Ian Rankin - Kaskady

Здесь есть возможность читать онлайн «Ian Rankin - Kaskady» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kaskady: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kaskady»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Edynburgu zaginęła studentka… Tyle że nie jakaś tam, a córka niezwykle zamożnego i wielce wpływowego bankiera. Brak wszelkich śladów, a detektyw inspektor John Rebus nabiera przeświadczenia, iż chodzi tu o coś więcej niźli tylko wyskok zbuntowanej smarkuli, której do głowy uderzyły pieniądze tatusia i nie tylko. Pojawiają się dwa tropy: drewniana laleczka w piętnastocentymetrowej trumience, którą ktoś podrzucił nad brzegiem strumienia i interaktywna gra internetowa, którą zarządza tajemniczy cybernetyczny guru. Dramatyczne zdarzenia i zawzięty upór detektywa, który woli słuchać starych longplayów niż plików MP3 powodują, że historia i współczesność zaczynają się z sobą mieszać i wzajemnie przenikać.

Kaskady — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kaskady», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Był czas, że zdawało jej się, że będzie mogła się czegoś nauczyć od Gill Templer, jednak Gill bardzo szybko dobiła do innych. Musiała dbać o własne interesy, niezależnie od ceny, jaką przyszło jej płacić. By awansować, Gill musiała przymykać oko na najpaskudniejsze cechy takich ludzi jak Carswell i własne odczucia chować do jakiejś wewnętrznej pancernej kasetki.

Jeśli awansować równało się rezygnować z części samej siebie, Siobhan nie była tym zainteresowana. Wyczuła to już podczas tamtej kolacji u Hadriana, kiedy Gill dała jej wyraźnie do zrozumienia, czego od niej oczekuje.

Więc może teraz, tkwiąc na tym samotnym posterunku, właśnie to robiła: starała się udowodnić coś samej sobie. Może naprawdę nie chodzi o Quizmastera i jego gry, a tylko o nią samą.

Poprawiła się na fotelu, by lepiej widzieć ekran laptopa. Załogowała się do sieci od razu, gdy tylko wsiadła do samochodu i od tej chwili była cały czas podłączona. Brak było nowych wiadomości, napisała więc sama: Spotkanie aktualne. Do zobaczenia. Siobhan .

I kliknęła przycisk „wyślij”.

Potem wyłączyła komputer, odłączyła od niego telefon i podłączyła zasilacz. Bateria i tak wymagała doładowania. Wsadziła jedno i drugie pod fotel pasażera, upewniając się, że nie są dla przechodniów widoczne: nie chciała, by ktoś włamał się do samochodu. Wysiadła z samochodu i sprawdziła, czy wszystkie drzwi są pozamykane i czy miga czerwona kontrolka alarmu.

Zostały jeszcze niecałe dwie godziny, więc trzeba jakoś ten czas zabić…

Jean Burchill wielokrotnie próbowała się dodzwonić do profesora Devlina, ale wciąż nikt nie odpowiadał. W końcu napisała krótki liścik, w którym prosiła go o kontakt, i postanowiła doręczyć go osobiście. Siedząc w taksówce, zastanawiała się, skąd się u niej wziął ten pośpiech i doszła do wniosku, że chyba chce się jak najszybciej uwolnić od Kenneta Lovella. Zajmował jej ostatnio zbyt dużo czasu w ciągu dnia, a ostatniej nocy nawiedził ją nawet we śnie, w którym tak długo okrawał szkielet z mięśni, że pod spodem ukazała się nagle drewniana konstrukcja stołu. Wokół stali jej koledzy z pracy i bili brawo, a coś, co zaczęło się jako autopsja, przerodziło się nagle w występ estradowy.

Jeśli zgłębianie życia Lovella miało się posunąć do przodu, potrzebowała jakiegoś dowodu na jego stolarskie zainteresowania. Bez tego tkwiła w ślepym zaułku. Zapłaciła za taksówkę i z liścikiem w ręku stanęła przed drzwiami kamienicy profesora. Okazało się, że przy drzwiach nie ma skrzynki na listy. Widocznie każde mieszkanie miało własną skrzynkę, a listonosz tak długo naciskał kolejne przyciski domofonu, aż go ktoś wpuścił do środka. Pomyślała, że mogłaby wsunąć list przez szparę pod drzwiami, obawiała się jednak, że zawieruszy się wśród zalewu reklamówek i pozostanie niezauważony. Przyjrzała się tabliczce z przyciskami. Obok przycisku profesora było tylko napisane D. DEVLIN. Pomyślała, że może jednak już wrócił i nacisnęła przycisk. Kiedy nikt się nie odezwał, zaczęła czytać pozostałe nazwiska, zastanawiając się, do kogo zadzwonić. I wtedy nagle domofon zachrypiał.

– Halo?

– Doktor Devlin? Tu Jean Burchill z muzeum. Czy moglibyśmy zamienić słowo…?

– Panna Burchill? Jakaż miła niespodzianka.

– Próbowałam telefonować, ale…

Przerwał jej brzęczyk sygnalizujący, że drzwi zostały odblokowane.

Devlin czekał na nią na klatce schodowej przed swoimi drzwiami. Miał na sobie białą koszulę z podwiniętymi rękawami i spodnie na szerokich szelkach.

– Proszę, proszę – powiedział, podając jej rękę.

