatrując się w ścianę i czując bolesny ucisk w piersi, doznała czegoś w rodzaju łagodnego uniesienia. Nie tylko ona szukała Davida; on także szukał jej. David Webb nie uciekł od niej, nawet Jason Bourne z pewnością tego nie zrobił. Po prostu nie zauważył jej, a przyczyną, dla której opuścił tak nagle Trocadero, musiało być coś zupełnie innego. Jedno nie ulegało najmniejszej wątpliwości: znalazł się tam dlatego, że jej szukał. On także szedł tropem wspomnień sprzed trzynastu lat, wiedząc, że być może gdzieś w ich gąszczu uda mu się odnaleźć żonę.

Nabrała sił, zamówiła do pokoju wczesny lunch i w dwie godziny później znowu wyszła z hotelu.

A teraz siedziała w łóżku i piła gorącą herbatę, nie mogąc się doczekać wschodu słońca. Ten dzień miał być w całości przeznaczony na poszukiwania.

Bernardine!

– Mon Dieu, jest czwarta rano, więc przypuszczam, że masz coś na prawdę ważnego do powiedzenia siedemdziesięcioletniemu starcowi…

– Mam problem.

– Wydaje mi się, że masz wiele problemów, ale to chyba mało istotna różnica. O co chodzi?

– Jestem już bardzo blisko, ale potrzeba mi podstawionego faceta.

– Byłbym ci bardzo zobowiązany, gdybyś zechciał się wyrażać nieco jaśniej. To chyba jakiś amerykański termin, ten "podstawiony facet". Założę się, że macie w Langley człowieka, który nie robi nic innego, tylko siedzi i wymyśla takie określenia.

– Daj spokój, nie mam czasu na twoje bon mots.

– To ty daj spokój, przyjacielu. Wcale nie staram się błysnąć dowcipem, tylko usiłuję się obudzić… Dobrze, udało mi się usiąść i wsadzić do ust papierosa. O co ci właściwie chodzi?

– Człowiek, który ma mnie zaprowadzić do Szakala, spodziewa się, że dziś rano przyleci do mnie z Londynu pewien Anglik, przywożąc ze sobą dwa miliony osiemset tysięcy franków…

– Wydaje mi się, że dysponujesz znacznie większą sumą – przerwał mu Bernardine. – Chyba nie miałeś żadnych kłopotów w Banque Normandie?

– Żadnych. Pieniądze są na miejscu, a ten twój Tabouri to prawdziwe cudo. Usiłował sprzedać mi jakieś nieruchomości w Bejrucie.

– Tabouri to złodziej, ale Bejrut brzmi całkiem interesująco.

– Nie wygłupiaj się.

– Przepraszam. Mów, słucham.

– Jestem cały czas śledzony, więc nie mogę pójść do banku ani nie mam Anglika, który zjawiłby się z forsą w hotelu.

– Więc na tym polega twój problem?

– Tak.

– Czy miałbyś coś przeciwko rozstaniu się z, powiedzmy, pięćdziesięcioma tysiącami franków?

– Po co?

– Żeby dać je Tabouriemu.

– Raczej nie.

– Rozumiem, że podpisałeś tam jakieś dokumenty?

– Oczywiście.

– Więc podpisz jeszcze jeden, który najpierw własnoręcznie sporządzisz. Polecenie wypłacenia określonej sumy pieniędzy… Zaczekaj chwilę, muszę podejść do biurka. – W słuchawce zapadła cisza. – Allo? – przerwał ją po kilkudziesięciu sekundach głos Bernardine'a.

– Jestem, jestem.

– To cudownie – odparł uprzejmie były specjalista Deuxieme. – Posłałem go na dno wraz z jego jachtem w pobliżu Costa Brava. Był taki tłusty i apetyczny, że rekiny chyba oszalały z radości. Nazywał się Antonio Scarzi, mieszkał na Sardynii i wymieniał narkotyki na różne ważne informacje, ale ty o niczym nie wiesz, ma się rozumieć.

– Oczywiście – potwierdził Bourne i dla pewności przeliterował nazwisko.

– Zgadza się. Zaklej kopertę, zrób pieczęć z wosku, odciśnij na niej palec, po czym zostaw ją u recepcjonisty dla niejakiego pana Scarzi.

– Rozumiem. A co z Anglikiem? Do rana zostało tylko kilka godzin.

– Z Anglikiem nie będzie najmniejszych kłopotów, natomiast gorzej z tą wczesną porą… To rzeczywiście zaledwie kilka godzin. Przekazanie pieniędzy z banku do banku to teraz fraszka: wystarczy nacisnąć kilka guzików, a resztą zajmują się komputery. Zupełnie inaczej wygląda sprawa z trzema milionami franków w gotówce, bo twój znajomy na pewno nie zgodzi się na inną walutę, żeby nie wpaść przy wymianie. W dodatku potrzebne będą bank

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ultimatum Bourne’a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ultimatum Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ultimatum Bourne’a»

Обсуждение, отзывы о книге «Ultimatum Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x