James Patterson - Podmuchy Wiatru

Здесь есть возможность читать онлайн «James Patterson - Podmuchy Wiatru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Podmuchy Wiatru: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Podmuchy Wiatru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Doktor Frannie O’Neill spotyka w lesie niedaleko szpitala dziewczynkę. Jedenastolatka jest zadziwiająco silna i inteligentna. Ale nie to wprawia Frannie w największe zdumienie… Kilka dni później lekarkę odwiedza agent FBI. Kieruje śledztwem w sprawie szokujących eksperymentów genetycznych prowadzonych w tajnym laboratorium.

Podmuchy Wiatru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Podmuchy Wiatru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– O Jezu, Frannie.

Lis wyglądał okropnie. Kit dopiero teraz pojął, dlaczego Frannie darzyła myśliwych taką nienawiścią, dlaczego tak się na niego wściekała, odkąd tu przyjechał – ze strzelbą.

Rudobrązowa sierść nieszczęsnego zwierzęcia była nasiąknięta i poplamiona krwią. Stalowe szczęki ściągnęły futro i skórę z przedniej łapy. Lis z trudem łapał powietrze. Z jego pyska dobywało się chrapliwe, słabe warczenie.

– Nie mogę jej dosięgnąć – wydyszała Frannie. – Próbowałam. Sama nie dam rady.

Wyglądała, jakby lada chwila miała wybuchnąć płaczem, a Kit poczuł, że i jego coś ściska za gardło. Ta młoda lisica na własnej skórze doświadczyła bezinteresownego okrucieństwa, do jakiego zdolni są tylko ludzie. W sercu Kita rozgorzał gniew. Jak można zadać niewinnemu zwierzęciu takie męki?

– Co mam zrobić? Jak mógłbym pomóc?

Frannie trzymała w ręku strzykawkę.

– Muszę wbić jej to w łapę.

– Dobra. Kapuję.

Kit zbiegł na dno stromego, błotnistego wąwozu, po czym ogarnął spojrzeniem zbocze. Następnie wszedł z powrotem na górę.

Kucnął nad lisicą, wiszącą około metra pod krawędzią wąwozu, i oszacował na oko jej rozmiary i wagę. Następnie szybko rozejrzał się po okolicy, wypatrując złamanej gałęzi.

– To może się udać – powiedział po chwili do Frannie.

Gałąź, którą wziął do ręki, miała mniej więcej metr długości i zaledwie kilka centymetrów średnicy.

Frannie patrzyła na niego ze zdumieniem.

– Co ty robisz? Co może się udać?

Łatwiej było to zademonstrować, niż wyjaśnić. Kit położył się i ostrożnie wysunął głowę i ramiona za krawędź wąwozu.

– Proszę, bądź ostrożny – usłyszał głos Frannie.

Kit podstawił gałąź pod ociekający pianą pyszczek lisicy. Jej ślepia zasnuły się mgiełką. Kit nie był pewien, czy ona zdaje sobie w ogóle sprawę z jego obecności.

Musnął gałęzią jej pyszczek.

Lisica szarpnęła się gwałtownie, zatopiła kły w gałęzi, usiłując ją przegryźć.

Czy to cholerstwo wytrzyma? Kit powoli, powoli zaczął podnosić lisicę… aż wyłoniła się zza krawędzi wąwozu.

– Daj jej zastrzyk, szybko – wydyszał.

Frannie wyrosła przy nim i wbiła igłę w tylną łapę zwierzęcia. Wcisnęła tłok. Lisica szarpnęła się, po czym zwiotczała, gdy lek zaczął działać.

Kit złapał ją, kiedy osunęła się w jego ramiona niczym puszysta, wypchana zabawka.

– Dobra robota – powiedziała Frannie. – Boże, udało się.

Wzięła lisicę od niego i ostrożnie ułożyła na ziemi. Kit zwolnił mechanizm zaciskowy sideł i Frannie delikatnie wyciągnęła łapę zwierzęcia spomiędzy żelaznych kleszczy.

– Doskonale. O rany. Dzięki. Dzięki. Doskonały z ciebie sanitariusz.

– Nie ma za co. Fajnie się z tobą pracowało. Cieszę się, że mogliśmy pomóc tej małej.

I stał się dziw nad dziwy – Frannie O’Neill obdarzyła Kita uśmiechem.

Opłaciło się czekać.

ROZDZIAŁ 33

Juhu!

Max znów szybowała w przestworzach. Ciągnęło ją do puszystych chmur, poganianych przez świszczący w uszach wiatr, i pięknego, błękitnego nieba nad Górami Skalistymi. Zresztą, któż by nie chciał znaleźć się tu, w górze? Spokojnie, bez wysiłku, płynęła po nieboskłonie, patrząc na jezioro rozciągające się pod nią, na zalesione zbocza okolicznych gór.

Czarna tafla wody zdawała się przyciągać ją do siebie. Powietrze nad jeziorem było cieplejsze w wyższych partiach. Pani Beattie, jej nauczycielka i przyjaciółka, dużo mówiła o prądach powietrznych i wpływie temperatury na lot. Max wszystko dokładnie pamiętała; doskonała pamięć była jednym z jej darów.

