– Nie żeby nie potrafił liczyć. Zwłaszcza gdy szło o pieniądze. Ale wzory chemiczne… – Nagle zerwała się, omal nie rozbijając czołem nosa Roarke'owi. -Twój sprzęt sobie z tym poradzi!
– Myślisz?
– Laboratorium mnie spławiło. Mają dużo roboty, a ta sprawa nie należy do priorytetowych. Innymi słowy, nic ich nie obchodzi jakiś tam Boomem dodała, gramoląc się z łóżka. – Twój nielicencjonowany sprzęt ma wbudowaną możliwość analizy naukowej, zgadza się?
– Jasne. – Podniósł się z cichym westchnieniem.
– Domyślam się, że chcesz teraz z niego skorzystać?
– Możemy ściągnąć dane z komputera w moim gabinecie w pracy. – Chwyciła Roarke'a za rękę i pociągnęła go za sobą w stronę windy. -To nie potrwa długo.
W drodze na górę opowiedziała mu wszystko. Kiedy wpisał kod otwierający drzwi gabinetu, Eve była już całkowicie rozbudzona i rześka.
Sprzęt był nowoczesny, nielicencjonowany i oczywiście nielegalny. Eve uruchomiła go tak, jak czynił to Roarke, kładąc dłoń na płycie czytnikowej, po czym zasiadła za konsolą w kształcie litery „U".
– Ty ściągniesz dane szybciej, niż gdybym ja to mała robić – powiedziała. – Są pod Kodem Drugim, Żółty, Johannsen. Mój numer dostępu to…
– Daj spokój. – Skoro Roarke miał bawić się w policjanta o trzeciej nad ranem, nie zamierzał pozwolić, by go obrażano. Usiadł za konsolą i ręcznie przestawił kilka przełączników. – I jesteśmy w komendzie głównej – powiedział, uśmiechając się na widok jej zmarszczonych brwi.
– To się nazywa zabezpieczony system.
– Chciałabyś zobaczyć coś jeszcze, zanim wejdę do twojego komputera?
– Nie – odparła stanowczo i stanęła za nim. Roarke zaczął wpisywać komendy jedną ręką, a drugą wziął dłoń Eve i przyłożył do ust, po czym zaczął delikatnie przygryzać jej kostki. – Nie popisuj się.
– Nie byłoby zabawy, gdybyś po prostu dała mi swój kod. Dobrze, jesteśmy w twoim komputerze – mruknął i włączył automatyczne sterowanie.
– Plik Kod Dwa, Żółty, Johannsen. – Jeden z ekranów po przeciwnej stronie pokoju rozbłysnął.
Czekaj…
– Dowód numer 34-J, pokaż i skopiuj – zażądał Eve. Kiedy na ekranie pojawił się wzór, potrzasnęła głową. -Widzisz? Zupełnie jak hieroglify.
– Wzór chemiczny – mruknął Roarke.
– Skąd wiesz?
– Zajmuję się produkcją podobnych rzeczy, oczywiście, legalnie. To mi wygląda na jakiś środek przeciwbólowy, chociaż nie do końca. O działaniu halucynogennym… – Cmoknął językiem i potrząsnął głową. – Pierwszy raz w życiu widzę coś takiego. To nie jest żadna ze standardowych substancji. |Komputer, analiza i identyfikacja.
– Czyli uważasz, że to narkotyk? – spytała Eve, j gdy komputer wziął się do pracy.
– Bez wątpienia.
– To by pasowało do mojej teorii. Ale po co Boomerowi był wzór tego związku i dlaczego ktoś miałby z jego powodu posunąć się do morderstwa?
– To zależy od tego, jak dobrze mógł się sprzedawać ten narkotyk. – Roarke spojrzał na ekran i zmarszczył brwi, widząc kolorowe kropki i spirale przedstawiające budowę cząsteczkową tajemniczego związku. – Mamy tu organiczny środek pobudzający, standardowy związek halucynogenny. Zawartość niewielka, prawie że mieszcząca się w dopuszczanych prawem granicach. Proszę, a oto właściwości THR-50.
– Na ulicach mówią na to „Zeus". Paskudztwo.
