Chłopiec przesunął się ku krawędzi łóżka, udając wielkie zainteresowanie.
Mężczyzna podał mu kilka komiksów, starych co prawda, ale wcale niezniszczonych. Timmy myślał nawet, że są całkiem nowe, dopiero potem zobaczył, że kosztowały po dwanaście i piętnaście centów, a była to cena sprzed wielu lat. Mężczyzna dał mu też talię kart z baseballistami owiniętą gumką. Następnie zaczął rozpakowywać zakupy i wkładać je do skrzynki, w której Timmy znalazł batoniki. Chłopiec patrzył, jak mężczyzna wyciąga płatki Cap’n Crunch, kolejne snickersy, chipsy kukurydziane i kilka puszek SpaghettiOs.
– Starałem się kupić to, co najbardziej lubisz – powiedział, odwracając się do niego.
– Dziękuję – powiedział grzecznie Timmy. Mężczyzna skinął głową, oczy błyszczały mu, jakby się uśmiechał. – Skąd pan wiedział, że bardzo lubię Cap’n Crunch?
– Po prostu mam dobrą pamięć – rzekł łagodnie nieznajomy. – Nie mogę zostać dłużej. Czy chciałbyś, żebym ci przyniósł coś jeszcze?
Timmy zobaczył, że mężczyzna gasi lampę naftową, i przestraszył się.
– Wróci pan, zanim się zrobi ciemno? Nie lubię ciemności.
– Postaram się wrócić. – Ruszył do drzwi, po drodze zerknął jeszcze na chłopca. Westchnął, pogrzebał w kieszeniach i wyjął z jednej z nich jakiś błyszczący przedmiot. – Zostawię ci moją zapalniczkę, na wypadek gdybym nie zdążył wrócić. Ale ostrożnie z tym, Timmy. Żebyś nie zrobił pożaru. – Rzucił błyszczący metalowy przedmiot na łóżko obok chłopca. Potem wyszedł.
Timmy’emu znowu zrobiło się niedobrze. Pocieszał się, że może coś mu zaszkodziło. Okropnie się czuł w zamkniętym pomieszczeniu i przykuty do łóżka, ale jeśli mężczyzna nie wróci, to przynajmniej nic mu nie zrobi. Czyli ma cały dzień na przygotowanie planu ucieczki. Musi spokojnie wszystko rozważyć, by nie popełnić żadnego błędu. Jest dzieckiem, ale jeśli chce przeżyć, musi zachowywać się jak dorosły.
Podniósł zapalniczkę i pogłaskał jej gładką powierzchnię. Zauważył, że z jednej strony jest wyrzeźbiony jakiś znak. Poznał ciemnobrązowy grzbiet górski. Widział go niejeden raz na kurtce i na mundurze dziadka i wujka Nicka. To był symbol biura szeryfa.
Zapach kawy przyprawił Maggie o mdłości, chociaż zdawało się, że to najlepsze remedium na szkody wyrządzone przez whisky. Skubnęła tost i jajecznicę, obserwując drzwi jadłodajni. Nick obiecał, że nie zajmie mu to więcej niż piętnaście minut, a minęła już cała godzina. Niewielki lokal zaczął ogarniać śniadaniowy szczyt, pojawili się farmerzy, biznesmeni i kobiety w kostiumach.
Opuszczając rano Christine, Maggie czuła się fatalnie, choć miała jednocześnie świadomość, że nie potrafi jej pocieszyć. W takich sytuacjach nigdy nie umiała znaleźć właściwych słów, nie potrafiła serdecznie przytulić, wziąć za rękę. Sama nie zaznała zbyt wiele czułości w swoim życiu. Jako drobna dwunastolatka walczyła z pijaną matką, wciągając ją na górę po schodach do zapuszczonego mieszkania. Nie było tu miejsca na czułe słówka. Gdy dorosła, została agentką FBI i uganiała się za bandziorami i psychopatami, więc posługi siostry miłosierdzia tym bardziej były jej obce. Uznała przy tym, że podczas rozmów z rodzinami ofiar wystarczy okazać uprzejme, oficjalne współczucie i nic więcej.
Natomiast ostatniej nocy była jak sparaliżowana. Ledwie znała Christine, wszak jedna wspólna kolacja nie zobowiązuje do przyjaźni. Ale drobna piegowata twarz Timmy’ego mocno odcisnęła się w jej pamięci. Do tej pory nie zdarzyło się, by znała osobiście którąś z ofiar tropionych przez nią morderców, lecz zmaltretowane ciała pozostawały z nią na zawsze. Nie wyobrażała sobie, by do tego portfolio zadręczających ją obrazów miał dołączyć Timmy.
