Iain Banks - Most

Здесь есть возможность читать онлайн «Iain Banks - Most» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1998, ISBN: 1998, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Most: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Most»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Most nie ma końca, na jego wielu poziomach żyją ludzie, a jednym z nich jest wyłowiony z rzeki John Orr. Bohater cierpi na amnezję i opowiada lekarzowi swoje dziwne sny. Jednak autor przenosi nas nagle i stajemy się świadkami życia pewnego dość przeciętnego Szkota. Cóż jest dalej? Wszystko zaczyna się mieszać i nie jesteśmy pewni o czyim śmie właśnie czytamy i co tak naprawdę jest snem a co rzeczywistością. Powieść Banks’a jest hybrydą łączącą w sobie obyczajową historię, fantastykę oraz jednocześnie jej parodię. To literacki eksperyment zabawa stylem, językiem i wyobraźnią.

Most — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Most», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— To jedwab — powiedział.

Andrea rozsunęła zamek jego rozporka.

— Bez wątpienia, kochanie. Zasługuję na to, co najlepsze.

Potem leżeli nieruchomo, drżąc nieco na wietrze chłodnego lipcowego dnia, przenikającym przez drewnianą konstrukcję. Powiedział Andrei, że otoczki jej sutek są jak różowe podkładki, same brodawki jak małe beżowe śruby, a maleńkie pomarszczone żłobki na ich czubkach przypominają rowki na śrubokręt. Śmiała się cicho, sennie, rozbawiona takimi porównaniami. Spojrzała na niego z figlarną miną.

— Naprawdę mnie kochasz? — zapytała, udając, że w to nie wierzy. Wzruszył ramionami.

— Niestety, tak.

— Jesteś głupcem — zbeształa go łagodnie, unosząc dłoń, by bawić się kosmykiem jego włosów, i uśmiechając się.

— Tak sądzisz — odparł, pochylił się i pocałował ją w czubek nosa.

— Owszem. Jestem niestała i samolubna.

— Jesteś szczodra i niezależna.

Odgarnął jej z oczu zdmuchnięte przez wiatr włosy. Roześmiała się i pokręciła głową.

— No cóż, miłość jest ślepa — zauważyła.

— Tak mówią — westchnął. — Sam tego nie widzę.

Metamorfoza:

Oligocen

Gdy bytem miody, widywałem, jak te rzeczy opadają na moich oczach, ale wiedziałem, że są w moich gałkach ocznych i że poruszają się w taki sam sposób, w jaki sztuczne płatki śniegu poruszają się w ozdóbkach z zimowymi widokami. Nigdy nie zdołałem zrozumieć, czym u licha były (powiedziałem kiedyś doktorowi, że wyglądają jak drogi na mapie — nadal wiem, co miałem na myśli — choć lepiej opisałoby je stwierdzenie, że wyglądają niczym maleńkie skręcone rurki ze szkła z kawałkami ciemnej substancji w środku), ponieważ jednak nie powodowały żadnych poważnych problemów, nie zwracałem na nie uwagi. Dopiero po latach odkryłem, że były czymś zupełnie normalnym: martwymi komórkami ze sklepienia gaiki ocznej opadającymi w cieczy wodnistej oka. Kiedyś obawiałem się, że je zamulą, ale domyśliłem się, że w moich oczach zachodzi jakiś proces, który temu zapobiega. Naprawdę szkoda — z moją wyobraźnią świetnie nadawałbym się na hipochondryka.

Ktoś opowiadał mi coś o mule — ten mały ciemnowłosy facet z laską. Powiedział mi, że cały ten kram się zapada; zaczerpnęli tyle wody ze studni artezyjskich i wypompowali tyle ropy i gazu, że całe jego kawałki po prostu pogrążają się w wodzie. Bardzo się tym denerwował. Oczywiście jest na to sposób: wtłacza się wodę morską. Kosztowniejszy niż zwykłe zasysanie potrzebnych surowców, ale niczego nie dostaje się za darmo (aczkolwiek są, rzecz jasna, rezerwy, które się cholernie szybko wyczerpują).

Jesteśmy skałą, częścią maszyny (Jakiej maszyny? Tej maszyny. Spójrz, podnieś ją, potrząśnij, zobacz, jak tworzą się ładne wzory; obserwuj, jak sypie śniegiem lub kropi deszczem, bądź wieje albo świeci) i żyjemy życiem skał; najpierw wulkanicznych w dzieciństwie, metamorficznych w kwiecie wieku, osadowych w okresie starczego zdziecinnienia. W rzeczywistości naga prawda jest jeszcze bardziej fantastyczna: wszyscy jesteśmy gwiazdami, my, wszystkie nasze układy i ten jeden jedyny układ, jesteśmy mułem nagromadzonym po dawnych wybuchach, gasnącymi gwiazdami z czasów tych pierwszych narodzin, eksplodującymi w ciszy, by wprawiać swe gazy-odłamki w ruch wirowy, gromadzić je, formować (spadajcie, nikczemni urojeni mnisi).

A więc jesteśmy mułem, jesteśmy osadem, jesteśmy pozostałościami (pianą i mętem); w niczym to jednak nie przeszkadza. Wy jesteście tym, co przeminęło, jeszcze jedną kolekcją, punktem na (rozciągniętej) linii, zwykłym czołem fali.

Wstrząs i szturchnięcie. Maszyna w maszynie w maszynie w maszynie w maszynie w… Chcesz, żebym na tym poprzestał? Szturchnięcie, wstrząs. Sny o czymś z odległej przeszłości, o czymś złożonym gdzieś w mózgu i wreszcie wypływającym na powierzchnię (kolejny szrapnel, następne odłamki).

