Jordan przechylił się nad dziobem, rozglądając się za dziewczyną. Raptem się wyprostował i bez słowa wskoczył do wody.
– Jordan jest za burtą! – krzyknął Harry do Lockwooda. – Nie zbliżaj się!
Jordan się wynurzył i zdjął kapok.
– Co ty wyprawiasz? – ryknął Harry.
– Z tym cholerstwem nie mogę się głębiej zanurzyć! Nabrał powietrza do płuc i chyba na minutę zniknął pod wodą.
Morze uderzało o burtę „Camilli", tak że kołysała się na boki, zbliżając się do „Rebeki". Harry obejrzał się przez ramię i machnął do Lockwooda w sterówce.
– Cofnij się trochę. „Camilla" idzie prosto na nas! Wreszcie Jordan wynurzył się z Jenny. Była nieprzytomna, głowa zwisała jej bezwładnie. Jordan odwiązał linę od koła ratunkowego i oplótł nią klatkę piersiową Jenny. Podniesionym do góry kciukiem zasygnalizował Harry'emu, żeby holował dziewczynę. Kiedy znalazła się przy burcie „Rebeki", Clive Roach pomógł Harry'emu wciągnąć ją na pokład.
Jordan zmagał się z żywiołem, zalewały go lodowate fale, tracił siły. Harry błyskawicznie odwiązał linę i właśnie rzucał ją ku niemu, gdy „Camilla" wreszcie przewróciła się do góry dnem i wciągnęła Petera Jordana pod siebie.
Berlin, kwiecień 1944
Kurt Vogel grzał siedzenie w luksusowo urządzonej poczekalni Waltera Schellenberga, przyglądając się grupce młodych asystentów, którzy pospiesznie to wchodzili do gabinetu szefa, to z niego wychodzili. Jasnowłosi, niebieskoocy, wyglądali, jakby zeskoczyli prosto z nazistowskich plakatów propagandowych. Minęły trzy godziny, od kiedy Schellenberg wezwał Vogla na pilną konsultację w kwestii „tego niefortunnego przedsięwzięcia brytyjskiego", jak zwykł określać nieudaną akcję Vogla. Kapitanowi czekanie nie przeszkadzało, i tak nie miał nic innego do roboty. Od kiedy zdjęto Canarisa i Abwehre przejęło SS, niemiecki wywiad wojskowy stał się jak okręt bez sternika – i to w chwili, gdy Hitler najbardziej go potrzebował. Pomieszczenia przy Tirpitz Ufer zaczęły przypominać starzejący się kurort po sezonie. Morale bardzo spadło, wielu oficerów zgłaszało się na wschodni front.
Vogel miał inne plany.
Wszedł jeden z adiutantów Schellenberga, dźgnął oskarżycielsko palcem w stronę Vogla i bez słowa skinął, żeby wszedł. Gabinet był wielki niczym gotycka katedra, obwieszony wspaniałymi płótnami olejnymi i kobiercami. Zaniedbane legowisko Lisa przy Tirpitz nawet się do niego nie umywało. Przez wysokie okna wpadało słońce. Vogel zerknął na dwór. Pożary po rannym nalocie dopalały się wzdłuż Unter den Linden, popiół fruwał nad Tiergarten niby czarny śnieg.
Schellenberg uśmiechnął się serdecznie, wylewnie uścisnął kościstą dłoń Vogla, gestem zaprosił, by usiadł. Vogel wiedział o pistoletach maszynowych pod biurkiem brigadenführera, więc tkwił bez ruchu, na wszelki wypadek trzymając dłonie na widoku. Drzwi się zamknęły i zostali sami. Vogel czuł, jak Schellenberg pożera go wzrokiem.
Choć Schellenberg wraz z Himmlerem od lat spiskowali przeciwko Canarisowi, dopiero łańcuch nieszczęśliwych wydarzeń ostatecznie obalił Szczwanego Lisa: fakt, że nie przewidział, iż Argentyna zerwie wszelkie związki z Niemcami; utrata newralgicznego punktu gromadzenia informacji Abwehry w hiszpańskim Maroku; wpadki licznych ważnych oficerów Abwehry w Turcji, Casablance, Lizbonie i Sztokholmie. Lecz kroplą, która przepełniła czarę, stała się klęska londyńskiej operacji Vogla. Dwoje agentów Abwehry – Horst Neumann i Catherine Blake – zginęło na oczach załogi U- boota, nie zdążywszy przekazać informacji o powodach decyzji ucieczki z Anglii, co pozwoliłoby Voglowi ocenić autentyczność informacji o operacji Mulberry, wykradanych przez Catherine Blake. Na wieść o tym Hitler wpadł w szał. Natychmiast zdymisjonował Canarisa, a Abwehre wraz z jej szesnastoma tysiącami agentów przekazał w ręce Schellenberga.
