Kawa podziałała na nią jak środek pobudzający. Dlatego była taka zdenerwowana.
– Nie boję się ciebie, Roarke.
– Naprawdę? – Przysunął się bliżej i położył dłonie na klapach jej bluzki. – Jak myślisz, co się stanie, jeśli przekroczysz pewną granicę?
– Zbyt wiele – mruknęła. – Za mało. Seks nie jest dla mnie najważniejszą sprawą w życiu. Rozprasza moją uwagę.
Złość malująca się w jego oczach przeszła w rozbawienie.
– Masz rację, u diabła. Kiedy jest dobry. Czy nie nadeszła pora, żebym ci pokazał, na czym to polega?
Ścisnęła go za ręce, niepewna, czy chce się przysunąć, czy odsunąć.
– To byłby błąd.
– Więc będziemy musieli go popełnić – mruknął, zanim przycisnął usta do jej ust.
Przysunęła się.
Objęła go, zanurzając palce w jego włosach. Jej ciało przycisnęło się do niego, drżąc, gdy pocałunek stał się gwałtowniejszy, potem nawet brutalny. Jego usta były zmysłowe, niemal rozpustne. Zszokowana poczuła, że ogarnia ją płomień namiętności.
Jego szybkie niecierpliwe ręce wyciągnęły już jej bluzkę z dżinsów, odnajdując nagie ciało. W odpowiedzi szarpnęła za jedwabną koszulę, pragnąc dotknąć jego skóry.
Oczami wyobraźni zobaczył, jak rzuca ją na podłogę, wbija się w nią, dopóki jej krzyki nie powtarzają się echem jak strzały z pistoletu, a jego orgazm nie wybucha niczym krew. To byłoby szybkie i ostre. I zaraz by się skończyło.
Oddychając chrapliwie, szarpnął się do tyłu. Jej twarz pokrywał rumieniec, usta były nabrzmiałe. Rozerwał jej bluzkę na ramieniu.
Atmosfera przemocy wypełniała pokój, zapach prochu wciąż unosił się w powietrzu, broń wciąż była w zasięgu ręki.
– Nie tutaj. – Na wpół ją zaniósł, na wpół zaciągnął do windy. Zanim drzwi się otworzyły, oderwał rozerwany rękaw. Przycisnął ją do ściany, gdy drzwi kabiny zamknęły się, i zaczął niezdarnie odpinać jej kaburę. – Zdejmij to cholerstwo. Zdejmij to.
Gwałtownym ruchem jedną ręką odpięła kaburę, a drugą próbowała rozpiąć mu guziki.
– Dlaczego masz na sobie tyle rzeczy?
– Następnym razem będzie ich mniej. – Rozsunął poły postrzępionej bluzki. Pod spodem miała tylko cienką, niemal przezroczystą koszulę, odsłaniającą małe, jędrne piersi i nabrzmiałe brodawki. Zamknął je w dłoniach i zobaczył, że popatrzyła na niego szklistym wzrokiem. – Gdzie lubisz, żeby cię dotykać?
– Dobrze ci idzie. – Musiała przytrzymać się ściany, by nie stracić równowagi.
Kiedy drzwi znowu się otworzyły, byli spleceni w uścisku. Nie przestając się obejmować, wyszli z windy; Roarke drażnił zębami i drapał zmysłowo jej szyję. Upuściła na podłogę torbę i kaburę z bronią.
Rzuciła okiem na pokój: duże okna, lustra, przytłumione kolory. Pod nogami czuła puszysty dywan, a w powietrzu unosił się zapach kwiatów. Gdy zdejmowała pospiesznie spodnie, jej wzrok padł na łóżko ;
– Święty Boże.
Było ogromne – jezioro granatu ujęte między wysokie rzeźbione poręcze z drewna. Stało na podwyższeniu pod kopulastym świetlikiem. Naprzeciw łóżka znajdował się kominek z jasnozielonego kamienia, na którym wonne drewno paliło się z trzaskiem.
– Śpisz tutaj?
– Dzisiaj nie zamierzam spać.
Wciągnął ją po dwóch schodkach na podwyższenie i rzucił na łóżko.
– Muszę się zameldować o siódmej zero zero.
– Zamknij się, pani porucznik.
– W porządku.
Z tłumionym śmiechem wturlała się na niego i przycisnęła usta do jego ust. Rozpierała ją dzika, szaleńcza energia. Nie poruszała się wystarczająco prędko, ręce nie były wystarczająco szybkie, by zaspokoić jej żądze.
Zrzuciła kozaki, pozwalając, by Roarke ściągnął jej dżinsy z bioder. Zalała ją fala rozkoszy, kiedy usłyszała, że jęknął. Upłynęło wiele czasu od dnia, gdy czuła napięte, podniecone, męskie ciało, a jeszcze więcej od chwili, gdy pragnęła je czuć.