– Przepraszam za najście.

– Nic podobnego, młoda damo. Proszę do środka. Obawiam się, że uzna pani moje gospodarstwo za nieco bałaganiarskie… – Wprowadził ją do salonu zawalonego kartonami i książkami. – Zajmuję się właśnie oddzielaniem ziarna od plew – poinformował ją.

Podniosła jakąś walizeczkę i otworzyła ją. W środku były stare narzędzia chirurgiczne.

– Mam nadzieję, że pan tego nie wyrzuca. Może muzeum byłoby zainteresowane…

Devlin skinął głową.

– Jestem w stałym kontakcie z kuratorem Domu Lekarza. On też jest zdania, że w ich ekspozycji może się znaleźć miejsce na kilka moich rzeczy.

– Major Cawdor?

Devlin uniósł brwi.

– Zna go pani?

– Rozmawiałam z nim o portrecie Kenneta Lovella.

– A więc traktuje pani serio moją teorię?

– Pomyślałam, że warto się temu bliżej przyjrzeć.

– Doskonale. – Devlin klasnął w dłonie. – No i do czego pani doszła?

– Do niczego. Właśnie dlatego tu jestem. Nie udało mi się znaleźć żadnej wzmianki na temat stolarskich zainteresowań Lovella.

– Och, zapewniam panią, że jest to udokumentowane, choć zetknąłem się z tym wiele lat temu.

– Pamięta pan gdzie?

– W jakiejś monografii czy rozprawie naukowej… doprawdy nie pamiętam. A może to była jakaś praca dyplomowa?

Jean pokiwała głową. Jeśli to praca dyplomowa, to można jej szukać tylko w archiwum uniwersyteckim. W żadnej innej bibliotece nie będzie po niej śladu.

– Powinnam sama na to wpaść – przyznała.

– Ale czy nie uważa pani, że to niezwykła postać? – zapytał Devlin.

– Z całą pewnością żył pełnią życia… w odróżnieniu od jego żon.

– Była pani na jego grobie? – Aż się uśmiechnął z naiwności tego pytania. – Oczywiście, że pani była. I wynotowała sobie pani jego małżonki. No i, co pani sobie pomyślała?

– W pierwszej chwili nic szczególnego… ale potem, kiedy się nad tym zastanowiłam…

– Zaczęła się pani zastanawiać, czy przypadkiem ktoś im nie pomógł w ostatniej podróży? – Znów się uśmiechnął. – To się samo narzuca, prawda?

Do Jean dotarł nagle zaduch panujący w mieszkaniu: woń starego potu. Czoło Devlina było zroszone, a jego okulary wyglądały jak zaparowane. Zdumiało ją, że coś przez nie widzi.

– Bo któż łatwiej niż anatomopatolog może zatuszować morderstwo?

– Myśli pan, że on je zamordował?

Pokręcił głową.

– Nie da się tego po tylu latach stwierdzić ani wykluczyć, To jedynie moje spekulacje.

– Ale dlaczego miałby to zrobić?

Devlin wzruszył ramionami, a jego szelki naprężyły się.

– Może dlatego, że mógł. A jak pani myśli?

– Tak się zastanawiałam… W sekcji Burke’a uczestniczył jako bardzo młody człowiek. Młody i pewnie wrażliwy. To by mogło tłumaczyć, dlaczego potem uciekł do Afryki…

– I Bóg jeden wie, jakie potworności musiał tam oglądać – dodał Devlin.

– Bardzo by nam pomogło, gdybyśmy odnaleźli jego korespondencję.

– Chodzi pani o listy między nim a pastorem Kirkpatrickiem?

– Nie wie pan przypadkiem, gdzie mogą być?

– Pewnie odeszły w niepamięć. Rzucone na stos przez jakiegoś potomka dzielnego pastora…

– A pan robi to samo ze swoją przeszłością.

Devlin rozejrzał się po panującym wokół bałaganie.

– Istotnie – powiedział. – Selekcjonuję to, po czym historia będzie sądzić moje skromne dokonania.

Jean wzięła do ręki fotografię kobiety w średnim wieku, w wieczorowym stroju.

– To pańska żona – domyśliła się.

– Tak, moja Anne. Odeszła latem tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego drugiego. I zapewniam panią, że z przyczyn naturalnych.

Jean spojrzała na niego zdziwiona.

– Dlaczego musi mnie pan zapewniać?

Uśmiech zniknął z jego twarzy.

– Była dla mnie całym światem… więcej niż światem… – Klasnął w dłonie. – Ależ ze mnie gospodarz, nawet nie zaproponowałem pani nic do picia. Może herbaty?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kaskady»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kaskady» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Ian Rankin - Fleshmarket Close
Ian Rankin
Ian Rankin - Hide And Seek
Ian Rankin
Ian Rankin - En La Oscuridad
Ian Rankin
Ian Rankin - Resurrection Men
Ian Rankin
Ian Rankin - Aguas Turbulentas
Ian Rankin
Ian Rankin - The Complaints
Ian Rankin
Ian Rankin - Mortal Causes
Ian Rankin
Ian Rankin - Strip Jack
Ian Rankin
Ian Rankin - Westwind
Ian Rankin
Отзывы о книге «Kaskady»

Обсуждение, отзывы о книге «Kaskady» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x