John Katzenbach - Opowieść Szaleńca

Здесь есть возможность читать онлайн «John Katzenbach - Opowieść Szaleńca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Opowieść Szaleńca: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Opowieść Szaleńca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Brutalne morderstwo w szpitalu psychiatrycznym. Prokurator Lucy Jones zaczyna śledztwo – żmudne i bezowocne. Wkrótce przekonuje się, że ma własne powody, by doprowadzić je do końca. I że tylko z pomocą dwóch pacjentów może schwytać zabójcę, który pod maską szaleństwa skrywa zimny umysł bezwzględnego zbrodniarza…

Opowieść Szaleńca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Opowieść Szaleńca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Kto wezwał gliny? – spytał mniejszy strażnik.

– My – odparł Peter.

– Jezu Chryste. – Strażnik znów kopnął Francisa i zamierzył się do kolejnego ciosu.

Chłopak przygotował się na ból, ale cios nie padł.

– Hej! Co wy wyrabiacie? – wykrztusił strażnik. Wymówił to jak polecenie, wręcz żądanie. Francisowi udało się lekko odwrócić głowę. Zobaczył, że Napoleon i kilku innych mężczyzn z dormitorium otworzyli drzwi i stali niepewnie w progu, nie wiedząc, czy wolno im wyjść na korytarz. Wycie syren musiało wszystkich pobudzić, pomyślał. W tej samej chwili ktoś włączył światło. Całe wnętrze zatopiło się w błysku. Z południowego końca budynku dobiegły piskliwe, żałosne wrzaski; ktoś zaczął walić w drzwi dormitorium kobiet. Stalowe płyty i zasuwy wytrzymały, ale dźwięk, niczym huk bębnów, niósł się echem po korytarzu.

– Cholera jasna! – krzyknął strażnik z wojskową fryzurą. – Wy! – Wskazał pałą Napoleona i innych lękliwych, ale ciekawych mężczyzn, którzy wyszli z sali sypialnej. – Do środka! Ale już!

Ruszył w ich stronę, wyciągając rękę jak policjant kierujący ruchem, potrząsając groźnie pałką. Francis zobaczył, że mężczyźni cofają się z lękiem. Strażnik rzucił się na drzwi, zatrzasnął je i zaryglował. Odwrócił się i pośliznął na jednej z ciemnych plam krwi na korytarzu. Dobijanie się do drzwi z żeńskiej części korytarza przybrało na sile, a Francis usłyszał dwa nowe głosy za swoją głową.

– Co tu się dzieje, do cholery?

– Co wy robicie?

Znów się odwrócił i za leżącym na podłodze Peterem Strażakiem dostrzegł dwóch mundurowych policjantów. Jeden z nich sięgał po broń; nie wyciągał jej, ale nerwowo odpiął klapę kabury.

– Dostaliśmy zgłoszenie zabójstwa – oznajmił drugi. Potem pewnie zobaczył krew na korytarzu, bo minął dyżurkę i podszedł do drzwi schowka.

Francis śledził go wzrokiem. Widział, jak mężczyzna zatrzymuje się przed samymi drzwiami. W przeciwieństwie jednak do strażników, policjant nic nie powiedział. Po prostu patrzył, podobny w tej chwili do wielu pacjentów, którzy gapili się w przestrzeń, widząc w niej to, co chcieli zobaczyć, a co nie było rzeczywistym obrazem.

Od tamtej chwili wszystko potoczyło się szybko i wolno zarazem. Francis miał wrażenie, że czas stracił władzę nad wydarzeniami tej nocy, a kolejność godzin została zaburzona. Szybko zamknięto go w sali do terapii, niedaleko schowka, w którym technicy rozkładali przybory, a fotografowie wypstrykiwali całe klisze zdjęć. Każdy błysk flesza był jak uderzenie błyskawicy na odległym horyzoncie i wywoływał krzyki i zamieszanie w zamkniętych dormitoriach, powiększając jeszcze napięcie. Francis został bezceremonialnie ciśnięty na krzesło przez mniejszego z dwóch strażników i pozostawiony sam sobie. Po kilku minutach przyszło do niego dwóch detektywów w cywilnych ubraniach i doktor Gulptilil. Francis cały czas był w piżamie i kajdankach, siedział na niewygodnym, drewnianym krześle. Domyślał się, że Peter Strażak jest w podobnej sytuacji, ale nie miał pewności. Wolałby nie zostawać z policjantami sam na sam.

Obaj detektywi nosili wymięte, źle dopasowane garnitury. Mieli krótko ostrzyżone włosy i kanciaste szczęki, twarde spojrzenie i ostry sposób mówienia. Byli podobnej budowy; Francis pomyślał, że gdyby spotkał tych mężczyzn po raz drugi, pewnie by ich pomylił. Nie dosłyszał nazwisk, kiedy się przedstawili, bo patrzył na doktora Gulptilila, szukając otuchy. Lekarz jednak siadł pod ścianą i milczał, po tym jak pouczył pacjenta, że ma powiedzieć detektywom prawdę. Jeden detektyw zajął miejsce obok Francisa, a drugi przysiadł na biurku przed chłopakiem. Prawie beztrosko kołysał nogą, ale siedział tak, żeby widać było wyraźnie czarną kaburę ze stalowoniebieskim pistoletem przy pasie. Uśmiechał się krzywo, przez co każde jego słowo brzmiało nieszczerze.