Potrzeba spełnienia była silna i paląca. Pomyślała, że gdy będą już nadzy, usiądzie na nim okrakiem i zaspokoi ją. Ale on odwrócił tę pozycję, tłumiąc jej nerwowe protesty długim gwałtownym pocałunkiem.
– Czemu się tak spieszysz? – wymamrotał, przykrywając dłonią jej pierś i obserwując wyraz twarzy Ewy, podczas gdy jego kciuk zadawał katusze jej sutce. – Nawet ci się nie przyjrzałem.
– Pragnę cię.
– Wiem. – Dźwignął się i przesunął dłoń z jej ramienia na udo, podążając wzrokiem za swoją ręką. Krew waliła mu w lędźwiach. Ścisnął lekko jej pierś. – Mała. Bardzo delikatna. Kto by się spodziewał.
– Chcę cię mieć w środku.
– Chcesz mieć w środku tylko niewielką cząstkę mnie – mruknął.
– Do diabła! – Jęknęła, gdy pochylił głowę i wziął jej pierś w usta. Wiła się spazmatycznie, gdy ssał jej sutkę, najpierw tak delikatnie, że przeżywała prawdziwe męki, potem mocniej, szybciej, aż w końcu musiała zagryźć usta, by nie krzyczeć. Jego ręce nie przestawały jej pieścić, rozniecając egzotyczne ognie żądzy.
Nie była do tego przyzwyczajona. Seks, kiedy już się na niego decydowała, był szybki, prosty i zaspokajał podstawowe potrzeby. Dzisiejszy akt ogarniał ją całą, angażował uczucia, bombardował zmysły.
Próbowała wsunąć między nich rękę, dotknąć go tam, gdzie twardy i ciężki przyciskał się do niej. Ogarnęła ją panika, kiedy złapał ją za nadgarstki i podniósł jej ręce nad głowę.
– Nie rób tego.
W pierwszym odruchu byłby ją puścił, gdyby nie spojrzał jej w oczy. Malowała się w nich panika, nawet strach, ale także i pożądanie.
– Ewo, nie możesz ciągle nad sobą panować. – Pogłaskał ją po udzie. Zadrżała, obrzuciła go nerwowym spojrzeniem, kiedy musnął palcami wewnętrzną stronę jej kolana.
– Nie rób tego – powtórzyła łapiąc z trudem powietrze.
– Czego nie robić? Nie szukać słabego punktu, by go wykorzystać?
– Na próbę zaczaj pieścić wrażliwą skórę, wodząc palcami w górę, w kierunku jej rozpłomienionej kobiecości i z powrotem. Dyszała ciężko, próbując odsunąć się od niego.
– Chyba za późno – wymamrotał. – Chcesz zaspokojenia bez żadnych pieszczot? – Dotknął rozchylonymi wargami jej szyi i przesuwał je coraz niżej i niżej, czując, że jej ciało drży pod nim niczym drut elektryczny. – Do tego nie potrzebujesz partnera. A dzisiejszej nocy go masz. Mam zamiar dostarczyć ci tyle przyjemności, ile zdołam.
– Nie mogę. – Naprężyła się, usiłując zrzucić go z siebie, ale każdy gwałtowny ruch dostarczał jej tylko nowych zabójczych doznań.
– Daj się ponieść miłości. – Szalał z pożądania. Jej opór rozwścieczał go i jednocześnie prowokował.
– Nie mogę.
– Sprawię, że dasz się ponieść miłości, a ja będę się temu przyglądał. – Znowu zaczaj się na nią wsuwać, czując każde drgnięcie jej ciała, dopóki jego twarz nie znalazła się na wysokości jej twarzy. Przycisnął mocno dłoń do wzgórka między jej udami.
– Ty draniu. Nie mogę – syknęła przez zęby.
– Kłamczucha – rzekł cicho, po czym wsunął w nią palec. Jego jęk zmieszał się z jej jękami, gdy dotknął jej zaciśniętej, rozpalonej, wilgotnej kobiecości. Starając się za wszelką cenę zapanować nad sobą, skupił wzrok na jej twarzy, która przybrała wyraz przerażenia, potem bezgranicznego zdziwienia, a w końcu bezradności.
Chciała mu się wyślizgnąć, uwolnić się od niego, ale nie dała rady. Ktoś krzyknął, gdy zapadła się w otchłań, a jej ciało eksplodowało. Przez sekundę cała napięła się niebezpiecznie, po czym przeszył ją dreszcz ostrej zmysłowej rozkoszy. Osłabła oszołomiona, zdezorientowana.
Читать дальше