J. Robb - Kwiat Nieśmiertelności

Здесь есть возможность читать онлайн «J. Robb - Kwiat Nieśmiertelności» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kwiat Nieśmiertelności: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kwiat Nieśmiertelności»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Porucznik Eve Dallas z wydziału zabójstw nowojorskiej policji ma przed sobą trudne zadanie. Piękna, sławna modelka Pandora została w brutalny sposób zamordowana, a główną podejrzaną o zbrodnię jest Mavis Freestone, najserdeczniejsza przyjaciółka Eve. Dallas, przekonana o jej niewinności, postanawia wykryć prawdziwego sprawcę. Jednak coraz to nowe dowody świadczą przeciwko Mavis i wszyscy radzą Eve, aby zakończyła śledztwo. Wierna przyjaźń obu kobiet zostaje wystawiona na ciężką próbę.

Kwiat Nieśmiertelności — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kwiat Nieśmiertelności», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nie korzysta z naszego systemu łączności. Ma własny.

– Obejrzymy sobie jego pokój.

– Drugie piętro, drugie drzwi na lewo. Proszę j me niepokoić lokatorów. Chcemy tu mieć spokój.

– Taa, jak w raju. – Eve weszła na drewniane schody, ponadgryzane przez szczury. – Peabody, nagrywaj

– Tak jest. – Dziewczyna posłusznie przyczepiła sobie mikrofon do koszuli. – Skoro był tu przed ośmioma godzinami, musiał zginąć niedługo po wyjściu z budynku. Może w godzinę, dwie później.

– Dość czasu, żeby mu porachować kości. – Eve rozejrzała się. Na ścianach widniało kilka nieprzyzwoitych ogłoszeń i anatomicznie wątpliwych sugestii. Jeden z twórców miał problemy z ortografią i konsekwentnie robił błędy w pisowni wyrazów i „h" i „ch".

Treść napisów nie pozostawiała jednak wątpliwości.

– Przytulnie tu, co?

– Zupełnie jak u mojej babci. Przy drzwiach mieszkania numer 3C Eve się obejrzała.

– No proszę, Peabody, chyba właśnie pokusiłaś się o żart.

Ze śmiechem sięgnęła po kartkę z kodem, a Peabody spłonęła rumieńcem. Szybko się opanowała, nie chcąc okazywać słabości przy szefowej.

– Zamykał się na cztery spusty, co? – mruknęła Eve, kiedy otworzył się ostatni z trzech zamków Keligh. – I nie skąpił pieniędzy na zabezpieczenia. Każdy z tych zamków kosztuje tyle, ile ja zarabiam przez tydzień. Niewiele mu pomogły. – Wypuściła powietrze z ust. – Porucznik Eve Dallas, wchodzę do mieszkania ofiary. – Pchnęła drzwi. – Cholerny świat, Boomer, mieszkałeś w chlewie.

W pokoju panowała niemiłosierna duchota. Regulować temperaturę można było tylko, otwierając bądź zamykając okno. Boomer zamknął je przed wyjściem i uwięził gorąco w swojej norze.

W zatęchłym powietrzu unosił się odór zepsutego jedzenia, brudnych ciuchów i rozlanej whisky. Podczas gdy Peabody przystąpiła do wstępnych oględzin, Eve przeszła na środek pokoju, niewiele większego od klatki, i potrząsnęła głową.

Pościel przykrywająca wąskie łóżko upstrzona była plamami, o których pochodzeniu Eve wolała nic nie wiedzieć. Obok leżały pudełka po jedzeniu. Tkwiący w kącie pokoju stos brudnych ubrań jasno wskazywał, że pranie nie należało do ulubionych] zajęć Boomera. Podeszwy butów przyklejały się do | podłogi i odrywały z odgłosem przypominającym; cmokanie.

Nie mogąc już dłużej znieść zaduchu, Eve z tru- j dem otworzyła okno. Do pokoju wdarł się szum. wiatru i hałas uliczny.

– Jezu, co za chlew. Przecież Boomer nieźle zarabiał jako szpicel. Nie musiał mieszkać w takiej norze.

– Pewnie to lubił.

– Tak. – Eve, marszcząc nos, otworzyła drzwi do j łazienki. W środku stał sedes z nierdzewnej stali, umywalka oraz specjalny prysznic dla wysokich inaczej. W powietrzu unosił się straszliwy smród. – Wolałabym badać trzydniowego trupa. – Oddychając! przez usta, odwróciła się i zamknęła za sobą drzwi j łazienki. – Ach, więc to w tym utopił swoje pieniądze – powiedziała, podchodząc do solidnego biurka,

Peabody skinęła głową. Stało tam kosztowne centrum łączności. Wyżej, na ścianie, wisiał ekran, a obok niego znajdowała się półka zastawiona dyskami. Eve wyciągnęła jeden z nich na chybił trafił i odczytała tytuł.

– Widzę, że Boomer lubił kulturalną rozrywkę. „Cycaate lalunie".

– Ile Oscarów dostał ten film?

Eve prychnęła i odłożyła dysk na miejsce.