Wreszcie pojawił się Nick. Wypatrzył ją natychmiast i pomachał, lecz nim podszedł do niej, kilka razy zatrzymał się, by zamienić parę słów ze znajomymi. Miał na sobie swój mundurek, to znaczy dżinsy, kowbojskie buty i kurtkę. Po opuchliźnie na policzku został jedynie siniak. Widać było, że Nick jest zmęczony. Nie chciało mu się nawet uczesać ani ogolić po kąpieli. Mimo to był cholernie przystojny.
Przysiadł się, zajmując miejsce naprzeciw niej, i sięgnął po menu.
– Sędzia Murphy nas zwodzi. Celowo opóźnia wydanie nakazu rewizji na plebanii – rzekł cicho, patrząc w menu. – Nie widzi problemu z pickupem, ale uważa…
– Cześć, Nick. Co ci podać?
– O, cześć, Angie.
Maggie zauważyła wymianę spojrzeń między Nickiem i ładną jasnowłosą kelnerką. Ta kobieta nie tylko odbierała od niego zamówienia na posiłek, pomyślała Maggie. Była przyzwyczajona do czegoś więcej. Znacznie więcej.
– Co u ciebie? – spytała, starając się, żeby brzmiało to jak grzecznościowe pytanie, ale nie odrywała oczu od Nicka.
– No wiesz, kompletne szaleństwo. Mogę prosić o kawę i tosta? – Unikał jej wzroku. Wyrzucał słowa jak karabin maszynowy, żeby ukryć zmieszanie.
– Z pszennej mąki? I kawa z dużą śmietanką?
– Taa, dzięki. – Nie mógł się doczekać, kiedy kelnerka odejdzie.
Uśmiechnęła się i opuściła ich, kompletnie ignorując Maggie, chociaż przed przyjściem Nicka trzy razy dolewała jej kawy.
– Stara przyjaciółka? – zapytała Maggie, wiedząc doskonale, że nie ma prawa pytać, ale zdenerwowanie Nicka sprawiało jej dziką przyjemność.
– Kto? Angie? Taa, można chyba tak powiedzieć. – Wyciągnął z kieszeni komórkę Christine i położył ją na stole. – Nie lubię tego – oświadczył, wskazując na telefon. Rozpaczliwie próbował zmienić temat.
– Robi bardzo miłe wrażenie. – Maggie nie miała ochoty popuścić mu tak łatwo.
Spojrzał jej w oczy, jakby sięgał do samej głębi jej duszy. Maggie natychmiast wspomniała ostatnią noc.
– Miła jest, ale przy niej dłonie mi się nie pocą ani kolana się nie trzęsą, jak to dzieje się przy tobie – oznajmił cicho z wielką powagą.
Maggie poczuła się bezbronna, ogarnięta cudownym ciepłem, a zarazem obudziły się w niej pragnienia, do których nie miała prawa. Musiała coś z tym zrobić.
– Nick, jeśli chodzi o wczorajszą noc…
– Chyba nie myślisz, że chciałem wykorzystać twój stan. No wiesz, wypiłaś sporo.
Zerknęła na niego. Patrzył na nią z powagą. Był szczerze zmartwiony. Czyżby miniona noc była dla niego czymś więcej niż jedną z wielu schadzek? Chciałaby, żeby tak było, powiedziała jednak:
– Najlepiej będzie, jeśli o tym zapomnimy.
Zraniła go. Skrzywił się.
– A jeśli ja nie chcę zapomnieć? Maggie, nie pamiętam, kiedy się tak czułem, nie mogę…
– Nick, proszę. Nie jestem naiwną kelnerką, więc daruj sobie te banały, nie udawaj…
– To nie jest banał. Kiedy wczoraj myślałem, że wyjechałaś, że cię więcej nie zobaczę, czułem się, jakby mnie ktoś kopnął w brzuch. A wieczorem… Maggie, nogi miałem jak galareta, całkiem zgłupiałem. Wierz mi, nigdy mi się to nie zdarza, kiedy jestem z kobietą.
– Spędziliśmy razem dużo czasu. Oboje byliśmy wyczerpani.
– Wcale nie byłem taki wyczerpany. Ani ty.
Patrzyła na niego. Czy rzeczywiście nie zdołała ukryć, jak bardzo go pragnie? Czy może odezwało się tylko jego męskie ego?
– Czego się spodziewałeś, Nick? Rozczarowałeś się, że nie możesz dodać jeszcze jednego imienia do listy swoich podbojów? – Rozejrzała się wokół. Nikt nie zwrócił uwagi na jej pełne emocji szepty.
Читать дальше