John Katzenbach - Opowieść Szaleńca

Здесь есть возможность читать онлайн «John Katzenbach - Opowieść Szaleńca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Opowieść Szaleńca: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Opowieść Szaleńca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Brutalne morderstwo w szpitalu psychiatrycznym. Prokurator Lucy Jones zaczyna śledztwo – żmudne i bezowocne. Wkrótce przekonuje się, że ma własne powody, by doprowadzić je do końca. I że tylko z pomocą dwóch pacjentów może schwytać zabójcę, który pod maską szaleństwa skrywa zimny umysł bezwzględnego zbrodniarza…

Opowieść Szaleńca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Opowieść Szaleńca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Duży Czarny wstał i otrzepał z ziemi biały pielęgniarski uniform.

– Dobrze, kochani – zaczął wesoło. – Polejemy tu trochę wody i wracamy. – Spojrzał na Francisa. – Mewa, co posiałeś?

Francis popatrzył na opakowanie nasion.

– Róże. Czerwone. Ładnie wyglądają, ale trudno je utrzymać. Mają ciernie – powiedział. Potem wstał, ustawił się w szeregu razem z innymi i pomaszerował z powrotem do dormitorium. Starał się wciągnąć do płuc i zmagazynować jak najwięcej świeżego powietrza, bo obawiał się, że minie jakiś czas, zanim znów wyjdzie.

Cokolwiek sprawiło, że Chudy stracił już i tak słaby kontakt z rzeczywistością, utrzymało się aż do grupowej sesji po południu. Zebrali się jak zwykle w jednej z pustych sal w Amherst, przypominającej trochę małą klasę; stało w niej ustawione w nierówne koło dwadzieścia kilka szarych, metalowych składanych krzeseł. Francis lubił siadać tak, by mógł wyglądać przez zakratowane okno, jeśli rozmowa robiła się nudna. Pan Zły przyniósł poranną gazetę, by zachęcić zgromadzonych do dyskusji o bieżących wydarzeniach, ale to tylko pobudziło Chudego jeszcze bardziej. Zajął miejsce naprzeciw Francisa, siedzącego obok Petera Strażaka, i bezustannie wiercił się na krześle. Pan Zły poprosił Gazeciarza, żeby przeczytał dzisiejsze nagłówki. Ten zrobił to z przesadną intonacją, jego głos unosił się i opadał przy każdym tekście. Dobrych wiadomości było niewiele. Sytuacja zakładników w Iranie pozostawała bez zmian. Protesty w San Francisco zamieniły się w zamieszki, dokonano licznych aresztowań, a policjanci w hełmach użyli gazu łzawiącego. W Paryżu i Rzymie antyamerykańscy demonstranci spalili flagi i kukły Wuja Sama, potem zaczęli demolować ulice. W Londynie władze użyły armatek wodnych przeciw podobnym demonstracjom. Indeks Dow Jones spadł na łeb na szyję, a w więzieniu w Arizonie wybuchł bunt, w wyniku którego ciężkie obrażenia odnieśli zarówno więźniowie, jak i strażnicy. Bostońska policja wciąż głowiła się nad kilkoma zabójstwami popełnionymi w zeszłym roku; nie odkryto żadnych nowych tropów w sprawie młodych kobiet, porwanych, zgwałconych, potem zamordowanych. Dwie osoby zginęły w kraksie trzech samochodów na trasie 91 pod Greenfield; ekolodzy wytoczyli proces miejscowemu zakładowi, zatrudniającemu wielu okolicznych mieszkańców, o wylewanie nieoczyszczonych ścieków do rzeki Connecticut.

Za każdym razem, kiedy Gazeciarz przerywał czytanie, a pan Zły starał się pobudzić dyskusję na ten czy inny temat, zniechęcająco podobny jeden do drugiego, Chudy kiwał energicznie głową i mamrotał:

– Widzicie? Proszę. O to właśnie mi chodzi!

Evans ignorował te uwagi, starając się wciągnąć w rozmowę pozostałych członków grupy. Tylko Peter Strażak zwrócił uwagę na Chudego.

– Staruszku, co się dzieje? – zapytał wprost.

Chudemu łamał się głos.

– Nie widzisz, Peter? Znaki są wszędzie! Niepokoje, nienawiść, wojny, zabijanie… – Odwrócił się gwałtownie do Evansa. – Nie ma w gazecie jakiegoś artykułu o głodzie?

Pan Zły się zawahał, a Gazeciarz wyrecytował z zadowoleniem:

– Sudańczycy zmagają się z klęską nieurodzaju. Susza i głód powodują masowe uchodźstwo. „New York Times”.

– Setki zmarłych? – spytał Chudy.

– Tak. Najprawdopodobniej – odparł pan Evans. – Może nawet więcej.

Chudy entuzjastycznie pokiwał głową.

– Widziałem już zdjęcia. Małe dzieci ze spuchniętymi brzuszkami, chudymi nóżkami i zapadniętymi oczami, pustymi i bez nadziei. I choroba, zawsze jest przy nas, razem z głodem. Nie trzeba nawet dokładnie czytać Księgi Objawienia, żeby wiedzieć, co się dzieje. Wszystkie znaki. – Opadł nagle na oparcie krzesła, rzucił długie spojrzenie w okratowane okno, wychodzące na teren szpitala, jakby chciał zapamiętać ostatnie promienie zachodzącego słońca. – Nie ma wątpliwości, że szatan tu jest. Blisko. Popatrzcie, co się dzieje na świecie. Gdzie spojrzeć, złe wiadomości. Kto inny mógłby być za to odpowiedzialny?