Szturchnięcie wstrząs szturchnięcie wstrząs. W półśnie oczopląs w półśnie oczopląs.

Miasta i Królestwa i Mosty i Wieże… Jestem pewien, że zmierzam do nich wszystkich. Przecież nie mogę długo jechać, gdzieś nie docierając.

Gdzie u diabła był ten ciemny most? Wciąż go szukam.

W ciszy pędzącego pociągu widzę, jak przesuwa się za oknem.

Przy szybkiej jeździe drugorzędna architektura potrafi czasem prawie zupełnie zniknąć z pola widzenia; widać jedynie sam most, pierwotną konstrukcję, czerwoną siatkę krzyżujących się linii, błyskającą w jego światłach lub słońcu. Za nim błękitna zatoka, lśniąca w promieniach nowego dnia.

Pochyłe dźwigary przesuwają się niczym nieustannie siekące ostrza toporów, zamazując widok, dzieląc go, szatkując. Mam wrażenie, że w nowym świetle i porannej mgiełce widzę drugi most, w górze rzeki; szare echo, cień-zjawa jedynego mostu, wznoszący się z mgieł nad rzeką, prostszy i bardziej pochylony zarazem. Duch. Most-widmo; miejsce, które niegdyś znałem, ale już nie pamiętam. Miejsce do…

Po drugiej stronie, w dole rzeki, przez ciemne linie konstrukcji widzę balony zaporowe wiszące w świetle słońca, jak czarne pękate łodzie podwodne, nadęte od psującego się gazu.

Potem pojawiają się samoloty, lecące obok mnie; zmierzają w tym samym kierunku co pociąg, powoli go wyprzedzając. Są otoczone przez czarne chmury; wokół nich wybuchają ciemne kłęby dymu. Ich pulsujące światła pozycyjne zlewają się z czarnymi smugami pocisków reaktywowanej obrony przeciwlotniczej, jeszcze bardziej zamazując już i tak nieczytelny komunikat, ciągnący się za samolotami.

Niewrażliwe na atak, obojętne srebrzyste samoloty lecą dalej przez grad eksplodujących pocisków — ich szyk idealny, znaki zapisane na niebie równie kształtne i precycyjne jak zawsze, światło słońca iskrzy się na ich lśniących bulwiastych korpusach. Wszystkie trzy, od osłony piasty śmigła po płozę ogonową,wyglądają na zupełnie nie uszkodzone; linii nitów na ich kadłubach nie szpeci nawet sadza ani plamy oleju.

I wtedy, gdy są niemal za daleko, bym widział je wyraźnie przez gęstniejące kształtowniki konstrukcji mostu, gdy już doszedłem do wniosku, że muszą być naprawdę niewrażliwe albo że przynajmniej działa na moście wystrzeliwują pociski dymne, a nie szrapnele czy nawet rakiety, jeden z samolotów, ten lecący w środku, zostaje trafiony. Trafiony w ogon. Natychmiast zaczyna zwalniać, zostaje w tyle, z ogona bucha szary dym, czarne kłęby jego komunikatu przez pewien czas nadal ukazują się na niebie, po czym rzedną, w miarę jak traci dystans, i w końcu leci obok pociągu. Nie opada ani nie robi żadnych innych uników; leci tym samym ustalonym kursem, tyle że wolniej.

Jego ogon znika, pochłonięty przez dym. Mimo to leci dalej — prosto i w poziomie. Kadłub jest stopniowo trawiony przez dym.

Samolot dotrzymuje tempa mojemu pociągowi i nie zbacza z kursu, choć wokół wciąż roi się od czarnych wybuchów pocisków przeciwlotniczych, czyniących szkodę lub nie. Połowa kadłuba zniknęła; szary dym zaczyna pożerać krawędź spływu u nasady skrzydeł i tylną część osłony kabiny.

Samolot na zdrowy rozum nie nadaje się do latania; powinien runąć w dół w chwili, gdy stracił usterzenie poziome, ale leci dalej, wciąż dokładnie na wysokości pędzącego pociągu i z tą samą prędkością. Gęsta chmura szarego dymu pochłania kadłub, kabinę pilota, skrzydła, a potem rzednie, gdy i one znikają; do pożarcia pozostaje tylko kapot silnika i prawie niewidoczne śmigło.

Latający silnik: bez pilota, bez paliwa, bez usterzenia, bez elementów zapewniających nośność. Kapot znika wydech po wydechu. Lecieć za jego resztą raczy jedynie parę kłębów czarnego dymu. Silnik znikł; śmigło znika w nagłym gęstym impulsie szarości, potem widać jedynie osłonę piasty śmigła, spalającą się szybko, by pozostawić po sobie cienką szarą smugę, która rozwiewa się po chwili. Za przemykającymi pionowymi i ukośnymi elementami zamazanego przez prędkość mostu widać tylko błękitne niebo i balony.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Most»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Most» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Iain Banks - Der Algebraist
Iain Banks
Iain Banks - L'Algébriste
Iain Banks
Iain Banks - A barlovento
Iain Banks
Iain Banks - Inversiones
Iain Banks
Iain Banks - El jugador
Iain Banks
Iain Banks - Dead Air
Iain Banks
Iain Banks - The Algebraist
Iain Banks
Отзывы о книге «Most»

Обсуждение, отзывы о книге «Most» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x