Vogel jakimś cudem ocalał. Schellenberg i Himmler podejrzewali, że to Canaris był źródłem klęski. Vogel, podobnie jak Catherine Blake i Horst Neumann, stał się niewinną ofiarą knowań Szczwanego Lisa.
Sam Kurt miał inną teorię. Podejrzewał, że wszystkie dokumenty skradzione przez Catherine Blake spreparował brytyjski wywiad. Jego zdaniem ona i Neumann próbowali uciec z Anglii, kiedy Neumann zorientował się, że MI- 5 śledzi agentkę. Uważał, że operacja Mulberry to nie jednostki przeciwlotnicze przeznaczone do Pas- de- Calais, lecz sztuczny port, który zostanie zbudowany przy plażach Normandii. Sądził też, że pozostałym agentom z Wielkiej Brytanii nie wolno ufać; że wpadli w ręce Anglików, którzy zmusili ich do współpracy, niewykluczone, że już na samym początku wojny.
Brakowało mu jednak dowodów na potwierdzenie tej tezy – a jako znakomity prawnik nie zamierzał rzucać oskarżeń, których nie mógł dowieść. Poza tym nawet gdyby posiadał dowody, chyba nie złożyłby ich w ręce typów pokroju Schellenberga czy Himmlera.
Zadzwonił jeden z telefonów na biurku Schellenberga. Ten musiał odebrać. Warknął i przez następne pięć minut ostrożnie rozmawiał szyfrem, podczas gdy Vogel czekał. Śnieżyca z popiołów ustała. Ruiny Berlina oświetlało pogodne kwietniowe słońce. Potłuczone szkło błyszczało jak kryształki lodu.
Pozostanie w Abwehrze i współpraca z nowymi władzami miała swoje zalety. Vogel po cichu wyekspediował Gertrudę,
Nicole i Lizbet z Bawarii do Szwajcarii. Jak przystało na porządnego oficera wywiadu, sfinansował akcję w super skomplikowany sposób, przelewając oszczędności z tajnych kont Abwehry na osobiste konto żony w Szwajcarii, a następnie całą tę wymianę pokrywając własnymi pieniędzmi zgromadzonymi w Niemczech. Wysłał z kraju dość pieniędzy, by przez pierwsze lata po wojnie mogli żyć dostatnio. W dodatku trzymał w zanadrzu jedną kartę: wiadomość, za którą – był tego pewny – Brytyjczycy i Amerykanie chętnie zapłacą pieniędzmi i ochroną.
Schellenberg skończył rozmowę i skrzywił się, jakby go bolał żołądek.
– Więc – zagaił – po co pana tu dziś zaprosiłem, kapitanie Vogel? Bardzo frapujące wieści dotarły do nas z Londynu.
– Doprawdy? – Vogel podniósł brwi.
– Tak. Nasze źródło w MI- 5 przekazało nadzwyczaj interesujące wiadomości.
Schellenberg zamaszystym ruchem ujął jakiś świstek i podał go Voglowi.
Cóż za subtelna manipulacja – pomyślał Vogel, czytając. Skończywszy, położył kartkę na biurku.
– To rzecz wyjątkowa, żeby MI- 5 podjęła kroki dyscyplinarne przeciwko osobistemu przyjacielowi i zaufanemu współpracownikowi Winstona Churchilla. A moje źródło jest czyste jak łza. Osobiście rekrutowałem tego agenta. To nie żadne ścierwo Canarisa. Moim zdaniem ta informacja potwierdza prawdziwość dokumentów skradzionych przez pańską agentkę, kapitanie.
– Tak, najwyraźniej ma pan rację, Herr Brigadenführer.
– Natychmiast należy o tym powiadomić führera. Dziś wieczorem spotyka się w Berchtesgaden z japońskim ambasadorem, by omówić przygotowania do inwazji. Jestem przekonany, że będzie chciał przekazać mu tę informację.
Vogel skinął głową.
– Za godzinę wylatuję z Tempelhof. Chciałbym, żeby pan udał się ze mną i osobiście przekazał raport führerowi. W końcu to była pańska operacja. Poza tym wódz najwyraźniej pana polubił. Czeka pana świetlana przyszłość, kapitanie Vogel.
– Dziękuję za propozycję, Herr Brigadenführer, ale sądzę, że to pan winien przekazać mu tę wiadomość.
Читать дальше