Rozłożone skrzydła dziewczynki kładły się wydłużonym cieniem na ciemnych czubkach drzew. Max patrzyła na ten cień, próbowała ścigać się z nim. Wyciągnęła ręce na bok, potem do przodu i do tyłu, jak przy wiosłowaniu. Z każdą chwilą coraz szybciej leciała nad zakrzywioną powierzchnią ziemi.

Pani Beattie, pomyślała. „Szkoła”, mój dawny dom.

Pamiętała wszystko, co się tam wydarzyło, choć wcale nie chciała. Z tym miejscem wiązało się tak dużo nieprzyjemnych wspomnień, że można w nich było przebierać do woli.

Któregoś ranka pani Beattie przyszła do małego pokoju, w którym spali Max i Matthew. Pani Beattie od trzech lat prowadziła z nimi zajęcia. Przedtem opiekowały się nimi piastunki i różni nauczyciele, którzy zmieniali się co pewien czas. Żaden z nich nie okazywał dzieciom wiele miłości ani troski. Takie zasady obowiązywały w „Szkole”. Liczyła się tylko nauka, praca, dyscyplina, badania, badania, badania.

– Max… Matthew – wyszeptała tamtego ranka pani Beattie. Max przebudziła się, zanim nauczycielka zdążyła dojść do jej łóżka.

– Już nie śpimy – burknął Matthew. – Słyszeliśmy pani kroki.

– Oczywiście, oczywiście, mój drogi. Mam wam coś do powiedzenia. Nie przerywajcie mi, dopóki nie skończę.

Stało się coś niedobrego – Max wyczuła to od razu. Ale nie odezwała się. Matthew też milczał.

– Czasem nawet dobrym ludziom może przytrafić się nieszczęście – szepnęła pani Beattie. Była nie tylko nauczycielką, ale i lekarką. Robiła różne testy, zwłaszcza na inteligencję – Stanforda-Bineta, WPPSI-R, WISC III, Testy Beery’ego, Akt III i wszelkie inne.

– Chcą nas uśpić, zabić, prawda? Spodziewaliśmy się tego – Matthew nigdy nie potrafił długo utrzymać języka za zębami.

– Nie, mój drogi. Obydwoje jesteście wyjątkowymi, cudownymi dziećmi. Nie musicie się bać. Ale, kochani moi, ostatniej nocy został uśpiony mały Adam. Przykro mi, że muszę wam to powiedzieć.

– Och, nie, nie Adam! Tylko nie Adam! – rozpaczał Matthew.

Dzieci mocno wtuliły się w panią Beattie. Szloch wyrwał się z ich piersi. Adam był małym, niezwykle bystrym chłopczykiem, o pięknych niebieskich oczach.

– Muszę już iść, drodzy moi. Nie chciałam, żebyście o tym, co się stało, dowiedzieli się z ust pana Thomasa. Kocham cię, Max. Ciebie też, Matthew. – Przycisnęła ich mocno do siebie. – Nie myślcie o mnie źle.

Wkrótce potem pani Beattie także zniknęła. Któregoś dnia po prostu nie zjawiła się w „Szkole”. Nikt więcej o niej nie słyszał. Max była pewna, że pani Beattie została uśpiona.

Dziewczynka otrząsnęła się z zamyślenia. Uświadomiła sobie, że leci za szybko, w ogóle nie patrząc przed siebie. Wspomnienie „Szkoły” wytrąciło ją z równowagi.

Zmieniła kierunek lotu i zaczęła piąć się ku słońcu. Oślepiona jego blaskiem, Max frunęła coraz wyżej, nabierając chłodnego i bardziej rozrzedzonego powietrza.

Wreszcie, kiedy nie miała już siły dalej się wznosić, wykonała pętlę, po czym rzuciła się w dół.

Spadała prosto ku migocącej błękitnej tafli jeziora.

Jej skrzydła zdawały się przyklejone do ciała. Powietrze huczało w uszach. Płuca piekły jak palone żywym ogniem. Po chwili Max uderzyła w wodę pod idealnym kątem.

Wodowanie!

Niesamowite!

Boże, ależ ona uwielbiała latać.

ROZDZIAŁ 34

Harding Thomas wpadł do „Quik Stop” w Bear Bluff, by uzupełnić zapas kofeiny i cukru w organizmie.

– Kawę, czarną jak moje serce – powiedział do sprzedawcy.

Wtedy właśnie usłyszał paplaninę dwóch rudowłosych dzieciaków, stojących z matką przy lodówce wypełnionej lodami Ben amp; Jerry.

Thomas nie słuchał tego, co mówią te maluchy, dopóki nie dobiegły go słowa:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Podmuchy Wiatru»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Podmuchy Wiatru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Patterson - WMC - First to Die
James Patterson
James Patterson - Filthy Rich
James Patterson
James Patterson - French Kiss
James Patterson
James Patterson - Truth or Die
James Patterson
James Patterson - Kill Alex Cross
James Patterson
James Patterson - Murder House
James Patterson
James Patterson - Maximum Ride Forever
James Patterson
James PATTERSON - Cross Fire
James PATTERSON
James Patterson - The 8th Confession
James Patterson
James Patterson - Wielki Zły Wilk
James Patterson
James Patterson - Cross
James Patterson
Отзывы о книге «Podmuchy Wiatru»

Обсуждение, отзывы о книге «Podmuchy Wiatru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x