– Hmmm. Wielkiego kopa to nie daje. Ale to ciekawa mieszanka. Jest w niej mięta dla smaku. Prawdopodobnie po przeprowadzeniu drobnych zmian można by to produkować w postaci płynu. Po zmieszaniu z Brinockiem otrzymalibyśmy środek pobudzający apetyt seksualny i wzmagający dozna-. W odpowiednich dawkach mógłby być wykorzystany do leczenia impotencji.
– Wiem, co to jest. Jeden facet kiedyś to przedawkował. Najpierw pobił rekord świata w masturbacji, a potem się zabił. Nie mógł się zaspokoić w końcu wyskoczył przez okno. Jego kutas był spuchnięty jak kiełbasa wieprzowa, mniej więcej tym samym kolorze i wciąż twardy jak stal.
– Dzięki, że podzieliłaś się ze mną tym wspomnieniem. Co jest grane? – Roarke podszedł do iatury, wyraźnie zbity z tropu. Na ekranie komputera jednak uparcie migotały te same słowa.
Substancja nieznana. Prawdopodobnie rege nerator komórek. Identyfikacja niemożliwa.
– Jak to? – zdziwił się. – Przecież baza danych jest automatycznie uaktualniana. Nie istnieje związek chemiczny, którego ten komputer nie potrafiłby zidentyfikować.
– Nieznana substancja. No proszę! Dla czegoś takiego można by zabić. Da się wyciągnąć coś więcej?
– Zidentyfikuj przy posiadanych danych – polecił komputerowi Roarke.
Środek pobudzający o działaniu halucynogennym t bazie organicznej. Szybko dostaje się do układu donośnego i oddziałuje na system nerwowy.
– Efekty?
Niewystarczające dane.
– Szlag by to. Prawdopodobne efekty przy posiadanych danych.
Wywo ł uje eufori ę , paranoj ę , fa ł szywe przekona nie o w ł asnych zdolno ś ciach fizycznych i umys ł owych, pobudza apetyt seksualny. Przy dawce 55 mg u prze ci ę tnego cz ł owieka o wadze 70 kg dzia ł anie trwa cztery do sze ś ciu godzin. Dawka przekraczaj ą ca 100 mg spowoduje zgon w 87,3% wypadk ó w. Substancja podobna do THR-50, znanej te ż jako Zeus, z domiesz k ą ś rodka pobudzaj ą cego, co powoduje zwi ę kszone podniecenie i regeneracj ę kom ó rek.
– Ta substancja niewiele się różni od Zeusa
– mruknęła Eve. – I nie wygląda na szczególnie atrakcyjną. Ćpuny już od dawna mieszają Zeusa z Eroticą. To niebezpieczna mikstura, przyczyniająca się do gwałtownego wzrostu liczby gwałtów, ale ani nie jest tajna, ani nie przynosi zbyt wielkich zysków. Każdy ćpun może ją przygotować w przenośnym laboratorium.
– Ale nie uda mu się znaleźć klucza do tajemnicy. Ten związek powoduje regenerację komórek.
– Brew Roarke'a drgnęła lekko. – Legendarne Źródło Młodości.
– Każdy, kto ma wystarczająco dużo kredytów, może przejść terapię odmładzającą.
– Ale jej efekty są krótkotrwałe – zauważył Ro-arke. – Trzeba ją regularnie powtarzać. Biopeeling i zastrzyki powstrzymujące proces starzenia są drogie, czasochłonne i niekiedy nieprzyjemne. A ta substancja po pierwsze usuwa potrzebę terapii, a po drugie, daje wiele dodatkowych korzyści.
– Czymkolwiek jest, sprawia, że cały ten interes staje się o wiele bardziej, jak ty byś to określił, opłacalny.
– Ty masz ten proszek – powiedział Roarke.
– Tak, i może dzięki temu, czego się dowiedziałam, uda mi się zagonić tych speców z laboratorium do roboty. Ale i tak nie dostanę wyników na czas. Mam jeszcze tylko dwa dni, a potem sprawę przejmie ktoś inny.
– Możesz mi dostarczyć próbkę tego proszku?
– Roarke obrócił się na krześle i obdarzył ją szerokim uśmiechem. – Nie żebym lekceważył możliwości policyjnego laboratorium, ale zdaje mi się, że moje jest nieco bardziej nowoczesne.
– To dowód w prowadzonym śledztwie. Roarke znacząco uniósł brew.
Читать дальше