– A więc, panie Petrel, dlaczego był pan na korytarzu po zgaszeniu świateł? – zapytał.

Francis się zawahał. Przypomniał sobie wskazówki Petera Strażaka, a potem streścił to, jak obudził go Chudy, jak poszedł za Peterem na korytarz i znalazł ciało Krótkiej Blond. Detektyw najpierw pokiwał, a za chwilę pokręcił głową.

– Drzwi do dormitorium są zamknięte, panie Petrel. Jak co noc. – Zerknął na doktora Gulptilila, który gorliwie przytaknął.

– Dzisiaj nie były.

– Chyba panu nie wierzę.

Francis nie wiedział, co na to powiedzieć.

Policjant milczał przez chwilę, pozwalając ciszy rozpełznąć się po pokoju i zdenerwować Francisa jeszcze bardziej.

– Niech mi pan powie, Petrel… Mogę panu mówić Francis?

Chłopak pokiwał głową.

– Dobra, Franny. Jesteś młodym facetem. Uprawiałeś seks z kobietą przed dzisiejszym razem?

Francis odchylił się na krześle.

– Dzisiejszym razem? – spytał.

– Aha – mruknął detektyw. – To znaczy, przed dzisiejszym seksem z tą pielęgniarką. Miałeś kiedyś kontakty z dziewczynami?

Francis był zupełnie zdezorientowany. Głosy huczały mu w uszach, wykrzykując najróżniejsze sprzeczne rady. Spojrzał na Gulptilila, próbując dostrzec, czy tamten widzi kłębiący się w nim jazgot. Ale doktor wycofał się w cień i Francis nie mógł wypatrzyć jego twarzy.

– Nie – powiedział; jego odpowiedź szpeciło wahanie.

– Nie? Nigdy? Taki przystojniak jak ty? To przykre. Zwłaszcza kiedy ci odmówiła, założę się. A ta pielęgniarka nie była o wiele starsza od ciebie, prawda? Musiałeś się nieźle wkurzyć, kiedy ci odmówiła.

– Nie – powtórzył Francis. – To nie tak.

– Nie odmówiła ci?

– Nie, nie, nie.

– Chcesz powiedzieć, że zgodziła się na seks, a potem sama się zabiła?

– Nie. Pan nie rozumie.

– Jasne. Oczywiście. – Detektyw spojrzał na partnera. – A więc nie zgodziła się na seks, a ty ją zabiłeś? Tak było?

– Nie, to pomyłka.

– Franny, nic już nie rozumiem. Mówisz, że byłeś na korytarzu po zamknięciu drzwi, kiedy nie powinno cię tam być, w schowku leży zgwałcona i zamordowana pielęgniarka, a ty znalazłeś się poza dormitorium zupełnie przypadkiem? Przecież to bez sensu. Nie sądzisz, że mógłbyś trochę bardziej współpracować?

– Nie wiem – odparł Francis.

– Czego nie wiesz? Jak nam pomóc? Powiedz po prostu, co się stało, kiedy pielęgniarka ci odmówiła. To takie trudne? Wszystko będzie jasne i zamkniemy sprawę jeszcze dzisiaj.

– Tak. Albo nie – wykrztusił Francis.

– A może ty i twój kumpel postanowiliście we dwóch złożyć tej pielęgniarce nocną wizytę, a potem sprawa wymknęła się spod kontroli. Posłuchaj, Franny, bądźmy po prostu szczerzy. Umówmy się co do jednego, dobrze?

Co do czego? – spytał z wahaniem Francis. Słyszał, jak łamie mu się głos.

– Po prostu masz mówić prawdę.

Francis pokiwał głową.

– Świetnie – detektyw ciągnął cichym, łagodnym, uwodzicielskim głosem, prawie tak, jakby każde jego słowo słyszał tylko Francis. Wydawało się, że drugi policjant i doktor Piguła wyparowali z małego pokoju, a detektyw mówił dalej, kusząco jak syrena, sprawiając, że jedyną możliwą interpretacją była jego własna. – Może ona was podpuściła. Myśleliście, że będzie bardziej towarzyska, niż się okazała. Małe nieporozumienie. To wszystko. Nie dogadaliście się. A potem sprawy wymknęły się spod kontroli. Więc tak naprawdę to był tylko wypadek. Słuchaj, Franny, nikt nie będzie miał do ciebie pretensji. Ostatecznie za coś tu jesteś. Już zostałeś zdiagnozowany jako lekko szurnięty, więc nic nowego nie odkryjemy. Teraz odgadłem, Franny?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Opowieść Szaleńca»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Opowieść Szaleńca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


John Katzenbach - Profesor
John Katzenbach
John Katzenbach - La Guerra De Hart
John Katzenbach
John Katzenbach - Juegos De Ingenio
John Katzenbach
libcat.ru: книга без обложки
John Katzenbach
John Katzenbach - Juicio Final
John Katzenbach
John Katzenbach - Just Cause
John Katzenbach
John Katzenbach - The Wrong Man
John Katzenbach
John Katzenbach - La Sombra
John Katzenbach
John Katzenbach - W słusznej sprawie
John Katzenbach
John Katzenbach - La Historia del Loco
John Katzenbach
John Katzenbach - El psicoanalista
John Katzenbach
John Katzenbach - The Madman
John Katzenbach
Отзывы о книге «Opowieść Szaleńca»

Обсуждение, отзывы о книге «Opowieść Szaleńca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x