– Nieźle, Peabody. Tylko nie trać dobrego humoru bo będziemy musiały to wszystko obejrzeć. Spakuj dyski, zapisz numery i tytuły. Uruchomiła łącze i przejrzała rozmowy w pamięci urządzenia. Przewinęła zamówienia posiłków i sesję z wideoprostytutką, za którą Boomer zabulił pięć tysięcy. Dwukrotnie kontaktował się z nim facet podejrzewany o handel narkotykami, ale gawędzili tylko o baseballu i zapasach. Pewne zainteresowanie Eve wzbudził fakt, że w przeciągu ostatnich trzydziestu godzin Boomer dwa razy łączył się z jej numerem biurowym.

– Próbował się ze mną skontaktować – mruknęla- Rozłączył się, nie zostawiając wiadomości. To do niego niepodobne. -Wyciągnęła dysk z urządzenia i oddała Peabody.

– Nic nie wskazuje, by się czegoś obawiał, pani porucznik.

– Nie, był z niego prawdziwy cwaniak. Gdyby myślał, że ktoś chce go sprzątnąć, rozbiłby namiot ma moim progu. No dobra, Peabody, mam nadzieję jesteś zaszczepiona. Trzeba przeszukać ten bajzel.

Kiedy skończyły rewizję, obie były brudne, spocone i zdegustowane. Na polecenie Eve Peabody rozluźniła sztywny kołnierz munduru i zawinęła rękawy. Mimo to pot spływał jej po twarzy i zlepiał| włosy w pokręcone strąki.

– Pomyśleć, że uważałam moich braci za niechlujów.

Eve odsunęła nogą brudną bieliznę.

– Ilu masz braci?

– Dwóch. I siostrę.

– Jest was aż czworo?

– Moi rodzice są wyznawcami zasad Wolnego Wieku – wyjaśniła Peabody z nutą zażenowania! w głosie. – Wie pani, życie na wsi, naturalne rozmnażanie, te sprawy.

– Nieustannie mnie zaskakujesz, Peabody. Kto by pomyślał, że taka twarda dziewczyna jak ty wywodzi się z rodziny wolnowiekowców. Co sprawiło, że nie zajęłaś się uprawą lucerny, wyplataniem mat i wychowywaniem gromadki dzieciaków?

– Melduję, że lubię tłuc oprychów po zębach.

– To dobry powód. – Eve zostawiła na koniec to, co wydawało jej się najgorsze. Z nieskrywanym obrzydzeniem wbiła wzrok w łóżko. Oczami duszy widziała kryjące się pod pościelą niewidoczne gołym okiem robactwo. – Musimy obejrzeć materac.

Peabody przełknęła ślinę.

– Tak jest.

– Nie wiem, jak ty, Peabody, ale ja po wyjściu stąd idę prosto do komory odkażającej.

– Będę pani towarzyszyć, pani porucznik.

– Dobrze więc. Do dzieła.

Najpierw ściągnęły z łóżka poplamioną i śmierdzącą pościel. Analizę składu plam i zapachów Eve pozostawiła specjalistom, ale i bez ich pomocy wiedziała już, że Boomer nie został zamordowany w swoim pokoju.

Mimo to nie przerywała rewizji. Najpierw wytrząsnęła poduszkę z poszwy, a następnie dokładnie ją przeszukała. Potem dała sygnał Peabody lękając głośno, przewróciły materac na drugą stronę.

– Może Bóg jednak istnieje – mruknęła Eve. Od spodu do materaca były przyczepione dwie paczuszki. Jedną z nich wypełniał jasnoniebieski proszek a w drugiej znajdował się dysk. Eve oderwała je od materaca, po czym, opanowawszy prażenie otwarcia torebki z dziwnym proszkiem, przyjrzała się dyskowi. Nie był w żaden sposób oznakowany, ale w odróżnieniu od innych, spoczywało pudełku chroniącym go przed kurzem. W zwykłych okolicznościach sprawdziłaby dysk na miejscu, korzystając ze sprzętu Boomera. Wytrzymałaby jakoś i smród, i pot, a nawet brud. Ale nie była w stanie dłużej znieść myśli o mikroskopijnych pasożytach pełzających po jej skórze.

– Wynośmy się stąd.

Zaczekała, aż Peabody wyniesie pudło z dowodami na korytarz, po czym, zerknąwszy po raz ostatni na pokój, w którym mieszkał jej informator, zamknęła i zaplombowała drzwi, a następnie włączyła czerwone światełko ostrzegawcze.

Odkażanie nie było bolesne, chociaż nie należało też do szczególnych przyjemności. Na szczęście trwało stosunkowo krótko. Eve i Peabody siedziały nago w ciasnej, dwuosobowej komorze o białych, laokrąglonych ścianach, od których odbijało się gorące, jasne światło.

– To suche gorąco – oznajmiła Peabody, a Eve zareagowała wybuchem śmiechu.

– Zawsze tak wyobrażałam sobie piekło. – Zamknęła oczy i próbowała się odprężyć. Nie uważała się za klaustrofobiczkę, jednak w ciasnych, zamkniętych pomieszczeniach zawsze czuła się niepewnie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kwiat Nieśmiertelności»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kwiat Nieśmiertelności» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Kwiat Nieśmiertelności»

Обсуждение, отзывы о книге «Kwiat Nieśmiertelności» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x