Splótł ręce na piersi. Oddychał szybko i gwałtownie. Na jego czole pojawiły się małe kropelki potu, jakby opanowanie każdej myśli, tłukącej się echem w jego głowie, wymagało wielkiego wysiłku. Reszta dwunastoosobowej grupy siedziała nieruchomo. Wszystkie spojrzenia utkwione były w wysokim mężczyźnie, który zmagał się z targającymi go obawami.

Pan Zły pospiesznie zmienił temat.

– Zajrzyjmy do działu sportowego – zaproponował. Wesołość w jego głosie była tak sztuczna, że prawie obelżywa.

Ale Peter Strażak na to nie pozwolił.

– Nie – zaprotestował z odcieniem gniewu w głosie. – Nie. Nie chcę dyskutować o baseballu, koszykówce czy miejscowych drużynach licealistów. Myślę, że powinniśmy porozmawiać o świecie wokół nas. Chudy ma rację. Wszystko, co czyha za tymi drzwiami, jest okropne. Nienawiść, morderstwa i zabijanie. Skąd to się bierze? Kto to robi? Kto jest jeszcze dobry? Może to nie dlatego, że przybył szatan, jak uważa Chudy. Może to dlatego, że wszyscy zmieniliśmy się na gorsze, a on nie musi nawet tu przybywać, bo odwalamy za niego całą robotę.

Pan Evans popatrzył na niego ze złością. Zmrużył oczy.

– Interesująca opinia – powiedział powoli, cedząc słowa. – Ale chyba wyolbrzymiasz problem. Tak czy inaczej ten temat nie mieści się w założeniach tej grupy. Mamy tu rozmawiać o sposobach powrotu na łono społeczeństwa. Nie o powodach, dla których należy się przed nim ukrywać, nawet jeśli sytuacja na świecie nie jest do końca taka, jak byśmy chcieli. Nie sądzę też, by służyło komukolwiek zgłębianie czyichś przywidzeń ani dawanie im wiary. – Ostatnie słowa skierował w szczególności do Strażaka i Chudego.

Twarz Petera zastygła w zaciętym grymasie. Zaczął coś mówić, potem przestał.

Ale w tę nagłą ciszę wkroczył Chudy. Głos mu drżał.

– Jeśli to my jesteśmy winni temu, co się dzieje, to nie ma już dla nas nadziei. – Był na krawędzi łez. – Żadnej.

Powiedział to z taką nieokiełznaną rozpaczą, że kilkoro innych pacjentów którzy do tej pory milczeli, teraz wydało stłumione okrzyki. Jakiś starszy mężczyzna zaczął płakać, a kobiecie z mocno podmalowanymi oczami, w różowej, wymiętej podomce i puchatych kapciach w kształcie króliczków, z piersi wyrwało się łkanie.

– Och, jakie to smutne – wymamrotała. – Jakie smutne.

Francis patrzył na psychologa, który próbował odzyskać kontrolę nad grupą.

– Świat jest taki, jaki zawsze był – stwierdził Evans. – Nas powinna interesować nasza w nim rola.

Niepotrzebnie to powiedział. Chudy zerwał się na równe nogi i zaczął wymachiwać rękami nad głową, tak jak pierwszego dnia pobytu Francisa w sali sypialnej.

– Właśnie o to chodzi! – krzyknął, płosząc co bardziej strachliwych członków grupy. – Zło jest wszędzie! Musimy znaleźć sposób, żeby go tu nie wpuścić! Musimy trzymać się razem. Założyć komitety. Wystawić straże. Zorganizować się! Współpracować! Obmyślić plan. Wznieść umocnienia. Strzec murów. Musimy dołożyć wszelkich starań, żeby nie wpuścić go do szpitala! – Wziął głęboki oddech i odwrócił się, zaglądając w oczy pozostałym członkom grupy.

Kilka głów przytaknęło. Miał rację.

– Możemy odeprzeć zło – ciągnął Chudy. – Ale tylko jeśli będziemy czujni. – Potem, wciąż roztrzęsiony wysiłkiem, jaki włożył w przemowę, usiadł i znów skrzyżował ręce na piersi.

Pan Evans spojrzał ze złością na Petera Strażaka, jakby to on był odpowiedzialny za wybuch Chudego.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Opowieść Szaleńca»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Opowieść Szaleńca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


John Katzenbach - Profesor
John Katzenbach
John Katzenbach - La Guerra De Hart
John Katzenbach
John Katzenbach - Juegos De Ingenio
John Katzenbach
libcat.ru: книга без обложки
John Katzenbach
John Katzenbach - Juicio Final
John Katzenbach
John Katzenbach - Just Cause
John Katzenbach
John Katzenbach - The Wrong Man
John Katzenbach
John Katzenbach - La Sombra
John Katzenbach
John Katzenbach - W słusznej sprawie
John Katzenbach
John Katzenbach - La Historia del Loco
John Katzenbach
John Katzenbach - El psicoanalista
John Katzenbach
John Katzenbach - The Madman
John Katzenbach
Отзывы о книге «Opowieść Szaleńca»

Обсуждение, отзывы о книге «Opowieść Szaleńca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x